Odp: Wspinanie, albo zabawy linowe w bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
Tam teraz syf,więcej rozbitego szkła niż piasku,nie mówiąc o "normalnych" śmieciach.A na skałach "grafitti".Polecam Ci Diabli Kamień k. Szczyrzyca.
Wielka szkoda, bo to urocze miejsce.
Ale od czasu wybudowania knajpy tuż u podnóża skał niestety wiele się zmieniło na gorsze.
(i znów wracamy do tego tematu co zwykle - jak bardzo źle uroczym i nieznanym ogółowi miejscom służy nadmierna reklama)
A na "Diablim Kamieniu" koło Szczyrzyca byłam wiele razy, ostatnio całkiem niedawno - w marcu b.r.
Pozdrowienia
Basia
Odp: Wspinanie, albo zabawy linowe w bieszczadach
..ot i mie wyręczyli... dziękuję... baletki to zawsze biorę, jak nie ma jakiejś skały to zawsze można się wbić w murek, most itp.
...pozdrawiam skałołazów...
Odp: Wspinanie, albo zabawy linowe w bieszczadach
kamienie brodzinskiego sa nad lipnica murowana czy sa tam inne skalki i czy sie tam ktos wspina a i owszem
Odp: Wspinanie, albo zabawy linowe w bieszczadach
To ja może podsumuję - na Podkarpaciu najlepszym ogródkiem wspinaczkowym z liną jest Kamieniec - czyli grupa skał za Zamkiem Kamieniec w Orzykoniu. Są one wyposażone w asekurację w postaci ringów, ostatnio widziałam, wymienianych. I tam można się wspinać legalnie - pozwala na to właściciel terenu.
W rezerwacie Prządki wszystkie ringi urypano w roku 1995 i wspinać się tam oficjalnie nie wolno. A szkoda... Ale i tak jest tam cała masa bulderów.
Z liną wolno także na Sokolim Grzbiecie i na Strzelnicy, tam tez całe mnóstwo milych bulderów. Status wspinania w tamtej okolicy chyba nie jest uregulowany - nie jest to już rezerwat, ale nikt oficjalnie na wspinanie nie zezwolił (chyba, że czegoś nie wiem).
Z liną wspinają się także na Kamieniu Leskim, jest tam tez parę sympatycznych bulderów.
No i ogólnie cały ten teren usiany jest mniejszymi lub większymi głazami, na które można włazić z każdej strony. Tyle, że lina już wtedy raczej niepotrzebna.
Ogólnie mam do tych skał osobisty stosunek - spędziłam tam duzo przemiłych chwil i polecam bardzo.
Pozdrav
madziaba
Odp: Wspinanie, albo zabawy linowe w bieszczadach
Jestes pewna ze wszystkie ringi i spity w rezerwacie przadki usunieta ??Zaskoczony sie czuje niepomiernie ta informacje az sie przejade sprawdzic to.
Odp: Wspinanie, albo zabawy linowe w bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
klopsik
Jestes pewna ze wszystkie ringi i spity w rezerwacie przadki usunieta ??Zaskoczony sie czuje niepomiernie ta informacje az sie przejade sprawdzic to.
Spity widziałam w marcu.
Ringów nie zaobserwowałam.
B.
Odp: Wspinanie, albo zabawy linowe w bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
dziabka1
.
W rezerwacie Prządki wszystkie ringi urypano w roku 1995 i wspinać się tam oficjalnie nie wolno. A szkoda...
Nic nie szkoda... ,że urypano ?? i dobrze ..co to znaczy "oficjalnie nie wolno"??? przewodniku dziobka??
Przecież te skałki bez "wspinania" niedługo się stoczą z górki na drogę poniżej i to z samego "łażenia" tam , tak że przestrzegam tych co jadą poniżej drogą.
Jestem gotów odciąć "siekierką" linę każdemu którego spotkam tam "nieoficjalnie" i nie tylko ja jestem gotów, ale inni też.
Odp: Wspinanie, albo zabawy linowe w bieszczadach
..co do Prządek to się zgodzę, niech sobie będą "czyste"... tylko zamiast obcinać liny, potrącił bym głowy tych co śmiecą! Sporo jest tam "upiększeń" w postaci butelek i plastikowych woreczków, Skałkowcy mają zazwyczaj ogromny szacunek do miejsca i nie zostawiają tyle pamiątek co niedzielni turyści... inne skały niech zostawią obite ;-) spitożercom mówimy stanowcze Nie!
