Odp: Dzikie Bieszczady, a co to?
Najbardziej na skróty jest chyba tak:
"13 nr rocznika Bieszczad ( 28zł wraz z przesyłką ).
Po wpłynięciu należności na konto: 50 1020 5558 1111 1255 4420 0051
Andrzej Szczerbicki
ul. Gombrowicza 39/26
38-700 Ustrzyki Dolne
roczniki prześlę na wskazany adres".
"Wpłaty na konto w placówkach PKO BP bez prowizji".
Odp: Dzikie Bieszczady, a co to?
Cytat:
Zamieszczone przez
lucyna
Z całum szacunkiem dla Przedpiśców. Czy ktokolwiek z Was zaglądnął na ich stronę? Podalam link, potem na ten sam temat mowił Piotr.
www.tonz.eu.org
Pojawi się strona główna, a na niej baner Bieszczad. Proszę tam kilknąć, a będziecie mieć udostępione roczniki.
No owszem - mogę sobie pooglądać okładki (ładne), przeczytać wstęp i tytuły rozdziałów.
Chyba, że czegoś nie umiem.
Nie mam bynajmniej pretensji do wydawcy że nie chce udostępnić - bo w pełni go rozumiem, ale trochę mi szkoda, że nie można poczytać za darmo wartościowych pozycji :-)
Pozdrowienia
Basia
Odp: Dzikie Bieszczady, a co to?
Częściowo można. Część rozdziałów jest zaznaczona na niebiesko. Kliknij w nie i będziesz mogła poczytać. To da Ci obraz tego co znajduje się w tym roczniku.
Odp: Dzikie Bieszczady, a co to?
Cytat:
Zamieszczone przez
lucyna
Piotrze w temacie "pascalowym" to Ty jesteś obeznany.:mrgreen:
No cóż - dla mnie np. w przew. rowerowym (jakimkolwiek) trasa Lesko - Polańczyk - Wołkowyja jest wystarczającym tytułem. Praktycznie i na temat. Natomiast że w tym co masz na myśli ktoś zmienił z praktycznych na kretyńskie, to już nic na to nie poradzę :) Dlatego nie lubię takich wstawek - ale skoro turystów to kręci...
Odp: Dzikie Bieszczady, a co to?
Cytat:
Zamieszczone przez
Piotr
Dlatego nie lubię takich wstawek - ale skoro turystów to kręci...
Nie mogę stwierdzić czy to turystom podoba się czy nie. Mam małą z nimi styczność. Pracuję z organizatorami. Tytuł programu ułatwia nam pracę. Osoba z zewnątrz nie jest w stanie zapamiętać kilku, czasami kilkunastu lokalnych nazw. Slogan reklamowy łatwo wpada w ucho. W sumie stworzyłam coś z 60 różnych bieszczadzkich programów. Każda impreza to pewna spójna całość, a tytuł odzwierciedla jej treść.
Nie mogę wypowiadać się na temat tytułów rozdziałów. Nie zwracam na to uwagi. W przewodniku rowerowym bardziej interesowało mnie to, że Autor zadał sobie dużo trudu aby go napisać. Najprawdopodobniej przejechał te trasy i to kilkakrotnie. To wyróznia ten przewodnik wśród innych pascalowskich.
Odp: Dzikie Bieszczady, a co to?
Nie chce mi się rozpoczynać nowego wątku więc wklejam tu . Mnie zaciekawiło http://www.wiadomosci24.pl/artykul/m...uro_61124.html
Odp: Dzikie Bieszczady, a co to?
do diabła!!!
Krzysztof!!! jak już wklejasz link to lepiej może cały artykuł!!!! Za miesąc bede chciał zajrzeć- albo ktoś nowozalogowany i lipa- bo link będzie nieaktualny.
