Odp: Zapraszam do ogniska
Bertrandzie - otworzyłem "dębowe mocne", rozłożyłem mapę Compassu, zasiadłem do Twojego ogniska ...
I co ? Nic. Jeno popiól z dnia wczorajszego.
Zmuszasz mnie, abym się teraz wylogował z Forum i oglądał w TVN24 spór Joanny Senyszyn z Jerzym Kropiwnickim ws. przywrócenia dnia wolnego z okazji Święta Trzech Króli. A potem w TVP2 kolejny odcinek "M jak miłość".
Bo po piwie to już nie chce mi się pracować.
10 załącznik(ów)
Odp: Zapraszam do ogniska
Faktycznie, za oknem mam - 18 stopni Celsjusza. Pora rozdmuchać trochę popiół.
Dzień 4
Rano. Normalne rano, a nie jakieś tam barbarzyńskie. Przy śniadaniu narada dotycząca planów na dzisiejszy dzień. Panie się zbuntowały. One zostają w Mucznem i będą się opalać nad potokiem. Są wakacje i mają do tego pełne prawo. Ponieważ kolega chrześniaka jutro wraca do domu, kuzyn postanawia do końca wypełnić mu czas. Oznajmia mu, że zabiera go na Bukowe Berdo. Kolega kuzyna, sądząc po minie wolałby sobie odpocząć, ale z grzeczności mocno nie protestuje. Ku wielkiemu mojemu zaskoczeniu chrześniak się buntuje i oznajmia, że on nie idzie na Bukowe. Wszak są to koledzy i myślałem, że skoro razem tu przyjechali, to razem będą czas spędzać. Pomyliłem się. Ja oznajmiam, że jadę do Wołosatego i na razie plana żadnego nie mam. Trochę skłamałem. Chrześniak oznajmia, że jedzie ze mną. Plan mój był następujący. Zabieram chrześniaka i Barnabę, bo ma kwit. Jedziemy do Wołosatego. Tam, jeżeli da się złapać stopa na Przełęcz Bukowską to jedziemy i wracamy do Wołosatego czerwonym. O tym chrześniak nie wiedział. Chytry plan, prawda? Zdaję sobie sprawę z tego, że mało realny. Mogłem liczyć tylko na Straż Graniczną albo Służbę Leśną. Nie cierpię wprost chodzić tą drogą. Szedłem nią w obie strony, to znaczy z przełęczy i innym razem na przełęcz i na razie nie mam ochoty na powtórne jej przemierzanie. Co innego pojazdem…Zostawiamy karawan na parkingu i dalej drałujemy drogą. Po przejściu punktu kasowego serce skacze nam do góry. Jedzie samochód i na nasze machanie zatrzymuje się. I tu szczęście nasze się skończyło. Samochód służb drogowych jedzie jeszcze tylko 300 metrów i zaraz wraca. Nie ma lekko idziemy dalej. Dochodzimy do leśniczówki. Zachodzę do leśniczego, który o dziwo jest w domu. Powiedział, że zrobił sobie przerwę śniadaniową i zaraz jedzie do pracy. Znowu rozbłysnął promyk nadziei. Niestety nie jedzie w pożądaną przez nas stronę. Pogadaliśmy chwilę o pokojach, które leśniczy wynajmuje turystom. Leśniczy zapytał nas, dokąd idziemy. Kiedy usłyszał, dokąd to, próbował nas odwieść od tego pomysłu. Straszył nas mandatami i temu podobnymi karami ze strony S.G. powiedzieliśmy mu, że mamy stosowne zezwolenie. Nie bardzo nam wierzył, ale już nie oponował. Podczas rozmowy podziwiałem wspaniałą kolekcję poroża, którą zgromadził leśniczy. Udaliśmy się na pobliską Przełęcz Beskid. Miejsce, jak miejsce nic specjalnego. Po polskiej stronie nic oprócz szlabanu, a po ukraińskiej stoi sobie budowla drewniana przypominająca trochę swoim kształtem indiańskie tipi. Porobiliśmy fotki i wróciliśmy do drogi, która skierowaliśmy się w stronę Wołosatego. Jeszcze przed leśniczówką skręcamy w lewo. Przez mostek udajemy się drogą wiodącą delikatnie pod górę. Po kilkudziesięciu metrach wiemy, że droga ta nie jest uczęszczana przez naczelne, ani jakiekolwiek inne. No, może uczęszczane jest, ale bardzo rzadko. Skoro jest, to musi być czasami uczęszczana. Po może 200, może 300 metrach droga skręca w prawo i delikatnie pnie się w górę. Stokówka ta jest równoległa do drogi, ale jest wyżej od niej. Ze stokówki tej roztaczają się przed nami wspaniałe widoki na