to i ja dorzuce swoj kamyczek do ogrodka
moze nie bedzi ena temat kijkow teleskowpowych - tych nie posiadam, aczkolwiek mam nadzieje ze niebawem sie to zmieni.
ale ja chcialem o super wypasionym sprzecie cos napisac. takie tam wspomnienia mnei naszly :)
jak zaczynalem samodzielnie lazic po gorkach, to jedynym sprzetem jaki posiadalem byl plecak wojskowy [kostka], buty "traperskie", spiwor taki mega duzy i namiot dwuosobowy, porzadny z hehehe brezentu bez tropiku :) zeby dodac pikanterii nadmienie, ze nie bylo to zaraz po drugiej wojnie swiatowej, tylko w drugiej polowie lat '90 :) ach! zapomnialbym o wojskowej palatce - naturalnie brezentowej.
no i pierwsze powazne gorki to byly wlasnie biesy. no i bylo fajnie, choc bez karimatki w sierpniowe noce dosc chlodno [wowczas stwierdzilem, ze nie bede zabieral ze soba spiwora, coby bylo bardziej ekstremalnie i ciekawie :) [bosze!!!! jaki ja bylem wtedy glupi :)] a fajnie bylo do czasu deszczu calodniowego, kiedy to mokre mialem WSZYSTKO [czyt. WSZYSTKO].
jesli ktos mysli ze madrosci mi przybylo to sie myli.
kolejny wyjazd taki bardziej ekstremalny to byl w beskid zywiecki w poczatku maja. w maju wiosna kwiatkami rosla - ale tylko w piosence i dolinach, na rycerzowej prawie metr sniegu, droga do przegibka po kolana w sniegu itd.
od pamietnego czasu w biesach, minelo troche, ja wzbogacilem sie w plecak taki na jaki mnie bylo wowczas stac, kupilem kurtke przeciwdeszczowa - sztormiak gumowy, a jakże. i tuz przed wyjazdem odbylem przelomowa dla mnie rozmowe z moja kolezanka, ktora jechala tez w te same gory, acz byla o niebo madrzejsza ode mnie. i wtedy to powiedzialem cos bardzo podobnego do postu zamieszczonego na poczatku tego watku: ze mnie pociaga turystyka taka jak kiedys, ze polary to jakis wymysl, ze buty to jakis wymysl, ze kiedys chodzili w swetrze i skorzanych butach i bylo ok to czemu teraz tez tak nei moga... itd. kolezanka probowala sie bronic, ale po czasie stwierdzila ze to bezcelowe, ze jestem przypadkiem klinicznym, kupila sobiw wiec polar i pojechalismy.
no co sie dzialo to mozna sobie latwo sie domyslec. jeansowe spodnie w kontakcie z woda robia sie nie przyjemne, a w kontakcie z roztapiajacym, acz jeszcze mimo wszystko calkiem żeśkim sniegiem robia sie jakies takie niehumanitarne, podobnie przemakajace buty, ciezka peleryna i sweter, zaoszczedzony, a wiec nie za dobry plecak...
no i na moje szczescie, a powiem nie skromnie ze i na szczescie innych - chociazby goprowcow - moje poglady na szpej sie zmodernizowaly. sprzet rowniez, i teraz jest nam ze soba bardzo dobrze. lubimy sie, modernizujemy, chwalimy i tylko czasam zdarza sie moze, ze zaklne pod nosem jak widze ceny.
pozdro
Odp: Kijki teleskopowe i nie tylko
Kijki jak najbardziej jestem za uzywam ich od 1,5 roku i chwale.Doskonale odciazaja stawy-zwlaszcza przy zejsciu a ze paski staram sie sciagnac dosc luzno to zdjecia moge robic smialo a i skorzystanie z napoju, nie stanowi problemu.
Odp: Kijki teleskopowe i nie tylko
Cytat:
Zamieszczone przez
Snurf
Nie mam nic przeciwko temu ale wydaje mi się śmieszne jak ktoś podchodzi pod "płaską górkę",
no patrzaj, a u mnie po zupełnie płaskim chodzą z kijkami :-P
tzw. nordic walking - jeszcze nie odkryłam czym ich kijki się różnią od moich :smile: