Odp: Chaszczem się sztachnąć! ( czyli Bazyla głodne kawałki suto omaszczone cytatami
W czwartkowe popołudnie wrzuciłem kajak i resztę szpeju do bagażnika mojego szerszenia i w piątek od razu po pracy myknąłem na południowy wschód. Była druga połowa czerwca więc kombinowałem, że skoro są najdłuższe dni w roku, to po dojechaniu na miejsce, czyli po jakichś dwóch godzinach drogi, szybko napompuję dmuchańca, wrzucę doń graty i wypłynę w poszukiwaniu dogodnego miejsca noclegowego. Czas dojazdu zmieścił się w normie ale od Czarnej goniły mnie czarne chmurzyska, zerwał się się wicher a niebo z każdą chwilą ciemniało coraz bardziej. Na szczęście do miejsca docelowego było już niedaleko.
Z małej obwodnicy skręciłem w boczną drogę posiekaną resztkami asfaltu, z niej na betonkę i później na gliniastą, polną drogę prowadzącą niemal nad brzeg wody. W samą porę dotarłem na miejsce gdyż wokół rozpętał się armagedon. Z drzew spadały konary więc uciekłem na środek łąki i czekałem na dalszy rozwój wypadków. Lało, że świata nie było widać a ja jechałem po łące z duszą na ramieniu czy w coś się nie wpakuję. Udało się nic nie urwać i nie ugrzęznąć więc mimo tej nieprzychylnej aury byłem dość pogodnie usposobiony :) .
Po kilkudziesięciu minutach przestało padać ale niebo nadal było zaniesione po horyzont. Przyroda jasno dawała ciemne znaki żeby nie wyruszać na wodę i będąc jej posłuszny zrezygnowałem z pierwotnego planu. Poszedłem zasięgnąć języka u wędkarzy, czy i na jakich warunkach można tu biwakować. Okazało się, że można , zatem szybko rozstawiłem namiot i polazłem na drogę pościągać na pobocze utrącone przez wicher konary żeby odstawić auto na stabilniejszy grunt. Ledwo co skończyłem – znów zaczęło lać. Wskoczyłem do dżezki, odpaliłem muzykę oraz oranżadę i obserwowałem okolicę:
https://www.youtube.com/watch?v=mbRfx88lV9U
Odp: Chaszczem się sztachnąć! ( czyli Bazyla głodne kawałki suto omaszczone cytatami
Myślałem, że będziesz pływał kajakiem a nie samochodem :sad:
Odp: Chaszczem się sztachnąć! ( czyli Bazyla głodne kawałki suto omaszczone cytatami
Cytat:
Zamieszczone przez
bartolomeo
Myślałem, że będziesz pływał kajakiem a nie samochodem :sad:
Dżezka wiele potrafi ;)
9 załącznik(ów)
Odp: Chaszczem się sztachnąć! ( czyli Bazyla głodne kawałki suto omaszczone cytatami
Jak już siedzenie w aucie przestało mnie bawić to poszedłem posiedzieć sobie w pobliskiej kapliczce:
Załącznik 49178
A jak siedzenie w kapliczce też już mnie znudziło to wskoczyłem do namiotu, ułożyłem się wygodnie i zanurzyłem w lekturze. Czytałem wtedy książkę pt. „Zostaw broń, weź cannoli” (Mark Seal), która po trosze jest biografią Mario Puzo ale w zdecydowanie większej części traktuje o kulisach powstania filmu Francisa Forda Coppoli „Ojciec Chrzestny”. Polecam gorąco – wielbicielki i wielbiciele czy to filmu, czy powieści będą przy czytaniu mlaskać z zadowolenia jak przy cannoli z dobrą kawą. Mniam, mniam!
Rano było całkiem nieźle więc szybko się ogarnąłem, napompowałem kajak, odstawiłem auto na pobocze lepszej drogi i dokonałem niemal cudu czyli zwodowania tej szwedzkiej parówki. Normalnie nie stanowi to jakiegoś większego problemu ale we wszystkich przybrzeżnych miejscach niezakrzaczonych tkwiło tyle wędek, że nie sposób było je ominąć. Nie wiadomo czyje co je, bo wędki nowoczesne, wyposażone w sygnalizację dźwiękową a ich właściciele tkwili zaszyci czy to w namiotach, czy samochodach. Na szczęście jeden z nich zauważył jak miotam się z czterometrowym kajakiem na głowie po nabrzeżu i udostępnił mi skrawek lądu wyciągając jedną z wędek. Szybko i byle jak wrzuciłem wszystkie piernaty do środka i odpłynąłem od brzegu lawirując między żyłkami i spławikami.
