Odp: Historie z życia wzięte
To teraz linia kredytowa otwarta.:smile:
Odp: Historie z życia wzięte
Hahah, z "linią kredytową" strzał w dziesiątkę! :D Dobra historia :)
Odp: Historie z życia wzięte
Mam nadzieję ze Rysio nie czyta tego wątku bo bym go, po Waszych podpowiedziach, miał na utrzymaniu:mrgreen:
Odp: Historie z życia wzięte
Wiesio mieszka samotnie w starej chałupie co to odziedziczył ją po rodzicach. Chałupina licha ale prąd ma przecież to XXI wiek, woda w studni a gaz w butli. To,że mieszka samotnie nie jest całkiem prawdziwe, bo zazwyczaj ktoś u niego nocuje, bywa że całymi latami. Kiedyś z Ukrainy na zarobek do prac dorywczych przyjechał Andriej. Andriej nie miał gdzie spać więc przygarnął go Wiesio i nawet dobrze się składało bo Wiesio pracował wtedy jako nocny stróż i Andriej spał w jego łóżku w nocy a Wiesio w dzień. Zapomniałem o telefonie stacjonarnym (było to jakieś piętnaście lat temu), a to telefon był powodem zakończenia ich znajomości, dokładnie to rachunek za rozmowy z" Ukrainą".Wiesio wybrnął z kłopotów bo przecież ma rentę. W dzieciństwie kobyła nadepnęła Wiesiowi na nogę tak nieszczęśliwie, że jedną nogę miał już zawsze krótszą, póżniej "poleciało" mu biodro. Ogólnie Wiesław był jednak sprawny, grał z nami nawet w piłkę, lecz zwykle stał na bramce. Do pracy Wiesiek jeżdził rowerem co nie było dla niego bezpieczne bo Policja wiedziała, że ma słabość do trunków a z renty zawsze może zapłacić. Straciłem rachubę ile to już razy: pięć, siedem, czy więcej ? W sąsiedniej wiosce pojawiła się młoda rodzina z trójką dzieci, wynajmowali równie starą chałupę jak Wiesiowa. Niestety rodzice pracowali tylko dorywczo więc nie starczało dla dzieci a co mówić o papierosach tanim winie i o pieniądzach na komorne. Właściciel nie miał już do nich cierpliwości więc wyrzucił ich rzeczy na drogę, poszła won ! Wtedy żył jeszcze Jerzyk, kóry połamał sobie obie nogi uciekając przed Policją z własnego domu( była zima, skoczył przez okno na lód), on też miał kobyłę więc załadował majdan tych ludzi i zawiózł ich do Wiesia, mieszkali tam dłuższy czas. U Wiesia mieszkało i mieszka do dziś sporo ludzi, ale najlepsza przygoda Wiesiowi przytrafiła się z żoną świętej pamięci Mirka. Ta żona zachowywała się często jak nie żona, znikała Mirkowi z domu czasem na kilka dni. Ona zaniedbywała własne dziecko, które urodziło się zdrowe mimo, że oni nie byli już młodzi i te warunki. Pewnej nocy Wiesio przebudził się w nocy żeby ugasić pragnienie, wyciągnął rękę po butelkę a tu zgroza namacał długie włosy, potem jakieś cycki. żerwał się jak oparzony w środku nocy z krzykiem pewny, że to znowu zjawy które coraz częściej zaczęły przychodzić ale nigdy tak namacalnie. Kończę bo pojadę rowerem sprawdzić co u Wiesia. Ciąg dalszy nie musi nastąpić. To wszystko dzieje się tu i teraz, jest prawdziwe.
Odp: Historie z życia wzięte
Nooooo.....Teraz tylko patrzeć jak rozsławiony w cyberprzestrzeni dom Wiesia stanie się obiektem "pielgrzymek" żądnych wrażeń turystów. :wink: Po dziesiątej wizycie i pozowaniu do zdjęć w stylu "jacy z nas dobrzy znajomi" Wiesio wspomni o zapłacie za pozowanie i znowu będzie, że Wiesio podrabiany, że nie taki dziki, że w domu ma za czysto...:wink: Więc może dobrze, że "ciąg dalszy nie musi nastąpić"...
