Odp: połonina równa, jawornik
http://images41.fotosik.pl/194/9735ab0a011cfee5med.jpg
tu wlasnie rok temu zakonczylismy nasza wschodniobieszczadzka wyprawe, obiecujac sobie powrot za rok. Teraz mamy dwa tygodnie wloczegi przed soba, jest czerwiec, kwitna łąki, do 23 jest tu jasno- no wogole szczescie nie zna granic!!! :) czy sa jakies minusy? no zycie to nie raj...--leje... wieczorem sie zbieramy i stawiamy namioty za ljuta- na poroslej firletkami łące
http://images46.fotosik.pl/198/08f3647dc2b0b92emed.jpg
rano pogoda jakby ciut lepsza wiec zmierzamy na polonine rowna. Po drodze mijamy dogodne na nocleg chatki, raczymy sie cytrynowka grzesia i oczywiscie sie gubimy.
http://images42.fotosik.pl/110/0bfc30e1835dbb90med.jpg
http://images46.fotosik.pl/198/c1f3f0752444abd4.jpg
Sciezki nie ma, uksztaltowanie terenu nie pasuje nam ani do mapy ani do wskazan kompasu, decydujemy sie isc na czuja gdzies w prawo. Mijamy jakies male olesione szczyty a naszej poloniny wciaz niet.. Na pocieche wypijamy reszte cytrynowki i mozolnie pniemy sie pod kolejna gore..Po chwili las sie przerzedza, wychodzimy wreszcie na łąki. Obok widzimy charakterystyczny wierzcholek ostrej hory-wiec wyglada na to zesmy dobrze trafili i jestesmy na rownej :)
Pogoda ladna, stawiamy namioty a ja biegam w kolko z aparatem.
http://images41.fotosik.pl/194/be5146ac4a707c28med.jpg
http://images38.fotosik.pl/194/a9db3076e3eb5c8amed.jpg
http://images48.fotosik.pl/198/847e28c3d29949f5med.jpg
http://images47.fotosik.pl/198/cf81ee16b67c1d1amed.jpg
rano budzi nas ulewny deszcz tlukacy sie w dach namiotu..wokol mgla, obrzydliwie zimno, gory sie schowaly..
http://images43.fotosik.pl/198/8057fbde455d9295med.jpg
godziny mijaja, pogoda sie "ustabilizowala", siedzimy w spiworach. Wreszcie mozna sie wyspac do woli ;) Problem mamy jeden- trzeba by pojsc po wode, brakuje chetnych a jesc i pic sie chce.. Ale ze szkoda by umrzec z pragnienia w ulewe , wymyslam zeby nalapac deszczowki w menazki, podstawiam je pod bok namiotu i szybko sie napelnia. Moze deszczowka jest brudna, moze wszystkie grzyby i impregnaty z namiotu mamy teraz w zupce i herbacie ale mozna przynajmniej trzymac kuper w cieplym i suchym spiworku
pogoda poprawia sie kolo 19, zbieramy majdan (bo to grzech spedzic dwa noclegi w jednym miejscu) i ruszamy dalej pod gore, sa nawet jakies widoki.
http://images44.fotosik.pl/198/a7997e888ab1a3acmed.jpg
Idziemy do 22, dluzej nam sie nie chce.. Stawiamy namioty- smiejemy sie ze my dzis prawie jak SKPB- szlismy nieprzerwanie od 8 do 22 ;)))) wieczor nam mija na graniu na gitarce i degustacji trunku ktory hose przywiozl z nepalu.
