Odp: W lipcu w Bieszczadach
Basia Z. pisze :
Cytat:
Kolejny dzień wstał niestety bardzo burzowy, w planie było przejście ze schroniska wprost przez Maguryczne na przełęcz Żebrak, potem w dół do Woli Michowej i do Balnicy, ale rozmowach z chatkowym, oszacowaniu trudności w terenie i sprawdzeniu prognozy pogody na ten dzień, zrezygnowaliśmy
Szkoda , bo to bardzo fajny i trudny odcinek. Ale jak chcesz wracać na "lotnisko" to może kiedyś ruszysz na Maguryczne.
Ja go wspominam z sentymentem, bo już parę razy wyprowadził mnie ....w las
Odp: W lipcu w Bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
don Enrico
Basia Z. pisze :
Szkoda , bo to bardzo fajny i trudny odcinek. Ale jak chcesz wracać na "lotnisko" to może kiedyś ruszysz na Maguryczne.
Ja go wspominam z sentymentem, bo już parę razy wyprowadził mnie ....w las
Już nawet z mapy widać, że tam musi być bardzo ciekawie.
Z przełęczy też nie chcieliśmy schodzić "wprost" drogą tylko przez kolejne chaszcze do Maniowa.
Ale po kilkugodzinnym łażeniu po krzakach poprzedniego dnia wszyscy byli bardzo zmęczeni, a po drugie - zapowiadanych było kilka burz, co zresztą sprawdziło się tylko częściowo, bo cały dzień był wyjątkowo duszny, ale burza zaczęła się dopiero około 17.
A na lotnisko może przyjadę w następne wakacje z kolejnym kursem :-)
Niektórym dziewczynom tak się spodobało, że chcą tam spędzić Sylwestra.
Odp: W lipcu w Bieszczadach
Kolejnego dnia, to jest we wtorek 10 lipca w planie było wyspanie się. Przed wyjazdem sprawdziłam (i niezależnie ode mnie inna osoba), że o godz. 11.00 odjeżdża z Balnicy pociąg do Majdanu. No to spaliśmy sobie smacznie do godz. 8.30.
Tymczasem rano okazało się niestety, że ten pociąg jeździ tylko po specjalnym zamówieniu. Do dziś nie wiem, czy my pomyliłyśmy się, czy w międzyczasie zmieniono rozkład jazdy.
No w każdym razie było niewesoło i czekała nas perspektywa kilkunastokilometrowego marszu torami aż do Cisnej, gdzie około godz. 14 byliśmy umówieni z dojeżdżającymi w tym dniu osobami a potem dalej - przez Łopiennik do Łopienki, na nocleg.
Dość długo trwało śniadanie, pakowanie się, wyruszyliśmy w końcu około godz. 10.30, przeszliśmy dosłownie 200 m i ... z daleka usłyszeliśmy wesoły a dla nas niesamowicie miło zaskakujący gwizd lokomotywy.
Nie widziałam jeszcze, żeby wszyscy tak jak na komendę zrobili "w tył zwrot" i jak jeden mąż pobiegli z plecakami z powrotem na stację.
Chwilę jeszcze czekaliśmy na "ciuchcię". Jak się okazało, mieliśmy wyjątkowe szczęście, bo akurat w tym dniu ktoś zamówił przejazd turystów na trasie Majdan - Balnica i z powrotem.
Od razu po zatrzymaniu się pociągu zaczęliśmy negocjacje z konduktorami i z kierownikiem pociągu, pociąg był w zasadzie zarezerwowany, ale pozwolili nam za zgodą innych podróżnych (nie było z tym problemu) doładować się do 2-3 osoby do każdego wagonu. Plecaki umieściliśmy w jednym miejscu i dwaj koledzy musieli je całą drogę trzymać aby nie spadły. Ale i tak lepiej było podróżować po tej trasie pociągiem niż na nogach ;)
Oczywiście wykupiliśmy normalne bilety na trasę do Majdanu.
I po 20 minutach postoju, kiedy pasażerowie zaopatrzyli się w miejscowym sklepiku w piwo wyruszyliśmy pociągiem na trasę.
https://lh6.googleusercontent.com/-o...2/100_2531.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-m...2/100_2533.JPG
Bez przeszkód dotarliśmy do Majdanu, potem przeszli pieszo (niektórzy stopem) do Cisnej, gdzie w "Siekierezadzie" byliśmy umówieni z resztą grupy.
