Odp: A zaczęło się tak ...
Czekam na dalszy ciąg
Pozdrawiam
10 załącznik(ów)
Odp: A zaczęło się tak ...
Dla formalności nadmienię, że mieszkaliśmy wtedy w Bukowcu. My spędzaliśmy tam tylko tydzień urlopu, natomiast projekt ten trwał już chyba drugi rok i był projektem międzynarodowym. Mieszkali wtedy z nami Hiszpanie, Włoszka, w międzyczasie dojechała studentka z Wielkiej Brytanii. Głównie wolontariusze.
No, ale wracam do przyjemniejszych rzeczy.
Trzeciego dnia pojechaliśmy na stokówkę u stóp Otrytu z nadzieją, że zobaczymy żubry, bo poprzedniego dnia widziano tam duże stado.
Żubrów niestety nie zobaczyliśmy, ale zauważyliśmy trop misia - prawdopodobnie sprzed paru dni - i zaczęliśmy posuwać się tym śladem. Nasza przewodniczka powiedziała, że najczęściej tropią w kierunku, z którego niedźwiedź przyszedł, żeby czasem nie wleźć na niego. Tym razem zrobiła wyjątek, bo jak pisałem, ten był stosunkowo stary (ale dobrze widoczny).
Tak więc zaczęliśmy marsz - jak się okazało później, trzydniowy - tropem misia-wędrowniczka.
Załącznik 35892
Gdy znajdowaliśmy legowisko, w którym spędził noc, dziewczyny odprawiały gusła,
Załącznik 35893
po czym wędrowaliśmy dalej. Jak wiadomo miś ma cztery łapy i zamiast trawersować, zasuwał prosto z góry i pod górę. A my za nim.
Załącznik 35895Załącznik 35897Załącznik 35901
Całe szczęście, że zwierzak robił sobie częste przerwy, a naukowcy musieli to zbadać ;-)
Załącznik 35896Załącznik 35898Załącznik 35899
Miś prowadził nas całkiem ciekawym szlakiem. Tak jak pisałem zaczęliśmy spod Otrytu, w okolicach Chrewtu przeszliśmy szosę i dalej ruszyliśmy doliną Paniszczówki.
10 załącznik(ów)
Odp: A zaczęło się tak ...
Skończył się limit załączników, a chcę zakończyć ten dzień, więc reszta w nowym poście.
Dolina Paniszczówki:
Załącznik 35903Załącznik 35904
Potok też nie był misiowi przeszkodą, a może specjalnie robił sobie jaja.
Załącznik 35905Załącznik 35908Załącznik 35909Załącznik 35910
Minęliśmy cerkwisko w Paniszczewie i jako, że dzień chylił się ku zachodowi, postanowiliśmy kontynuować tropienie następnego dnia.
Załącznik 35911 cdn.
Odp: A zaczęło się tak ...
Archie napisał ;
Cytat:
postanowiliśmy kontynuować tropienie następnego dnia.
A nocleg ?
w Paniszczowie ?
Odp: A zaczęło się tak ...
Nie, nie w Paniszczowie, czekał nas jeszcze powrót do Chrewtu, gdzie podjechali po nas autem i dalej do Bukowca.
9 załącznik(ów)
Odp: A zaczęło się tak ...
Następnego dnia - 2lutego 2011 - o godzinie 10 byliśmy już w miejscu, do którego doszliśmy poprzednio.
Zaczęło się ciekawie,
Załącznik 35920
ale po przedostaniu się na drugą stronę okazało się, że może być jeszcze ciekawiej.
Otóż, za misiem, trafiliśmy na miejsce uczty watahy wilczej. W zakole potoku zagoniły łanię, zjadły ją, a czy niedźwiedziowi coś
jeszcze skapnęło, to tylko on wie.
Załącznik 35921
Być może coś tam sobie podjadł, bo kawałek dalej zapadł w krzakach w sen.
Załącznik 35922
Gdy się wyspał, zrobił kupkę, to oczywiście zszedł spowrotem do wąwozu i pomaszerował dalej.
Załącznik 35923
Idąc jego śladem spotkaliśmy, pierwszy i ostatni raz, żywych mieszkańców bieszczadzkich ostępów
Załącznik 35924
Znienacka wyszliśmy na leśne zimowe karmisko. Widać misiu nie szedł bez celu, wiedział gdzie może coś przegryźć.
Załącznik 35925
Jako, że na nas też ten widok podziałał, zrobiliśmy popas, rozgrzewając się przy okazji.
