..a zdjęcia bezwzględnie pokazują, że nie jest dobrze nie być na kermeszu, szczególnie to ze śpiewającymi kobietami
Wersja do druku
..a zdjęcia bezwzględnie pokazują, że nie jest dobrze nie być na kermeszu, szczególnie to ze śpiewającymi kobietami
Hi, na gorąco nic nie pomaga, trzeba się przyzwyczajać,pić i pić dużo dużo wody, ale alkohol (odkażanie wieczorne ;) )chroni w pewnym stopniu przed sensacjami żołądkowymi , tłumacząc z angielskiego "sikaniem du...ą".Na szczepieniach pani doktor wręcz zalecała "rano przeciw malarii tableteczka , a wieczorem wódeczka"
Dam jeszcze zdjęcie jak tu kobiety pracują, nosząc na głowie cement ,piasek i beton..wchodzi do takiej misy około wiadra betonu i tak betonują drogi murki itp.
http://img231.imageshack.us/img231/2965/img0043bva.jpg
Joorg z wielką ciekawością czytam Twoje wiadomości i oglądam zdjęcia. Ba! Proszę o więcej, bo miejsce ciekawe i kultura zupełnie inna. Ale może osobny wątek? Bo to jednak nie BN ;)
Pozdrawiam
Widzę, że mamy tu chwilowo indyjski Beskid Niski:smile:
Ależ pisz właśnie i to więcej nawet, o co juz wyżej prosiłem.
Luzu Ci u nas pod dostatkiem :)Cytat:
ps. a tak to więcej luzu życzę .... tego uczą inne kultury
Łatwiej się wraca do wątków, gdy poukładane są tematycznie.
Teraz podglądam Wasze przygody w BN, bo z Rodzinką wybieram się tam w najbliższym czasie...
Januszku !
Czekamy na nowy wątek pt. "O wyższości małp nad świętymi krowami.
Liczymy na Ciebie.
a parę godzin temu, przypadkiem, ze słowacko-ukraińskiego plakatu na dukielskim ratuszu, dowiedziałem się, że dziś jest ostatni dzień dużego weekendowego festynu słowacko-ukraińskiego w Świdniku..
W środę po pracy zaplanowaliśmy że mykamy do Dołżycy jutro dzień wolny ,więc szkoda byłoby siedzieć w domku.Ekipa nasza w okrojonym składzie ,ale w czwartek miał do nas dołączyć prawie prosto z samolotu Janusz;)i oczywiście na doczepkę i Kasia.Więc tak z dudzkiem ruszyliśmy do Pantałyku gdzie czekać miał na nas tam Tomek z zimnym złocistym pieniącym się płynem : Mrgreen:I tak po niespełna godzinie witaliśmy się z Tomkiem i jego ładniejszą połową ,zaraz tez przybiegła Ilona z Waldkiem i już do szcześcia brakowało mi tylko obiecanego lizania przez Falko;) A Falko pieszczoch nie z tej ziemi zaraz rzucił się na mnie przewracając mnie na ziemię używał sobie w lizaniu że ho ho .Rozpakowaliśmy plecaki i zaczęła się biesiada która trwała do późnych godzin nocnych ;) Ranek przywitał nas ciepły ale słoneczka jakoś tak mało było ,i nawet leciutko i nieśmiało zaczęło kropić .Ale Janusz przyjechał i przywiózł ze sobą troszkę słonka;).Wędrowania dużego nie było bo lenistwo totalne nas ogarnęło i nagadać my się nie mogli .Ale mała wycieczka na kaskadę w Dolżycy by się przydała .Ot i parę fotek z tej wyprawy.A jak wracaliśmy z powrotem do domku czar i magia opowieści o Indiach sprawiła że w BN pojawiły się Hinduski;)w oryginalnych chustach ;)