W oczekiwaniu na ich dotarcie zjedliśmy coś smacznego, wypili piwo (niektórzy tamtejszy specjał - wino z kija) i tak nam zeszło do godz. około 15.
Trzeba było w końcu wyruszyć na trasę. Znów pieszo lub stopem przemieściliśmy się (już w nieco większym gronie - 22 osoby) do Dołżycy.
Kiedy około godz. 16 wreszcie zgromadziliśmy się wszyscy obok cerkwiska w Dołżycy aby wyruszyć czarnym szlakiem na Łopiennik - lunęło jak z cebra.
Ledwo zdążyliśmy się schować w okazałym budynku po drugiej stronie szosy.
Budynek był jakiś taki - dziwny. Duża sala barowa, z zamkniętym jakby przed chwilą barem, wszystko pootwierane, w całym budynku nikogo nie było.
Zaczęliśmy snuć jakieś dziwne opowieści, jak to w czasie deszczu zaginęła w Bieszczadach cała duża grupa.
Kolega stwierdził "ja tu przecież byłem - to dawny "Cień PRL-u" - tu obok odbywały się "Bieszczadzkie Anioły" a tu na boisku stała scena !".
A teraz całkowita pustka, smutek i cisza.
Na zapleczu (szukaliśmy toalety) otwarty pokój z tapczanem i telewizorem, na piętro nie wchodziliśmy.
Po jakimś czasie doszedł jakiś pan i stwierdził ze on tu nocuje, ale oprócz niego nie ma tu nikogo (w tym gospodarzy).
Dziwne miejsce.
Deszcz lał i lał już drugą godzinę, zrobiła się już prawie 18, zadecydowaliśmy ze nie ma już sensu ani czasu iść na Łopiennik, tym bardziej, ze widoków nie było wcale, a osoba prowadząca w tym dniu otrzymała zadanie wyszukania innej logicznej drogi.
Ze swojego zadania wywiązała się znakomicie proponując drogę "spychaczówką" stokami Łopiennika, a potem szlakiem bazowym.
Tak poszliśmy, przejście do Łopienki zajęło nam około 1,5 godz.
A to już baza - znowu rewelacyjnie piękne miejsce.
https://lh5.googleusercontent.com/-r...2/100_2539.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-V...2/100_2538.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-A...2/100_2542.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-H...2/100_2543.JPG
Koledzy, którzy dojechali tego dnia dowieźli drugą gitarę i ukelele, wieczorem rozpogodziło się, pod niebem pełnym gwiazd usiedliśmy przy ognisku.
I tak sobie pomyślałam, że już od 40 lat siaduję w różnych pięknych miejscach, przy różnych ogniskach i śpiewam przy gitarze. Od prawie 40 lat są to nawet te same piosenki.
Ludzie się czasem zmieniają, poznaję wielu młodych ludzi zafascynowanych górami podobnie jak i ja.
I dalej będę to robić - i to jest fantastyczne.
Rano podeszliśmy do cerkwi
https://lh3.googleusercontent.com/-F...2/100_2549.JPG
W środku trwały prace przy czyszczeniu podłogi, więc nie wchodziliśmy aby nie przeszkadzać, tylko zajrzeli do wnętrza.
https://lh4.googleusercontent.com/-W...2/100_2555.JPG
Spotkaliśmy Pana Andrzeja Lacha, z którym chwilę rozmawiałam, a który podarował mi drobną pamiątkę - jednego ze swoich malutkich Świątków (Bojka).
I poszliśmy dalej:
https://lh6.googleusercontent.com/-L...2/100_2558.JPG
W Sinych Wirach pełny relaks:
https://lh5.googleusercontent.com/-u...2/100_2563.JPG
Tą wysepkę kolega nazwał "Wyspa Dziewic":
https://lh5.googleusercontent.com/-J...2/100_2564.JPG
Każdy odpoczywa po swojemu:
https://lh3.googleusercontent.com/-5...0/100_2574.JPG
I buty sobie odpoczywają:
https://lh3.googleusercontent.com/-h...2/100_2568.JPG
A tu moje:
https://lh3.googleusercontent.com/-z...2/100_2570.JPG
No i pół godziny laby poszliśmy dalej:
https://lh4.googleusercontent.com/-Z...2/100_2589.JPG
Bez skojarzeń proszę ! Chociaż nam się wszystkim kojarzyło ;)
Idąc całkiem nową ścieżką kulturową przez dawną wieś Zawój dotarliśmy do Jaworca.
https://lh3.googleusercontent.com/-7...2/100_2591.JPG
Zjedliśmy smaczne zupy (żurek i cebulowa - pychota) i zaczęliśmy podejście na Przełęcz Orłowicza.