Odp: Wspinanie, albo zabawy linowe w bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
trzykropkiinicwiecej
.. potrącił bym głowy tych co śmiecą! Sporo jest tam "upiększeń" w postaci butelek i plastikowych woreczków, ... spitożercom mówimy stanowcze Nie!
Tu masz rację , ale tym co zostawiają śmieci tu i gdzie indziej ,"potrącanie" to za mało , należało by im obciąć siekierką "coś więcej" , to jest gatunek niereformowalny i tyko należy "ciąć".
ps. "trzy..." masz rację z tymi butelkami , nie raz znosiłem z góry na dół do koszy , zbierając po drodze.
Przepraszam Tych prawdziwych Skałkowców, zakazy łamią tylko ci nie prawdziwi.
Odp: Wspinanie, albo zabawy linowe w bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
joorg
Nic nie szkoda... ,że urypano ?? i dobrze ..co to znaczy "oficjalnie nie wolno"??? przewodniku dziobka??
Dlaczego dziobka ;)))
Jest parę przyczyn, dlaczego szkoda:
Raz, że jest to piękny rejon i bardzo wartościowy pod kątem wspinaczki, a czy skale coś szkodziło, że była eksploatowana? Wręcz przeciwnie - skałą, jak jest oczyszczona, jest więcej warta - zarośnięta skała przestaje być skałą. Ci, co zadecydowali o usunięciu asekuracji, twierdzili, że ringi szpecą skałę - nieprawda - wystarczyło tylko je zamalowac szarą farbą - nie byłoby ich widac. Po prostu chciano stamtąd wspinaczy usunąć i już - jak zawsze - przeszkadzali, a miejscowe lobby wspinaczkowe nie było dość silne, aby temu zapobiec.
Dwa, gdy byli tam wspinacze (a w krajowej skali porównawczej dużo ich nie było), skały NIE BYŁY tak porysowane sprejami, podrapane jakimiś drapakami, obklejone gumami do żucia. Wspinacze, z racji swojej obecności, pilnowali tego. Widać to choćby w porównaniu z Kamieńcem - gdzie tam są jakieś napisy? Pamiętam, jak sama pogoniłam jednego łebka, który koniecznie chciał się na skale podpisać. Ja rezerwat odwiedzam od prawie sześciu lat - widzę, co się tam dzieje - coraz więcej jest napisów, szczególnie na skałach tuż przy drodze. Na skale Matka straszy wielgachny napis, który kiedyś próbowaliśmy usunąć, ale raz, że jest zrobiony szprejem, a dwa, że jest bardzo duży. Powstał już po wyrzuceniu wspinaczy. Czy naprawdę napisy sprejem na skale lub wydrapany napis - tu byłem kocham jolke - są ładniejsze niż rządek ringów? I coraz więcej skał jest poobtłukiwanych, nie wiem, kto to zrobił, ale chętnie wzięłabym młotek i po palcach takiemu wandalowi.
Trzy - sprawa śmieci. Kosze stojące przy drodze z reguły są pełne. I porozwalane. Kiedyś przeleźliśmy całe rezerwat z worami - dwa lub trzy wielkie wory się uzbierały. Wybacz, ale nie było tego za wcześniejszych czasów. Wiem, bo przecież opowiadali znajomi, którzy tam się wspinali, kiedy jeszcze było wolno. Kto teraz odwiedza rezerwat? Wycieczki szkolne? Przypadkowe grupy zmotoryzowanych turystów? Rozwrzeszczane watahy nastolatków? Byłam tam niedawno - zwiałam w podskokach, bo wyglądało to jak Krupówki lub Moko w sierpniu w upalny dzień. Takie grupy produkują śmieci, nie da się ukryć, a wiele z tych osób ma w zwyczaju rzucać je wokół siebie, nie zwracają uwagi, czy są w rezerwacie, czy na ulicy. Na przykład osoby palące - skończony pecik - pyk - rzucamy na ziemię, co z tego, ze to rezerwat. Widziałam - to nie są przypadki z głowy. Tak ma wyglądać ochrona środowiska w rezerwacie?
Na szczęście i tam sprawdza się zasada, że ruch masowy to ruch skanalizowany - ludzie chodzą trasą wejście - Dziewica i zasadniczo dalej się nie zapuszczają. Dalej jest spokój i to, co chciałabym, żeby było w każdym rezerwacie.
Dla mnie ten temat jest żywy, bo jestem bardzo z tym miejscem związana, nie tylko pod kątem wspinaczkowym, ale i emocjonalnym. To naprawdę piękne miejsce...
Aha - a oficjalnie nie wolno - no właśnie. Oficjalnie nie. I już.