Zgadza się, to kilkanaście metrów od czarnego szlaku z Sopotni W. na Kotarnicę...w wegetacyjnej porze roku słabo widoczny.
Bardzo podobają mi się jeszcze szałasy z super widokami stojące na Malorce i nad przełęczą Przysłopy.
Wersja do druku
Świetne zdjęcia!
Na Malorce dawno dawno temu to nasze koło regularnie urządzało sobie Sylwestry. Ale tamtego fajnego szałasu (częściowo murowanego, z porządnym piecem) niestety już dawno nie ma.
Sprzed szałasu był super widok na Tatry, bo stał on prawie na środku grzbietu.
A ostatnio, tuż przed Świętami moi koledzy bacowali w szałasie na Hali Cudzichowej.
Tu parę zdjęć, mnie niestety tam nie było:
http://picasaweb.google.pl/mary.hole...negoProwianta#
B.
No to jak to tak? Jechać, jechać koniecznie...od Chorzowa też masz blisko, a nawet bliżej ;)
Tym razem pojechałem zgodnie z zasadą, że trzeba jechać mimo potencjalnych przeszkód, a wiele ich było jeszcze w sobotni wieczór: pierwsze nartowanie tej zimy, kompanów zero, pobudka o 5, goście zaproszeni na 18, śniegu ponoć jak na lekarstwo więc wizja niesienia nart biegiem (czas ograniczony). Już prawie na rower mnie one rzuciły. Ostatecznie jednak wygrało to co zwykle :twisted: i pojechałem.
Jak było to widać, o 17:50 wpadłem do domu, goście przyszli o 19...ot taki żonowy trick żebym zdążył bo oczywiście nie miałem pojęcia na kiedy faktycznie są umówieni...zrobiłbym zdjęcie purpurowych Tatr z Przysłopów zamiast pędzić ;]
Takoż przypadkiem do foto- dopisano -relację.
Kolejny wypad miał być dziś, a będzie wkrótce...jak akumulator odratuję/kupię ;P
Niestety nie mam samochodu i jestem skazana na komunikację publiczną (lub umawiam się z kimś znajomym).
A po drugie - koniec roku i początek następnego to dla mnie zwykle okres nasilonej pracy. Więc niestety w świątek i piątek pracowałam ostatnio po 12-14 godz. dziennie i będę dopóki nie skończę (a wtedy pewnie zacznie się coś następnego).
No niestety czasem tak bywa, ze trzeba przysiąść. Ale ostatecznie wolę pracować zimą, a mieć więcej wolnego w maju i latem.
Pozdrowienia
Basia
Dygresyjka na temat transportu w polskich górach rozpoczyna kolejny rozdział opisu moich zimowych zmagań w Zachodnich Beskidach ;)
Otóż dziś, tj.04.01.2009 powróciłem z dwudniowej eskapady narciarskiej. Tak się złożyło, że zdałem się na ów publiczny transport co sprawiło, że banalna podróż z Rajczy do Bielska-Białej (gdzie czekał samochód) zajęła jedyne 4h :twisted:. Komunikacja widocznie nie potrzebuje zwozić turystów z górskich osad...a może takich ludzi już nie ma? Wielu autem jedzie, ale z plecakiem i nartami ciężko złapać "stopa". Kompletna porażka i tyle o tym.
Co prawda to forum bieszczadzkie, ale może chętni na inny beskid się znajdą...dla nich opis/zaproszenie do wędrówki niżej podaję.
Zamiast planowanego dalekiego wypadu wyszedł względnie bliski...do tzw."worka raczańskiego". A był on w skrócie taki:
03.01.2009, sobota.
4:20 pobudka, 5:15 wyjazd,6:cośtam Bielsko-Biała. Porzucam auto przy centrum handlowym i niespiesznie idę na dworzec gdzie okazuje się, że przypadkiem (5min opóźnienie pociągu...w głowie miałem jakąś późniejszą godzinę odjazdu) dopadam 'pojezda' relacji Katowice-Zwardoń. Wygodnie dojeżdżam więc do Zwardonia i ok.8:00 wyruszam na szlak (czerwony), początkowo drogą "z buta", a za schroniskiem znanym jako "Dworzec Beskidzki" już na nartach. Pogoda dopisuje, zapowiada się piękny dzień...i dobrze bo trasa do przejścia jest bardzo długa nawet w warunkach letnich. Taszczę ciężki plecak, a w nim chyba tylko namiotu brakuje...oczywiście mam świeczki :mrgreen: więc nocka w lesie to pikuś lecz milej będzie przesuszyć się w jakimś schronie...niestety to widmo długiej trasy skutecznie powstrzymuje od fotografowania cudownej zimy w górach.
