rozmawiałem nie dawno z osobami chodzącymi boso po Bieszczadach, podobno wystarczy tydzień by się do kamyków przyzwyczaić.
Wersja do druku
To faktycznie trafiła Ci się Samson dobra korelacja `stopa-skarpeta-but` ;) tak bywa, lecz nadal nie odkryłem zasady ;) na pewno but wygodny, dobra podeszwa(sic!), skarpeta na pewno gruba (pot musi wsiąkać), no i gruba się tak nie roluje - jedna z przyczyn obcierów... czyste stopy ;)... tak myślę :D
W pobliżu dwa - świadome dwa, bo ile razy w trawie albo w borówkach obok była jakaś to kto to wie :) Więc zdecydowanie wolę chodzić w butach.
Jak widzisz nie tak łatwo narazić się na ukąszenie. Nie traktowałbym w związku z tym chodzenia boso jako sportu ekstremalnego.;)
No ale oczywiście każdy ma swoje preferencje.
Też wolę buty, choć nie z powodu żmij.
hmm, jak ktoś chodzi boso, to tym bardziej patrzy pod nogi, więc paradoksalnie jest mniej narażony na ukąszenie, bo żmija nie nadepnięta zasadniczo nie atakuje. A sam kiedyś, dziecięciem będąc, ganiałem boso nad Osławą i nadepnąłem nawet na żmije, skończyło się tylko na obopólnym strachu - żmija uciekła w jedną stronę, ja w drugą, a sytuacji gdy stąpnąłem blisko żmii było kilka i żmije zawsze uciekały.
ja chodziłem ostatnio boso po mokrej łące w połowie sierpnia, powietrze nie było nagrzane, żmij pewnie w tej trawie nie było, bo było w ogóle dość chłodno, a one na skałach i piachu się wygrzewają bądź jakiś wrzosowiskach mniemam... buty buty buty, choć przyjemnie jest boso pochodzić, nie powiem :)
jeżeli chodzi o dobre buty to sam mam takie
http://sherpa.pl/buty-camana-smu-fitzroy-gtx
Kupiłem je w 2009 i cholery jeszcze się nie rozchodziły, (i się nie rozejdą) mogłem kupić pół numera większe ale się pospieszyłem...gruba skarpeta i na wcisk... czwartego dnia w Bieszczadach już nie moglem chodzić... Kupujcie pół numeru albo numer większe... zawsze... ja o tym nie wiedziałem...