http://images43.fotosik.pl/198/535bbd4d9a319ce1.jpg
rano znow deszcz i mgla..ale i tak decydujemy sie isc bo ile mozna siedziec w namiocie na tej zasranej , tfu zamglonej poloninie. Ochoczo zwiedzamy ruiny bazy rakietowej na szczycie (przyczyny radosci sa rozne- niektorzy uwielbiaja miejsca opuszczone, niektorzy sie ciesza ze wreszcie im na leb nie leje ;) )
http://images42.fotosik.pl/110/96be5eb679aaf26cmed.jpg
http://images49.fotosik.pl/198/1e348ce2b58f8fd0.jpg
http://images43.fotosik.pl/198/73dd5ecb753b1250.jpg
http://images50.fotosik.pl/198/497a031cb41d7934.jpg
odnajdujemy rowniez betonke by zejsc do lipowca. Po drodze spotykamy stado dzikich koni
http://images40.fotosik.pl/194/27c1d082eff5ae53med.jpg
a i pogodaim nizej tym lepsza.
http://images41.fotosik.pl/194/78310ea44fe0107fmed.jpg
http://images40.fotosik.pl/194/94ddfb27e6a029d8med.jpg
gdzies na granicy lasu spotykamy spora gromadke czechow. Jako ze to pierwsi napotkani turysci od 4 dni to uciecha jest ogromna. Czesi wyciagaja swoj bimber, recznie robione fajki, gitare w ksztalcie wiosla, a my ser, kielbase. rozkladamy sie na betonce i ogolnie jest nam bardzo dobrze :) warto bylo ruszyc d.. z tej zamglonej poloniny!!
http://images40.fotosik.pl/194/2e0ed71a88468e1emed.jpg
http://images47.fotosik.pl/198/664da6e921d5127cmed.jpg
po jakis dwoch godzinach aprowizacja sie konczy wiec decydujemy sie kontynuowac droge do lipowca.
cdn
Odp: połonina równa, jawornik
niestety ekipa dzieli sie na dwie grupy- kuba z trojka czechow wyrywa do przodu i znikaja nam z oczu. My z reszta docieramy do wsi i kontynuujemy impreze pod sklepem, liczac ze tamci jak zauwaza ze nas nie ma to zawroca.. Poznajemy milego miejscowego ktory proponuje nam ognicho, nocleg w stodole itp..niestety musimy odmowic bo nie ma zasiegu, nie mamy kontaktu z kuba, a on pewnie juz w turiczkach z czechami..klnac na czym swiat stoi wyruszamy w ponad 10km droge asfaltem na poszukiwanie kuby. Szlag nas trafia bo ani te turiczki nie leza na naszej trasie, totalnie nam z drogi i jeszcze ten nocleg w stodole..:(* ale jak nie pojdziemy teraz to potem sie nie poznajdujemy. Do turiczek docieramy mocno po zmroku. Kuba i czesi rozpalili nawet jakies ognisko, ale po tych dwudziestu paru kilometrach trasy (z czego polowa nieplanowana i asfaltem) mam tak dosyc ze zaraz padam spac, a gdzies tam w tle slychac spiewy czechow...
*
nastepnego dnia lapiemy stopa do likicar, zwiedzamy cerkiew,
http://images50.fotosik.pl/199/c9c4569d717a5cf8med.jpg
przezywamy traume pod sklepem (maja tylko paskudne piwo "rohan") i dopytujemy o droge do łumszor. Na mapie z 42 roku mamy znaczona sciezke, ale serio to jej niema.. tzn gorzej jest 50 sciezek rozlazacych sie na wszytskie strony. Wybieramy na chybil trafil kolejne sciezki, bladzimy najpierw w lesie, potem na oszalamiajaco pachnacych łakach i nad strumykami.