Tarnicę i Szeroki Wierch Powoli, nie spiesząc się nigdzie, cicho idziemy i podziwiamy. Po lewej stronie stok robi się coraz bardziej stromy. Droga robi się wyraźnie węższa. Kończą się widoki. Po prostu stokówka prowadzi przez las. Coraz bardziej jest zarośnięta, tak, że chwilami musimy się schylać pod gałęziami. Droga skręca w lewo. Idziemy dalej, ale trudno ją już nazwać drogą. Po prostu zaczyna się ścieżka. Może i ona gdzieś prowadzi, ale po 200 metrach jest ona tak zarośnięta, ze trudno przedrzeć się przez krzaczory. Zarządzam odwrót. Po wyjściu z lasu z niedowierzaniem spoglądamy w kierunku Królowej Polskiego Bieszczadu. Krzyża nie widać, spowiły go ołowiane chmury. Cieszymy się, ze nas tam nie ma, bo ulewa musi być straszna. Mimo woli przyspieszamy kroku. Dochodzimy do mostku, a na nim czeka na nas Komitet Powitalny. W poprzek drogi stoi zaparkowane auto terenowe z napisem Straż Graniczna. Panowie stanowczym głosem nieznoszącym sprzeciwu poprosili o dowody osobiste. Kiedy stwierdzili, że jesteśmy Polakami i na dodatek mamy takie samo nazwisko, ton ich głosu był już łagodniejszy. Powiedzieli, ze jesteśmy na terenie Parku, poza szlakiem i muszą nam dać mandat - 100 PLN od łebka. Zapytałem ich, co im do tego, ponieważ od tych spraw jest Straż Parkowa. Trochę chyba ich to zdenerwowało, bo podnieśli wysokość mandatu do 150 PLN. Kiedy wyjęli z auta stosowny bloczek, Barnaba poinformował ich, ze ma stosowny kwit podpisany, przez kogo trzeba. Trzeba było zobaczyć ich miny. Schowali bloczek i łagodnym tonem pouczyli nas, że powinniśmy zgłosić swoją obecność na tym terenie w odpowiedniej jednostce SG. Ze skrucha przyjęliśmy pouczenie i zapytaliśmy, czy nas podwiozą do Wołosatego, bo właśnie zaczęło kropić, a niebo zrobiło się prawie czarne. Z dużą satysfakcją chłopaki odpowiedzieli, że nie są taksówką i pojechali. Po chwili byliśmy kompletnie przemoczeni. Było ciepło, więc szybki marsz, albo bieg niczego by nie zmienił. Statecznym krokiem szliśmy drogą. Kiedy doszliśmy do cmentarza, deszcz już był wspomnieniem. Weszliśmy na cmentarz, porobiliśmy fotki i nadal całkiem mokrzy wróciliśmy do karawanu.
Odp: Zapraszam do ogniska
Cytat:
Zamieszczone przez
bertrand236
Faktycznie, za oknem mam - 18 stopni Celsjusza. Pora rozdmuchać trochę popiół.
Dzień 4
(...)Dochodzimy do mostku, a na nim czeka na nas Komitet Powitalny. W poprzek drogi stoi zaparkowane auto terenowe z napisem Straż Graniczna. Panowie stanowczym głosem nieznoszącym sprzeciwu poprosili o dowody osobiste. (...)Powiedzieli, ze jesteśmy na terenie Parku, poza szlakiem i muszą nam dać mandat - 100 PLN od łebka. Zapytałem ich, co im do tego, ponieważ od tych spraw jest Straż Parkowa. Trochę chyba ich to zdenerwowało, bo podnieśli wysokość mandatu do 150 PLN. Kiedy wyjęli z auta stosowny bloczek, (...) Z dużą satysfakcją chłopaki odpowiedzieli, że nie są taksówką i pojechali. (...).
1. W strefie przygranicznej Straż Graniczna posiada uprawnienia Policji. Pogranicznicy mogą więc wypisywać mandaty również za naruszanie przepisów porządkowych, dawać "balonik" do dmuchania, etc.
2. Być może za ostro z nimi gadałeś. Na ogół są bardzo chętni do pomocy, zwłaszcza gdy chodzi o taką drobnostkę, jak podwiezienie.
Odp: Zapraszam do ogniska
Cytat:
Zamieszczone przez
Stały Bywalec
1. W strefie przygranicznej Straż Graniczna posiada uprawnienia Policji
Ostatnio zostały one jeszcze rozszerzone:
http://www.strazgraniczna.pl/wps/por.../z_zycia_sg/nu
Odp: Zapraszam do ogniska
Za oknem piękny zmierzch /nawet w warunkach warszawskich mróz, słońce i śnieg mogą zdziałać piękne widoczki/, przydałoby się zasiąść do opowieści przy płonącym ogniu...
