Dyskusja zmierza na moje ulubione tory...;-):-D
Marcinie, przetrwać w dżungli miasta to też jest nie lada wyzwanie i ewentualny sukces;)
Ps. A i o rozmnażanie łatwiej, choć to inna bajka:mrgreen:.
Wersja do druku
Właśnie, podoba mi się, zawsze lubiłem oszołomów.
A tak, tak. Trzeba być oszołomem, żeby przeżyć w mieście...;)
Przetrwać codzienną podróż metrem pod pachą zapoconego faceta... Pod ziemią, na drugi koniec miasta i z powrotem, gdzie nie widać widoków ani kierunków, totalny oszołom. Dzień w dzień, ta sama trasa, ze stratą dwóch godzin...
A i tak to jest cymes w porównaniu do stania w korkach na górze.
Ech, taki szałas w Bieszczadach, to dopiero musi być raj na ziemi...;-)
No są takie miasta, ale to nie moja wina....
Zapanowało święte oburzenie... Ja nie jestem przeciwnikiem spacerowania krajoznawczego z dziećmi, tylko zabierania ich na szlaki górskie (mam na myśli mniej więcej dwulatków i mniejszych) Takie jest moje zdanie. Każdy może mieć inne. Twój dzieciak Browar ma pewnie ze 4 na tym video, więc nie o niego chodzi. Nie będe się odnosił do epitetów i innych, bo nie warto. Ot i wszystko
A mi się podoba zabieranie bejbików ze sobą w góry czy na narty czy na rower.
Bardzo!
Jeśli będę takowego miała na pewno kupię przyczepkę specjalną do nart/roweru i nosidełko na plecy.
Napatrzyłam się na to w Czechach.
Tzn na te przyczepki, bo z nosidełkami chodzą już i w Polsce.
To odnośnie dzieci do 2 lat;-))
a wręcz kilkumiesięczne w tych pojazdach widziałam;-)uspokajało się nawet ząbkujące dziecię!
I ja jestem za wędrowaniem po górach z dzieciakami,ale widziałem już zapłakane dzieciątko w adidaskach ciągnięte przez rodziców po górskich kamieniach,żal było patrzeć,więc nic na siłę,rozsądek przede wszystkm,myślę,że to Kubryk miał na myśli,rozsądek.
Na TVP Kultura trwa właśnie fajny film o prawdziwych, niefarbowanych, nieudawanych i bezpretensjonalnych zakapiorach z - panie dziejku - Francji!
Polecam wszystkim miłośnikom odpowiedniego gatunku filmowego i stylu życia
tak, film fajny...można żyć obok wszystkiego.
:lol:..można..można, bo robiłem podobnie :mrgreen:
Nie fair!ja nie robiłam, bo mnie mama by i tak nie uradziła nawet jakby chciała!!!
wrrrr
Ale inne rzeczy wymuszałam;-)
np. dodatkowe porcje czekolady, a wtedy to było 200gram na miesiąc, bo na tyle były kartki;-)więc każda kosteczka na wagę złota.
Samotny Włóczykiju! Życze Ci powodzenia!!!
Zwłaszcza, jak zimą do takiej knajpy jest dzień drogi w jedną stronę...
Tak źle jak piszesz to nie będzie; myślę o miejscu możliwie najbardziej ekstremalnym. Miejsc nierozdeptanych jest wciąż jeszcze dosyć, a sąsiedztwo szlaków uczęszczanych przez "stonkę" nie tyle zmniejsza trudy takiego życia, co odbiera im nieco romantyzmu w oczach innych - i trochę przeszkadza.
Przed drapieżnikami nie będą miał się czym bronić, w odróżnieniu od tamtych. Słyszeliście kiedyś o czymś takim, jak szatun, czyli niedźwiedź, który nie najadł się dość na jesieni, i budzi się zimą głodny? Teraz misiów jest w Bieszczadach więcej, niż dawniej, mówi się nawet, że ponad 100. To wcale niemała liczba, nawet jak na standardy światowe.
Wow, i nie boisz się, że Cię zje???Ten szatun
A Ty się nie boisz przechodzić przez ulicę? Przecież może Cię samochód przejechać. Szatun raczej w naszych warunkach człowieka nie zje - ale może być dużo bardziej nerwowy, niż normalnie.
Dodam jeszcze, że mam zamiar, oprócz bardzo dokładnego poznawania przyrody bieszczadzkiej i ćwiczenia się w umiejętnościach głównie survivalowych, uczyć się indiańskich stylów rzeźbiarskich. Już teraz zbieram materiały.
To po co ten tekst o tym szatunie ?
Chciałeś nas poinformować o drapieżnikach i o niedźwiedziu ? większość z nas zdaje sobie sprawę z tego
Może chciałeś pokazać jakim jesteś twardzielem ?
Mam jedno małe pytanie a mianowicie czy Samotny Włóczykij was nie irytuje?
Poza za tym szanowny Włóczykiju wez sie za realizowanie planów, skoncz z pieprzeniem, nie musisz tak na siłę pokazywac jaki jestes "fajny";) Mam nadzieje ze Bieszczady nauczą Cię troche pokory. Pozdrawiam
Może jakoś tak;;http://acidcow.com/pics/20530-house-5-pics.html
to kiedy Samotny Włóczykij osiedli się "na stałe" w bieszczadzkiej "dziczy"?? jak widać wszyscy czekają z niecierpliwością
ale widac swoj cel osiagnal ;) wzbudzil zainteresowanie, uwage na forum i u wielu osob wzbudzil jakies emocje...jak widac nie koniecznie zawsze pozytywne, ale nie jest to obojetnosc. I nie wszystkie watki ciagna sie przez 11 stron ;)
teraz pozostaje czekac i zobaczyc czy w realnym swiecie tez zrobi taki szum wokol siebie.