Odp: Dzikie Bieszczady, a co to?
zaraz wkleję....... i już:
Mijają dwa lata odkąd ruszył program „Ochrona siedlisk i pachnicy dębowej w dolinie środkowej Warty”. Zadania programu wykonywane są w ramach europejskiego programu LIFE Natura 2000. Pachnica to owad należący do chrząszczy, żyje tam, gdzie są lasy liściaste i mieszane, parki i przydrożne zadrzwiewnia. Wszędzie jednak obecność pachnicy jest uzależniona od występowania starych, wiekowych drzew w których rozkłada się drewno, powstają naturalne dziuple. Latem w słoneczne dni dorosłe owady pachnicy chętnie przesiadują na pniach starych dębów, lip, wierzb i... wydzielają charakterystyczny mocny piżmowy zapach.
Właśnie nad tym owadem pochyliła się Unia Europejska przeznaczając ok. 1 mln euro na programy ochronne. Decyzja, aby wydać na ochronę kilkutysięcznej polskiej populacji chrząszcza żyjącego w próchnie, tak znaczną kwotę pieniędzy, mogłaby wydawać się zaskakująca i niezrozumiała, gdyby nie fakt, że jest świadectwem determinacji w działaniach na rzecz ochrony przyrody i świadectwem europejskich priorytetów. Warto dłużej się nad tym zastanowić, zwłaszcza, że w naszym kraju nazbyt często przeciwników dewastacji środowiska określa się mianem ekoterrorystów, a same zniszczenia natury usprawiedliwia się "hojnymi" kompensacjami przyrodniczymi.
U podstaw działań ochronnych podejmowanych i wspieranych przez Unię Europejską bardzo często leży zasada bioróżnorodności. Bioróżnorodności, Europejska Komisja Środowiska, definiuje jako olbrzymie bogactwo życia na ziemi, jako to, co sprawia, że życie na ziemi nie tylko jest możliwe, ale i piękne. Zależymy od naturalnego bogactwa naszej planety, czerpiąc z jej zasobów żywność, energię, drewno, surowce, czyste powietrze i wodę. Bogactwo ziemi dostarcza nam także rzeczy trudne do zmierzenia jak estetyczną przyjemność, artystyczne inspiracje, możliwość rekreacji.
Przez ostatnie dziesięciolecia cywilizacyjnego rozwoju, ludzkość korzystała w ogromnym stopniu z przyrodniczych zasobów. Dzięki temu poprawił się nasz byt, jednak szło to w parze z degradacją przyrody, utratą różnorodności biologicznej na poziomie ekosystemów i genów. Co to w praktyce oznacza? Oznacza to mniej więcej to, co wymienia Komisja Wspólnot Europejskich w dokumencie roboczym na temat „Natura 2000”: w Europie wymarły w naturze 64 gatunki roślin, aż 43 proc. gatunków ptaków, 45 proc. motyli, 30 proc. płazów, 45 proc. gadów i 52 proc. ryb słodkowodnych grozi wyginięcie w niedalekiej przyszłości. Na skutek naporu rolnictwa i budownictwa od lat 50-tych ubiegłego wieku, o 60 proc. skurczyły się obszary podmokłe i bagienne. Większość najważniejszych zasobów ryb morskich znajduje się poniżej bezpiecznych granic ich stanu biologicznego. Dodatkowo niepokoi to, co dzieje się w innych częściach globu – szacuje się np. że co 3-4 lata znika z powierzchni ziemi obszar lasów równy powierzchni Francji.
Spadek bioróżnorodności niepokoi z powodów etycznych i ekonomicznych. Dla wielu z nas człowiek nie ma prawa decydować o losie natury, być panem życia i śmierci gatunków zwierząt i roślin. Wartość natury trudno zmierzyć i policzyć, choć jest podstawą funkcjonowania takich gałęzi gospodarki jak turystyka. Z ekonomicznego punktu widzenia bioróżnorodność przynosi korzyści przez tzw usługi ekosystemowe: wytwarzanie żywności, paliwa, równowagę obiegu wody, równowagę klimatyczną, utrzymanie żyzności gleby. Wprawdzie 90 proc. plonów roślinnych zbieranych przez człowieka daje tylko 30 gatunków roślin (kukurydza, ryż, pszenica itd.), ale już np. 75 proc. lekarstw jest wytwarzanych w oparciu o substancje pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i mikrobiologicznego. Niektóre lekarstwa np. przeciw białaczce zawierają roślinne składniki bardzo rzadkie – w tym konkretnym przypadku Catharanthus roseus, występującą tylko na Madagaskarze. Ile roślin może jeszcze odkryć dla siebie medycyna? Ile odkryje, jeśli zniszczymy środowisko?
