Odp: Najgorszy sezon w Bieszczadach od 10 lat
Derty, masz całkowitą rację... Ja przeżywam to samo o czym piszesz w Krakowie - w temacie krajobrazu kulturowego (w jego warownej odmianie) Twierdzy Kraków i zakusuów deweloperskich... W skrócie to wygląda tak: My tu będziemy budować, żeby zarobić szmal, a wam gówno do tego. Bo my tu zarobimy szmal, a wy wypier...jcie. Co więcej, taką samą postawę prezentują mieszkańcy, którym deweloper obiecuje złote góry i do których zupełnie nie dociera, że skoro postawi się setki domków i bloków, to będzie ciasno, gęsto, korki na drogach, brak miejsca w szkole dla dziecka i kawałka łąki na spacer z psem... Reakcja jest taka - ale panie, co pan pier...., tu przecie wszędzie pusto i krzaki... Poza tym deweloperem wykonuje prosty zabieg - podpisuje umowę, która przewłaszcza nań nieruchomość, ale płaci jak za grunt rolny - a różnicę ceny do wartości działki budowlanej dopiero wtedy, gdy uda mu się teren "odrolnić", czyli w praktyce - dostać WZiZT i pozwolenie na budowę... Sprawia to, że - przy istniejącym rozdrobnieniu własności gruntów - większość mieszkańców jedzie na jednym wózku z deweloperem. Więc to chodzi o ich pseudowolność, polegająca na olewaniu już nawet nie praw innych, ale jakichkolwiek wartości i dobra wspólnego (natychmiast identyfikowanego z komuną, co wzmaga reakcję alergiczną), nie mówiąc już o tym, że warunki i jakość ich własnego życia się pogorszą. Ale to się nie liczy, liczą się tylko pieniądze, które szybko i bezpowrotnie stracą - na samochody, plazmowe telewizory i wczasy w Egipcie... A jak się jednak uda zablokować taką inwestycję, to jesteś wyzywany od złodziei - bo okradłeś ich z pieniędzy. Tych, których nigdy nie mieli i mieć nie będą, za to mieli marzenia o pieniądzach, bo ktoś namącił im w głowach i sprawił, ze na oczach pojawiły się złote łuski. I już nie opadną, za to żale i frustracja (tudzież agresja) nie mają końca... Oczywiście za wolnością gardłują pełną gębą, organizują manifestacje, nawet małolatów z ulicy za dychę od łebka do tego raz wynajęli...
Odp: Najgorszy sezon w Bieszczadach od 10 lat
Oj święte słowa MiśkuJakubie:) Przekręt w miachu króluje, a i na wsi go tęsknie wyglądają. Nie wiedzieć czemu...a może wiedzieć? Może ludziom tylko te plazmy w głowie, manie wszystkiego? Błyskanie bliźniemu w oczy gadżetami?
Tak czy siak nie przekona się wielbicieli Polski przekręciarskiej, byle jakiej, zabałaganionej, chorej na 'jakoś to będzie' i 'wisi mnie co za płotem' do odrobiny ładu i rozsądku:/
Pozdrav,
Derty
Odp: Najgorszy sezon w Bieszczadach od 10 lat
Acz "przekręciarstwo" ma czasem swoje dobre strony! Jest takie jedno osiedle we Wroclawiu gdzie zarząd spoldzielni, spólka czy tam inna jednostka administracyjna przepuscila duze pieniadze na niewiadomoco.. I pieniazkow ni ma.. I dzieki temu mozna tam usiasc na lawce pod drzewem (bo nie ma za co tego drzewa wyciac), mozna pospacerowac wsrod pachnacych krzewów i ziól (bo nie ma za co wygolic wszystkiego do ziemi), mozna popatrzec z okna na łąki bo zabraklo kasy aby ta łąke zabudowac "nowymi inwestycjami", sa fajne place zabaw z normalnymi hustawkami i karuzelami (bo nie bylo kasy na ich zniszczenie i postawienie nowego plastikowego badziewia, ktore rozpada sie po roku), nie budzą cie o 6 rano wycia kosiarek i wiertarek remontujacych co chwile co innego (bo pracownikom trzeba by zaplacic). Nie ma kasy, nie ma winnych- jest swiety spokoj.