Szatun prawie jak szatan ,który zapewne zaczyna się odzywać w niektórych czyytających ten zabawny/irytujący wątek.
A swoją drogą w wieku lat 12/14 też miałam takie pomysły żeby zaszyć się w dziczy tylko,że ja do Kanady lub Ameryki płd. na jakieś odludzie chciałam lecieć ale już mi przeszło -takie to były dziecięce fantazje.
Teraz się zaszywam i owszem,czasami w dziczy karpackiej....
Dobrze, że sobie nie zaszywasz;-)
a tylko w buszu;-)
....no tak... "zaszyć się w Bieszczadach" nabiera całkiem nowego blasku... jest tu paru takich.. do zestawu dodają widelec :)
Nawet można się pokusić o definicję człowieka zaszytego i napewno nie będzie to zakapior bo jego określiłabym raczej mianem prującego się(rozprutego)na duszy,ciele i umyśle.
Ja słyszałem, że taki szatun bez problemu połyka w całości, oprócz butów (bo ponoć mu zbyt śmierdzą). Problem zaczyna się gdy szatunów jest dwoch lub więcej. Ale wtedy, jak to mówił Zdzichu (w Siekierezadzie, po czwartym piwie - a Zdzichu wie co mówi ) szatuny grają w kości. Wygrywa ten, który wyrzuci więcej oczek, a przegrywający zjada buty.
Ale czy to prawda? Nie wiem
...to przypomniała mi się opowieśc o Szatunach... jak to pewnej nocy w gawrze obudziły się szatunowe dzieci i prosiły starą włochatą matkę żeby opowiedziała na dobranoc jakąć bajeczkę.
- Nie Dzieci... już późno...
- Ale Mamusiu Mamusiu... ostatnią... zrób pacynki... zrób pacynki......
- No dobra, ale ostatni raz...
Po czym stara Niedźwiedzica założyła na łapy pacynkoczaszki... i mówi śmiesznym głosem
- Co tam tak szeleści Kaziu w tych krzakach...
- Myślę że to Świstak Wiesiu, myślę że to Świstak
:)
Koniec
Miejcie litość! Samotny Włóczykij wydaje się być człowiekiem "pozytywnie zakręconym". Lubię takich ludzi więc życzę mu powodzenia, choć przyznam że najpierw bym zrobił, a potem napisał. Jeszcze raz pozdrawiam i uważaj na siebie Włóczykiju
A mi się najbardziej ekstremalnym wydaje miejsce za biurkiem, dlatego unikam ekstremów.
a ja myślę, że to świstak.
Mam zamiar w czasie mojego życia w Bieszczadach stopniowo "wracać do Natury", głównie jeśli chodzi o wikt, o ile to tylko będzie możliwe. Mam w związku z tym pytania:
1. Czy ktoś orientuje się w tytułach książek, gdzie dobrze byłyby opisane krajowe rośliny jadalne? Trochę się na tym znam, ale uważam, że to zdecydowanie za mało.
2. Nie mam zamiaru rezygnować z białka, i w związku z tym:
a. Czy w Zalewie Solińskim i jego dopływach żyją raki amerykańskie? Jeśli tak, to przy okazji przysłużyłbym się przyrodzie polskiej, tępiąc szkodniki. Pewno nawet robiłbym zapasy na zimę z szyjek rakowych.
b. Okoń, którym nieostrożnie zarybiono Bieszczadzkie Morze, zasiedlił wpływające do niego rzeczki, skąd wypiera cenniejsze ryby łososiowate (sam widziałem). Czy w związku z tym patrzono by przez palce na specyficzne łowienie właśnie tych ryb?
Poza tym mam zamiar tradycyjną zakapiorską metodą podbierać zwierzynę wilkom, ale to się zbyt często nie trafi. Jedyna roślina, którą mam zamiar uprawiać, to topinambur. Już teraz zrobiłem sobie poletko eksperymentalne na nieużytkach koło mnie. Większa odmiana ma już półtora metra. Nie trzeba nic z nim robić, poza odchwaszczeniem, dopóki nie zacznie radzić sobie sam - ale czy w Bieszczadach warunki będą mu równie sprzyjały?
Oczywiście, absolutnie konieczne jest zaopatrzenie się w rakiety śnieżne - bez nich zimą w Bieszczadach jest przerąbane.
Piszę to m. in. po to, żeby zminimalizować pokusy wycofania się (mam zwyczaj dotrzymywać słowa), i żeby uzyskać trochę porad.
Łukasz Łuczaj... polecam autora... jeśli jeszcze Go nie znasz to masz spore zaległośći i czuję że skończy się ucieczką albo trującymi jagodami.. (oprócz roślin zna się na jadalnych robakach)
Powrót do natury? Zrób sobie rakiety... kupne to przecież cywilizacja, w dodatku plastik...
Jakia rezygnacja z białka? oj.. spore zaległości w wiedzy Kolego....
topinambur myślę że poradzi sobie doskonale. Nawet rozpleni się, zagłuszając inne rośliny wokoło...
ale JAK masz zamiar go spożywać ? Pamiętaj , iż bulwy zawierają inulinę / czy jak to tam zwał.../ która jest nie trawiona przez człowieka ! Indianie poddawali bulwy fermentacji w kopcach. Zamierzasz tak samo ? Będziesz je zimował ? ...Mnie osobiście nie smakował za bardzo...