Opowieść cudna. Mnóstwo tam takich historii - tak zwyczajnych, że aż nierealnych.
Odp: Historie z życia wzięte
Dzięki asia999. Byłem u niego, jest niedobrze, była to pora obiadowa w niedziele, śladów obiadu nie było. Generał leżał w łóżku razem z prawdziwą laską tzn. drewnianą, jego biodro daje o sobie znać. Generał, bo tak nazywamy Wiesia ma jakieś półtora metra w kapeluszu, chyba przez tą kobyłę bo jego brat i siostry są raczej wysocy. Matka Wiesia zginęła od pioruna jak był mały. Druga matka całe życie żałowała, że wróciła na wieś, pracowała w ośrodku należącym do URM i miała tam wszystko, w naszej wiosce prawie nic.Generał robi się czarny na twarzy, dygoce, na wszystkie dolegliwości zażywa jedno lekarstwo, za 5,5zł flaszka.Z kąta wylazł Piotrek, który rezyduje u Wiesia już kilka lat, też żle wygląda, podobnie jak Wiesio ma podpuchnięte oczy.U nas mówią, że to skutek rozpuszczonych podrobów (wątroby, trzustki) .Wielebny powiedział mi, że pomaga się tym, którzy sami szukają pomocy, oni nie szukają.Przypuszczam, że jak są na głodzie to czują zbliżającą się otchłań więc robią wszystko by nie czuć. Turyści nie znajdą ich domu choć istnieje, możliwe że oni właśnie na nich czekają, może mieszkają razem żeby oszukać samotność. Rok temu w łóżku Wiesia zmarł jego młody kuzyn, Jerzyk ten od połamanych nóg sam wybrał śmierć, kilku pozabijały samochody tak jak Edzia. W dorosłym życiu nic, nierealne marzenia i nic, nic więcej.
Odp: Historie z życia wzięte
Dzisiaj spotkałem Wiesia choć wcale go nie szukałem. Leżał na drodze "przykryty" rowerem, nie mógł wstać, czerwone rany na głowie porąbanej...
Pozbierałem liche zakupy do lichej siatki, posadziłem na bagażniku w sposób taki jak damy sadza się na koniu, do domu było już niedaleko. Jaki on jest lekki, jedną ręką trzymałem rower a drugą Wiesia i tak dobrnęliśmy do chałupy.
Mamrotał, że jestem super gościo,że się odwdzięczy, on tylko po zakupy i wszystko było grzecznie ale kogoś tam spotkał . W zimnej izbie czekały na niego jego pieski, jeden zupełnie malutki, miał dla nich mleko, nalałem do puszki po konserwie. Bieda z tym Wiesiem a miało nie być cdn.
Odp: Historie z życia wzięte
Rysio, jak już był wypity, a kiedy nie był, włączał sobie radyjko, głośno, i zasypiał. Pora dnia czy nocy nie robiła mu różnicy. A że to blokowisko, więc niosło się i niosło. Nie wszyscy, jak Rysio mają same wolne soboty, więc niektórych wybijało to ze snu i z nerwów. Mnie czasem też. Dlatego kiedy tylko Rysia spotykałem, ochrzaniałem go za te nocne muzykowanie. Ale czy coś to da, kiedy Rysio świata nie widzi a i pewnie nie słyszy?
Dnia któregoś spotykam go, jak zwykle, albo i bardziej, nakręconego, chwilę rozmawiamy o świecie dookoła i o jego, Rysia pijaństwie:
- Rysiu, ty się wykończysz jak tak będziesz chlał, a zimą to cię śnieg przykryje i jak nikt nie zdąży to zemrzesz. Pijesz chyba Rysiu za dużo – tak mu prawię bez sensu.
A Rysio, dumny z siebie, szelmowsko mrużąc zapite oczy odpowiada:
- Ale już, kurwa, nie gram!
Faktycznie, od kilku dobrych tygodni nie słychać było nocnego muzykowania.
Nie komentujcie, proszę, że Rysio przepił radio. Wolę się łudzić…
Pozdrawiam
Odp: Historie z życia wzięte
Może po prostu lubi sąsiadów i zrozumiał, że źle robił. Trzymajmy się takiej wersji ;)