-
Odp: Humor SPOZA szlaku
Stirlitz wszedł do swojej ulubionej knajpy przy Alexanderplatz. Witrynę lokalu o nazwie "Trzy Świnki" zdobiły portrety Hitlera, Goeringa i Goebbelsa. Stirlitz usiadł przy stoliku w rogu sali. Natychmiast podbiegł kelner, u którego nasz dzielny wywiadowca zamówił butelkę "Stolicznej" i puszkę tuszonki. Zamówienie pojawiło się natychmiast - niemiecka obsługa doskonale wiedziała, że Stirlitz nie lubił czekać.
Nasz bohater musiał pomyśleć w spokoju. Miał dwa duże problemy. Pierwszy: kończyły mu się Biełomory, drugi: centrala żądała pilnego kontaktu. A kontaktować się z centralą Stirlitz nie lubił...
Lokal był pełen ludzi, gwaru i dymu. Przeczuwając bliski koniec Tysiącletniej Rzeszy wszyscy jej słudzy jakby na wyścigi próbowali pogrążyć się w zapomnieniu. Funkcjonariusze SS, żołnierze Wehrmachtu i piloci Luftwaffe zgodnie pili, śpiewali, krzyczeli. Niełatwo było zebrać myśli w takim otoczeniu...
Od początku uwagę Stirlitza przyciągnęło dwóch starych frontowców. Stali przy szynkwasie i pili na umór, w pijanym widzie szarpiąc się za ubrania i strzelając w powietrze. Nasz bohater od samego początku rzucał im niechętne spojrzenia, oni jednak byli zbyt pijani, żeby mieć przeczucia. W pewnym momencie przez knajpiany gwar przedarł się pijacki ryk jednego z nich: - Ja bym tych wszystkich tchórzliwych Ruskich pod ścianą podstawił i... ratatatata! - tu feldfebel chwiejnym ruchem zamarkował strzały z karabinu maszynowego.
W knajpie gwar umilkł jak nożem uciął. Wszyscy spojrzeli wymownie w stronę Stirlitza. Nasz bohater głośno czknął, wbił widelec w zawartość otwartej puszki z tuszonką, wstał, poprawił pas, wziął ze stołu prawie pustą butelkę po "Stolicznej" i sprężystym krokiem podszedł do lady. Szybkimi ciosami w tył głowy posłał obu zaskoczonych żołnierzy na podłogę, po czym zaczął ich metodycznie kopać cedząc przez zęby:
- Jestem radzieckim wywiadowcą, nazywam się Isajew i nie pozwolę zawszonym, faszystowskim psom obrażać honoru żołnierzy Armii Czerwonej!
Przez jakiś kwadrans w knajpie słychać było tylko jęki katowanych, odgłosy kopnięć i posapywanie Stirlitza. W końcu nasz dzielny bohater, jak każdy człowiek, zmęczył się. Dysząc wrócił do stolika i ciężko uwalił się na krześle. Trzasnęła zapalniczka przypalająca ostatniego Biełomora z paczki. Kilku żołnierzy Wehrmachtu bezgłośnie oderwało się od swoich stolików i chyłkiem wyciągnęło swoich nieprzytomnych, obficie krwawiących kompanów na zewnątrz. Jeden z przygodnych samarytan wyszeptał z dezaprobatą w głosie:
- Sami się prosili, idioci... Jak można mówić takie rzeczy przy Stirlitzu?!
-
Odp: Humor SPOZA szlaku
Ojcze Dyktatorze! Twój kawał o Ukraińcu, który chciał żenić się z Rosjanką robi furorę w Toruniu. No, może nie całym, ale w wybranych miejscach na pewno.
Przyjmijmy więc, że już po ślubie, a Rosjanka ma braci.
Bracia postanowili godnie przywitać nowego szwagra, samogon leje się szklankami, lecz na drugi dzień obowiązki czekają, trzeba zrobić obrządek, wydoić krowę, a tu kac-gigant!
Usiadł więc Ukrainiec na zydelku, popatrzył smętnie na krowę i westchnął przejmująco.
Krowa się odwraca i mówi:
- Co, popiliście wczoraj?
-Ychy...
- A będziesz mógł doić?
-Uuuu...
- To trzymaj cycki, będę podskakiwać!
