Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Cytat:
Zamieszczone przez
Michał
- po kiego grzyba schodzić szlakiem?
:shock:
Tyś to mój Ulubiony Pan Michał? Ee, nie to niemożliwe. Chyba, że mamuny Cię podmieniły.:-P
PS.
Idę ze znakarzami. Takie przejście kontrolne. Oprócz oznakowania Danka chce sprawdzić na Berdzie czy dokonano ponownego pochówku rozgrzebanych przez poszukiwaczy militariów szczątków ludzkich.
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Witaj
Cytat:
Zamieszczone przez
lucyna
:shock:
Tyś to mój Ulubiony Pan Michał? Ee, nie to niemożliwe. Chyba, że mamuny Cię podmieniły.:-P
PS.
Idę ze znakarzami. Takie przejście kontrolne. Oprócz oznakowania Danka chce sprawdzić na Berdzie czy dokonano ponownego pochówku rozgrzebanych przez poszukiwaczy militariów szczątków ludzkich.
No to sobie darujcie - zostańcie w Baligrodzie u Mariusza. Zamówcie sobie obiadek, parę piwek lebo coś krzepniejszego.
Szlak został odmalowany, chociaż dla nuworyszy jest parę pułapek.
Pochówek?
Obśmiałem się jak norka. Jest na nowo zrobiony krzyż.
Może macie jakiś bardziej ciekawy motyw? Szanowna Pani WPP.
Pozdrawiam
i polecam duuużą czujność w tamtym rejonie
1 załącznik(ów)
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Moja Ty ulubiona
Cytat:
Zamieszczone przez
lucyna
:shock:
Tyś to mój Ulubiony Pan Michał? Ee, nie to niemożliwe. Chyba, że mamuny Cię podmieniły
Nie mamuny babo, jeno przecudne bieszczadzkie księżniczki.
Zmieńcie kierunek - od Baligrodu trudno się pogubić (jak tam oczywiście wleziesz - od pomnika :-) ).
Zanotujcie punkty, w których się Ty Szanowna WPP zamotasz.
Załączam miejsce pochówku.
P.s.
Z tą czujnością naprawdę nie żartuję!!!
Jak zawsze pozdrawiam
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Widzisz te czarowne istoty, które odmalowały szlak to Danka i Magda. Idą nanieś korektę. Same stworzyły te pułapki w które to niby mamy wpaść.:)))
No, no dobrze jesteś poinformowany. Może jeszcze jedno pytanko. Gdzie znajduje się ten bunkier o którym pisze Potocki m.in w "Bieszczadach bez litości"?
PS
Dzięki za ostrzeżenie. Idziemy w pięcioro.
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Cytat:
Zamieszczone przez
lucyna
Widzisz te czarowne istoty, które odmalowały szlak to Danka i Magda. Idą nanieś korektę. Same stworzyły te pułapki w które to niby mamy wpaść.:)))
Nie te przemiłe Panie jeno Ty WPP. A te pułapki zobaczysz od strony Jabłonek, a nie Baligrodu.
Pozdrowienia dla Pań malowanych, tfu - malujących, albo nie. Tych ciężko pracujących.
:-)
P.s.
Pan Potocki wypisuje różne dziwa. Ja nie zamierzam podawać żadnych namiarów. I bez tego jest tam pełno złomiarzy.
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
10 listopad 2008
A jednak dojechałem. Jestem w ORW Bystre od 17.30. Kuruję gardło krupnikiem i czekam na pierwszy dzień. Jutro tak jak zaplanowałem o 8.20 Veolią do Jabłonek a dalej już czarnym, z pułapkami ;) na Łopieninkę, Łopiennik, ślad po spalonym schronisku, Dołżycę i do Cisnej... do Forumowej knajpy by było zgodnie z zaleceniem SB. Ciekawe, czy już będzie tam rękodzieło WUKI? Na Łopienniku zatknę mini banderę Polski i wyryję (na kartce!) "Tu byłem w Święto Odzyskania Niepodległości AD 2008- Recon1". Atrybuty raczej ulotne ale duchowo zostaną w pamięci :)
3 załącznik(ów)
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
11 listopada 2008 - wtorek
Dziś piękna pogoda jak na tę porę roku... słońce bez żadnej chmurki, 8 stopni i słychać w górze wiatr, który na górze może nieźle wiać. Przezornie zabieram czapkę wełnianą i rękawiczki, które nie były i tak przydatne. Na przystanku spotykam kobietę która jak się okazuje idzie też zdobywać Łopiennik. Idziemy więc razem. O 8.20 Veolia podwozi nas do Jabłonek. W autobusie jedzie też jakaś ekipa łazików i nawet widać u jednego trochę odznak górskich. Okazuje się, że ich cała czwórka wysiada tam gdzie i ja. Czyżby inni też Święto Odrodzenia Polski chcieli uczcić w podobny sposób? W pewnym momencie widząc naszą opieszałość w starcie na szlak jedna niewiasta odwraca się i krzyczy... jak idziemy czarnym to dobrze idziemy, bo oni też idą tym szlakiem, ale później schodzą niebieskim bo malują znaki. Lucyna coś wspomniała, że mieli iść od strony Baligrodu, czyżby nastąpiła zmiana?
