Odp: Zapraszam do ogniska
Bertrand Twoje pytanie
Cytat:
Skąd wiesz, że do Rzeszowa? A może do Przemyśla?
...mnie powaliło.
A od kiedy to Wisłok płynie przez Przemyśl ?
Zamieściłeś przecież zdjęcia na których brodzisz po tej rzece.
Ogrzewam się ogniskiem twoich wspomnień, szczególnie w taki chłodny dzień jak dzisiaj i cieszę się że otworzyłeś się na Niski , który ma takie fajne, mało znane miejsca jak te które pokazałeś.
Mam nadzieję że otworzysz się również kiedyś na wschód i uda mi się namówić Cię choćby na krótką eskapadę.
Będę ponawiał swą propozycję.
Odp: Zapraszam do ogniska
Bertrandzie wschód czeka. I nie ma co zwlekać, bo przestaje powoli być tym dzikim wschodem...
10 załącznik(ów)
Odp: Zapraszam do ogniska
Henek! Ja nie pisałem, że ta rzeka to Wisłok. To Ty sobie tak wymyśliłeś. A może i dobrze. ;)
Marcinie! Może w tym roku dam się namówić? Kto wie?
Chyba będzie przerwa w mojej opowieści. Mam zamiar wyjechać z Poznania. Tylko jeszcze temperatura ciała za wysoka jest. Jeżeli wyjadę to również zahaczę o... Albo nie będę Was wkurzać i nie napiszę o co. Mam nadzieję, że jak wyjadę to będziecie jakieś szczapy tu dorzucać.
Droga była bardzo błotnista. To, że była błotnista, to Pikuś, ważne, ze pusta była. Żadnego człowieka, żadnego pojazdu. To, co lubię. Idę sobie tą drogą przez las i słucham jego odgłosów. Nagle cóś mi przestało pasować. Po chwili nadjechała z przeciwnej strony terenówka z gośćmi w kapeluszach. Mieli je ze skóry i nie uważam, żeby to był obciach. Zdjęli kapelusze na powitanie i tyle ich widziałem. Po chwili smród spalin też ustąpił. Droga wreszcie opuściła las i wyprowadziła mnie na piękne łąki. Wedle poznanego niedawno pracza powinienem skręcić teraz w lewo, nad rzekę. Łatwo powiedzieć tylko, w którym miejscu? Wreszcie widzę jakąś ścieżkę prowadzącą w tym kierunku. Prowadzi mnie ona nad rzekę. A tu przede wszystkim znowu wysoki skalisty brzeg po drugiej stronie. Okazuje się, że nie jest to miejsce zapomniane przez Boga i ludzi. Nie wiem jak z tym Bogiem, ale ludzie tu przychodzą. I teraz was zaskoczę. Wcale tego nie poznałem po śmieciach. Śmieci tam nie było. Było miejsce na ognisko, ruszt, patelnia. Tak sobie myślę, że to miejsce zrobili poławiacze ryb. Łapią sobie ryby i od razu na patelnię… Posiedziałem chwilkę, piwko wypiłem, puszkę zabrałem ze sobą i poszedłem dalej. Po lewej ręce miałem rzekę z kamienistą plażą. Na plaży w oddali dwoje ludzi. Myślę, że mnie nie zauważyli. Byli zajęci sobą ;) . Po chwili doszedłem do rozstaja dróg. Wiem, że musze skręcić w prawo, co właśnie czynię. Na pobliskich drzewach widzę przymocowane kartki. Znaczy się ogłoszenia są jakieś. Podchodzę i czytam pierwszą: „ UWAGA!!! 5000zł nagrody za pomoc w ujęciu sprawcy podpalenia schroniska w… telefon itd.” O kurczę Dziki Zachód mamy w Beskidzie Niskim. Swoją drogą skur.. yn jakiś. Podpalacz jeden. Podchodzę do drugiego ogłoszenia i czytam: „UWAGA. Wypas bydła. W stadzie znajdują się buhaje. Prosimy nie zbliżać się do stada.” Nie powiem zrobiło to na mnie wrażenie. Zwłaszcza, że z pobliskich krzaczorów i lasu dochodzi mnie porykiwanie. Swoją drogą ciekawe, kto odpowiadałby za poturbowanie mnie przez buhaja w lesie? Droga prowadziła wzdłuż potoku, ale z obu jego stron. Co rusz musiałem go przekraczać, a porykiwanie mnie goniło. W końcu wyszedłem z lasu na łąki. Po chwili po lewej stronie zobaczyłem ciekawą murowaną budowlę. Jej podstawa to kwadrat o boku ze 4-5 m. Za to dosyć wysoka była. Obok tej budowli cmentarz stary jest. Za niedalekim płotem widzę jakieś zabudowania, czy wiaty. Wszedłem do murowanej budowli, dzwonu brak. Wszak to pozostałość po dzwonnicy jest. Cmentarz jest zaniedbany. Idę dalej drogą.