Dobry to czas do snucia i słuchania takich histor(y)ii
7 załącznik(ów)
Odp: Zapraszam do ogniska
Proszę bardzo. :-D
Ogrzewanie i włączona klimatyzacja szybko zrobiły swoje. Bardzo szybko obeschliśmy. Po drodze zastanawiamy się, co dalej z tak fajnie rozpoczętym dniem. Zimą o tej porze zaczęłoby się ściemniać, ale teraz mamy sierpień. Barnaba wraca do domu i najbardziej by chciał żebym podwiózł go do Rzeszowa. Idę na mały kompromis zawożę go do Smolnika nad Sanem. Stąd do Rzeszowa to przecież rzut beretem. Każdy mieszkaniec północnej Polski to potwierdzi. Im bardziej na północ Polski, tym bardziej to oczywiste jest. My z chrześniakiem udajemy się na most wiszący nad Sanem. Miejsce zacne, aż dziw bierze, dlaczego nigdy tu nie byłem? Na połażenie po drugiej stronie mostu mam zamiar wybrać się następnego roku. Miejsce to jest o tyle ciekawe, że sąsiedztwo mostu to ładna kamienista plaża, którą miałem zamiar pokazać Renatce. Z chrześniakiem wróciliśmy do karawanu i podjechaliśmy trochę w stronę Stuposian, do miejsca biwakowego. Nadszedł czas ogniska i pieczonej kiełbasy, którą kupiliśmy jadąc z Wołosatego. Trochę trudu kosztowało nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj też padało i wszystko było mokre. Nie takie rzeczy się przecież kiedyś robiło. Trochę zachodu i ogień płonie. Nadziewamy kiełbasy na patyki i smażymy. Smakuje jak zawsze. Żaden grill nie zastąpi ogniska….. Po biesiadzie całkowicie gasimy ogień i wracamy do Mucznego. Tam słuchamy opowieści kuzyna. Nie dość, że wyciągnął kolegę chrześniaka na Bukowe Berdo, to dopiero na górze powiedział mu, że jeszcze Tarnica przed nimi. Nie wiem, co sobie młody pomyślał, ale do rękoczynów nie doszło. Natomiast niebiosa chyba się na kuzynie zemściły zsyłając na nich straszną ulewę. Przemoczeni zeszli do Wołosatego i stamtąd zadzwonili do Renatki żeby po nich przyjechała. Przemoczeni czekali mnóstwo czasu na transport. Nie mogę się nadziwić, że kuzyn nie zadzwonił do Renatki będąc na Tarnicy. Tam mógł być pewien zasięgu GSM /polskiego, czy ukraińskiego/ w Wołosatem mogło być z tym gorzej. Ciekawe, co wtedy by zrobili???
Wypijamy ostatnie piwko w pełnym składzie /oczywiście z naszej lodówki/ i idziemy spać…
Odp: Zapraszam do ogniska
Cytat:
Zamieszczone przez
bertrand236
Nadszedł czas ogniska i pieczonej kiełbasy, którą kupiliśmy jadąc z Wołosatego. Trochę trudu kosztowało nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj też padało i wszystko było mokre. Nie takie rzeczy się przecież kiedyś robiło. Trochę zachodu i ogień płonie. Nadziewamy kiełbasy na patyki i smażymy. Smakuje jak zawsze. Żaden grill nie zastąpi ogniska….. [/FONT]
i idziemy spać…
Miodzio...:-D
Odp: Zapraszam do ogniska
Cytat:
Zamieszczone przez
bertrand236
.... podjechaliśmy trochę w stronę Stuposian, do miejsca biwakowego. Nadszedł czas ogniska i pieczonej kiełbasy, którą kupiliśmy jadąc z Wołosatego. Trochę trudu kosztowało nas/mnie/ rozpalenie ogniska. Tutaj też padało i wszystko było mokre. Nie takie rzeczy się przecież kiedyś robiło. Trochę zachodu i ogień płonie. Nadziewamy kiełbasy na patyki i smażymy. Smakuje jak zawsze. Żaden grill nie zastąpi ogniska….[/FONT]
Twoje "ognisko daje dużo ciepła", to do którego zaprosiłeś.
Kiełbaska na tym miejscu biwakowania jeszcze lepsza jest z tego drugiego paleniska.:-D
ps. która to tak "fikała" ;)za Twoimi plecami?.... i znowu nie dopilnowałeś :lol:
Odp: Zapraszam do ogniska
A ja tam wolę kartofle z ogniska... no znaczy się pyry.
Odp: Zapraszam do ogniska
To prawda, że żaden grill nie zastąpi prawdziwego ogniska. Świetna relacja, czytało się z wielką przyjemnością :-D