Początek to droga wzdłóż dawnego PGR-u, następnie nad strumieniem Żukra na odbiciu szlaku od drogi uroklliwe miejsce biwakowe. Robię tam kilka zdjęć. Ruszamy dalej, ja zajęty oglądaniem pomalowanych czubków młodych świerków i omotanych jakimś włosem... po jakie licho? czyżby przed ich konsumpcją przez zwierzęta?... zostaję wyrwany z rozmyślań okrzykiem "Jelenie!". Spojrzałem na wzgórze Szczobu i ujrzałem piękną parę zakochanych... jeleń z sarną, piękni byli, szkoda tylko, że tak szybko uciekła ta para.
Za Łopieninką zaczyna się mozolne podejście na Łopiennik. Las bukowy bez liści wygląda jak cmentarz drzewny, żadnycch zwierząt i tylko gdzieś mi mignął mały cały niebieski ptaszek (ornitolog ze mnie żadny), chcę go podejść, zrobić zdjęcie, ale ten gdzieś nisko lecąc nie pozwala tak za darmo się sfotografować. Lucyna wspomniała o pułapkach i jakoś ich nie widzę, no oprócz tej na samym początku - brak oznakowania szlaku czarnego. Pułapka jednak złapała mnie pod samym szczytem Łopiennika... idąc dość swobodnie szlakiem i ścieżką poszedłem za tą drugą, by po dłuższej chwili zorientować się, że coś czarnych pasków brakuje. Doszedłem więc na Łopiennik z 50 metrów dalej. By wykonać to co zamierzałem, musiałem się wrócić. Już punkcie oznakowania szczytu, obok tablicy, którą Forumowicze ponownie umocowali a Szarik, czy jak mu tam, odcisnął swoją łapę na cementowym wzmocnieniu wreszcie usiadłem na dłużej. Trawa zachęcała w walnięciu się w nią i wygrzewaniu w słońcu a szum wiatru w drzewach ładował spokój w zwoje mózgowe. Błogostan! Kilkadziesiąt minut poleżałem i w samo południe, już po posiłku zabrałem się za część oficjalną. Napisałem na kartce, że tak Recon1 uczcił Święto Odzyskania Niepodległości przez Polskę i docisnąłem małą flagą. Teraz można było wracać. Ciężko się schodziło bo na szlaku z Łopiennika zalegała gruba warstwa zeschłych liści kryjąc kamienie, zapadliny i błoto. To opóźniało zejście, ale czy warto się śpieszyć? Schodząc mijam mlode małżeństwo, które wchodzi na szczyt i ma zamiar tą samą drogą wracać. Mają nie ruszać mojej flagi ;) Na dole chwila zadumy na odrestaurowanym przez Dołżycan starym cerkwisku. Chwała im za to! Wreszcie droga asfaltowa i przystanek PKS. Jest godzina 13.30 a za 25 minut ma być autobus... i jest. Po godzinie jadę do Cisnej pojeść pstrąga w nowej knajpie. Po kilku dniach weeku ostatni ludzie zmykają do swoich miast pracować na chleb... ja zostaję. Jutro o 9.40 czy coś tak jadę do Zahoczewia, a dalej to Żernica Wyżna i Niżna, Bereźnica Wyżna, Baligród. Czy czasu starczy? Na wszelki wypadek muszę zabrać numer telefonu do przewoźnika w Górzance, wiózł mnie już w lipcu. Po nocy nie chcę chodzić, chociaż to emocjonujące, zwłaszcza jak się świecą oczy w świetle latarki ;)
2 załącznik(ów)
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
12 listopada 2008 – środa
O godzinie 9.40 z przystanku „Zelmer” ma odjechać Veolia do Sanoka. Przezornie przychodzę 7 minut wcześniej i dobrze bo właśnie o te 7 minut wcześniej przyjechał autobus. Dziś jadę do Zahoczewia, w autobusie jedzie sporo ludzi a w Baligrodzie brakuje nawet miejsc siedzących. No cóż, dziś normalny dzień pracy tylko ja się byczę. Zaplanowałem 6 godzinny spacer, z żelazną kontrolą by mnie noc nie zastała, która w listopadzie dosyć szybko zapada. Punktualnie o 10 ruszam z przystanku w Zahoczewiu, skręcam na most na Hoczewce, za którym droga się rozdwaja na Żerdenkę i Żernicę… ja idę na Żernicę. Pogoda dziś jeszcze ładniejsza niż wczoraj, jest cieplej, bo mniej wieje. Niesamowity listopad w tym roku. Idę cały czas ze słońcem na twarzy, przeziębiony, ale Bieszczady krzesają we mnie jakieś dodatkowe siły witalne. Czytając Forum coraz częściej mówi się o cerkwiach w Żernicy Niżnej i Wyżnej. Obie wywołują we mnie jakieś swoiste wspomnienia jak ta okolica wyglądała za czasów, kiedy tutaj jeszcze tętniło życie, nie było zdziczałych sadów, nikt nie myślał nawet o PGR-ach a w świątyniach odbywały się msze dla sporej gromady wiernych. Po jaką cholerę UON UPA tak nienawidził Lachów? W konsekwencji doprowadziło to do Akcji Wisła.
