Ja uwazam ze Subaru sie sprawdzilo. :) w zimie pomaga naped na 4 lapy.
A teraz zamierzam sie na Land Rovera Discovery.
Chodz czasem mam przeblyski na maluszka. :)
A jakie wy macie typy??
Wersja do druku
Ja uwazam ze Subaru sie sprawdzilo. :) w zimie pomaga naped na 4 lapy.
A teraz zamierzam sie na Land Rovera Discovery.
Chodz czasem mam przeblyski na maluszka. :)
A jakie wy macie typy??
...Discovery odradzam... chyba że lubisz warsztaty... a jak już lubisz to przecież Gaz najbardziej pasuje z tymi wyłupiastymi oczami do krajobrazu.. maluszek.. stara beczka.. albo 4Runner.. ale i taj najlepszy jest Piechowóz, ewentualnie Kuń!
Zdecydowanie Mercedes-Perpedes! Tani w eksploatacji,niezawodny,wszędy wlizie!
Mercedes klasy G
albo jeżdżący UAZ i 2 na części zamienne :D
chyba najlepszy będzie sprawny samochoood :mrgreen:
a macie jakies doswiadczenia odnosnie lady niwy?
Wklejam linki do pokrewnych wątków, odpowiedzi na Twoje pytanie szukaj w offtopach :)
Zimowa jazda samochodem po Bieszczadach
Samochody terenowe - jaki wybrać?
Dzieki za odpowiedz ale mam nadzieje ze nie zamykasz wątku. :) Bo nie rozmawiamy tylko o terenówkach.
Buba- jesli chodzi o lade nive to naprawde fajny samochod. Ma swoj klimat jak sie podjezdza w Ustrzykach na parking. Mialem taka w poprzedniej firmie. Jezdzilo sie jak malym traktorem, byla glosna, ale za to w terenie swietna. Duzo strasznie pali ale za to czesci dosc tanie, jesli sie ma jak przywiezc czesci z Ukrainy.
Drobne rzeczy psuja sie niemilosiernie ale mozna naprawic mlotkiem i przecinakiem. Ciekawy samochod produkcji wschodniego brata.
Jednak bardziej polecam UAZ-a na tereny niezamieszkale i drugi samochod na ulice. Cenowo wyjdzie chyba tak samo. :) pozdrawiam.
Miałem kiedyś GAZ-a '67 rocznik, czyli dziadka UAZ-a (pomiędzy był jeszcze ŁAZ). Twardy samochód typu "gniotsja-niełamiotsja". Często się psuł, ale byle młotkiem można wszystko naprawić. Miał jednak jedna wadę, trzeba było uważać, żeby się nie wywrócić. Zależy wszystko od terenu, po jakim się jeździ, ale na stromych zjazdach można przekoziołkować. Mi się to osobiście nie zdarzyło, ale wiem, że można.