Odp: Jak Bertrand bez blizny zoperował nogę Chrystusowi. Zapraszam do letniego ognia
Cytat:
Zamieszczone przez
bertrand236
...Starszy pan który, radził nam iść przez łąki nadal siedzi przed domem. Zagadnąłem go i rozpoczęła się długa opowieść. Człowiek ten pamiętał tragedię z 7 i 8 lipca 1946 roku. Pokazał nam miejsce, w którym stał ten dom. Obiecujemy sobie, że jeszcze kiedyś przyjedziemy do niego, żeby poopowiadał nam.
zapewne z Nim rozmawiałem kiedyś (początek lat 80 ) ...pan opowiadał szeptem, jakby konspiracyjnie wręcz...Wtedy chodziłem tamtędy często ,z Obłazów do sklepu w Terce . A w ''zimnym miejscu " przysiadałem często. paląc papierosa .
Odp: Jak Bertrand bez blizny zoperował nogę Chrystusowi. Zapraszam do letniego ognia
Cieszę się, że też coś dorzucacie do ognia....
Pozdrawiam
Odp: Jak Bertrand bez blizny zoperował nogę Chrystusowi. Zapraszam do letniego ognia
...wiesz Bertrand , przesiadując '' w zimnym miejscu" ZAWSZE czułem się jakoś nieokreślenie dziwnie - jakiś niepokój czy coś ....próbowałem sobie to racjonalnie tłumaczyć - że ''zdymałem się " na podejściu .Dopiero ów Pan wyjaśnił .PÓŻNIEJ już nigdy tam nie siadywałem....
Odp: Jak Bertrand bez blizny zoperował nogę Chrystusowi. Zapraszam do letniego ognia
Cytat:
Zamieszczone przez
tomas pablo
...wiesz Bertrand , przesiadując '' w zimnym miejscu" ZAWSZE czułem się jakoś nieokreślenie dziwnie - jakiś niepokój czy coś ....próbowałem sobie to racjonalnie tłumaczyć - że ''zdymałem się " na podejściu .Dopiero ów Pan wyjaśnił .PÓŻNIEJ już nigdy tam nie siadywałem....
Możesz rozwinąć o co chodzi?
Odp: Jak Bertrand bez blizny zoperował nogę Chrystusowi. Zapraszam do letniego ognia
....można o tym poczytać tutaj....powiedzmy, że z tej drugiej strony ...http://www.apokryfruski.org/kultura/...zyzna/terka-2/
Odp: Jak Bertrand bez blizny zoperował nogę Chrystusowi. Zapraszam do letniego ognia
To wiem, ale co to ma wspólnego ze Studennym?
Odp: Jak Bertrand bez blizny zoperował nogę Chrystusowi. Zapraszam do letniego ognia
... Tomas pisał o zimnym miejscu... czyli o Studennym....
Odp: Jak Bertrand bez blizny zoperował nogę Chrystusowi. Zapraszam do letniego ognia
No wiem o czym pisał Tomas ale mord miał miejsce w Terce, a nie w Studennym.
Chodzi mi o fragment wyjaśnienia "pana" i jego związek ze Studennym właśnie.
Odp: Jak Bertrand bez blizny zoperował nogę Chrystusowi. Zapraszam do letniego ognia
Bertrandzie, dorzuć drwa do ognia, bo zimno tak jakoś
10 załącznik(ów)
Odp: Jak Bertrand bez blizny zoperował nogę Chrystusowi. Zapraszam do letniego ognia
Kolego!
zaczynam rozumieć Paradoks polegający na tym, że emeryci na nic nie mają czasu. Od kiedy jestem bezrobotny też czasu mi brakuje...
Do rzeczy:
Dzień następny zaczął się około godziny 9:00. A co? Nie wolno? Pogoda jest śliczna więc nie warto marnować dnia. Po śniadaniu jeszcze tylko kawa i już jesteśmy gotowi do drogi. Wyjeżdżając z Szymkówki skręciłem w prawi i pojechaliśmy przed siebie. Zaraz po przejechaniu torów kolejki zatrzymaliśmy się przy sklepie, coby uzupełnić różne zapasy. Jedziemy drogą w kierunku mniej lub więcej zachodnim. Droga ta jest na południe od szlaku będącego częścią Biegu Rzeźnika. Następny przystanek robię tuż za Światełkiem Włóczykija. Przy drodze stoi kościółek wybudowany staraniem i pracą między innymi Kija. Kościółek nówka sztuka. Kilka fotek i karawan prowadzi nas dalej. Po prawej stronie mijamy wylot doliny w której znajduje się dosyć znana wieś. Wieś ta znana jest przede wszystkim z tego, że odbył się tam KIMB na którym nie było Bertranda. Poza tym nad wsią tą gospodarzyła kiedyś dziewczyna, która została uhonorowana tytułem Debiutanta Roku. We wsi tej gospodarzy też baca, który robi pyszne sery (nawet, gdy jest w stanie wskazującym na..), żyją bracia, którzy są rzeźbiarzami dobrze znanymi Satyrykowi Roku i żyją w niej wyznawcy aż pięciu religii. Nie skręcamy do wioski tylko jedziemy dalej. Kiefy po prawej ręce mam cmentarz to skręcam w lewo. Przed groźnie brzmiącym drogowskazem: Kimadło Wampira skręcam w lewo. Robimy sobie krótki przystanek na małym przystanku. Przystanek ten robi na mnie smutne wrażenie, ale Gosia stwierdza, że gdyby miała kasę, to chętnie by go kupiła. Nie mówiła w jakim celu, a ja jej nie uświadamiałem, że Bar który tu kiedyś był padł był. Jedziemy dalej ale już nie asfaltem a szutrem w kierunku Wesołego Haszkowa. Zostawiam karawan na rozstaju dróg i dalej idziemy pieszo. Prowadzę dziewczyny na najpiękniejszy moim zdaniem cmentarz w Bieszczadzie. Każdy może mieć inne zdanie ale Renatka i ja mamy właśnie takie. Nagle Małgosia zrobiła zamach na życie Renatki. Niby przypadkiem zahaczyła się o swoje sznurowadło i pooooleciała na Renatkę. Ta z kolei podparła się kijkiem, żeby się nie przewrócić. Kij aluminiowy nie wytrzymał ciężaru dwóch kobiet i się złamał ze złości na takie obciążenie. Gosia zapewnia do dziś, że to było przypadkowe, ale ja swoje wiem. Zostawiliśmy kij w dwóch kawałkach przy drodze i poszliśmy na cmentarz. Sporo czasu spędziliśmy pośród krzyży i nagrobków…