Wieczorny widoczek spod przełęczy:
https://lh3.googleusercontent.com/-4...2/100_2594.JPG
Niektórzy zdążyli jeszcze wbiec na Smerek i z powrotem, a potem w zapadającym zmroku zaczęliśmy zejście do Wetliny. Na dole byliśmy już całkiem po ciemku. Zgromadziliśmy się przed sklepem ABC, skad zadzwoniłam do "Bazy Studenckiej", gdzie mieliśmy tego dnia spać.
Gospodarze byli tak mili, ze wyszli po nas na główną drogę i razem, w ciągu około 20 minut dotarliśmy do bazy. Ledwo rozmieściliśmy się w niej (a było dość ciasno, bo było nas 22 osoby) - znów lunęło jak z cebra. "Pulpę" na ognisku robiliśmy już w ulewnym deszczu, ale smakowała jak zawsze dobrze. No i doskonale się spało.
I tak minęły kolejne dwa dni.
Odp: W lipcu w Bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
Basia Z.
... pod niebem pełnym gwiazd usiedliśmy przy ognisku.
I tak sobie pomyślałam, że już od 40 lat siaduję w różnych pięknych miejscach, przy różnych ogniskach i śpiewam przy gitarze. Od prawie 40 lat są to nawet te same piosenki.
Ludzie się czasem zmieniają, poznaję wielu młodych ludzi zafascynowanych górami podobnie jak i ja.
I dalej będę to robić - i to jest fantastyczne.....
Co tu więcej komentować, TO jest właśnie piękne i fantastyczne.
ps. a "Czar PRL-u " to było super miejsce i komu to przeszkadzało?.. "polskie piekiełko"
Specjalne pozdrowienie dla Mirka.
Odp: W lipcu w Bieszczadach
Z Twojej relacji wynika, że byliśmy w tym samym czasie w Bieszczadach i nasze trasy wędrówek wielokrotnie krzyżowały się a i zdarzyło się, że podwoziłem dwójkę uczestników kursu do Cisnej. Tak wnioskuję, na podstawi ich wspomnień i Twojej relacji.
Odp: W lipcu w Bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
Pyra.57
Z Twojej relacji wynika, że byliśmy w tym samym czasie w Bieszczadach i nasze trasy wędrówek wielokrotnie krzyżowały się a i zdarzyło się, że podwoziłem dwójkę uczestników kursu do Cisnej. Tak wnioskuję, na podstawi ich wspomnień i Twojej relacji.
Ano, świat jest mały, a Bieszczady jeszcze mniejsze.
Odp: W lipcu w Bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
Basia Z.
Od razu widać, że to odpoczywający w zwisie "obcy" a nie jakieś bliżej niedookreślone "kojarzyło":
http://forum.bieszczady.info.pl/show...ll=1#post42402
(zdjęcia z czasów, gdy nie było tam tych wydeptanych placów i jeleniowi nie połamano jeszcze części poroża)
Odp: W lipcu w Bieszczadach
Czas by wreszcie kontynuować opowieść, aby nie przeciągnęła się do nowego roku, jak to czasem bywa.
Kolejny dzień - to jest czwartek 12 lipca zaczął się z hukiem.
Ukołysani padającym deszczem jeszcze smacznie spaliśmy sobie w "bazie studenckiej" w Wetlinie, kiedy o godz. 6.50 nagle jak huknęło, jak gwizdnęło, aż cały niewielki domek w którym spaliśmy wyraźnie zatrząsł się i wszyscy się obudzili.
Kolega leżący od strony południowej przy okienku akurat już wcześniej nie spał, ale leżał i patrzył w okno i widział jak piorun uderzył w płaską łąkę jakieś 200-300 m od nas.
W każdym razie wszyscy obudzili się, ale nikomu nie chciało się nawet wychylać głowy z bazy na ulewny deszcz, a tym bardziej wychodzić z bazy.
W planie było tego dnia pójście przez Dział na Rawki i zejście do Ustrzyk Górnych, wycieczka niezbyt długa, można było czekać co będzie dalej.
Ukołysani deszczem zasnęliśmy znowu (ja osobiście z wyraźną ulgą ;) ).
Około 9 nie odpuszczało i lało nadal chociaż nieco mniej intensywnie. Trudno, trzeba było wstać, ale zaproponowałam aby do Ustrzyk - kolejnego miejsca noclegu jakoś przejechać.