http://images48.fotosik.pl/198/a7e1c519ae0ebdca.jpg
http://images40.fotosik.pl/194/3d39bbdbab0d6cf7med.jpg
Po jakis 4 godz. dochodzimy do planowanych łumszor (z likicar w linii prostej jakies 3km)
Wylazimy prosto na turbaze wiec pakujemy sie do srodka w poszukiwaniu jakiegos cieplego zarcia. i zrodla ładowania bateryjek. Znajdujemy stolowke co nakarmi i nas i nasze aparaty i telefony. Mily pan oferuje nam przedziwne dania ktorych nazwy nic nam nie mowia. W koncu kazdy zamawia co innego, ale i tak wszyscy dostaja gulaszopodobne mieso z kluskami. Porcje roznia sie jedynie wielkoscia kawalkow miesa, ksztaltem klusek i kolorem sosu. W czsaie posilku ogladamy rosyjskie filmy gangsterskie, gdzie oprocz chaotycznego strzelania we wszystkie mozliwe strony, dominyja sceny wzajemnego odpalania sobie papierosow, przygryzania cygar, dlugich rozmow sciszonym glosem przez lsniace komorki. A wokol przechadzaja sie atrakcyjne (tzn mocno rozebrane i umalowanie) kobiety...Gospodarz obiektu probuje nas namowic na nocleg w pokoju , prysznic itp (za oplata oczywiscie) ale odmawiamy i stawiamy namioty nad rzeczka. Spotykamy tam pare slowakow-sonia i jano. Nasi nowi znajomi wlasnie rzucili prace i wyruszyli na 3 miesieczna wyprawe przez ukraiskie i rumunskie karpaty. A za rok chce jechac na krym na motorkach-komarkach. Wieczorem ognicho i impreza.
http://images44.fotosik.pl/198/b6bdd62ac13f7d1fmed.jpg
Odp: połonina równa, jawornik
rankiem zegnamy slowakow wyprawiajacych sie na zalana sloncem polonine rowna( grrrrrr...) a my tuptamy dalej. Cudem łapiemy autobus do wilszinek (inaczej bysmy musieli zapychac serpentynami pod gore) W wilszinkach wypijamy piwko z kierowca autobusu (ktory nie przejmuje sie ze to srodek jego dnia pracy- ale jest upal a okoliczni policjanci to jego kumple), i ruszamy malowniczymi drogami w strone smerekowej. Po drodze kapliczki, krowki, sianokosy, rozmowy z babuszkami i drwalami, wogole sielanka na maxa!! nocleg tez w sielankowej atmosferze, otoczeniu i nastrojach :)
http://images38.fotosik.pl/195/7961c24722a5d2f4med.jpg
*http://images43.fotosik.pl/198/c7ef56a5290a550cmed.jpg
http://images42.fotosik.pl/111/407736396a30d51fmed.jpg
w smerekowej tradycyjnie pod sklepik, wygrzewanie w milym sloneczku (ja) i przeczekiwanie tego upiornego upalu w cieniu (reszta ekipy) ;) potem decydujemy sie na przejscie gorami do bukiwcewa, choc miejscowi sugeruja droge okrezna asfaltem bo gorami "sciezki nie ma,nikt nie chodzi, a ostatni raz to tamtedy szla chyba armia czerwona w latach czterdziestych".. faktycznie nasz mapa gdzie mamy sciezke jest z 42 roku...;)*
najpierw natrafiamy na bagno, zapadami sie powyzej kostek wiec probujemy je ominac. Nadkladamy drogi w zupelnie przeciwna strone niz chcemy isc.Potem trafiamy na las paprociowy zupelnie jak z ery dinozaurow, łąki z kwiatami po szyje a w koncu gorskie pasmo porosle bukowym lasem.
http://images45.fotosik.pl/199/5357308b02671298med.jpg
http://images43.fotosik.pl/198/855d877723e5c36cmed.jpg
http://images40.fotosik.pl/194/2786696c2177f4bb.jpg
http://images42.fotosik.pl/111/7af98375955c71c3med.jpg
Tylko skad bedziemy wiedziec ze jestesmy juz na wysokosci bukiwcewa zeby zaczac schodzic? jak miniemy wioske to wpakujemy sie w pasmo holic i nie wyleziemy przez tydzien.. zapada wieczor wiec rozkladamy sie na uroczej polance i przy ognichu podejmujemy trudna decyzje- wracamy do smerekowej i za rada miejscowych idziemy do bukiwcewa droga.
