Nie widziałem jeszcze tego plecaka ale kiedyś tego typu plecaki to właśnie była przeróbka woodpeckera.
Wersja do druku
:lol:
Coś mi ten plecaczek pachnie wschodnimi Karpatami. Powiem więcej ukraińską lub rumuńską dwutygodniówka. Poza tym deserki typu Pikuj zimą, Starostyna itd. Oj aż mi slinka z pysia płynie na sam dźwięk tych słodkości.
Szkoda, że mam tak kiepskie buty polaziłabym bym z Wami na rakietach po ukraińskich Bieszczadach. Acha jako ciepłoludź już nas wstępnie umówiłam na jaskinie na pograniczu słowacko-węgierskim.
Wyczekując na mowę wstępną zaczynam relację od antygłowy czyli dupnej strony. Zdjęcia z 17 stycznia z zalewu w Myczkowcach i doliny Sanu:
1. Zimujace ptaki na zalewie (łąbędzie, czernice, głowienki, łyski, krzyżówki i wszystko to, co pomiędzy nimi sie skryło).
2. Łabędź niemy.
3. Po środku najprawdopodobniej perkoz rdzawoszyi.
4. Łabędzie na pasie startowym...
5. ... i w locie.
6. Krzyżówki.
7. Zalew.
8. Tracz nurogęś na martwym odcinku Sanu (samiczka u góry po lewej).
9. Młodzież.
10. Strusie w piach głowy wtykają, a łąbędzie do wody.
I jeszcze kilka ujęć:
11. Łabedzie śniadanko.
12. Strach na wró... znaczy się kormorany.
13. Sarna.
14. Dolina Sanu i Czulnia.
15. ...
Drodzy Forumowicze, a dokarmiacie ptaki? Słoninka dla sikorek wisi? Słonecznik podsypany?
Długi
Eee tam słonina...
...do zimy trza się przygotować. Nasuszyć leśnych owoców, nazbierać nasion ostów przeróżnych, wysypać jabłek zebranych jesienią, oleiste nasionka zalać tłuszczykiem... to jest to, co ptaki kochają najbardziej. A tak na dokarmianiu korzystają głównie ptaki najpospolitsze. Ważne nie tyle by ptaki dokarmiać, ale żeby jeśli już to robić to mądrze.
17 styczeń 2009
W krainie rezerwatów czyli połazęgowisko ornitologiczne
Komitet powitalny: Ania, Ewa, Andrzej, Grzesiek, Marcin i osoba posząca spóźnione sprawozdanie (kryzys egzystencjonalny)
Podmiot powitania: łabędzie nieme, kaczki krzyżówki, czernice,głowienki, gągoły, tracze nurogęsi, kormorany, czaple siwe, perkoz rdzawoszyi, dzięcioł czarny
Po 7 rano Ewa z Marcinem odbierają mnie z Olszanicy. Jedziemy poornitologizować w rejonie Jeziora Myczkowieckiego, martwej odnogi Sanu, przełomowej doliny Sanu na odcinku Myczkowce-Lesko. To jedene z moich ulubionych miejsc w Górach Sanocko-Turczańskich. W Uhercach czeka na nas Grzesiek z Anią. Kierujeny się do Soliny. Marcin chce sprawdzić czy w okolicy początkowego odcinka Jeziora Myczkowieckiego, czyli pomiędzy zaporą w Solinie, a mostem znajdują się jakieś ptaki. (Tablica obok mostu w Solinie dezinformuje turystów. To nie San ale Jezioro. Błędne informacje także dotyczą całego Zespołu Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce. Proszę pamiętać, ze na zespół składają się; dwie zapory Siolina: typu ciężkiego i Myczkowce: płaszcz betonowy z jądrem iłowym, dwie elektrownie Solina pąpowo-szczytowa i Myczkowce wyrównawcza, dwa zbiorniki wodne Jezioro Solińskie górny i Jezioro Myczkowieckie dolny, wyrównawczy zaczynający się za zaporą solińską, a zakończony tamą myczkowiecką. Wody zbiornika wyrównawczego to są wody denne zbiornika górnego i mają temperaturę zbliżoną do 5 stopni.
Niestety, nie ma tu latających żyjątek. Dzwoni Andrzej. Spotykamy się obok kamieniołomu pod Kozińcem. Przepiękne miejsce, fenomen przyrodniczy o którym raczej nie wolno nam mówić.
Bóbrka kapliczka pańszczyźniana,-zaklęty kawał bieszczadzkiej historii. To pod nią spoczywają księgi powinności wobec dworu. To od jej przesunięcia w czasie tzw. święta pracy doszło rozruchów, które później nazwano powstaniem leskim. Ewa idzie zaglądnąc do jej wnętrza. Mnie osobiście ono podoba się. Szczególnie malowidło przedstawiające Eleusę.
Gdzieś w tej okolicy, w dawnym zakolu Sanu znajdował się dwór Józefa Bliźińskiego znanego komediopisarza. Piękna, a zarazem tragiczna historia o szukaniu swego miejsca na ziemi. Autor "Pana Damazego" musiał sprzedać swój 300 morgowy majątek. Jego marzenia o polu pełnym nafty nie spełniły się. Jednym z potencjalnych kupców był Henryk Sienkiewicz.
Jest i Andzej. Ewa lustrujre okolicę przez lornetkę. Pierwszy łup czyli kwiczoł.Wspólnie podchodzimyy na brzeg jeziora porośnięty w większości zeschniętą mozgą trzcinową. Przed nami ponad trzysta ptaków. W większości łabędzie. Marcin to gęsi? Nie, to tylko młode łabędzie. Ten kto powiedział iż łabędziątka są brzydkie to łgał jak pies. Zaczynamy ornitologizować. Ewa trzyma klucze do oznaczania gatunków, Marcin rozpoznaje, a my wymieniamy się lornetkami i podziwiamy. Poruszamy sie po kruchutkim lodzie. Specjalistą od lodu jest Andzej. To wędkarz podlodowy. Codziennie wybiera się na łowy. Obiecuje nam, że gdy spadnie temperatura to zabierze nas na spacer po Jeziorze Solińskim. Grzesiek były marynarz opowiada o mewach. Także je możemy spotkac w tej okolicy. Koniec podpatrywania ptaków. Czas na przenosiny.
Poruszamy sie pomiędzy rezerwatami. Atrakcyjna pod względem krajobrazowym droga wiedzie wzdłuź rezerwatu Koziniec. Po drugiej stronie zbiornika na górze Berdo przeciekawy rezerwat "Nad Jeziorem Myczkowieckim". Niestety, tuż nad brzegiem jeziora pojawiają się pierwsze nowopowstające domu. Jeszcze rok, dwa i ten jeden z piękniejszych widoków w naszych górkach przestanie istnieć. Mijamy zaporę, nici z obserwacji. Przed tamą tafle lodu. Potem pomnik przyrody nieożywionej Skały Myczkowieckie, matwa odnoga Sanu, a potem rezerwat "Bobry w Uhercach". Warto tu zajrzeć. Polecam też stronę dr Andrzja Czecha www.bobry.pl To nasz bieszczadzki specjalista, autor ciekawych monografii i książek o bobrach.
Za mostem w Zwierzyniu dalsze obserwacje. Z tym razem z samochodu. Nurogęsi widać jak na dłoni. Przelatują nad nami gągołki. Wyprostowane czaple siwe zlewają się z otoczeniem.
Zatrzymujemy się nad brzegiem Sanu, już za elektrownia w Myczkowcach. Przed nami odcinek specjalny. Andzej, Grzesiek i Marcin rozmawiają o zasadach wędkowania sportowego. Na tafli wody płochacze przeciw kormoranowe. Marcin pokazał je na zdjęciach. Odcinek patrolowany przez straż wędkarską. Widzimy zarówmo wędkarzyy zanurzonych prawie po pas w wodzie i strażników. Rezerwat "Przełom Sanu pod Grodziskiem". Piękne miejsce, jedno z moich ulubionych "na rower". Na rzece widzimy łabędzie, kaczki krzyżowki i czenice. Na przeciwległym brzegu widzę ładny okaz kwitnącego bluszczy, a obok przelatujacego myszołowa. Po chwili kormoran w locie. To właśnie stado kormoranów widzieliśmy z Piotrem w Polańczyku i Solinie. Nie wiemy gdzie mają swoje kolonie. Przydałoby się popływać po jeziorze aby znaleźć ich "dom'.
Andzej musi pożegnać się z nami.
Następny przystanek to okolice zniszczonego przez powódź mostu w Średniej Wsi. Na terenie rezerwatu "Grąd w Średniej Wsi" obserwujemy stadko saren.
Potem zawitaliśmy w widły Sanu i Hoczewki. Ładnie prezentowało nam sie Grodzisko. Jeden z nielicznych potwierdzonych przez Parczewskiego śladów grodu w tej części naszych gór. Warto połazęgować po tej okolicy. Wchodzimy na obłodzone ślady działalności bobrów. Stanowisko piorupusznika strusiego. Nie ma ptactwa. Odwrót.
Żegnamy się z Anią i Grześkiem.
Lesko najstarsza część miasta pozłożona jest na górce Baszta. Ładne, drewniane domki charakterystyczne dla zabudowy galicyjskiej. Początek ścieżki "Baszta". Ornitologizowałam tam z Kumplami we wszystkich porach roku. Warto nią pospacerować.
W dolinie Sanu widzimy dość dużo ptactwa wodnego: czaple siwe, krzyżówki, czernice, nurogęsi, gągoły. Po raz pierwszy tego dnia widzimy mewy srebrzyste.
Charakterystyczny głos. Nie wierzę własnym uszom. Dzięcioł ale który. Ewa uradowana wskazuje placem i woła dzięcioł czarny. To gwóźdź naszych obserwacji.
Idziemy do naszej ulubionej pizzerni Roma. Jak zwykle długa rozmowa o Bieszczadach, forum i żmiji ponoć je dominującą, naszych planach, propozycjach wyjazdu. Acha wypróbowaliśmy nową pizzę, przepyszną nr 1 z salami, dużą ilością sera i czosnkiem.
Jak to jest u nas w Bieszczadach w zwyczaju Ewa i marcin podrzucają mnie do mojej rodzinnej wsi. Po drodze widzimy ładnie prezentujący się cmentarz z I wojny św na Lachawie w Uhercach Mineralnych.
Do zobaczenia gdzieś na szlaku.
Ciąg dalszy być może kiedyś nastąpi.