majówka na pograniczu ukrainsko- mołdawskim
Planujemy sie wybrac na majowke na pogranicze ukrainsko-moldawskie, granice przekraczac przez to fajne przejscie gdzie jest prom z drewniana budka :) (chyba Jampol- Soroka)
Mam pytanie- o ciekawe miejsca do zwiedzania w Moldawii typu: zamki, klasztory, skalki, jakies malownicze brzegi rzeki, miejsca opuszczone, klimatyczne wioseczki. Interesuje mnie raczej Mołdawia wlasciwa a nie Naddniestrze. Moze ktos ma cos do polecenia?
Na razie wiem ze chcemy zwiedzic zamek w Soroce i monastyrek w Orheiul Vechi- jezeli bedzie nam po drodze.
Slyszalam tez cos o winnicach i ich zwiedzaniu i czy to prawda ze wychodzi to dosc drogo i to raczej taka komercha dla stadnych wycieczek? albo jest to fajna sprawa? czy lepiej kupic sobie wino w sklepie i spozyc na skarpie nad rzeka? ;)
A jak wyglada kwestia polskiej wioski Styrcza, ktora polecaja odwiedzic , ze ponoc tam ludzie bardzo goscinni i lubia jak Polacy przyjada? I wtedy wino sie leje :mrgreen:
Bede wdzieczna za wszelakie podpowiedzi. Planujemy pojechac autem wiec jestesmy niezalezni od komunikacji lokalnej
Odp: majówka na pograniczu ukrainsko- mołdawskim
łał !!! - pomysł kapitalny !!!..Naddniestrze ZDECYDOWANIE odradzam...Styrcze właśnie oglądałem- fotki przypomniały mi Bułgarie lat 70
Odp: majówka na pograniczu ukrainsko- mołdawskim
Cytat:
Zamieszczone przez
tomas pablo
..Naddniestrze ZDECYDOWANIE odradzam...
nie... tam nie jade... do kolegi tam strzelali na przejsciu granicznym.. jakos po tej opowiesci troche mnie ochota przeszla ;) jak maja mnie zastrzelic to bym juz wolala do Czeczeni pojechac :-)
Cytat:
Zamieszczone przez
tomas pablo
łał !!! - pomysł kapitalny !!!..
no to jedzcie z nami! moze chociaz na pare dni byscie dolaczyli? bedzie wyselej w grupie, zwlaszcza na nocnych biwakach na nadniestrzanskich skarpach lub dolinach przepascistych :-)
"prawili przy ogniu rycerze: więc o dolinach przepaścistych, w których gdy wiatr powiał, zrywały się nagle jęki: „Jezu, Jezu!” — o płomieniach błędnych, w których coś chrapało — o śmiejących się skałach — o bladych dzieciach „sysunach” z zielonymi oczyma i potwornej głowie, które prosiły, by je zabrać na koń, a zabrane poczynały wysysać krew — wreszcie o głowach bez kadłubów chodzących na pajęczych nogach i o najstraszniejszych z tych wszystkich okropności, dorosłych upiorach, czyli tak zwanych z wołoska „brukołakach”, które wprost rzucały się na ludzi." - to wszystko ponoc tam gdzie jedziemy- pod Jampolem :-) :-)
Odp: majówka na pograniczu ukrainsko- mołdawskim
No to pozdrówcie tam Horpynę i Czeremisa paskudnego okrutnie ;)
Odp: majówka na pograniczu ukrainsko- mołdawskim
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
No to pozdrówcie tam Horpynę i Czeremisa paskudnego okrutnie ;)
Obiecujemy! :-)
Plan odwiedzenia ich to jeden z glownych punktow wyjazdu.. Tylko ta droga tak zawile opisana - wiec czy trafimy?
Za nic to sie z mapa nie zgadza...