*
faktycznie wariant okazuje sie szybszy i prostszy, a bukiwcewo jest tak malutkie i niesamowicie utopione w zaroslach ze nie bylo najmniejszyh szans zebysmy je znalezli. Zwiedzamy cerkiew,
http://images46.fotosik.pl/198/18d80ff78fffed94med.jpg
wypijamy*5 litrow mleka (jak nie dostaniemy sraczki to bedzie cud ;)
*
*
wracajac spotykamy weekendowiczow z uzhorodu, ktorzy pokazuja nam swietne miejsce na biwak kolo mineralnego zrodla. Nigdy bysmy nie wpadli ze w takim miejscu wyplywa taka smaczna woda!
http://images44.fotosik.pl/198/51c8343eca4a6379med.jpg
Acz dobra do wypicia zaraz po nabraniu- nie nadaje sie ani do przechowywania ani do gotowania- jest slonawa, zelazista, mocno gazowana, jakas taka wogole bardzo aromatyczna. Miejscowi maja jakas mode picia tej wody z octem- fuuuuj!!!
namioty rozbijamy za rzeczka zeby w nocy zaden zblakany kibelkowicz nie zanieczyscil zrodelka ;)
http://images39.fotosik.pl/195/8413f9bad87c5c79med.jpg
Odp: połonina równa, jawornik
rano do czornoholowy. Po drodze ciekawostka jest dziura w drodze, dosyc gleboka nawet jak na standardy ukrainskie ;)
http://images46.fotosik.pl/198/16b6bdff79ee8fabmed.jpg
*
we wsi jak przystalo- cerkiew,
http://images50.fotosik.pl/199/141c214067f1fadfmed.jpg
knajpka.. i wieczorem suniemy boczna dolina w strone wsi kostewa pastil. Nadciaga burza, jest chyba 40 stopni, powietrze sie nie rusza, duszno, lepko, pot zalewa oczy jak pelzniemy pod ta gore..taki zaduch to chyba pierwszy raz w zyciu spotkalam! jak zaczyna padac to nie wiemy czy ubierac kurtki bo sie w nich zagotujemy!*
chlopaki wymyslaja dogodne rozwiazanie- jak nie zamoczyc ciuchow w deszczu i nie zapocic sie pod kurtka :)
http://images49.fotosik.pl/199/7c9ba817accccfe6.jpg
*
stawiamy namioty na widokowej polanie, skad obserwujemy jak ogromne burze przetaczaja sie przez okoliczne szczyty. W koncu i burza i nam nie odpuszcza..wali gradem, wiatr taki ze kladzie namiot a tyczki trzeszcza, sledzie wyrywa i jest zupelnie czarno wokol.. nagle z toperzem zaczynamy sie czuc jak na lozku wodnym i przemaka podloga.. kurde...may jezioro pod namiotem...biegamy wiec wsrod piorunow, boso po gradzie i przestawiamy namiot w inne miejsce by uniknac totalnego potopu. Ciekawe co z grzesiem ktory sie wybral samotnie w ta burze do wsi po jakies trunki...
http://images39.fotosik.pl/195/586b71743d1cc426med.jpg
http://images37.fotosik.pl/194/035f344c6f2757bfmed.jpg
http://images45.fotosik.pl/199/9e8dee46327a7109med.jpg
*
noc mija spokojnie, czasem gdzies walnie blisko jakis piorun, ale do9 tego juz przywyklismy
*
nazajutrz pogoda srednia..we wsi nawet kury chowaja sie przed deszczem.
http://images39.fotosik.pl/195/a8278a5f654c8fef.jpg
Grzes kupuje wino "żemczużina kryma" (perla krymu) . Polskie jabole za 3zl to rarytas dla wyzszych sfer w porownaniu z nim.. jakby pomyje poddac fermentacji to chyba osiagnelyby podobny bukiet smaku.. ja bym to zaraz wylala , ale grzes mowi ze go w domu nauczono ze chleba i alkoholu sie nie wyrzuca, wiec caly dzien meczy po lyczku ow specyfik a mnie sam zapach odbiera apetyt ;)
*
na kolacje zachodzimy do sklepu we wsi roztocka pastil, pijemy kahora, jemy niemilosiernie tlusta kielbase i ruszamy szukac sciezki na ruski moczar.
