Ja JĄ znam. Zbiesi się.
Wersja do druku
Ja JĄ znam. Zbiesi się.
Urządzenie jest zmyślne. A jak się komu nie spodob, to może je oddać do Punktu Skupu Surowców Wtórnych :lol: :lol: . Zarobi trochę bo waży parę kg. A ten facet od kawy to Pan LeszekCytat:
Zamieszczone przez Barnaba
Zostawiłeś ją w Karawanie u Tatusia :D i Tatuś Ci ją przywiózł do domu. :D Oj Synku! co Ty byś beze mnie zrobił :?:Cytat:
Zamieszczone przez Barnaba
:lol: :lol: :lol:
Weź ją ze sobąCytat:
Zamieszczone przez Barnaba
Hahahah skąd ja to znam :-)Cytat:
Zamieszczone przez Barnaba
Hahahah skąd ja to znam :-)Cytat:
Zamieszczone przez Barnaba
Który model ? 600 ? Pytam bo własnie kupiłem takiego i jest w drodze. Ciekaw jestm czy nie będę żałował.Cytat:
Zamieszczone przez Barnaba
Krzycho, widzę że nieco "wojujesz" z narodową zaletą.Cytat:
Zamieszczone przez KKKrzychoo
Jak będziesz chciał mieć do kompani drugiego nietrunkowego to służę przy okazji towarzystwem. Choć ostatnio jedna pani Te wtak mną zakręciła że zapomniałem że nie mogę, na szczęście to była tylko pojedyncza ilośćCytat:
Dla dobra miejsca nie napiszę dokładnie ..... (bo po co?)
więc jakoś przeżyłem.Cytat:
nowe zastosowanie pudełka do filmu foto- Świetnie nadaje się do "dozowania"
Fiskars.... topór nie z tej ziemi
Kupiłem 1100g długi 45cm rozłupującą (taka bardziej klinowata). Cudowny kompromis między masą a wydajnością. Bukowa gałąź o średnicy ok 20cm idzie na 8 uderzeń. Kloce drewna- o ile są odpowiednio przyciete też nie sprawiają wielkich kłopotów.
Na początku (jeszcze przed roztoporzeniem) obawiałem się że kasa pójdzie w błoto. Teraz jestem pewien ze to była dobra inwestycja. Polecam ją Doczowi, i każdemu który czasem musi wejść w konflikt z Bieszczadzkim Lasem
Za duzo powiedziane. czesem lubie coś tam wychylić ale nigdy nie zrobię tego na szlaku.... A co do kompanii - bardzo chetnie. Odezwę się na PW jak będe jechał....Cytat:
Zamieszczone przez malo
:lol: rozmumiem że abstynęcję trzymasz z przymusu :lol:Cytat:
Zamieszczone przez malo
Bieszczady daja mi dość wrażeń bez alkoholu, ale bedę hipokryta jeżeli nie przyznam sie sam do pijaństwa w Bieszczadach. Było to lat ze 3 temu przyjechałem jak zwykle bez jakiegokolwiek planu i rezerwacji. W Wetlinie siadłem, zjeśc w jakiejś (nie znam nazwy) jadłowydajni zaraz nad Wetlinką i kupiłem sobie piwo do kolacji. Przysiadł się do mnie jakis miejscowy zapytał czy bede pił... odnówić nie wypadało... pilismy wódke zapijając piwem.... :oops: jego po 2 godzinach zabrali koledzy ciądnąc pod ręce ja doczołgałem sie do samochodu i spałem jak ta lala.... RANO BYŁO TRUDNO.... teraz wiem że nie nalezy spożywac jak się chce chodzic po górach. Zresztą... to nie dla tych atrakcji tam się jeździ.
a mi sie tam wydaje ze czasem jakas wodeczka z miejscowymi , oczywiscie w klimatycznym miejscu jest integralnym skladnikiem bieszczad...w koncu bieszczady to nie tylko gory i nabijanie kilometrow szlaku..dla mnie duze znaczenie maja bieszczady dolin, opuszczonych wiosek, smolarzy, drwali i dziwnych ludzi, ktorych nie spotka sie w innych gorach (a z nimi raczej nie siedzi sie przy herbacie ;) ) np. w ostatni weekend zaczelismy taka imprezke w barze piekielko w dwerniku a dokonczylismy w domu na zakrecie niebieskiego szlaku! ech.. te spiewy i opowiesci o jezdzie "pszczolka" po blotnistych bezdrozach bieszczadu! miala nas "pszczolka" wwiesc na otryt ale zaginela gdzies w bojach wiec pozostala nam dluga i niezwykle trudna ,nocna wspinaczka na otryt... ;) a rano bylo nawet OK :D