Zeszliśmy do baru Rancho przy drodze, tam natychmiast koledzy odkryli wiele gatunków piwa, usiedliśmy w lejącym deszczu pod parasolami.
Zapytaliśmy barmana czy wie o której i skąd odjeżdżają busy do Ustrzyk, ten wziął telefon i za 10 minut dwa busy były do naszej dyspozycji.
Dojechaliśmy do Ustrzyk, podeszli do miejsca noclegu - domu rekolekcyjnego, tam się rozpakowali, wykąpali i około godz. 12 deszcz ustał i zaczęło wychodzić słońce.
Szkoda było tracić dnia, więc znowu busem podjechaliśmy na Przełęcz Wyżniańską i w przepięknej pogodzie podeszli na Wielką Rawkę, nawet nie zatrzymując się w schronisku.
Pogoda zrobiła się jak marzenie, więc ponad godzinę spędziliśmy na szczycie trzepiąc "panoramki".
Część grupy postanowiła iść jeszcze na Kremenaros, wracając już w zapadającym zmierzchu widzieli z Wielkiej Rawki Tatry, część zeszła nieco wcześniej wprost do Ustrzyk G.
Piękny dzień i piękna wycieczka.
W czasie całej wycieczki spotkaliśmy może czwórkę a może piątkę innych turystów, nie wiem czy to poranny deszcz tak wszystkich wystraszył ?
Parę zdjęć:
Z podejścia, z okolic schroniska pod Małą Rawką:
https://lh4.googleusercontent.com/-i...2/100_2596.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-g...2/100_2600.JPG
To jest to, co kocham latem w górach
https://lh3.googleusercontent.com/-r...2/100_2608.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-x...2/100_2612.JPG
Pogoda się poprawia:
https://lh4.googleusercontent.com/-s...2/100_2599.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-w...2/100_2609.JPG
Widoki ze szczytu:
https://lh4.googleusercontent.com/-z...2/100_2613.JPG
https://lh6.googleusercontent.com/-c...2/100_2616.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-d...2/100_2618.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-N...2/100_2625.JPG
Wieczorem, ze względu na to, że spaliśmy w domu rekolekcyjnym żadnej imprezy nie mogło być, ale wyszliśmy na piwo do sklepiku obok przystanku.
I tak minął ten piękny dzień.
Ciąg dalszy kiedyś nastąpi.
Odp: W lipcu w Bieszczadach
Kolejny dzień - to był chyba najpiękniejszy "górsko" dzień wyjazdu, chociaż tak właściwie to trudno porównać. Bo czy da się porównać łażenie we wściekłym upale po chaszczach, ale po miejscach, gdzie absolutnie nikt nie chodzi z długim i widokowym, przy pięknej pogodzie, ale jednak tylko spacerem po szlakach, gdzie spotyka się tłumy.
To i to ma swoje wady i zalety.
W każdym razie dojeżdżamy busem do Pszczelin i wychodzimy przez las na Bukowe Berdo.
Taki aniołek tuż przed wyjściem z lasu na połoninę.
https://lh5.googleusercontent.com/-W...0/100_2631.JPG
I zaczynają się widoki.
Czy ktoś rozkminil "panoramkę" na Góry Sanocko-Turcznskie ? Bo ja się tutaj poddaję, za wyjątkiem Magury Łomniańskiej szczytów nie rozróżniam.
A na pierwszym planie "wiadoma polanka".
https://lh6.googleusercontent.com/-q...0/100_2633.JPG
Te tabliczki ścieżki przyrodniczej to jakiś humbug. Nie widziałam aby ktoś z nich korzystał.
https://lh4.googleusercontent.com/-O...0/100_2639.JPG
Widoczki, widoczki.
https://lh4.googleusercontent.com/-A...0/100_2643.JPG
I tak sobie idziemy co chwilę się zatrzymując na "panoramki" bo kursanci powinni się czegoś nauczyć.
Bardzo dużo widać.
https://lh5.googleusercontent.com/-E...0/100_2652.JPG
Na Tarnicę dotarliśmy już późnym popołudniem
https://lh3.googleusercontent.com/-u...0/100_2655.JPG
Zdjęcie kursantki - Oli:
https://lh5.googleusercontent.com/-A...0/IMGP4008.JPG
Po czym dzielimy się na dwie grupy - niektórzy schodzą przez Szeroki Wierch wprost do Ustrzyk, niektórzy do Wołosatego