Z tym angielskim nie jest w Serbii tak źle. A co do Serbek to się w pełni zgadzam :)
Wersja do druku
źle nie jest, bo jeszcze można porozmawiać po nieangielsku, ale będzie coraz gorzej, angielski będzie w coraz większym stopniu używany.
Nasze języki są bardzo podobne i dla mnie absurdalne jest dogadywać się na Bałkanach po angielsku. Bardzo lubię "przesiąkać" językiem kraju, w którym jestem.
Dziękuję bardzo za miłe powitanie! Jestem bardzo szczęśliwa że mój język polski jest zrozumiały!
Myślę, że jedną z najważniejszych rzeczy które ludzi szukają w górach jest – spokój (albo pokój? ;)). Chcemy cieszyć się ciszą lub odgłosy lasu, odpocząć nasze oczy na zielono (lub białe) i błękit, oddychać orzeźwiającym powietrzem i posmakować wolności. Ooo, tak :smile:! Wszystko to wraca nas do naszej prawdziwej natury ludzkiej.
Czasami odjazd do góry to szybki sposób znalezienia spokóju wewnątrz siebie, wtedy możemy po prostu odpocząć, zrelaksować się i cieszyć się wolnego czasu. Jeśli nie możemy zatrzymać się cały czas w Bieszczadach, możemy ducha Bieszczadach zatrzymać z nami. W niektórych momentach, można po prostu zamknąć oczy i pomyśleć o magicznej góry, która czeka na nas.
I miło jest usłyszeć, że tutaj są i miłośnicy Serbii! ;)
Nie wiem czy jest źle z językiem angielskim w Serbii, nie spróbowałam mówić po angielsku tam :smile:. Polski i serbski są podobne, ale mówić poprawnie po polsku... to jest wielkie wyzwanie dla obcokrajowców (to samo dotyczy język serbski też).
PS - jedno pytanie techniczne: czy ktoś wie dlaczego nie mogę umieścić moje zdjęcie na awatara?
Na nowych użytkowników forum są nałożone przez pewien czas ograniczenia. Szczegóły tutaj.
Witaj Natalia, właśnie przeczytałam Twoją relację i stwierdzam z ulgą że jest jeszcze ktoś na świecie kto myśli i czuje dokładnie tak jak ja bo już się bałam, że jestem jedyną taką ,,wariatką''. Byłam w Bieszczadach pierwszy raz w tym roku na początku września, ciągnęło mnie tam już od lat ale tak jakoś się nie składało aż wreszcie się udało. To niesamowite i może nawet głupie ale z jakiegoś powodu poczułam że tam jestem na swoim miejscu, ci ludzie, ten klimat to wszystko jest po prostu jak z innego czasu, nie tego tu i teraz gdzie wszystko trzeba szybko i na już i wszystko jest super ważne, tam można ŻYĆ. I masz rację, kiedy cała szczęśliwa opowiadam znajomym o tym wyjeździe to słuchają i potakują z grzecznym uśmiechem ale patrzą na mnie trochę dziwnie,że niby co może tam być takie cudowne, jakiś ,,koniec świata''
Piszę tak chaotycznie bo jestem pod wrażeniem Twojej opowieści, wiedz w każdym razie, że wszystko to co napisałaś wyjęłaś chyba z mojego serca dlatego też pozdrawiam Cię serdecznie
Jak ja Was wszystkich rozumiem...
Nie dziwie ci sie ze nie lubisz Wrocławia i nie rozumiesz swoich rowiesnikow.. Ja mam podobnie..
Z ciekawosci z jakiej wioski pochodzisz? moze znam to miejsce, czesto sie wlocze po dolnoslaskich okolicach! (tez mieszkam 30 km od Wroclawia ;) z wyboru- nie we Wrocławiu!
Co do mody mam ja podobnie w d... acz chyba moda "gorska" razi mnie obecnie bardziej nawet niz miejska...
fajnie ze znalazlas miejsce gdzie czujesz sie wolna- gdzie czujesz sie u siebie i na wlasciwym miejscu.. mnie tez udaje sie znajdowac takie miejsca, niestety nieporownywalnie dalej od miejsca zamieszkania niz Bieszczady...
A Bieszczadach cie nie rażą zakazy i nakazy? Nie osaczaja cie? to zakaz wstepu, to teren prywatny, albo zakaz biwakowania, zakaz spania we wiatach, cud ze oddychac jeszcze wolno... Toz tam "stopow" , zakazow i nakazow prawie tyle co we Wroclawiu..