-
Odp: Humor SPOZA szlaku
Przed sądem oskarżony wyjaśnia, dlaczego zabił przechodnia:
- Jadę sobie spokojnie ulicą, nagle jakiś facet zatrzymuje mnie i mówi:
- Dawaj pieniądze!!
- Dlaczego? - pytam groźnie.
- Prima Aprilis!!
To ja mu naplułem w oko i mówię:
- Śmigus Dyngus!!
Wtedy on gasi papierosa na moim czole i mówi:
- Popielec!!
No więc ja go przydusiłem i mówię:
- Zaduszki!!
-
1 załącznik(ów)
Odp: Humor SPOZA szlaku
Może nie wiecie, skąd się wzięły jaka Wielkanocne....
-
1 załącznik(ów)
Odp: Humor SPOZA szlaku
No to tak świątecznie:mrgreen:
Załącznik 17357
-
Odp: Humor SPOZA szlaku
Czym się bawi kot psychiatry?
- Kłębkiem nerwów.
* * *
Nowości ze świata nauki. Mołdawscy genetycy skrzyżowali palce u rąk.
* * *
Żołądek krokodyla może strawić beton. Żołądek studenta może strawić żołądek krokodyla.
* * *
Dwóch pracowników Ministerstwa Zdrowia spotyka się na korytarzu koło godziny 13. Jeden do drugiego:
- Co, ty też nie możesz spać?
* * *
Głupio się przyznać, ale od kiedy posprzątałem w pokoju, to siła sygnału Wi-Fi zmieniła się ze "słaba" na "znakomita"...
* * *
Kto nie ma szczęścia w kartach, ten nie ma pieniędzy na miłość!
* * *
W ramach żartu prima aprilisowego wrzucam prawy kierunek i skręcam w lewo.
* * *
Nierzadko stajemy przed wyborem: wypić, czy siąść za kierownicę.
Dobrze tym, którzy nie posiadają samochodu - oni wyboru nie mają...
* * *
- Gdybyś kochała mnie naprawdę, to wyszłabyś za mąż za kogoś innego!
-
Odp: Humor SPOZA szlaku
Sahara, przez piaszczyste pustkowie maszeruje pewien wędrowiec. Idąc dostrzega na horyzoncie człowieka zakopanego po pas w pustynnym piachu. Podchodzi bliżej, próbuje nawiązać kontakt z napotkanym gościem. Niestety zakopany po pas w piasku nie reaguje... tkwi na swoim miejscu i wydaje z siebie odgłosy charakterystyczne dla pędzacego auta. Jednocześnie kręci wirtualną kierownicą, zmienia biegi... ot jakby siedział za "sterami" prawdziwego auta...
Zdziwiony zachowaniem pustynnego "kierowcy" wędrowiec rusza dalej... Przechodzi kolejny kilometr i... przeciera oczy. Tuż przed nim kolejny człowiek zakopany po pas w piachu... Podobnie jak napotkany wcześniej także i ten nie reaguje na próby nawiązania rozmowy... Siedzi i wyje "pędząc" swoim "autem"...
Wędrowiec kręcąc głową rusza dalej... po 30 minutach marszu natrafia na trzeciego "klienta" zakopanego po pas w piachu... Ten jednak w odróżnieniu od poprzedników siedzi spokojnie, pali papierosa, delektuje się zimnym piwem...
Witam - mówi wędrowiec - może pan mi wyjaśni co tu jest grane? Idąc minąłem dwóch takich zakopanych po pas w piachu... Obaj zachowywali się - mówiąc delikatnie - bardzo dziwnie, a mianowicie udawali kierowców rajdowych... O k....! już ruszyli? - krzyknął zakopany po pas w piachu po czym natychmiast wyrzucił butelkę, nerwowo zgasił papierosa i... z "kopyta" ruszył swoim "autem"... :)
-
Odp: Humor SPOZA szlaku
-
5 załącznik(ów)
Odp: Humor SPOZA szlaku
-
Odp: Humor SPOZA szlaku
Dwie panie lekkich obyczajów przechodzą obok uniwersytetu.Podchodzi do nich studentka z pytaniem-koleżanki możecie poczęstować mnie papierosem?Jedna z panienek częstuje ją ta dziękuje i odchodzi.Wtedy jedna z panienek mówi do drugiej-patrz cholera przespała się z moze jednym studentem i już koleżanki do nas mówi