Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Garsteczkę powiadasz?... słucham właśnie "Labirynt wspomnień"... dziś dzień względnego odpoczynku... pogoda aż zbyt upalna, burze gdzieś są w pobliżu, nawet je słyszę i widzę, ale mnie omijają. Jutro chyba zrobię podmiankę w planach i zamienię harmonogram w dniach bo i o godzinie 18 mam się z Mavo spotkać na wieszaniu banera w Zpc i chciałbym wpaść na koncert Sztywnego Palu Azji w Cisnej o 20.30. Jest więc na jutro plan napięty. Idę ze Smerku stokówką do granicy a dalej do Cisnej.
Bieszczady się zmieniają w oczach... droga przez Buk super wyremontowana i z masą samochodów... z Pohulanki do Sinych Wirów (dalej już pusto!!!) zrobił się deptak jak na Monte Casino albo na Krupówkach... droga do mostu przed schroniskiem w Jaworcu też super wyremontowana... o tak! zauważalnie zmieniają się Bieszczady. Wczoraj gdzieś przed Sinymi Wirami usłyszałem tekst ojca do małego synka "popatrz Maciuś na tego pana, tak wyglada prawdziwy turysta..." dalej juz nie usłyszałem. Pomyślałem sobie, że niedługo prawdziwi turyści w Bieszczadach będą swoistą atrakcją kulturową. W autobusie puchy, busów jak na lekarstwo, przynajmniej stop dobrze działa. Tam gdzie chodzę nawet nie ma komu cześć powiedzieć, szkoda mi zarośniętych cmentarzyków (jak np. w Łuhu, Zawoju), ale i mam pełne zaskoczenie do tego co zastałem na cmentarzu w Żubraczem... jest zarośnięty, ale... no własnie, jest coś co mnie zaskoczyło totalnie. Trochę żałuję wyprawy do Osadne, ale coś jednak doswiadczenia nabyłem.
W innym wątku dyskusja się toczy dzikości Bieszczad i dla poszukujących tej dzikości te góry nadal ją mają... wystarczy odskoczyc trochę w bok.
I tak na gorąco, ale już na koniec... GPS... zaskakuje mnie danymi jakie z niego otrzymuję. A to , że jak idę (a nie stoję lub siedzę) to prędkość wynosi średnio 4,5-5,0 km/h, że średnio czystego chodu jest tyle samo co stania (a to odpoczynek, a to robienie zdjęć, a to oglądanie czegoś tam, a to... a to... a GPS zalicza to jako bezruch), że wiem ile przeszedłem i że widzę jak mało jest zakrętów na mapie w konfrontacji z rzeczywistością.
I tyle na "gorąco" za słowami piosenek... Już czas... Nic się przecież nie kończy...
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Dzięki za garsteczkę. Jasne,że nic się przecież nie kończy choć...czas zabiera jak swoje! Pozdrawiam !
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Rzeczywiście Bieszczady się zmieniają. Wczoraj zrobiłem sobie trasę wspomnieniową z Cisnej do Komańczy. Wspomnieniową, bo jak policzyłem, ostatnio robiłem ją 24 lata temu. A może 25? Nie poznawałem, normalnie nie poznawałem! Prełuki, ech, przecież wyglądały zupełnie inaczej. W Cisnej rzeczywiście tłumek (obchodzi właśnie swoje dni), ale na szlaku pustki, zapełne pustki. Do jeziorek Duszatyńskich spotkałem jedną parę studentów, potem pojedynczego turystę na nogach i jednego na rowerze. Przy jeziorkach tłum kolonijny i krzyki jak na koncercie. Biedne jeziorka! Tak jak do recona, dobiegły do mnie strzępy rozmów: k....a, po co my tu przyszli, ile będzie z powrotem - 20 km? 10? O k....a, to był idiotyczny pomysł z tym przyjściem, co za debil to wymyślił? Na końcu grupy młodzieniec o wyglądzie 16 latka uczył swoją rówieśnicę palić papierosy: nie musisz puszczać kółek, ruszaj tylko żuchwą. Ech, kolonie...
No nic, trochę odsapnę i znów w Bieszczady. Mam bliziutko, więc nie ma problemu.
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
No i to jest właśnie to "dziczenie"!
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
I znowu garsteczkę...
Na koncercie nie byłem... z Mavo i spółką hmmmmm ;) pogadaliśmy hmmmm ;) w ZpC i Pod Eskulapem do 1 w nocy. Przez to i przez ulewę od rana przestawiłem harmonogram na obskoczenie okolic Jaworca. Ech, jaka wspaniała łąka z całymi kępami dzikiej mięty, dużych połaci malin, i masą poziomek w lesie. To droga zrywkowa od krzyża pańszczyźnianego do lasu. Warto tam pochodzić i rozbudzić wyobraźnię gdzie były domostwa wsi, pojeść malin i poziomek a trochę później i ulęgałek. Nazrywałem też tej dzikiej mięty... wracając rozcierałem w palcach i wąchałem. Jutro "chciwi kupcy".
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
No to o mało byśmy się spotkali. Wczoraj po zejściu w Komańczy wróciłem autobusem do Cisnej i miałem podjechać do Jaworzca, przenocować i dzisiaj połazić po okolicy. W trakcie jazdy zmieniłem jednak plany, tzn. wsiadłem w samochód i wróciłem, bo doszły do mnie potwierdzenia nadciągania nieprzyjemnej pogody. Nie wiem jak ostatecznie było, ale u mnie waliło gradem, wichrem i piorunami. Ale niedługo wracam. Przyjemniego łazikowania!
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Cytat:
Zamieszczone przez
Recon1
Ech, jaka wspaniała łąka z całymi kępami dzikiej mięty, dużych połaci malin, i masą poziomek w lesie. To droga zrywkowa od krzyża pańszczyźnianego do lasu.
Uuuuch, a pojadłeś jagódek? Nic o nich nie piszesz, ale pewnie i tam były. Ja się zajadałem wczoraj nimi pod Wołosaniem. Pyyychota. W środku pełne słońca i słodyczy:razz:
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
[quote=konik;82994]No to o mało byśmy się spotkali. Wczoraj po zejściu w Komańczy wróciłem autobusem do Cisnej ...
Od 16.55 przez pół godziny łapałem stopa w Cisnej bo busów i autobusów o tej porze nie było. Już nawet myślałem czy nie zmienić metody kciuka na metodę "na rumuna", ale... los się uśmiechnął.
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
[quote=Recon1;83001]
Cytat:
Zamieszczone przez
konik
Od 16.55 przez pół godziny łapałem stopa w Cisnej bo busów i autobusów o tej porze nie było. Już nawet myślałem czy nie zmienić metody kciuka na metodę "na rumuna", ale... los się uśmiechnął.
Zawsze się uśmiecha, wcześniej czy później;) Ja niedawno w sobotę wieczorem złapałem stopa z Nowego Łupkowa do Cisnej, przy czym nie stałem przy samej drodze Komańcza-Cisna, ale w głębi Łupkowa. Nawet gość który mi się zatrzymał kręcił z niedowierzania głową, że złapałem stopa:wink:
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
"Wcześniej czy później..." Taaaak ,tylko to czasem jest już połowa drogi z Wetliny do Cisnej :) Tak miałam w poniedziałek przed długim weekendem czerwcowym.No ale pogoda mi dopisała ,więc dobrze się szło (poza tym ,że asfaltem ...)
A co do busów to mam namiar na bardzo miłego ,taniego pana.Jakby ktoś reflektował to podam na PW.
Recon ,pozdrawiam i zazdroszczę:)