Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Muczne, 6 czerwca2010, niedziela
Około 10 rano wyjeżdżam, nadal przepiękna pogoda. Gdzieś tuż pod Tarnowem brutalne dotarcie rzeczywistości , czyli to od czego cisza medialna w Mucznem mnie odgrodziła… od tego co dzieje się poza tą osadą. Ja sobie jakby nic jadę a tu nagle staję nad przepaścią po zerwanym moście, spory objazd i znowu zerwany most, ogromny korek w Tarnowie i obraz ludzi walczących ze skutkami powodzi, gdzieś dalej głęboka na 20 cm i przelewająca się przez jezdnię cofka do Wisły, obrazy zawalonych domów, obrazy siły wody jaka się przelała przez wsie i miasteczka, unaocznienie żywiołu z zamienionych strumyków i rowów odwadniających, sterty worków z piaskiem, ciężarówki z padłymi zwierzętami, zmęczone i zapłakane twarze ludzi obok których przejeżdżałem. Jakiś to dyskomfort i zderzenie dwóch światów… z jednej strony człowiek wracający z wypoczynku a z drugiej strony człowiek z różnymi odbiciami niedawnych wydarzeń na twarzy. Jak patrzeć tym ludziom wtedy w oczy? Nie mogłem robić zdjęć… nie miałem takiej odwagi i wcale nie żałuję, chociaż tyle było do uwiecznienia w pamięci elektronicznej…. Mam to w pamięci swojej…. w swoim umyśle. To obrazy które jednak się inaczej widzi na żywo niż w telewizji. Straszne i niesprawiedliwe to wszystko. Chociaż patrząc na miejsca gdzie stały domy to nieraz aż się dziwiłem odwadze, że tam ktoś się pobudował… no tak ale czy ktoś wtedy myślał, że coś takiego może nastąpić?
Teraz tylko czekam na 17 lipca by znowu wrócić w Bieszczady!
7 załącznik(ów)
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Od 17 lipca od godziny 4 rano jestem znowu w Bieszczadach. Na relacje jednak poczekacie do sierpnia gdy wrócę. Na razie jest ładna pogoda, za mną parę spotkań z Forumowiczami a już szykują się następne. Pozdrawiam.
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Czekamy, Reconie! I zazdrościmy...
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Cytat:
Zamieszczone przez
Recon1
... za mną parę spotkań z Forumowiczami a już szykują się następne. Pozdrawiam.
Coś wiem na ten temat.
Pozdrawiam
2 załącznik(ów)
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
17.07.10 (Sobota)
Na miejscu jestem o 4 rano, słońce już szykuje się do pobudki, jeszcze ociąga się by wyjść zza Działu, ale brzask już widać. Jaskółki jeszcze w swych ulepionych gniazdach śpią… później zauważyłem, że wylatują gdy słońce dopiero w całości się pokaże i gdy pisklaczki zaczynają się domagać papu. Tym razem ich pierwsze śniadanie ja prześpię. Gdyby nie szemrząca Jabłonka to byłaby idealna cisza. Sen więc przychodzi szybko. Koło południa jadę do Leska do Szelców na słodkości a później wracam na Dni Cisnej bo o osiemnastej ma dać po garach Viperaberus z 4dzikami. Koncert się opóźnia pół godziny, tuż przed jeszcze melduję się naszemu koledze z Forum, że jestem i tym razem zdążyłem. „Rozkwitali” jak zawsze dla mnie rewelacja. Niestety przed końcem muszę się zbierać bo w pobliżu Dwernika-Kamienia czeka już na mnie Mavo. Aż w Cisnej czuję jak coś pitrasi, co na miejscu się potwierdza. Tylko się tam zjawiam a Prezes Zbieraczy Kitu łapie za żeliwny saganek i wyciąga go z ogniska. Z saganka wylatują ziemniaczane talarki z czosnkiem niedźwiedzim i jeszcze inne dodatki, później są jeszcze pstrągi z foli z ogniskowego żaru i… czas chyba wariuje bo nawet nie wiem kiedy przekracza północ… to sprawka małego i dużego Jasia i całej rodziny. Można z nimi przegadać życie. Cholernie się cieszę z tej znajomości, której początki sięgają zeszłorocznego KIMB-u. Wracam więc w środku nocy, co stwarza okazję do spotkań ze sporą liczbą płowej i innej leśnej zwierzyny. Zanosi się, że trochę dłużej pośpię w niedzielę.