Podpłynąłem na przeciwległy brzeg gdzie zacumowałem żeby przepakować i zabezpieczyć ładunek. Po kilku chwilach wszystko było gotowe więc nie zwlekając ruszyłem ku nieznanym lądom:
Załącznik 49179
Brzegi zalewu, podobnie jak i całe Bieszczady coraz bardziej zarastają infrastrukturą domkową:
Załącznik 49180
Wkrótce wypłynąłem z Zatoki Potoku Czarnego i mijając Bramę:
Załącznik 49181
skręciłem w kierunku Zatoki Rajskie. Ponieważ zaczęło mocniej padać podkręciłem tempo by dotrzeć pod dach Przystani Pod Brzęczącymi Trzmielami:
Załącznik 49182 Załącznik 49183
Tu skorzystałem z udogodnień cywilizacyjnych (ława, stół, dach nad głową) i przyrządziłem śniadanie. Jak już podjadłem i siorbnąłem małą czarną to korzystając z luki pogodowej pociąłem w kierunku kapliczki Na Skale:
Załącznik 49184 Załącznik 49185
Zacumowałem niedaleko:
Załącznik 49186
i ruszyłem z kopyta na zwiedzanie okolicy.
Odp: Chaszczem się sztachnąć! ( czyli Bazyla głodne kawałki suto omaszczone cytatami
na okoliczność kajakowania się mi pieśni radosne przypomniały, w dziale właściwym umieszczam.
Ponoć nad Morzem Bieszczadzkim jest jaskinia znaczy Frankowa Jama chyba dostępna tylko do strony wody, chyba ...
Odp: Chaszczem się sztachnąć! ( czyli Bazyla głodne kawałki suto omaszczone cytatami
Cytat:
Zamieszczone przez
komisaRz von Ryba
(...)
Ponoć nad Morzem Bieszczadzkim jest jaskinia znaczy Frankowa Jama chyba dostępna tylko do strony wody, chyba ...
Była jednym z wytypowanych miejsc do zahaczenia...
9 załącznik(ów)
Odp: Chaszczem się sztachnąć! ( czyli Bazyla głodne kawałki suto omaszczone cytatami
Ponieważ dość dawno nie było mnie w tych okolicach postanowiłem podejść malowniczą dróżką
Załącznik 49197 Załącznik 49198
do kapliczki by obejrzeć ją z bliska
Załącznik 49199 Załącznik 49200
Z wyniosłości rozpościerał się malowniczy widok na okolicę
Załącznik 49201
Po powrocie do kajaka obrałem kurs na cerkwisko. Tyle co dobiłem do brzegu a tu jak nie lunie! Błyskawicznie narzuciłem plandekę na kajak i pognałem pod drzewa. Okazało się, że tuż przed terenem cerkwiska stoi taka mała wiatka typu ławostół z daszkiem. Skryłem się pod nią i po przeczekaniu ulewy wszedłem na przycerkiewny cmentarz:
Załącznik 49204 Załącznik 49205
Załącznik 49202 Załącznik 49203
Niestety teren mocno zarośnięty, trawy po pas, pokrzywy po szyję, wszystko nasączone na maksa. Biorąc pod uwagę wszystkie przeciw i żadnego za, po kilkunastu krokach dałem dyla.
Odpaliłem moje ręczne śmigło i poleciałem niemalże unosząc się nad wodą :) z powrotem w kierunku połączenia się wód Sanu i Czarnego.
9 załącznik(ów)
Odp: Chaszczem się sztachnąć! ( czyli Bazyla głodne kawałki suto omaszczone cytatami
Wcześniej, po drodze zauważyłem reklamę
Załącznik 49206
i teraz będąc trochę zmoknięty oraz lekko wychłodzony postanowiłem tam zawitać na jakąś rozgrzewającą zupę bądź cokolwiek innego, byle gorącego. Wywieszone na zewnątrz budynku menu było więcej niż zadowalające ale drzwi do lokalu zamknięte. Na szczęście wisiała kartka, że „jestem na terenie domków, proszę dzwonić na nr …”. Zatelefonowałem na podany numer i dowiedziałem się, że mimo, iż przyszedłem w porze, o której bar powinien być czynny to się nie opłaca teraz otwierać ale jak poczekam ze cztery godziny, to po siedemnastej będę mógł coś zamówić. Nie poczekałem więc nie udało się nic z menu skosztować i po raz drugi nie dam się na tą reklamę nabrać. :evil: Szkoda tylko, że właściciel nie wywiesił odpowiedniej informacji na tym słupku przy brzegu gdyż zaoszczędziłbym trochę czasu, energii (było stromo pod górę), stresu (poszedłem w kroksach) a przede wszystkim rozczarowania zaistniałą sytuacją. Cóż było robić? Zadzwoniłem po milicję :mrgreen:
Załącznik 49207
po czym wróciłem na brzeg, wskoczyłem na pokład i powiosłowałem dalej pocieszając się, że
„Jeszcze żaden kajakowiec nie zginął na pustkowiu z głodu ani go nie rozszarpały dzikie bestie”*
Znów zaczęło padać ale na tyle delikatnie, że nie szukałem schronienia. Właściwie to byłem z takiej aury zadowolony gdyż co prawda od czasu do czasu przechodził mniejszy bądź większy prysznic ale dzięki temu ruch na wodzie był niemal zerowy. W ogóle nie wiało, powierzchnia wody równa prawie jak stół a flauta i deszcz skutecznie zniechęcały użytkowników jachtów do przemieszczania się, a i kajakarzy nie było nigdzie widać. Cudowny spokój i cisza, z którą współgrał delikatny plusk kropel deszczu i miarowego zanurzania wioseł.
„Tak! Porzućmy palący bruk, rozgrzane mury i duszne komnaty. Uciekajmy, na bogów!, w chłód krystalicznej wody, w kojący cień lasu.
Zbrodnia w mieście się lęgnie,
Podłość w nim tętni głęboka.
Człek w kwiecie wieku tam więdnie
Rażony klątwą rynsztoka.
Zgarbieni, o płucach zatrutych
Dymami fabryk cuchnących.
Śmierć dybie na lud strudzony,
Łagodną zielenią gardzący.”**
Obrałem kurs na część wsi, o której kiedyś w relacji pisałem, że z przyczyny obiektywnej odpuściłem jej zwiedzanie. Tą przyczyną było jej zalanie wodami Morza Bieszczadzkiego.
W drugiej części wsi stoją teraz tylko dwa znane chyba wszystkim zabudowania:
Załącznik 49208 Załącznik 49209
a w wodzie tkwi charakterystyczne drzewo, od którego zatoka przyjęła swoją nazwę:
Załącznik 49210
Chwilę powęszyłem po zatoce i za następny cel obrałem Wyspę Skalistą.
Załącznik 49211
Opłynąłem ją dookoła i okazało się, że nikt nie cumuje więc cała wyspa dla mnie! W takim razie tu zostanę na noc i sobie porobinsonuję :razz: Podpłynąłem do wschodniego cypla, wytarabaniłem cały dobytek na brzeg, odwróciłem kajak do góry dnem żeby nie zamakał od środka i parę metrów dalej, blisko kamiennego kręgu ogniskowego
Załącznik 49212
zacząłem rozstawianie namiotu. W tym czasie do cypla podpłynął jacht
Załącznik 49213
i wyskoczyło z niego czterech chłopaków. Okazało się, że też chcą zostać tu na noc. No i skończyła się moja robinsonada :) Panowie widząc, że stawiam namiot tuż obok miejsca ogniskowego (nie miałem w planach rozpalania ognia) zapytali, czy mogliby rozniecić watrę w tym miejscu. Oczywiście się zgodziłem, namiot nie był jeszcze przyszpilony więc udałem się z nim na spacer wznoszącą się delikatnie ścieżką.
Załącznik 49214
--------------------------------------------------------------------------
*Melchior Wańkowicz „Na tropach Smętka”
**Nessmuk (George W. Sears) „Leśne wędrówki. Kanadyjką przez Adirondack”
2 załącznik(ów)
Odp: Chaszczem się sztachnąć! ( czyli Bazyla głodne kawałki suto omaszczone cytatami
Okazało się, że nie ma tego złego i kawałek dalej odkryłem bardziej urokliwe miejsce:
Załącznik 49215 Załącznik 49216
Wróciłem po resztę rzeczy i spotkał mnie drugi plus dodatni :razz: gdyż przybysze wzruszeni moim dobrym sercem podarowali mi dwa Pilsnerki :razz::razz::razz: co uradowało mnie niebywale!
Po skończeniu prac obozowych upichciłem obiadokolację i ukontentowany umościłem się w śpiworku puchowym, zaświeciłem lampkę, otworzyłem książkę i odpaliłem Urquella. Było bosko!
Ani do połowy nie dopiłem gdyż zmorzył mnie sen. Jak mawiał główny bohater powieści Karola Olgierda Borchardta „Znaczy Kapitan”: znaczy, co to znaczy? Bazyl piwa nie dopił? Skandal! :shock:
Odp: Chaszczem się sztachnąć! ( czyli Bazyla głodne kawałki suto omaszczone cytatami
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Wcześniej, po drodze zauważyłem reklamę
Załącznik 49206
(...)”. Zatelefonowałem na podany numer i dowiedziałem się, że mimo, iż przyszedłem w porze, o której bar powinien być czynny to się nie opłaca teraz otwierać ale jak poczekam ze cztery godziny, to po siedemnastej będę mógł coś zamówić. Nie poczekałem więc nie udało się nic z menu skosztować i po raz drugi nie dam się na tą reklamę nabrać(...)
Twoja wiara w reklamę ujmuje mnie, ( to tak jak wiara w drugiego człeka) , pieknaż ona jest , ale jakże romantyczna a nie pragmatyczna .
p.s. przytłaczająca większość bieszczadzkich obiektów gastronomicznych uznaje za nieopłacalne otwieranie dla zabłąkanych indywiduali. No, gdyby przyjechał autokar , to może rozważymy otwarcie...
.... to sarkastyczne stwierdzenie prześladuje mnie od wielu lat ... nie opłaca się .... nie ma turystów ... to nie sezon ....