ORANŻADA W PROSZKU ... pamiętacie?
Wersja do druku
Pamiętamy, pamiętamy. Ale to nie to samo, co woda w proszku. Świat poszedł naprzód:mrgreen:8)
Na jakim dnie???? Ja zawsze wsypywałem od razu do gęby ;)
...i wtedy tak fajnie bąblowała i szczypała w język...
a tam orenżada, vibovit to było to
Vibovit tez był super ale tego nie praktykowałam
visolvit ponoć daje moc
http://www.flickr.com/photos/8147364@N05/1251662910/
Cytat:
http://forum.bieszczady.info.pl/imag...quote_icon.png Napisał Dlugi http://forum.bieszczady.info.pl/imag...post-right.png
Na jakim dnie???? Ja zawsze wsypywałem od razu do gęby ;)
Sposobów pochłaniania było wiele, na język, na garść, ale najlepiej było brudny paluch wetknąć i oblizać:mrgreen:Cytat:
aaa no tak zapomnialam ze wsypywana byla najlepsza :) starość haha
A na kolonii hitem było mleko w proszku dla niemowląt, dzieciaki całaymi pakami kupowały:)
Proszę nie umniejszać roli płynów w proszku, jako bajer noszę grzańca w torebce ekspresowej. Już dwa lata go tak noszę (zapewne mocy nabrał:)) znaczy jedną torebkę - tak na czarną godzinę;)