ale u nas lepiej pieści......... :DCytat:
Zamieszczone przez domina
a w styczniu zapraszamy na pierożki .. i myśle że z tesknotą ,ale bez depresji do wakacji wytrzymasz ? :)Cytat:
Zamieszczone przez domina
Wersja do druku
ale u nas lepiej pieści......... :DCytat:
Zamieszczone przez domina
a w styczniu zapraszamy na pierożki .. i myśle że z tesknotą ,ale bez depresji do wakacji wytrzymasz ? :)Cytat:
Zamieszczone przez domina
hej :D
Wróciłem :D Teraz popieszczę Dominę...oczywiście zdjęciami :D Niby to nie Bieszczady, ale wybrałem takie zdjcia, które coś z bieszczadzkich klimatów mają. I w ogóle pewnie za tym tęsknimy.
Jorg, na Cergowej kuło wichrzysko, mgła zalepiała krajobraz, a na zejściu do Nowej Wsi pokopałem drogę na prowadzeniu :D. Pierogi ominęliśmy szerokim łukiem, bo grzaliśmy do Ropianki, a jedliśmy breję turystyczną typu 'co kto ma dorzucić' - ależ to subtelny smak!!! Dłużej go zapamiętam niż smaki z najlepszych restauracji :D
a to jednak chyba trzeba było mi udawac tego "dziadeczka na grzybach"(bardzo podobała mi sie ta historia)Cytat:
Zamieszczone przez Derty
ja zawsze pokopie droge w równinych lasach i wtedy tylko nadsłuchuje w oddali szczekania psów i w tym kierunku idę
a w górach w skrajnych sytuacjach idę najbliższym potokiem w dół do następnego potoku itd aż dojdę .. a jak sie trafi np na potok , który jest zlewiskiem Morza Czarnego.....
to jest tylko bliżej nie określony czasa , jak i tak znajdziesz sie na najbliższym przejściu granicznym i to z dowozem .... :)
o dawniej to było tak - jak po drugiej stronie w porze popołudniowej (bo słońce na zachodzie) błyskały lornetki to znaczyt uże eto "zagranica" i toże tolko inostrancy samyje
Dziś na pewno wszędzie pieści (słońce oczywiście) lepiej niż w Opolu, w którym gości wysoce depresyjna szarówka i plucha.Cytat:
Zamieszczone przez joorg
Pierożków i pacierza nigdy nie odmawiam :)Cytat:
Zamieszczone przez joorg
Zimą jeszcze nigdy nie byłam w górach, a znając moją nadzwyczajną zdolność do gubienia drogi przyda się każde miejsce gdzie nakarmią i dadzą dach nad głową.
Podziękowania dla Dertyego za kojące widoki - szczególnie kóń przypadł mi do gustu :)
Pozdrawiam Dominika
No i co? Znowu depresja! Widać to choroba przewlekła sezonowa z permamentną reemisją w październiku. Choć byłam przecież TAM na progu października i było pięknieee. Bieszczady miały płomienie we włosach...nie jakieś tam ogniki w oczach! I choć większość włóczegi spędziłam w deszczu, to przecież co wieczór suszyłam się przy żywym ogniu. A teraz został mi tylko bezduszny kaloryfer.
Wracam Tam zimą... może mnie śnieg przykryje i znajdziecie mnie wiosną;). A może znajdę czyjeś świeże ślady na śniegu...tylko, żeby nie było jak z tymi potokami, co to prowadzą do innych potoków, a te do kolejnych, bo nie chcę w Bieszczadach trafić na trop pielgrzymki do Rzymu!