http://images48.fotosik.pl/198/d2e3b69b6d17a723med.jpg
http://images48.fotosik.pl/198/98e892bd41b4942amed.jpg
Odp: połonina równa, jawornik
nocleg wypada na lakowym wzgorzu. Wieczorem toperza i kube nachodzi by potarzac sie w trawie wiec mamy pokaz roznych sztuk walki, glownie konfrontacje taekwondo z boksem.
http://images46.fotosik.pl/198/5f3abee1d95f5934med.jpg
w nocy mamy odwiedziny.Przylazi trzech zamaskowanych gosci, w panterkach i kominiarkach na twarzach. Chca sprawdzic dokumenty. Najpierw mowia ze tu jest szlak przemytu ludzi z azji a my jestesmy terrorystami i oni nas aresztuja i mamy zejsc do wioski na przesluchanie. Potem mowia ze sa straza ktora pilnuje tu porzadku bo rozbilismy sie w rezerwacie gdzie zyja jakies robaczki z czerwonej ksiegi a wogole to teren prywatny a ich wynajeto do ochrony. A taka ekipe jak my, z plecakami to widza tu poraz pierwszy, popularne marszruty przez gory przebiegaja inaczej wiec wogole jestesmy podejrzani. Caly czas odgrywaja scenki z rosyjskich filmow gangsterskich- strzelaja z wiatrowki w powietrze, i musze sie hamowac by sie nie rozesmiac--odpalaja sobie na wzajem fajki i gadaja , cholera wie z kim przez komorke.. jaki tytul mial ten film co ogladalismy w łumszorach?? ;)
najpierw strasza nas wiezieniem a potem domagaja sie mandatu 500hr od osoby za niszczenie przyrody. Mimo ze maja caly czas maski na twarzach to mamy wrazenie ze dwoch z nich to totalne malolaty- moze z 15 lat maja max. Trzeci jest starszy. Jak rozmowy nie przynosza skutku, to wszytskim nam przechodzi przez mysl, ze najlepiej to by sie postawic sila, odebrac im wiatrowke, spuscic łomot i zmykac w przeciwna strone.. Ale kto wie ile kumpli siedzi w lesie...
godziny mijaja, my gawedzimy..Cena "mandatu" nie spada wiec trzeba cos dzialac. Nurkuje w namiocie i wyciagam wodke. Nasi partyzanci sobie z checia pociagaja, wznosza rozniste toasty, ktorys rzuca haslo "moze i terrorysci ale tacy ludzcy", ogolnie sytuacja sie rozluznia.. opowiadaja ze "komandir" ich przyslal, ze oni nic do nas nie maja, ale ze na namiot to wybralismy najgorsze miejsce w okolicy..najstraszy opowiada ze chcialby sie ozenic ale nie ma kasy na huczne wesele. Chwali sie tez nowa komorka z kolorowym wyswietlaczem. Mija kolejna godzina... w miedzyczasie zjawia sie "komandir"- duze spasle bydle, tez w masce na twarzy, nie chce z nami gadac tylko na nich cos krzyczy i wraca w las.. to jednak jest obstawa lesna...
w koncu zbliza sie swit, nam sie juz nie chce z nimi gadac, im chyba tez nie... dogadujemy sie ze im damy od naszej czworki rownowartosc 50zl i zabierzemy sie stad. Co mnie niesamowicie dziwi- gdy namiotu mamy juz zlozone i odchodzimy to zostaja takie zgniecione placki trawy- jak to po namiotach.. a nasi partyzanci rzucaja sie na nie i rozczesuja trawe rekami przez kilka minut, coby wstala i nie bylo sladu po namiotach..zasypuja tez starannie slad po starym ognisku nieopodal (nawet nie nasz..starszy) Dostali kase, chyba o to im chodzilo?? od poczatku mialam ich za wiejskich opryszkow co przyszli zlupic glupich turystow...ale maskowanie terenu?? jaki to mialo cel?? moje zdziwienie jest na tyle wielkie , ze w polaczeniu z totalnym niewyspaniem trace glowe i zapominam zaproponowac wspolnego zdjecia :/
juz swit- schodzimy w strone ruskiego moczaru. Rozkladamy karimaty pod wielkim stogiem i ukladamy sie spac. Spimy gdzies do 10. Budzimy sie otoczeni stadkiem krowek i dzieci. Zarowno bydleta jak i pastuszki patrza na nas z rownym niepokojem jak i ciekawoscia. Jedna, najodwazniejsza dziewczynka podchodzi i kladzie mi na plecaku cukierka i szybko ucieka...moze to rzeczywiscie jakis nieturystyczny rejon???
