2 załącznik(ów)
Ni to świt, ni to ranek....
W nocy obudziłem sie tylko raz. Po to zeby wleźć do śpiwora...Spanie pod gołym niebem mozna nazwać Bieszczadami Full Contact :lol: Otwieram oczy i od razu jestem w Bieszczadach :) Nie muszę wychodzić z żadnego domku,namiotu, przyczepy...Szarzało...Poszedłem obejrzeć tropy...Byk jak byk :lol: Potem udałem sie na brzeg. Wylazłem na pomost, kłeby mgieł jak duchy wedrowały po wodzie...Dorzuciłem kilka kłębow dymu tytoniowego :lol: Widocznośc prawie żadna. Mimo pełnej mobilizacji z mojej strony, by wypłynąć jak najwcześnie,j rozsądek podpowiada zeby poczekać jeszcze chwilkę na poprawę. Wróciłem do swego legowiska, spakowałem klamoty, zakopałem i zakryłem liśćmi miejsce po ogniu. Nie ma po mnie śladu, utleniło sie troche patyków i tyle :D Zepchnąłem kajak na wodę, przywiazałem do gałęzi i załadowałem nań swój dobytek...