Załącznik 19576Załącznik 19575
cdn
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Muszę się koniecznie wtrącić, bo mam takie same miłe wspomnienia z pobytu na ranczo Mavo. Czasu brakło na rozgowory, a pstrągi...mmmm! Wrócić by trzeba!
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Czekam 14 i 15.:-D
Prosze nie kadzic
9 załącznik(ów)
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
18.07.2010 (Niedziela)
Nie spałem zbyt długo, ciągnęło mnie by połazić.
Zazwyczaj kilka dni przed wyjazdem w Bieszczady dopinam plany lecz tym razem nawał pracy totalnie zabrał mi czas na te przyjemności. Jeszcze w dniu wyjazdu, gdy miałem już urlop ściągnięto mnie do pracy. Pakowanie też było na wydechu ale tutaj mam to opanowane… rzeczy są zawsze gotowe i prawie w jednym miejscu, zgarniam tylko do torby, chwila wyliczanki czy wszystko zabrałem i można jechać.
Na ten pobyt nie planowałem zbyt wielu wędrówek, tym razem trochę więcej niż zazwyczaj miało być takiego jakby wczasowania. Hmmm, o kompromisie można całkiem niezłą rozprawkę filozoficzną napisać… nie, nie… nawet jej nie zacznę.
W planach było, by któregoś dnia odnaleźć chatkę koło mojej noclegowni. Nie byłem w niej, nie wiedziałem gdzie jest, chociaż orientowałem się, że blisko. Poczytałem trochę w Internecie, wyłowiłem jakieś wskazówki i… kurcze, miałem mgliste pojęcie.
Dziś postanowiłem jednak ją odnaleźć. Już na początku postanowiłem sobie jednak mocno ułatwić te poszukiwania i zadzwoniłem do Wojtka1121 po jakieś wskazówki. Otrzymałem jedną tylko, jak się później okazało, on to powiedział niezbyt precyzyjnie a ja zbyt precyzyjnie tą wskazówkę zrozumiałem i ruszyłem ku przełęczy oznaczonej na mapie okolic Gminy w której przebywałem jako 704 m. Ba, spenetrowałem nawet boczną drogę i nic. Na wspomnianej przełęczy oprócz ambony nic nie znalazłem a po drodze także nic. Została więc druga alternatywa i ta była już szczęśliwsza bo chatkę zobaczyłem zanim znalazłem do niej ścieżkę. Chwila i już ją otwierałem. Przeczytałem wpisy w książce pobytów i sam się także wpisałem. Zabawiłem tam z godzinę. Stojąc na ganku i wpatrując się w płynący obok strumyk zauważyłem od razu jak zbliża się bertrand236. Od razu skumałem, że Wojtek1121 już nadał sprawę i skojarzył Forumowiczów, którzy byli blisko siebie. Pogadaliśmy trochę i…. bertranda karawanem wróciliśmy do jego kwatery. To był pierwszy powrót bo i był drugi. Musiałem tylko trochę się ogarnąć i coś zjeść w swojej kwaterze. Po piwku i po pogaduszkach już w całkowitych ciemnościach wracałem do siebie.
Dodam jeszcze, że wcześniej mijaliśmy (ja nawet, wcześniej i później, kilka razy) leśniczówkę w której najwidoczniej cały czas coś się działo… chyba następowała zmiana pokoleniowa?
Załącznik 19591Załącznik 19593Załącznik 19594Załącznik 19596Załącznik 19597Załącznik 19599Załącznik 19598Załącznik 19595Załącznik 19592
cdn
Odp: Słów kilka(dziesiąt) o niedawnym wypadzie w Bieszczady
Zero drewna przy kominku czy tylko mi się wydaje, że nie ma nic poza gałązkami jakimiś?
;-((((