Odp: Bałkański Tour Nubirki
Chorwacja – kraj słońca, wysp i lawendy …. Raczej czarnych chmur i lejącego deszczu. Jakie mieli miny – bezcenne. A ja w chlapie jechałam sobie dalej, po coraz ładniejszych terenach.
Zrobili mi sześciogodzinną przerwę w wilgotnej plitvickiej okolicy.
Podobno mieli szczęście – szare niebo zapewniło im nie najgorsze zdjęcia i brak tłumu na kładkach.
A tłumów, to oni nie lubią jak i ja.
Potem jechaliśmy bombową okolicą, takie coś pomiędzy prerią, pustynią i sama nie wiem czym. Normalnie, tylko bizonów brakowało. Odludzie, na horyzoncie szpiczaste góry … czarne chmury, oberwanie owych chmur i autokar wyprzedzający na serpentynie TIRa. Aż zwolniłam z wrażenia, tak sama z siebie, bo oni tylko coś mamrotali bladzi jak papier.
W tych warunkach ujechałam tylko ze 150 km. Mogłam dalej, ale zarządzono nocleg w wymarłym miasteczku. Gračac się nazywało, czy jakoś podobnie. Mogliby tam nagrywać thrillery i nie potrzebowaliby dodatkowej scenografii. Przed wojną zamieszkałe w większości przez Serbów, po wojnie nie doczekało się powrotu dawnych mieszkańców. Ciekawostka taka, że w tym miasteczku jak pada deszcz, to nie ma wody w kranie. W knajpie można zamówić juhe, ale kawy już nie. Dobrze, że mi woda do szczęścia nie była potrzebna – swoje paliwo miałam i byłam zadowolona.
Potem były jadrańskie klimaty, nie ma co się rozpisywać, no chyba, że jazdę wąskimi uliczkami z murkami z kamienia po obu stronach … to nawet było ekscytujące.
Odp: Bałkański Tour Nubirki
Przypomina mi sie mój wyjazd do Chorwacji. Jadąc na Plitvice skręciłem na remontowany ,, fragment ,, drogi .Ponad 20 km sam tłuczeń i pełno kurzu. Niestety jazda bocznymi drogami tak wyglada . Za cały dzień góra 300km. Same Plitvice cudowne mam zamiar jeszcze raz zwiedzić oczywiście na cały dzień.
Odp: Bałkański Tour Nubirki
ta ostatnia fotka przypomina mi katedrę w Szybeniku.
Odp: Bałkański Tour Nubirki
Cytat:
Zamieszczone przez
bogdan64
ta ostatnia fotka przypomina mi katedrę w Szybeniku.
Jak najbardziej są to "głowy szybernickie" :razz:
"Po krótkim leniuchowaniu nad morzem pomknęłam przez górki do kraju muzułmańskiego... naprawdę... co prawda to swojscy Słowianie są tymi innowiercami, ale zawsze... i była prawdziwa granica, ale mało upierdliwa i tanie paliwo … nieźle naprawdę. Trochę się obawiałam, czy nie sprzedadzą mnie do jakiegoś haremu … ale jednak z popuszczaniem wyobraźni przesadziłam.
Chociaż, niektóre kobiety chodziły w hidżabach, to nie jest to jednak kraj ortodoksyjnego islamu. No i zawodzili muezini – najpiękniej w Blagaju miejscu podziemnej rzeki i derwiszów, i wystrzelały w niebo minarety.
Co do Blagaju, znaleźliśmy nowy kociołek dla kolegi forumowicza z Rzeszowa oraz naraziliśmy się policjantowi po cywilu. Ruszył za nami w pościg... Byłaby jeszcze większa draka, ale moim słoneczkom zacięła się nawigacja i stanęli. Dzięki temu ten porywczy gość nas dogonił i się zaczęło … Koniec końców, udało się to jakoś wyjaśnić i znaleźć winnego zamieszania. Nie chciałabym być w skórze syna owego gościa.
Ale gość gościem, a świat pachniał dojrzałymi figami, miodem figowym i nalewkami figowymi [jedna dojechała do domu], pachniał kawą, wspaniałą kawą w džezvie [džezvy też przyjechały do domu]. Kawa po bośniacku, to istna ambrozja, królowa kaw, cudowność dostępna na wyciągniecie ręki, na wyciągnięcie kieszeni, ponieważ porządna kawa po bośniacku – owo niebo w gębie – jest tańsza od szklanki wody. A sery, sery sprzedawane są z worków, takich worków to ja jeszcze nie widziałam, ale zapach serów ...hymmm.