schodzimy do wioski ruski moczar. Znajdujemy tu sklep ktory zdaje sie byc zamkniety, zagladamy do srodka- faktycznie prawie puste polki. Ale jakos nagle sie zjawia babka i nam otwiera. Chlopaki zostaja pod sklepem popijajac z zakurzonych kartonikow gruszkow-winogronowy soczek (termin waznosci 04.2004) ale nawet bardzo dobry :) a ja ide po wsi w poszukiwaniu mleka. mleko pozyskuje bardzo szybko oraz zaprzyjazniam sie z pania irina ktora zaprasza mnie do domu. Przyjezdza tu codziennie z wielkiego bereznego i opiekuje sie swoja 103 letnia babcia.- aby nie byc goloslowna pokazuje mi babciny dokument. Staruszka jest bardzo zwawa, jednak porzadkowac dom i zajmowac sie stadkiem kurek juz nie bardzo ma sily. Pani irina opowiada mi o swoim zyciu, o mezu ktory wyjechal do pracy do rosji i juz nie wrocil, o synu ktory bierze slub, oczywiscie wszytsko dokumentuje zdjeciami i czestuje mnie pysznym ciastem z poziomkami. Trudno sie wyrwac tej przemilej babce ale jakos mi sie w koncu udaje.
*
chlopaki sa troche na mnie zle, jak wracam po poltorej godziny i to jeszcze z butelka mleka wypita do polowy. W koncu sie zbieramy i idziemy na jawornik- szeroka bita droga wijaca sie serpentynami. Ja oczywiscie zdycham na podejsciu, przeklinajac swoj marny los i jak zwykle obiecujac sobie ze juz nigdy nie pojade w gory, marzac o tym by usiasc i nic nie musiec..
http://images47.fotosik.pl/198/7f9bb0e6067ad7a3med.jpg
chlopaki wyrywaja do przodu a ja zostaje sam na sam z dusznym lasem i droga bez konca wijaca sie to w prawo to w lewo. Do marszu motywuje mnie jedynie fakt ze toperz ma nasza cala wode a ja nie mam nic przy sobie do picia.. w koncu wylaze na szczyt gdzie toperz kuba i grzes juz od dluzszego czasu wygrzewaja sie w sloneczku. Pare zdjec na szczycie i idziemy do miejsca oznaczonego na mapie jako 'dom turystow"
http://images42.fotosik.pl/111/b38e9320c4f10a10med.jpg
http://images42.fotosik.pl/111/df67fce724ff54c9med.jpg
*
na pierwszy rzut oka miejsce wita nas malo przyjaznie,
http://images48.fotosik.pl/198/b322ed4ca3eecd47med.jpg
ale po chwili okazuje sie ze chatkowy jest przemily a miejsce klimatyczne.
http://images42.fotosik.pl/111/79481af1fc7fbfc8med.jpg
http://images45.fotosik.pl/199/3a3a3e6c657d1cd2m.jpg
http://images38.fotosik.pl/195/b44382a88c75d83emed.jpg
http://images40.fotosik.pl/194/56fbd6d39031a089med.jpg
Oprocz nas jest jeszcze malomowny turysta z kijowa z synkiem i pracownicy budowlani ktorzy buduja druga chatke nieopodal- ktora ma byc wieksza i bardziej komfortowa- bedzie np. ruska bania i taras. Ale pradu rowniez nie bedzie.