Zachecam władze mojego osiedla do takich samym przekretów!!
Odp: Najgorszy sezon w Bieszczadach od 10 lat
A po co nad Solinę jeździć? W Bieszczadach jest wciąż wiele miejsc w niczym nie przypominających Soliny i okolic. Po prostu trzeba skreślić to miejsce ze swojej mapy i odkryć dla siebie nowe. Mi na przykład Bieszczady nie kojarzą się z tłokiem nawet w sezonie bo omijam "popularne" miejsca i trasy. Zawsze też mogę zabrać ze sobą białą serwetę i położyć na kolanach ;) Pozdrawiam
Odp: Najgorszy sezon w Bieszczadach od 10 lat
Mam podsumowania sezonu w moim grajdole - ogólnie dało się zaobserwować spadek liczby wizyt turystów w regionie. Ale... Karpacz i Gołębiewski czy Świeradów przeżywały ponoć oblężenie. Tak więc może drogie 'kurorty' cieszą się zainteresowaniem, bowiem mają klientelę pochodzącą z bardziej zamożnej części społeczeństwa, a bidokom kryzys zagląda w oczy to i nie jadą na wakacje? Może to nie poziom zainwestowania Bieszczad decyduje o wielkości ruchu, a zwyczajnie zamożność społeczeństwa? Bym nie pękał i poczekał na lepsze dni:) Szkoda tylko, że w tym czasie wiele przedsięwzięć może upaść. Punkt startu w przypadku kolejnego boomu będzie niżej.
Pozdr
D.
Odp: Najgorszy sezon w Bieszczadach od 10 lat
Cytat:
Zamieszczone przez
Derty
... Karpacz i Gołębiewski czy Świeradów przeżywały ponoć oblężenie. Tak więc może drogie 'kurorty' cieszą się zainteresowaniem, bowiem mają klientelę pochodzącą z bardziej zamożnej części społeczeństwa, a bidokom kryzys zagląda w oczy to i nie jadą na wakacje?...
Tak się złożyło, ze byłem w tym roku w Sudetach Zachodnich...i w Karpaczu (choć nie w Gołębiewskim:mrgreen:) i w Świeradowie..."oblężenia" nie widziałem, noclegi bez problemu, na kieszeń "bidoka" zamawiałem z jednodniowym wyprzedzeniem. Było jak co roku i nie ważne czy w Beskidach czy w Sudetach(MSZ)...
...w tydzień z łykendem majowym więcej ludzi było w Cisnej czy Wetlinie.
Dodam, żem nie klientela zamożna, a raczej bidak:mrgreen:
Pozdrawiam
Odp: Najgorszy sezon w Bieszczadach od 10 lat
Cytat:
Zamieszczone przez
Derty
. Tak więc może drogie 'kurorty' cieszą się zainteresowaniem, bowiem mają klientelę pochodzącą z bardziej zamożnej części społeczeństwa, a bidokom kryzys zagląda w oczy to i nie jadą na wakacje?
D.
Milo rzekomego kryzysu i wiekszej ilosci "bidokow" jakos nie widac wzrostu w gorach ilosci plecakowych turystow, ktorzy spia pod krzakiem, jedza zupke chinska ,podrozuja stopem albo starym maluchem.. Nie widac jakiegos znacznego nalotu na tansze i mniej wypasne miejsca noclegowe... Raczej na szlakach dominuja osoby wysprzęcone po zęby i bulace za noclegi gruba kase.. Wiec gdzie ten kryzys?? ;)
Chyba ze ci biedniejsi nie jezdza na wakacje tylko w czasie urlopu zostaja w domu i robia remonty...
Odp: Najgorszy sezon w Bieszczadach od 10 lat
Cytat:
Zamieszczone przez
buba
Milo rzekomego kryzysu i wiekszej ilosci "bidokow" jakos nie widac wzrostu w gorach ilosci plecakowych turystow, ktorzy spia pod krzakiem, jedza zupke chinska ,podrozuja stopem albo starym maluchem.. Nie widac jakiegos znacznego nalotu na tansze i mniej wypasne miejsca noclegowe... Raczej na szlakach dominuja osoby wysprzęcone po zęby i bulace za noclegi gruba kase.. Wiec gdzie ten kryzys?? ;)
Chyba ze ci biedniejsi nie jezdza na wakacje tylko w czasie urlopu zostaja w domu i robia remonty...
Biedniejsi i... mądrzejsi nie jeżdzą w wakacje bo w sezonie za drogo i za tłoczno a remontów też nie robią bo Ich nie stać....
Odp: Najgorszy sezon w Bieszczadach od 10 lat
Patrząc na to od całkiem drugiej strony - to jest z punktu widzenia pilota wycieczek i przewodnika, jakoś "kryzysu" specjalnie nie widzę, wręcz przeciwnie co roku mam trochę więcej zleceń.
Być może ludziom się już przejadły Egipt i Turcja a wolą pojechać na Ukrainę i na Słowację, na które prowadzam wycieczki.
Jeden mankament tego dla mnie - mam mniej czasu na swoje prywatne wyjazdy, bo jestem ograniczona urlopem z "pierwszej" pracy.
Odp: Najgorszy sezon w Bieszczadach od 10 lat
Ja zwyczajnie próbuję dopatrywać się źródeł obecnego lekkiego zastoju w turystyce krajowej w warunkach ekonomicznych społeczeństwa, a nie w poziomie inwestycji w przemysł turystyczny. Wczoraj nawet konferowałem przy piwku z przewodnikiem sudeckim, a zarazem pracownikiem naukowym jednej z uczelni, który zajmuje się właśnie zagadnieniami turystyki. On też potwierdza mój pogląd: wahnięcia na rynku pracy, tzw poziom nastrojów społecznych itp czynniki wywołują pogarszanie się stanu tej branży. Ale nie jest to jednak równoznaczne z równymi spadkami w różnych regionach. Geografia tych spadków jest zależna od miliona czynników i bardzo zróżnicowana. Wcale nie decyduje tu podaż miejsc noclegowych albo tzw atrakcji (DinoPark w Szklarskiej prawie zbankrutował w tym roku). Wg mojego rozmówcy, region bieszczadzki nie jest już uznawany za pustynię infrastrukturalną. Na jego tle inne ciekawe regiony są prawie zupełnie nie zagospodarowane.
Tak więc tym, którzy żyją z przyjezdnych w Bieszczadach, mogę tylko życzyć, aby w nast. roku mieli więcej gości. Ale niechaj pamiętają, że zalewanie betonem Bieszczad nie zwiększy obrotów. Jestem o tym przekonany:)
Tu polecam też ustalenie, czy ten cały rozwój w Bieszczadach przyciągnął na masową skalę zagraniczniaków. Moim zdaniem nie mógł, bo Bieszczady to naprawdę góry dla koneserów ciszy i dziczy. A na Zachodzie też raczej przeważa gawiedź pożerająca McDonaldsy i zaliczająca super atrakcje (Czy w zagranicznych przewodnikach promuje się Bieszczady jako równocenną atrakcję z np NeuSchwannsteinem albo nawet tylko Hradczanami?). Marzącym o drugich Alpach w bieszczadzkich grandołach i sanockim/leskim Paryżu wschodu powiem jedno - to czysty surrealizm.
Derty
PS: Na gorąco: właśnie rozmawiałem z panią z pewnego wiejskiego stowarzyszenia, które zajmuje się promocją turystyczną okolicy. Otóż miejscowe nadleśnictwo w ramach tzw rozwoju postanowiło zniszczyć najcenniejszy zakątek tego sołectwa, a zarazem projektowany rezerwat przyrody. Bo jest kasa z UE. A jak kasa, to buldożerami w krzole!!! Na stromym stoku będą wreszcie długo oczekiwane betonowe schodziszcza, solidna nawierzchnia itd. Już wyrżnięto las (nb chroniony unijnym prawem łęg). Ludzie we wsi ponoć mają łzy w ochach, bo ginie coś, co było główną przyczyną odwiedzin w ich agroturystykach. Czekają ze strachem na 'odkrycie' przez letników, że ich magicznego zakątka już nie ma... O skutkach powiem za kilka miesięcy. Aha - miejsce zwie się Dziki Wąwóz i było już docenione za Niemca, który zrobił z obszaru teren chroniony i chwalił się nim w przewodnikach.