W Niżnej cerkiewka jest zamknięta, zaglądam więc przez okno i robię zdjęcie ołtarzowi przez szybę. Obok, tak trochę poniżej wzgórza opuszczony wypał. W Wyżnej obok rozkręcającego się gospodarstwa rolnego następna cerkiew, też murowana. Serce się kraje, że tak niszczeje. Patrzę na ściany z przeróżnymi podpisami „… tu byłem”. Niektóre są dosyć wysoko, czyli niektórym idiotom zachciało się nawet stosować swoistą ekwilibrystykę by wspiąć się na wyżyny idiotyzmu. Niech każdemu ręka uschnie za te bazgroły. Jestem konserwatystą w wielu sprawach i tutaj nie mam skrupułów w mych życzeniach.
Idąc dalej widzę czynny wypał gdzie kręci się sporo ludzi przy robocie. Sporo dymu. Wszędzie przed wjazdem w boczną drogę, w pole, przy czynnym i nieczynnym wypale świeże tabliczki „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony!” Chyba dobry handlowiec tutaj miał niezłe żniwo? Po jakie licho na tym zadupiu takie ostrzeżenia. Pogibało tych ludzi, czy co? W pewnym momencie drogę przegradza szlaban zamknięty na kłódkę ze „stosownym” zapisem. I co, niby mam się wrócić do Zahoczewia. Takiego wała, omijam szlaban i na łące na wzgórzu, na prywatnym terenie siadam na popas. Jest godzina 12.30, łapię zasięg w Orange i zaczynają mnie dorywać klienci. Kiedy mówię gdzie jestem i że mam urlop spotyka się z całkowitym zrozumieniem. Bieszczady to nadal magia dla wielu i wielu nawet to słowo uspokaja. Wykorzystuję to zawsze ;)
Najedzony, napity, zetknięty z rzeczywistością multimedialną łamiącą bariery komunikacji postanawiam ruszyć na azymut do Bereźnicy Wyżnej. Nie trzymam się już drogi, której praktycznie już nie ma. Natykam się ambonę i wydeptaną lekko ścieżkę i trzymam się tego tropu. Dobrze robię, bo w pewnym momencie na straszliwie zachaszczonym [potoku jest kładka położona zapewnie przez myśliwych. Idę dalej tą nikłą ścieżką i docieram do wsi powyżej cerkwi i cmentarza. Obejrzałem je w lipcu, teraz mogę iść dalej. Już za wsią obelisk poświęcony Zygmuntowi Kaczkowskiemu… bez tablicy, ale z lampką a dalej znajoma tabliczka „Strefa nadgraniczna” a ciut za nią punkt widokowy z przepięknymi widokami. Robię kilka zdjęć i odbijam w strefę cienia, czyli w las. Od razu chłodniej, oszronione liście i na kałużach cienki lód. To gruntowy przymrozek, ale na wysokości dłoni i twarzy nie czuję, że aż tak chłodno.
Teraz mozolnie w górę, idę prawie po Szlaku Edukacji Leśnej. Docieram do punktu biwakowego na tym szlaku pod górą Markowską. Miejsce na ognisko zabezpieczone po harcersku, wiata gdzie można się schować przed wiatrem, deszczem lub śniegiem. Jest też mały „ołtarzyk myśliwski” z figurami jelenia i myśliwym na koniu To już trochę pachnie kiczem, ale to moje zdanie. To robota Nadleśnictwa Baligród i tu uwaga do tegoż Nadleśnictwa… edukacji leśnej przydałby się jeszcze śmietnik i jakiś wychodek, wtedy już byłoby bardziej edukacyjnie.
Tam drugi popas, a że jest 15.05 czas ostro ruszać by kończyć wędrówkę ze słońcem.
Po drodze mijam głaz poświęcony pamięci Huberta i Stanisława Matusików. Na moje oko to chyba leśnicy, bo napis „Te lasy były ich szkołą i życiem” tak sugeruje.
Jeszcze przed Baligrodem żegna mnie słońce zachodząc za pobliskie wzgórze. Do przystanku docieram o 16.05 i… zostaje tylko stop. Poczta Polska jako pierwszy machnięty samochód podwozi mnie pod mostek koło ORW Bystre. Dziś mam straszliwą ochotę na naleśniki… zamawiam barszczyk z uszkami i naleśniki. Pychota! Teraz mogę odpoczywać przed jutrzejszym dniem. Muszę zmienić koncepcję przejścia, bo chyba lepiej jak będę szedł ze Smolnika niż do. Latarkę muszę zabrać, bo nie wiem czy się nie przyda?
Tak, więc jutro Smolnik-Mików-Żebrak-ORW Bystre.
3 załącznik(ów)
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Jak zwykle "wędruje się" z Tobą wspaniale !!!!!