Odp: Zapraszam do ogniska
Cytat:
Zamieszczone przez
bertrand236
Henek! Ja nie pisałem, że ta rzeka to Wisłok. To Ty sobie tak wymyśliłeś.
No nie,kogo Ty chcesz nabić w balon? ;)
Ponad dzwonnicą są kapitalne,największe jakie widziałem Pola Poziomkowe.Zjazd rowerkiem tamtędy to czysty miód.
Polecam świetną książkę o tamtych terenach "Od Rymanowa do Jaślisk" Potockiego.
Odp: Zapraszam do ogniska
Fajnie,że przypomniałeś mi fotkami to miejsce.No i do dziś czuję jeszcze gesią skórkę na myśl o tym stadzie i omijaniu go szerokim łukiem z duszą na ramieniu!Z opowieści opiekującego się tą rogacizną,wynikało że żartów nie ma!Sam miał przygody mrozące krew w żyłach.
Odp: Zapraszam do ogniska
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
(...)
Ponad dzwonnicą są kapitalne,największe jakie widziałem Pola Poziomkowe. (...)
Jak Horbki były Polańską to ze znajomymi nazywaliśmy ją Poziomkową Górą. I Browarku, chyba te czasy pamiętasz. Później przyszły byki i zeżarły poziomki a na stoku zostawiły efekt uboczny trawienia i teraz łatwiej wdepnąć w marmoladę niż w poziomki :twisted:. Kiedyś wlazłem w to stado i tłumaczyłem im żeby żarły niżej - niby słuchały i patrzyły na mnie z zainteresowaniem, żadnej agresji, ale już w trakcie wykładu niektóre jawnie olewały całą sprawę a reszta też jakoś sobie do serca tego nie wzięła. Od tej pory wołowina coraz częściej gości na moim stole :-D
P.S.
Bertrandzie - ja wiem, że mapa BN na pn kończy się na Dołach Jasielsko-Sanockich, ale kurczę spróbuj uwierzyć, że rzeka po której łaziłeś płynie przez Rzeszów a nie Przemyśl :mrgreen:
Odp: Zapraszam do ogniska
Cytat:
Zamieszczone przez
bertrand236
.... Znowu odkryłem piękne miejsce. Januszu! Jak mogłeś zwątpić we mnie? Myślałeś, ze się tak poddam bez walki? Jeżeli czegoś nie znajdę to rezygnuję....
Bertrand , nawet przez chwile nie zwątpiłem w Ciebie. Przecież wiem ,że Wielkopalanie są "oszczedni" :roll: i do tego uparci w dążeniu do celu.
Tylko nie wiedziałem ,że tak "dobrej" mapy używasz.
ps. co raz "cieplej" jest przy Twoim ognisku, dzięki za to.
