A chlebak , nosicie ze sobą? , wiecie do czego służy chlebak?
Wersja do druku
A chlebak , nosicie ze sobą? , wiecie do czego służy chlebak?
Jak sama nazwa wskazuje, jest to torba służąca do noszenia granatów :mrgreen:
Dawno temu nosiłem, jak byłem dzieckiem w wieku szkolnym :mrgreen:
W moim wieku szkolnym też był "modny" chlebak. A definicja chlebaka poprawna- taką miałem na myśli.
a w środku same granaty, zdjęcie z lipca 2012
Załącznik 30016
Albo do zbierania i przymocowywania do niego znaczków z różnych schronisk :) Takie hobby miałem z 10lat temu. Chlebak od taty(na szczęście jeszcze nie "po tacie"). Tata też zbierał :)
http://img825.imageshack.us/img825/5596/dscf0001ay.jpg
A jak przewodnik płci przeciwnej to jeszcze przyjemniej ;)
Hmmm... Może czegoś nie dostrzegam, ale pomimo kilkukrotnego przeczytania mojego postu nadal nie widzę w jego treści, abym gdziekolwiel wątpił, że można inaczej? A tym bardziej nie dostrzegam w mojej wypowiedzi stwierdzenia, że bez GPS-u nie można. Skąd więc ten sarkazm. Czyżbyś z góry, nie znając rozmówcy zakładał, że skoro ktoś bawi się innymi zabawkami niż te, które Ty preferujesz, to ktoś taki niewart jest szacunku i zasługuje na lekceważenia?
Skąd u Ciebie taka pewność, że trudno mi uwierzyć, że ktoś coś może ;-)))) Jesteś pewien, że ja tak nie chodziłem? Ale... skoro używam GPS-u to przecież, dla Ciebie, a priori, to oczywiste. Tak jak parę innych rzeczy o których wspominasz.
Skąd ten brak szacunku i tolerancji dla ludzi bawiących się inaczej? Pozwól, aby każdy sam decydował, co jest dla niego przydatne, co kogoś kręci a co nie. Jak ktoś lubi w nieznanym terenie nawigować w oparciu o słońce w pochmurny dzień- czemu nie ;-))). Skoro lubi. Przewodnik - jak ktoś ma ochotę - pewnie. Ramy tego, co można, niech każdy wyznacza sobie sam ;-))) W oparciu o zdrowy rozsądek, etykę i aktualne ustawodawstwo.
I, aby zamknąć ten wątek i nie bawić się w niepotrzebne dyskusje w typie - o wyższości świąt... ;-)))) - sugeruję, abyś odpowiadając, najpierw uważnie i ze zrozumieniem przeczytał tekst, który komentujesz ;-))) Bo jeśli przeczytasz uważnie moją wcześniejszą wypowiedź, to być może dostrzeżesz, że jest pewna różnica między - "chodzić po..." a "... utrzymać kierunek na określony { dł, szer. geograficzna w oparciu o np. WGS84 ;-))) } punkt".
I w takim przypadku, pomimo pewnej różnicy zdań, jako powstała pomiędzy nami ;-))) uwierz, że bardzo chętnie umówię się z Tobą np. gdzieś na dole, może być Duszatyń. Potem browarek, aby lepiej nam się rozmawiało ;-))) podaję Ci koordynaty Ncośtam, Scośtam i... ?!???... no właśnie?... co? Ty, jako przewodnik prowadzisz mnie do celu ;-))) Tak po... bieszczadzku? ... jak rasowy turysta? bez żadnych takich tam giepeesów, czy innych badziewi ;-)))) Sądzę, że wielogodzinny spacer z Tobą po zboczach byłby ciekawym doświadczeniem ;-)) I nie piszę tego z ironią, czy sarkazmem. Być może te kilka - kilkanaście godzin pzwoliłoby się nam bliżej poznać, być może zaowocowałoby nową, ciekawą znajomością, kolejnymi wypadami... kto wie. Jednym słowem - bezcenne. A za wszystko inne... nie, nie mastercard ;-))) - GPS. Przy następnej okazji sam, albo, gdybyś się zdecydował jednak iść w towarzystwie tego obciachowegi sprzętu ;-))) to również z Tobą odnalazłbym punkt o określonych koordynatach ;-))))
Wiem, że trudno uwierzyć, ale jednak można ;-)))))
I... nie bierz tego do siebie ;-)))). Więcej luzu ;-))))
Bieśku, czy ja mogę się z Tobą (nie)zgodzić? Masz rację, że na naszym forum (i nie piszę tego akurat do don Enrico, ale bardzo ogólnie) jest preferowany pewien określony typ wędrówki, stroju czy zachowania w górach i każdego "wykolejeńca" :wink: traktuje się tu z góry. Niestety - jeżeli ktoś ma zbyt dobry lub zbyt słaby sprzęt, jeżeli chodzi za szybko lub za wolno, jeżeli odwiedza inne miejsca niż jest to preferowane albo - nie daj Boże - ma ochotę spać w pensjonacie z ciepłą wodą to jest od razu szeregowany jako "stonka" albo "warszawka". Obawiam się, że to źle rokuje całemu forum, bo zaczynamy się zamykać w swoim gronie i kisić we własnym sosie.