""Z Jampola niezbyt już było daleko do Waładynki, ale droga trudna, a raczej ustawiczne bezdroże rozpościerało się przed rycerzami, bo w owych czasach tamtejsze okolice były jeszcze pustynią z rzadka tylko osiadłą i zabudowaną. Szli tedy od Jampola nieco na zachód, oddalając się od Dniestru, aby iść następnie z biegiem wód Waładynki, ku Raszkowowi, bo tylko tak idąc można było trafić do jaru.""
Czy rzeka Waładynka istnieje/istniała kiedys naprawde? Moze zmienila nazwe? czy jest tylko wytworem wyobrazni autora? probowalam ja odnalezc ale jakos na zadnych mapach nie widze.. Moze mam zbyt malo dokladne? Na zachod od Jampola mam znaczona rzeke Murafa -acz doplywy Murafy mam niepodpisane.. Wiekszosc rzek plynie tam z polnocy na poludnie, a skoro "z biegiem wód Waładynki" mialo byc w strone Raszkowa to rzeczka by musiala plynac na wschod? czy Waładynka byla doplywem Dniestru czy dopływem dopływu? tego mi sie nie udalo znalezc..
Bardzo bym chciala odnalezc to miejsce... :-)
Odp: majówka na pograniczu ukrainsko- mołdawskim
Cytat:
no to jedzcie z nami! moze chociaz na pare dni byscie dolaczyli? bedzie wyselej w grupie, zwlaszcza na nocnych biwakach na nadniestrzanskich skarpach lub dolinach przepascistych :-)
...noooooo- właśnie myślę :roll:..... jak ty skodusią dasz radę, to myślę, że mój czołg też da radę... byle tutaj jakoś ogarnąć :roll:
Odp: majówka na pograniczu ukrainsko- mołdawskim
Cytat:
Zamieszczone przez
tomas pablo
jak ty skodusią dasz radę, to myślę, że mój czołg też da radę:
Nie planujemy jakis ekstremalnych tras.. I raczej jezdzimy powoli rozgladajac sie wokol :-)
I w razie czego bedzie komu wyciagac skodusie na sznurku, jak sie okaze ze gdzies jednak nie dala rady ;)
Cytat:
Zamieszczone przez
tomas pablo
byle tutaj jakoś ogarnąć
czasu jeszcze duuuuuzo :-)
Odp: majówka na pograniczu ukrainsko- mołdawskim
Szit!
Jaka szkoda, że mam bilet do Tbilisi na ten czas!
Ale weź nie kup za 390zł w dwie strony, no zgrzeszyłabym!
Niemniej jednak znowu będzie mnie zżerać zazdrość czytając relację!
Odp: majówka na pograniczu ukrainsko- mołdawskim
Cytat:
Zamieszczone przez
Krysia
Szit!
Jaka szkoda, że mam bilet do Tbilisi na ten czas!
Ale weź nie kup za 390zł w dwie strony, no zgrzeszyłabym!
Niemniej jednak znowu będzie mnie zżerać zazdrość czytając relację!
No ja sie wybieram w sierpniu w ta sama strone wiec zapewne bede miec do ciebie duzo pytan wszelakich. Pewnie mi sie tak nie uda dobrze z biletem jak tobie bo sierpien i na 3 tygodnie (zalezy mi zeby nie wylatywac i nie wracac w srode.. i zeby przesiadek nie bylo..) wiec jak patrze to ponizej tysiaca bileta nie kupimy... A kolege wiaze sierpniowy urlop w fabryce.. No i chyba sierpien najlepszy bo 100% pewnosci na brak sniegu w tuszetii... ;) wczoraj powiesilam sobie wszedzie kartki i sie ucze alfabetu ;)
Odp: majówka na pograniczu ukrainsko- mołdawskim
W Mołdawii to ja byłem ( w 2005 roku). Co prawda tylko przejazdem (autokarem) na trasie Kamieniec Podolski - Odessa, ale za to zaliczyliśmy stolicę kraju Kiszyniów (był tam dwugodzinny postój w centrum miasta). Pamiętam w sumie tylko główna ulicę, która jako żywo przypominała mi berlińską aleję Unter den Linden (nie wiem tylko, czy to skojarzenie to komplement dla Kiszyniowa, czy ujma dla Berlina).