Odcinek Zwardoń-Wielka Racza pokonuję samotnie, żywego ducha na trasie nie spotykając, to prawdziwa przyjemność i odpoczynek...jedynie tropy kopytnych i duże łapy szarych psowatych odciśnięte bardzo licznie. Fajnie, że w tych górach też są.
13:10 Wielka Racza, gwarno i ludno...zjadam zamarzniętego banana, łyk targanej na plecach herbaty, obejrzenie panoramy z wieży widokowej (360-stopni, widać wiele,polecam!) i dalej w drogę, nie ma lekko...do noclegowni jeszcze ponad 3h marszu, po drodze widokowe polany Wielkiej i Małej Raczy, tu kapitalne zjazdy. Aparat zabezpieczony przed upadkami ciągle czeka na swój czas. Pod koniec trasy, na jednej z polanek, wywlekam sprzęt i robię kilka (jedynych na tej wycieczce) zdjęć. Do schroniska na Przegibku doczłapuję ok 16:15 po 32km szurania, zapada zmrok i mam "lekko" dość ;] Tam dopiero zjadam śniadanio-obiado-kolację podlewaną grzanym winem i piwem, daję też znak życia dla tych co w domu ;] Wieczorne pogawędki z ludźmi gór: Marysią, Małgosią i Zbyszkiem, których pozdrawiam niniejszym. Mycie i spanie.
04.01.2009,niedziela.
Czekam na (opóźnione, obsługa śpi) otwarcie bufetu, śniadanie i wymarsz. Nad ranem sypnęło śniegiem więc zmieniam trasę, rezygnuję ze zdobycia, po raz kolejny, Rycerzowej i zjeżdżam do doliny Rycerek zielonym szlakiem polecanym przez Zbyszka. Korzystam z rady bo akurat jeszcze tamtędy nie szedłem. Niezły zjazd lecz wkrótce natrafiam na spory wiatrołom, trzeba nieść narty. W dolinie odbijam na niebieski szlak, strome podejście, dalej łagodny trawers wyprowadza do zasypanego przysiółka Mlada Hora. Tu typowa zima w górach: śnieg, wiatr, góry widać, ale jest biało-buro.
Dalej zgodnie z planem, czerwonym szlakiem, grzbietowo aż do granicy Rycerki Dolnej i Rajczy gdzie po 15km niedzielna część wycieczki dobiega końca. Rozpoczyna się za to cudowna podróż powrotna opisana na początku. Zysk ze skrócenia trasy straciłem na beznadziejnym czekaniu na transport ;]
Aby więcej nie zaśmiecać wspomnę, że nieliczne fotki z wyjazdu są u mnie: http://tiny.pl/6br2.
Stosowny link do statystyk moich wycieczek z GPS też gdzieś tam jest...
Pozdrawiam ;)
nie no super polozony ten szalas! z takim widokiem!! ale chyba akurat w tym nigdy nie bylam.. jest kolejne miejsce ktore trzeba odwiedzic :)
nie ma?? w rejonie malorki kojarze trzy obiekty mogace robic za szalas.. jeden na samej polanie, drewniany malutki taki, drugi (jak sie idzie w strone pilska) to po lewej stronie od szlaku, przed polana , tak troche w dole (i ten chyba byl murowany i mial piec ale troche brudno w srodku (to nie ten???) i jeszcze kolo szczytu łabysówki tez bardzo porzadny szalas stał ale nie pamietam czy jest tam piec (chyba jest ale rozwalony). Czy byl jeszcze jakis inny??
fajnie ze sie dobrze miewa to miejsce :D
fajna masz prace! pozazdroscic tylko!! ja tez bym wolala poprzysiadac cala paskudna zime a za to miec wiecej wolnego z wiosna!!
Piękne zdjęcia.
Hej, rzadko coś od siebie wrzucam więc korzystając z chwili wolnego coś po środku nocy zapodam...
Nieco przekornie wobec tematu, ale nie chcę mnożyć wątków z uwagi na to co głosi pierwsze zdanie niniejszego postu ;)
Ot, będzie offtopik w offtopiku.
Można też przyjąć, że tymczasowo przebywam na *Zachodnich* rubieżach *Beskidów* Wschodnich i będzie prawie w temacie.
Nic to, niechta se ludzie oglądajo i krytykujo:
1. kilka obrazków z 01.02.2009: http://tiny.pl/vl3b
2. kilka obrazków z 02.02.2009: http://tiny.pl/v4hm
pozdrawiam ;)
Brawo Paszczaku:)