Nie zgadzam się natomiast z Tobą jeżeli idzie o argumentację związaną z zaletami używania GPSu w górach. Żeby była jasna sprawa nie jestem zawziętym przeciwnikiem, sam noszę magiczne pudełeczko w plecaku :wink: Twój przykład ze współrzędnymi na określony punkt można jednak bardzo łatwo odwrócić: utrzymaj proszę za pomocą GPSa kierunek na punkt "za trzecim potokiem, lekko pod górę przez polanę, ścieżką w las za amboną i jakieś 500m dalej po prawej stronie". Żeby było podobnie jak w Twoim przykładzie to korzystaj tylko z GPSa, idź po najkrótszej i dookoła się nie rozglądaj. Utrzymuj swój magiczny kierunek prosto do celu :twisted: Wiem, że to średnio uczciwe, ale podobnie postąpiłeś Ty wysyłając don Enrico do punktu opisanego matematycznymi współrzędnymi - równie dobrze mogłeś mu nic nie mówić. Ani Twój, ani mój test nie są wiarygodne.
A druga uwaga - jeżeli (pozostając w konwencji zawodów) wybierzecie sobie wspólnie punkt na mapie (np. jakiś cmentarzyk) i Ty sczytasz sobie współrzędne i pójdziesz po najprostszej a don Enrico będzie łaził ścieżkami, wzdłuż potoków, grzbietami to wcale zwycięzcą nie musi być ten, który dojdzie co celu pierwszy (i, uwaga!, niekoniecznie pierwszy będzie ten, który idzie z GPSem). Wędrowanie z GPSem jest w pewien sposób nadal wędrowaniem po szlaku - tylko zamiast szukać znaków na drzewach szukasz ich w kieszeni. W przypadku szlaku tradycyjnego o trasie decydował znakarz, on za turystę podejmował decyzję jak okrążyć rozlewisko czy którą drogę leśną wybrać. Jeżeli porzucisz tradycyjny szlak a uzależnisz się od GPSa to niewiele się zmieni, bo nadal nie będziesz podejmował decyzji "którędy". Może będziesz miał swobodę w wyborze strony kałuży, którą ją obejdziesz, ale - jak sam wielokrotnie podkreślasz - kierunek wybierze za ciebie urządzenie. A don Enrico w tym czasie sześć razy zabłądzi, spłoszy stadko żubrów, znajdzie ciekawą łączkę na odpoczynek, być może znajdzie też cel określony na początku, ale... niekoniecznie. Bo cała przyjemność jest w wędrowaniu i im go więcej tym lepiej.
Za zastosowaniem GPS są znacznie ciekawsze, moim zdaniem, argumenty. Choćby możliwość bardzo precyzyjnego zapisu trasy, którą przewędrowaliśmy i późniejszej jej analizy. Choćby umożliwienie zejścia ze szlaku osobom, które słabiej orientują się w terenie (ale i tacy prędzej czy później albo wrócą na szlaki tradycyjne albo nauczą się czytać mapę i orientować w terenie). Choćby możliwość zorientowania się w terenie w trudnej sytuacji (np. gęsta mgła). Jak każda nowinka GPS coś daje ale i coś zabiera - zabiera swobodę, czyli to co dla wielu jest w Bieszczadach (górach?) najważniejsze.
A przy utrzymywaniu kierunku na określony punkt można się wspomagać kompasem. Wiem, że trudno uwierzyć, ale jednak można ;-))))) I... nie bierz tego do siebie ;-)))). Więcej luzu ;-))))
DUSZATYN, nie Duszatyń. W Duszatynie, nie w Duszatyniu
To był głos wołającego na puszczy ;)
Bartolomeo, napisałeś
Aż się boję zapytać, jaki jest preferowany na tym forum typ wędrówki, stroju i zachowania... Rozwiń temat proszę, bo obawiam się żem wykolejeniecCytat:
jest preferowany pewien określony typ wędrówki, stroju czy zachowania w górach i każdego "wykolejeńca" traktuje się tu z góry.