Bieszczadzkie zaduszki; stawiamy wirtualne świeczki
Tym razem nie mam na myśli licznych na Łez Padole ofiar wojen i in. klęsk.
Jako stały bywalec (prawie co rok - od 1986 r.) zdążyłem poznać w B. ładnych parę osób. Niektórych z nich nie ma już wśród nas.
Zapalam więc dziś 2 wirtualne świeczki śp. osobom, które być może znali także inni członkowie forum. A owe osoby to:
1. Dziadek mieszkający przy parkingu pomiędzy Polankami a Bukiem, na trasie Terka - Dołzyca. Na tym parkingu znajduje się sezonowy barek "Tuptuś". Musieliście tam zostawiać samochody chcąc odwiedzić cerkiew w Łopience. Dziadek chętnie opowiadał turystom swoje niewesołe życiowe losy, ale był pełen godności i raczej pogodny. Mieszkał, a raczej wegetował, iście po spartańsku (m.in. bez elektryczności). Zmarł w 2001 r. Miał siedemdziesiąt parę lat.
2. Leśniczy z Solinki (trasa Żubracze - Roztoki Grn.), pan Giemza (imienia nie pamiętam). Poznałem Go na początku lat 90-tych. Szliśmy z kolegą w stronę Solinki, a On dopędził nas służbowym motorowerem, bo wydaliśmy Mu się podejrzani (ot, takie dwa typy nie wyglądające na turystów). Potem wdaliśmy się w całkiem przyjemną pogawędkę i zaprosił nas do siebie do domu. Opowiadał o swoich pierwszych krokach w B., o pierwszej tam spędzonej zimie, o rozterkach żony, o Solince zimą, o zaspach, wilkach, które odgryzły Mu psa z łańcucha i uprowadziły (czyli konsumpcja "na wynos"), itp. Pod koniec lat 90-tych odwiedziliśmy Go w Solince ponownie. Był już na rencie albo emeryturze, wspominał o nękającej Go chorobie, nadrabiał miną, ale Jego żona była raczej zatroskana. Opowiadał nam o swojej byłej pracy, o stresach związanych z reorganizacjami w nadleśnictwach, itp. Zdawał się być lekko rozgoryczony. Zmarł rok później, chyba na jakąś chorobę serca. Miał ok. 60 lat.
Pozdrawiam
Re: Bieszczadzkie zaduszki; stawiamy wirtualne świeczki
"Kiedy jak buki na mróz serce mi pęknie
Położcie mnie na wóz z widokiem na Bieszczady
na wielki pożar gór,na wielką jesień
którą sam roznieciłem pisaniem.
Niech ten wóz sam jedzie w zawieję liści
niech tam na wieki zostanie'
zapalam świeczkę,dla Jerzego Harasymowicza i chyba nie trzeba piaac dlaczego......
Re: Bieszczadzkie zaduszki; stawiamy wirtualne świeczki
Witam
Przyłączam się do stawiania wirtualnych świec w Bieszczadach.
Stawiam ją tym wszystkim, którzy swoim życiem, twórczością , pracą i umiłowaniem tegoż zakątka związani byli z Łez Padołem, a prochy ich spoczywają na cmentarzach rozsianych na całym świecie.
Re: Bieszczadzkie zaduszki; stawiamy wirtualne świeczki
Jesli zdązę:
'Kazdej jesieni, gdy Droga Mleczna, zwana przez slowian drogą Dusz..., zbladła i zawezila sie, a gwiazdy Sita stanyly wysoko na niebie, na ziemiach polskich obchodzono święto Dziadów..."
1. na podmurówce cerkwi Wielkiego Męczęnika Dymitra w Wołosatem, tam pierwszy raz zobaczylam ową bieszczadzką pustkę
2. grób Gładysza na Granicznym, tak czesto przeze mnie mijany...
3. cerkiek Baligrodzie - przydałoby się , aby tam rozblysly swiatla o 12. 00 na polskie Dziady...
4. Sianki, grób hrabiów Klary i Franciszka
Re: Bieszczadzkie zaduszki; stawiamy wirtualne świeczki
Witam.
Też stawiam swoje wirtualne świeczki:
Jędrkowi Połoninie, Ździchowi Radosowi, Januszowi Zubowi, Ili i Jurkowi Dobroczyńskim. Oraz wielu zapomnianym ludziom, leżącym w ukrytych często nieistniejących już mogiłach.
Re: Bieszczadzkie zaduszki; stawiamy wirtualne świeczki
ja zaś stawiam wszystkim Tym, którzy nie z własnej woli musieli stamtąd wyjechać i nigdy już mieli nie powrócić. Tym wszystkim, którym odebrano ich miejsce na świecie, ich Dom.
sofron
Re: Bieszczadzkie zaduszki; stawiamy wirtualne świeczki
Mam to szczęście, że moi bieszczadzcy znajomi jeszcze nie poodchodzili i spotkać ich można na Połonianach Zielonych lub złocistych, jesiennych, a nie na tych NIEBIESKICH. Ale chciałbym postawić jedną świeczkę pod dużym krzyżem, takim, jaki jest na każdym chyba cmentarzu. Niech ten znicz płonie za tych wszystkich, którzy sami wybrali, że chcą umrzeć w Bieszczadach i poszli za swoim wyborem. Którzy porzucili wygodne lub trudne życie i przenieśli się w Bieszczady i tam właśnie dokończyli żywota. Wieczny odpoczynek bieszczadzki racz im dać Panie...
Barszczyk
Re: Bieszczadzkie zaduszki; stawiamy wirtualne świeczki
Skoro jestemy przy temacie wspomnien, to czy moglibyscie napisac krotka opowiesc o zyciu tych ludzi, czy chociaz wspomnienie jednego dnia spedzonego z nimi. Byli to ludzie - legenda Bieszczad , inni w swoim zyciu, mysleniu, i nieznanej nam exotyce.
Osobiscie znalam Zdzicha nie wiem czy Radosa. Pamietam podrozowal z nami w autobusie z Ustrzyk Dolnych do Czarnej jakies 20 lat temu. Mial dziwne cos na styl cowboys ubranie i skorzany chlebak. Trzymal w nim gorzalke i czestowal nas prosto z gwinta. Mial dluga siwa brode, drobne siwe, dlugie wlosy sterczace spod kapelusza. Jego twarz byla lagodna i dobra. Opowiadal nam o borowkobraniu na Poloninach.
Lupino czy to byl wlasnie Zdzich Rados, gdzie jest jego mogila? Ogladalam kiedys felieton z Bieszczad o Jedrku Poloninie, ciekawa postac, a na jego mogile stoi krzyz zrobiony z podkow konskich. Kiedys wspominalismy go na forum.
Niech ziemia lekka im bedzie i bieszczadzkie anioly maja ich dusze w opiece a wirtualne swieczki niech pala sie dla nich.
Na naszym forum niech zostanie kawalek historii z ich zycia. A moze i galeria zdjec o ludziach Bieszczadu. Serdecznie wszystkich pozdrawiam, Dorota.