Wjeżdżając do Mołdawii (jednym z przejść od strony Chocimia, chyba Rosohany - Briczeni), dosyć długo trzymali nas na granicy i pamiętam, że kiedy zaraz za granicą zniecierpliwieni pasażerowie zażądali postoju za potrzebą :-) i wyszlismy na dwór, ze zdumieniem zauważyłem, że droga, którą jechaliśmy obsadzona była po obu stronach orzechami włoskimi - jakże piękny był to widok! Cała zresztą północna część kraju była cudna - bezkresne pola słoneczników, wioski skąpane w zieleni, a w każdej przy drodze handel arbuzami, melonami, brzoskwiniami i czym tylko jeszcze ta bogata ziemia nie obrodziła. Południowa część kraju mniej mi się podobała - jakaś taka bardziej sucha, stepowa... .
No i co najlepsze przejeżdżaliśmy przez Naddniestrze - drogą przez Bendery i Tyraspol - przeżycia same w sobie bardzo cenne (pamiętam, jak przed wyjazdem uświadamiałem naszego pilota, że przedostanie sie tamtędy do Odessy to średni pomysł - powiedział, że u niego na mapie nie ma takiego państwa, jak Naddniestrze :-) ).
Najpierw usiłowaliśmy przedostać się mostem na północ od miasta Bendery - od blokujących drogę sołdatów dowiedzieliśmy się tylko, że most "zakryty", więc ruszyliśmy na południe drogą bezpośrednio na Bendery. Tam pilnujący granicy rosyjscy żołnierze nie mogli się nadziwić, że tędy usiłujemy się dostać do Odessy i twierdzili, że jesteśmy chyba pierwszym zagranicznym autokarem turystycznym,który tamtędy przejeżdża. Ale na szczęście zadowolili się tylko kilkoma paczkami papaierosów i kilkoma dolarami przepuszczając nas bez większych ceregieli. Za to wyjazd z tego kraju za Tyraspolem, po przejechaniu zaledwie dwudziestu kilometrów, to była mordęga. Najpierw naddniestrzańscy celnicy zażądali 300 dolarów za cały autokar, by po kilku godzinach pertraktacji puścić nas za jedyne sto... .
Fajny pomysł z odszukaniem tego jaru, w którym Horpyna trzymała Helenę. Tylko, jeżeli to miało by być koło Raszkowa, to niestety Naddniestrze... . No, chyba, że to rzeczka, która wpływając do Dniestru już po tamtej stronie, tworzy ów niedostępny jar jeszcze po północnej, ukraińskiej stronie granicy. Tak zresztą kieruje Was Sienkieiwcz ( z tym, że oczywiście nie na zachód, tylko na wschód) - to by się nawet zgadzało, bo ruszając z Jampola prosto na wschód (oddalając się od Dniestru), dociera się do kilku rzezczek, które podążając na południe łączą się pod Raszkowem i uchodzą do Dniestru. Z tym, że która z nich to owa Waładynka? Może odpowiedź znajdzie się oglądając mapy Googlowe i przeglądając tam zamieszczone zdjęcia z serwisu Panoramio - na północ od Raszkowa koło miejscowości Zahnitkiv trafiłem tym sposobem nawet na interesujące fotki przedstawiające okolony wapiennymi skałami rzeczny jar, z jakimiś tajemniczymi grotami... . Pewnie najlepszym sposobem będzie, będąc już na miejscu, porozpytywać lokalniaczy, może ktoś coś wie (przypuszczam, że Sienkieiwcz opowieści o tym jarze nie wyssał z palca).