Załącznik 35926
Po paru chwilach byliśmy znowu na torze przeszkód, wymyślonym przez naszego spacerowicza.
Załącznik 35927
I tym razem miś doszedł do następnego karmiska, pokręcił się trochę w poszukiwaniu czegoś konkretnego i ruszył w dalszą drogę.
My natomiast po zlokalizowaniu i zaznaczeniu miejsca opuszczenia przez niego polany, jako że było już po 17.00, a czekała nas jeszcze droga powrotna do samochodu, postanowiliśmy odpocząć chwilę przy pobliskim domku myśliwskim.
Załącznik 35928
Do auta dotarliśmy już w ciemnościach i ruszyliśmy do kwatery w Bukowcu, żeby do rana nabrać sił.
Robiliśmy dziennie 10-20 km, czyli - po kilku pobytach w Bieszczadach - można powiedzieć, tak normalnie, ale moja żona co wieczór mówiła, że jutro to mogę sobie iść sam (tzn. z resztą ekipy, ale bez niej). Rano natomiast dzielnie wstawała, pakowała się z nami do samochodu i do wieczora dawała radę, żeby przed snem powtórzyć swoją mantrę:
- Jutro to możesz...:wink:
--
Jurek
Odp: A zaczęło się tak ...
Niedźwiedzi szlak - fajowo ;)
9 załącznik(ów)
Odp: A zaczęło się tak ...
3 lutego 2011 - około 10.00 byliśmy w trasie. Jechaliśmy na punkt końcowy wczorajszej wędrówki, ale chcieliśmy podjechać samochodem do domku myśliwych.
Zajeżdżaliśmy, o ile się teraz orientuję, od strony Czarnego, ale dopiero później spojrzałem na mapy, bo w tamtym czasie, byliśmy zdani całkowicie na naszych przewodników. Był to wyjazd całkowicie na wariackich papierach, zero map, wcześniejszego rozeznania w terenie. Miałem tylko wspomnienia sprzed 40 lat, żona nie miała nawet tego.
Wracając do głównego wątku, najpierw jechaliśmy szosą,
Załącznik 35945
Później droga zmeniła swój charakter, ale Range Rover dał radę.
Załącznik 35946
Dojechaliśmy na miejsce od drugiej strony i dlatego dopiero dzisiaj zobaczyliśmy tablicę pamiątkową. Może dzięki niej możnaby pokusić się o dokładniejsze umiejscowienie naszej wyprawy. Wiem, że szliśmy doliną Paniszczówki, potem lasami i polanami gdzieś w stronę Czarnej Dolnej, a może bardziej (patrzę na mapę Google) w stronę Sokołowej Woli, bo uprzedzając fakty, zakończyliśmy ten spacerek w kompleksie leśnym między Paniszczowem w właśnie Sokołową Wolą.
Poniżej tablica.
Załącznik 35947
Po wejściu na trop zobaczyliśmy coś niesamowitego.
Załącznik 35948
Ale pytanie samo się nasuwa:
Skoro miał papier, to dlaczego z niego nie skorzystał? ;)
Dalej misia marszruta prowadziła przez las
Załącznik 35949
w kierunku następnego karmiska, gdzie nasz wielki drapieżnik postanowił się posilić.
Załącznik 35950
Po posiłku, rozejrzeniu się po okolicy, miś znów wkroczył do lasu, a że przeszedł już parę kilometrów - nie za dużo, bo nie miał gdzie się spieszyć, następne karmisko pewnie już niedaleko - postanowił się zdrzemnąć. Oczywiście najpierw przygotował sobie posłanie, bo kultura musi być. Chociaż parę gałązek.
Załącznik 35951
Dalej szliśmy za nim jeszcze jakiś czas leśnymi ostępami, po czym znowu z powodu nadciągającego zmroku, zmuszeni byliśmy zakończyć następny wspaniały dzień.
Po wyjściu na otwartą i trochę łatwiejszą przestrzeń, niektórzy z nas musieli chwilę odpocząć.
Załącznik 35954
Potem w zapadających ciemnościach ruszyliśmy w stronę auta.
Załącznik 35952
Na tym skończyła się nasza przygoda z tropieniem "naszego" miśka. Niestety w nocy spadł śnieg i dalsze tropienie nie było możliwe.
Ale Bieszczadów jeszcze nie opuszczaliśmy. Jeszcze pozostał na jeden dzień na niedźwiedziowanie i go wykorzystaliśmy, ale o tym następnym razem.