Wysiłki Unii Europejskiej, aby zatrzymać spadek bioróżnorodności, a tym samym umożliwić przyszłym pokoleniom możliwość komfortowego życia na ziemi wyraża dokument z 2006 r. „Zatrzymanie procesu utraty różnorodności biologicznej do roku 2010 i w przyszłości. Utrzymanie usług ekosystemowych na rzecz dobrobytu człowieka”. Unia szafowanie naturalnym kapitałem ziemi uważa za bardzo niebezpieczne, tym bardziej, że problem ma aspekt globalny, dodatkowo spotęgowany zmianami klimatycznymi. Niejako ostoją bioróżnorodności maja stać się obszary ochrony środowiska Natura 2000. Ta europejska sieć powstała w oparciu o dokumenty prawne - „Dyrektywę o ptakach” z 1979 r. i „Dyrektywę o Habitatach” z 1992 r. i rozciągając się na terenie całej wspólnoty, obejmuje tereny o najwyższych walorach przyrodniczych. Warto tu przypomnieć nasze polskie doświadczenia z funkcjonowaniem tych obszarów. Często potrzeba działań ochrony przyrody spotyka się z niezrozumieniem, agresją i butą polityków i samorządowców, dla których ponadnarodowy punkt widzenia problemów ochrony przyrody jest często równoznaczny z utratą niezależności państwa.
Wydaje się, że z potrzebą ochrony przyrody jest po trosze jak z potrzebami kulturalnymi – pojawiają się na pewnym etapie cywilizacyjnego rozwoju społeczeństwa i jednostki. Wszyscy dość zgodnie przystajemy na ochronę dóbr kultury (zabytków, dzieł sztuki) i wydatki z tym związane. W przypadku ochrony przyrody widać często niezrozumiałe wahania, a przecież wyginięcie gatunków jest procesem nieodwracalnym.
Unijne priorytety, jeżeli chodzi o środowisko są jasne – to działania ochronne, zachowanie najważniejszych siedlisk przyrodniczych, ograniczanie niekorzystnie wpływających na środowisko czynników (emisji gazów cieplarnianych, użycia pestycydów, zatruwania rzek, intensywnej gospodarki rolniczej i leśnej). Są to, dodajmy, unijne zabiegi także na arenie międzynarodowej (wystarczy przypomnieć presję Unii na Kanadę, by ograniczyła rzeź fok w celu pozyskania futer czy ograniczenie handlu drewnem egzotycznym z lasów tropikalnych).
Tymczasem w wielu polskich gminach brak kanalizacji, a w większości planów zagospodarowania przestrzennego – rzeczy wydaje się podstawowych w planowaniu zrównoważonego z ochroną środowiska rozwoju nawet najmniejszych miejscowości. Można więc dziwić się, patrząc na milion wydany na ochronę chrząszcza, można i czerpać z tego naukę. Zwłaszcza, że obecność chronionej pachnicy w starych alejach może powstrzymać niekiedy od wycinki drzew nazbyt chętne do tego samorządy.
Wszystkie dane procentowe zaczerpnąłem z dokumentów Komisji Wspólnot Europejskich:
1.Zatrzymanie procesu utraty różnorodności biologicznej do roku 2010 i w przyszłości, Bruksela 2006
2.Dokument roboczy komisji nt. Natura 2000, Bruksela 2002
źródło jw.
Odp: Dzikie Bieszczady, a co to?
dzięki serdeczne w imieniu swoim i przyszłych "userów"