10 załącznik(ów)
Odp: Zapraszam do ogniska
Po chwili widzę dwa obejścia. Jedno całkiem, całkiem gotowe do przyjęcia gości i drugie spalone. Chyba jest to, to schronisko, co zostało podpalone. Przy jego nędznych resztkach kilka osób się kręci. Wchodzę na teren tego całego. Jakiś młody ciupie. Siekierą ciupie. Podchodzę i mówię mu Cześć. Odpowiedział Cześć i następnie po angielsku powiedział, że to jest tyle, co po polsku umie powiedzieć. Zapytałem się go skąd tu przyjechał, a on ku mojemu zdziwieniu, że z Australii. Boże myślę sobie, te tereny to popularne bardzo są wśród Australijczyków. Kilka lat temu z Jabolem spotkaliśmy dwójkę na rowerach. Na rowerach oni z Portugalii w Bieszczad przypedałowali. Po roku znowu byli w Bieszczadzie, bo się spotkaliśmy, ale wtedy byliśmy już umówieni. Teraz ten tutaj. Szok. Powiedział, ze w chałupie jest Monika. Zanim doszedłem do chałupy Monika przyniosła mi herbatę ze świeżo zbieranej mięty. Oni już sami są w tym miejscu kilka dni. Jak wypiłem herbatę chciałem się pożegnać, bo już mało czasu miałem. Nic z tego. Dostałem obiad. Po obiedzie nieładnie jest od razu wyjść, więc czas mijał na sympatycznej rozmowie. W końcu się zdecydowałem i pożegnałem się. Poszedłem wprost do furtki. Zamknąłem ją za sobą i ruszyłem ścieżką pod górę. Ani wysoka, ani stroma nie była, ale trochę czasu minęło zanim wszedłem na szczyt. A tam Jezusiczku! Jaki stamtąd widok piękny jest!. Siadłem sobie i patrzyłem. Cisza, góra, widoki i ja. Nie wiem, po jakim czasie się opamiętałem, ale sporo go minęło. Wstałem i schodzę tą samą drogą, co tu przyszedłem. Nagle widzę w oddali, ale na mojej ścieżce bydło z dużymi rogami. Od razu sobie ogłoszenie przypomniałem. Robię zdjęcie, tak żeby się bydlądku przyjrzeć. Oglądam na zbliżeniu. Rogi duże, patrzy w moim kierunku no i najważniejsze, między tylnymi nogami nie ma wymion. To, co widzę na pewno nie jest wymionem, chyba, że pojedynczym takim. Zrezygnowałem z tej drogi. Skręciłem w prawo w krzaczory. Matko! Jakie tam krzaczory były. Żałowałem, że maczety jakiejś nie mam. W końcu wyszedłem na łąkę. Bydła nie ma. Wchodzę ponownie w krzaczory cały czas podążając na dół. Wychodzę na łąkę, a tam piekne ruiny kaplicy jakiejś stoją sobie. Zacne miejsce znalazłem. Zapewne kilku z was tam było, ale ja dopiero to miejsce odkryłem. Poszedłem w dół do potoku. Po kładce przeszedłem na drugą jego stronę i poszedłem ścieżką w stronę drogi. Na drodze stoją dwa traktory i coś tam rozładowują, chyba drewno. /Skleroza/. Zapytałem się a raczej upewniłem się, co do kierunku dalszej wędrówki i się pożegnałem. Mozolnie piąłem się pod górę tym razem drogą. Za sobą miałem piękny widok na górę, z której miałem piękny widok na tę drogę. Nagle drogę i całe pole ogradzają zasieki z bardzo mocnego drutu kolczastego. Z dala słyszę traktory. Czekam na nie. Może na stopa się zabiorę. Kiedy nadjeżdżają zdejmuję zasieki i robię drogę przejezdną. Traktorzysta ochoczo mnie zabiera na przyczepę. Przyczepa! Dużo powiedziane. Rura jakaś, na którą usiadłem i która mocno mi się wrzynała w .. Wiecie, w co. Nie powiem. Kawałek mnie podwieźli. Potem wskazali kierunek dalszego marszu i się rozstaliśmy. Schodzę betonowa drogą w stronę Drogi Karpackiej. Droga mało uczęszczana jest z racji dziur i wyboi pomimo, że z płyt betonowych była. Z daleka widzę karawan, który pnie się betonką w moim kierunku. Już się boje o podwozie. Renatka szybko spasowała. Nawet nie nawracała, tylko stanęła i czekała na mnie. Ja schodząc z góry szukałem miejsca, w którym mógłbym zawrócić. Znalazłem. Zostawiłem Renatkę i żonę kuzyna, bo obie panie po mnie wyjechały i delikatnie, na paluszkach pojechałem w miejsce, w którym mogłem zawrócić. Potem, to już bułka z masłem. Zjechaliśmy do asfaltu. Terenówka na miejscowych blachach chciała wjechać na betonkę. Musiała nas przepuścić. Do dziś widzę zdumiony wzrok kierowcy. Tą drogą to terenówka albo ciągnik tylko przejedzie, a tu zadowolony facet wyjeżdża z dwoma kobiałkami na dodatek. I to by było na tyle z tego dnia. Aha jeszcze jedno. Ilekroć Renatka po mnie gdziekolwiek przyjeżdżała zawsze w karawanie miała zimne piwko. Tak było i tym razem….
Odp: Zapraszam do ogniska
Ech Bertrandzie... Piszesz o miejscu, które ja kocham bardzo. Za każdym razem, jak jestem, to bardziej.
7 załącznik(ów)
Odp: Zapraszam do ogniska
Tak wyglądało to przed pożarem, a na byczki trzeba uważać:lol: