Na rynku pojawiło się ukraińskie w słoikach. Rewelacja.Cytat:
Zamieszczone przez domina
Na rynku w Ustrzykach :lol:
Długi
Wersja do druku
Na rynku pojawiło się ukraińskie w słoikach. Rewelacja.Cytat:
Zamieszczone przez domina
Na rynku w Ustrzykach :lol:
Długi
To jest w innych postach. Ja znam jeszcze Czerwonego Kapturka. Też chciały go zjeśc wilki i także pomgół lesniczy.Cytat:
Zamieszczone przez Pawciosnk
Ja mam pytanie troche innego typu.. czy da się w Bieszczadki dojechać stopem? tzn. chodzi mi o trase Sanok-Wetlina lub Sanok-Ustrzyki? Bo też mi sie marzy straszliwie w końcu Moje Kochane odwiedzić, ale ja zwykle kaski brakuje ;)
A co do tego ekwipunku.. hmm.. bo tak sobie myślę, że 20, 30 czy 40 lat temu ludzie też w góry zimą jeździli, prawda? Nie mieli goretexów, polarów i innych cudów na patyku. No i w zasadzie ja też goretexów nie mam, butów super-extra-wypasionych też nie, a jedyną znacząca inwestycją sa porządne stoptuty i gruba warstwa "impregnatu" na butach (czy. pasta do butów). Czy wyjazd w góry z takim ekwipunkiem jest lekkomyślnością?
To chyba nie tak.. przy sporej dozie zdrowego rozsądku, to się chyba może udać. Jasne, trzeba mierzyć siły na zamiary, ale trzeba tez nie bac się marzyć..
Pozdrawiam Bieszczadników:)
ps. fotki niestety nie z Bieszczad, bo tam się dopiero wybiorę.. ale tu, na dolnym śląsku, tez czasem jest bardzo śnieznie i są zakątki, gdzi idzie sie 9 godzin nieprzetartym szlakiem:)
...bez skarpet termicznych -30 i bez goretxsów;)
Witam na forum i pozdrawiam
odpowiadam: Da się :D znam takich, co tak podróżująCytat:
Zamieszczone przez yanuszka
tak.. ale nas będzie 3 osoby.. i plecaki.. ale namiotu nie będzie:) wic może się da..
poważnie - tak mi sie marza te Bieszczadki w zimie, a jak się naczytałam co tu jest potrzebne, jakie sprzęty i cuda inne różne, to można sie przestraszyć;) ale jak ktoś upartym jest, to sie nie zniechęci..
aha - upór nie wyklucza się ze zdrowym rozsądkiem:)
pozdr ciepło zdolnego śląska..;)
Witam!
Trzy osoby...Zimą z plecarami myśle że może byc cieżko. Najlepsza ekipa na autostop to dwie osoby... Ale fakt faktem są jeszcze dobre ludziska które wiedza co to znaczy stac na mrozie i ogladajac sie na kazdy przejezdzajacy samochod marzyc aby sie zatrzymał... :mrgreen:Cytat:
Zamieszczone przez yanuszka
A że bez goretexów kiedys dawali rade to ja wiem... Ale po to zostały te wszystkie sprzety i cudeńka wymyślone żeby nam życie ułatwić. :mrgreen:Cytat:
Zamieszczone przez yanuszka
Pozdrawiam i Pamietajcie bądżcie hardzi i żwawi! :wink:
Świat cały idzie z postępem. Wszystko po to aby umilić życie. Jak kto ma gdzie suszyć buty, i inne ciuchy to mogą przemakać, a jak kto nie ma gdzie suszyć....Cytat:
Zamieszczone przez yanuszka
W LO bawiła mnie jedna kumpela co piewszy raz jechała do Zakopca, a wykupiła chyba pół sklepu Alpinusa- nigdy więcej nie pojechała w góry. Jeśłi już ktoś jeździ często w góry inwestowanie w sprzęt jest moim zdaniem normalnym dążeniem do wygody.
Równie dobrze można uważać "cudem na patyku" radio samochodowe - 50 lat temu ich nie było, a ludzie jeździli samochodem, chyba z jeszcze większą radością. Taki tok myślenie jest chyba błędny... no ale każdy ma do tego prawo
Jak jest zimno, to trzeba się ciepło ubrać :lol: :lol:
Zaczynałem zimowe chodzenie w zwykłych "szarikach", ciepłe gacie, skarpety wełniane robione na drutach przez znajomą babcię. Ochraniacze na nogawki zrobione z rękawów starego płaszcza ortalionowego :lol: koszula flanelowa, swetr wełniany, z kilograma surowej owczej wełny - grzał przez gryzienie. Od deszczu i wiatru sztormiak rybacki kupiony w sklepie zaopatrzenia rybackiego we Władysławowie. Był tani jak przysłowiowy barszcz i wściekle żółty. Od wielkiego mrozu kurtka puchowa "Kętrzyn" cudem zdobyta w sklepie fabrycznym. Jedynym w pełni profesjonalnym wyposażeniem były buty. Produkowane w Wałbrzychu "Himalaje". Później na zwykłe portki wkładałem spodnie narciarskie, kupione tanio na giełdzie. Można usiąść w śniegu, bez obawy o przemoknięcie i ... wilka.Rękawice wełniane z palcami i na nie wkładałem ortalionowe "łapki". Ostatnio (z dziesięć lat temu :lol: ) kupiłem ocieplany anorak - kombinezon roboczy, z ortalionu. Liczne zamki w przeróżnych miejscach pozwalają na przewietrzanie i marsz z obciążeniem i nie ugotować się. Gdzieś w dziale miłośników chatek jest moje zdjęcie w tym anoraku.
Miałem też na dogrzanie grzejnik katalityczny (benzynowy). Wrzucony do śpiwora pozwalał przetrwać chłodną noc w byle jakich warunkach ( na stryszku w Łopience ).
Mam mało zdjęć z tego okresu, bo robiłem slajdy, a w skrajnych warunkach aparat "zamarzał", nie działa automatyka lub migawka.
Poczytaj inne posty o zimowych wędrówkach - wynika z nich jedno: w skrajnych warunkach trzeba umieć powiedzieć sobie - dość i zawrócić. Zbyt ambitnych potem znosi GOPR.
Miłych wędrówek
Długi
Serdeczny kolega(zapalony narciarz)pyta mnie: Wiesz jak rozpoznac Polaka będąc na nartach w Alpach? No nie wiem.Odpowiadam.Cytat:
Zamieszczone przez Barnaba
A on: Bardzo prosto.Polak ma najlepszy sprzęt,najlepsze ciuchy i...najgorzej szusuje! :lol:
Ja przygodę z naturą zacząłem w ZHP. Wszyscy nosili to co się podobało drużynowemu, i wszyscy płacili srogo za jego konserwatywny gust. Docelowo mieliśmy wyglądać jak nasze wojsko sprzed iluś tam lat (zalezy na co się spojrzało). Dumny jestem z tego tylko, że wszyscy wyglądali tak samo. Taki start z kiepskim oporządzeniem jest moim zdaniem dobry! Człowiek wtedy wie, co jest konieczne, co przydatne, co zbędne, a co "bajerem".