I widziałam jak się buduję prawdziwą autostradę, normalnie budują ją na słupach i przeszkodą nie są Wodospady Kravica. Mówię Wam, za rok pielgrzymi do Medziugorie dojadą autostradą. Mogłabym tam zostać. Nawet nie straszne mi małe, czerwone tabliczki z ludzką czaszką. "
***wyraźne rozróżnienie ramek wskazuję na różnych autorów zdjęć ;)
Odp: Bałkański Tour Nubirki
Byłem w Szybeniku dwa razy( stałem na campie niedaleko bo 8 km) i tak całego nie zobaczyłem super jest w nocy w miare chłodno i ładnie oświetlony no i niedaleko PN KRKA
Odp: Bałkański Tour Nubirki
Cytat:
Zamieszczone przez
Aleksandra
......
Na zachętę dla Janusza :) nam wcięło zdjęcia z Budapesztu, znikły ... więc w tej części nie będzie zdjęć.
Dzięki Ola za zachętę i szkoda Waszych zdjęć z Budapesztu.Widzę ,że byłem w niektórych miejscach po Was , ale póżniej ..a nawet zdjęcia mamy z podobnych ujęć. No to do "roboty" z relacjami.;)... pozdrawiam
PS.
Cytat:
Zamieszczone przez
Aleksandra
"Słów kilka o sobie: jestem NUBIRKA, srebrna, metaliczna, ot co......
Super rozpoczęcie :-D
Odp: Bałkański Tour Nubirki
"Z Bośni udałam się znów przez góry do Perły Adriatyku. Do Perły nad perłami. I co ciekawe zadbali o idealny parking dla mnie. Miałam Dubrownik u stóp, morze aż po horyzont i parę godzin na kontemplację. Gdzie mieści się taki super parking? Ano u podnóża bośniackich gór. Na górze Srd… 412 m. n. p. m liczonych od samego morza. Wdrapałam się tam dzielnie, zobaczyłam wielki betonowy krzyż, nowiuśką stacja kolejki, zniszczoną twierdzę z ekspozycją dotyczącą ostatniego ataku na to jedno z najpiękniejszych miast świata … o tyle wymowną, że atakujący Serbowie i Czarnogórcy mieli miasto z tego szczytu wystawione „jak na patelni”.
Miałam też wesołą i kolorową kompanię - uroczych taksówek. A wszystko za free. Dobry parking, nie? Ja zostałam kontemplować widoki, a oni spacerkiem zeszli zdobywać Dubrownik, pić wodę z fontanny Onufrego, gubić się w niezliczonych uliczkach i słuchać rozbrzmiewającego się zewsząd języka polskiego.
Zostałam do zachodu słońca, ehhh szkoda słów. Takich widoków nie ma za dużo. Następnego dnia nie zabrali mnie tam już, bryyy niewdzięcznicy … pojechali sobie autobusem – nie rozumiem, jak można mnie było tak potraktować … niby, że mam odpoczywać, bryyy."
Odp: Bałkański Tour Nubirki
"Kolejny etap to Czarnogóra, taki mały kraj jak dajmy na to województwo małopolskie, ale szybko go nie objadę – same góry. Gór w Chorwacji i Bośni dużo, ale w Montenegro jakby jeszcze więcej. Sami Czarnogórcy się śmieją, że jakby rozprasować ich kraj, to urósł by trochę. Granicę przejechaliśmy bez przeszkód [nie sprawdzano owych restrykcyjnych przepisów dotyczących wwożenia produktów spożywczych; szkoda zakupów których nie zrobili, abym nie została autem przemytników]. Mijając mroczny półwysep Pevlaka zastanawiałam się nad zachłannością Chorwatów i o tym, że do tej pory inni muszą gwarantować pokój. A potem wjechałam w świat kotorskich ust. Twierdze, ogrody, cerkwie, mozaiki, polscy archeolodzy, skarby, wysepki z malowniczymi świątyniami – po prostu południowy fiord.
Widoki niecodzienne, urozmaicone jakimś lekkim deszczykiem, z mgłami …. bo blisko do … Risan. Właśnie to miasto mnie zauroczyło. Jest coś niezwykle fascynującego w Risan i nie chodzi mi tylko o okresowy wodospad o swojskiej nazwie: Sopot. Duch antyku, średniowiecza, iliryjskiej królowej Teuty i rekordu opadów Europy [ciekawostka: krasowy płaskowyż Krivošije wiszący nad stromym brzegiem wąskiej zatoki rocznie otrzymuje 5000 mm opadów deszczu]. Ukryty w najgłębszej części zatoki. Od lądu był chroniony przez wapienne góry Orjen, najwyższe pasmo nad wschodnią częścią Adriatyku, a od otwartego morza dzieliło je kilka wąskich cieśni – w tym jedna zamykana nocą na łańcuch.
A nad wszystkim czuwa wizerunek Hipnosa, boga snu. Nigdzie indziej nie można go zobaczyć. Poza tym turyści jakoś nie garną się tam tłumnie, wszędzie zaś czai się duch dawno minionej sławy. Jedynie kotorskie koty mogły by próbować z nim konkurować, mury pewnie też, tylko, że już bardziej oblężone przez różnych maści turystów, często «Русскому языку ».
Zresztą później pojechałam na półwysep, który ponoć jest mocno rozkupiony przez Rosjan."