http://images38.fotosik.pl/195/b5564bd801cfca6amed.jpg
*
wieczorem robimy impreze do ktorej najpierw dolacza chatkowy michal opowiadajc ciekawostki o okolicznych gorach i kupuje od niego ksiazke "na sciezkach ukrainskich karpat" ktorej jest wspolautorem. Pozniej idzie do swoich spraw a do imprezy dolacza kalman- cygan z uzhorodu. W chatce pracuje jako pomoc bo zna sie na koniach, sprzata, ale z chatkowym i budowlancami nie bardzo sie lubi. Jest bardzo gadatliwy, opowiada nam o taborze z wielkiego bereznego gdzie sie wychowal, o chorej matce w szpitalu, o nietolerancji wielu ludzi w uzhorodzie wobec cyganow, o bylej pracy na stacji benzynowej, i o nalogach hazardu wsrod chlopcow z uzhorodu grajacych namietnie na "gralnych awtomatach". Wieczor mija bardzo sympatycznie, choc w nocy cygana trzeba prawie zaniesc na stryszek.
http://images40.fotosik.pl/194/69ff8a22aecd73bfmed.jpg
Odp: połonina równa, jawornik
rano zbieramy sie do powrotu, michal tlumaczy nam jak zejs do soli zanikajacymi sciezkami, a kalman deklaruje sie ze nas zaprowadzi na stacje. Michal jest troche zly ze cygan zamiast pracowac bedzie sie wloczyc..i na koniec wola mnie do siebie i mowi zebysmy uwazali na kalmana bo jest "mocno niepewny". Ja jak zwykle sie zagaduje i musze gonic grupe ktora juz wyruszyla w dol. Cygan zabral jeden plecak coby "diewoczka nosic nie musiala" a mnie tylko w to graj :)
http://images48.fotosik.pl/198/243cdcd21e0c90b1.jpg
schodzimy w dol robiac co 2.5 min postoje bo kalman musi zapalic.
http://images41.fotosik.pl/194/8c557a9936ff74f9med.jpg
Pali jakies bezfiltrowe wynalazki o czarnym gryzacych w oczy dymie, wiec idziemy przez pachnacy lasach jak we mgle. Po drodze kalman oczywiscie gada bez przerwy, tym razem o tym ze w soli jest niebezbiecznie, ze tam kryminalisci i narkomanie, ze nie lubia tam polakow i na pewno nas ktos zaczepi albo napadnie, ale on nas obroni.. A mi coraz bardziej dzwonia wglowie ostatnie slowa michala...
*
podchodzimy do soli, wies jak wies, kryminalistow na razie nie widac..mijamy rzeke uz, widzimy na wysepce dwoch mlodych wedkarzy ktorzy cos do nas pokrzykuja.
http://images42.fotosik.pl/111/084b4bb3c5525ec5med.jpg
Kalman, jako nas samozwanczy przewodnik biegnie do nich pogadac. Wracajac po chwili nas informuje, ze to zli ludzie, ze chcieli nas napasc i ukrasc ale on ich nastraszyl taborem z wielkiego bereznego i juz jestesmy bezpieczni. Gdy robimy odpoczynek przy torach, ja pod pretekstem ze ide na "kupa-time" do lasu, zbiegam z gorki, sciagam buty i przedzieram sie przez rzeke do naszych kryminalistow.*Z poczatku sa jacys nieufni, nie chca ze mna gadac, po chwili jednak dowiaduje sie ze chcieli sie zapoznac, ale cygan ich nastraszyl taborem a tu we wsi faktycznie sie troche cyganow boja..
Wracam na tory i kierujemy sie na stacje. Kalman za wszelka cene chce nas wyciagnac do jakiejs knajpy na piwo, ale nam zalezy na tym aby zdazyc na pociag do sianek o 14. Wchodzac na dworzec dostrzegamy stojacy juz pociag, wiec biegniemy, wpadamy zziajani z toperzem i kuba do pierwszego wagonu.*A grzes i kalman*noga za noga sie wleka gdzies w tyle, i gadaja cos zywo machajac rekami. Maszynista juz sie denerwuje, gwizda, kreci sie.. cos jest nie tak.. kuba z toperzem wybiegaja z wagonu, dobiegaja do grzesia, prawie sila odbieraja kalmanowi moj plecak, wskakuja wraz z grzesiem do wagonu i odjezdzamy.
*
Jak sie okazuje kalman za wszelka cene sie wlokl zebysmy sie spoznili na pociag i poszli z nim do knajpy. Odmowil biegu do pociagu i zazadal od grzesia 100 dolarow bo inaczej nie odda plecaka.. tak sobie to skurwiel wykalkulowal!! ciekawe czy jakbysmy z nim poszli do rzeczonej knajpy to bysmy sie zapoznali z calym taborem z wielkiego bereznego..;)
tymczasem jedziemy sobie elektriczka, miejscowi dopytuja sie o co chodzilo ze pociag nas tyle czekal z odjazdem, opowiadaja jakies swoje niemile zajscia z cyganami.*W siankach prawie na styk*zdazamy na pociag na stary sambor- to chyba napiekniejsza trasa jaka jechalam!! mosty, tunele i te widoki. Biegam wiec po pociagu robiac zdjecia zarowno*widokow na zewnatrz jak i wewnatrz
http://images39.fotosik.pl/195/f094e49bf628ea5dmed.jpg
http://images47.fotosik.pl/198/e13b87e0510101b2med.jpg
http://images42.fotosik.pl/111/ccc1f66874b89ef2med.jpg
http://images43.fotosik.pl/198/bb05ce9751141cdbmed.jpg
*
podroz do sanoka idzie nam sprawnie, odnajdujemy bez problemu pozostawiona na osiedlu skodusie i jedziemy z grzesiem w beskid niski. Kuba decyduje sie rao wracac do domu wiec idzie na dworzec na swoja niesmiertelna lawke (bylaby juz 6 wyryta kreska?? :) ) spimy*na polu w stasianem a rano idziemy na polany surowiczne gdzie spotykamy sie*z tomkiem z mielca, ktory byl z nami na ukrainie rok temu. Opowiesci, spiewy- jak to w chatce :)
http://images45.fotosik.pl/199/d6f7c81257f79135med.jpg
http://images46.fotosik.pl/198/a87d5cbe0b594075med.jpg
http://images45.fotosik.pl/199/0cd13b2dd0da544cmed.jpg
a rano juz w strone domu* :( buuuu, jak to zlecialo...*
Odp: połonina równa, jawornik
Buba super relacja. Piszesz tak obrazowo, że mam wrażenie jakbym był jednym z uczestników Twojej wyprawy.
Odp: połonina równa, jawornik
To kolejna świetna relacja. Buba ! idziesz w górę !
Intrygują mnie tylko dwie sprawy
1. ta mapa z 42-roku ? ...o co to chodzi ? tak dla utrudnienia ? -bo nie wiem po co chodzić ze starą jak są nowe ?
2. śledząc waszą trasę widać że była ustalana metodą konia szachowego, ...to też tak specjalnie , na luzaka ? czy dla zmylenia ?
Odp: połonina równa, jawornik
Cytat:
Zamieszczone przez
buba
rano do czornoholowy.....
chlopaki wymyslaja dogodne rozwiazanie- jak nie zamoczyc ciuchow w deszczu i nie zapocic sie pod kurtka :)......
Buba , super .....
Metoda przeciwdeszczowa znana , choć nie wszyscy chcą ją stosować, nie wiem dlaczego ?..a co z majtkami ;) chłopaków?
ps.Już dzisiaj zgłaszam bubę do nagrody za rok 2009 --Powsimordy (a tak naprawdę Powsimordki;)) w dziedzinie Korespondent Roku.
Odp: połonina równa, jawornik