Kilka lat temu na przełęczy Hyrcza leżał sobie dosyć duży scyzoryk. Już nie leży. Jeździ zawsze ze mną. A jak nie jeździ to leży w karawanie. Taki sobie bieszczadowy scyzoryk.
pozdrawiam
Wersja do druku
Kilka lat temu na przełęczy Hyrcza leżał sobie dosyć duży scyzoryk. Już nie leży. Jeździ zawsze ze mną. A jak nie jeździ to leży w karawanie. Taki sobie bieszczadowy scyzoryk.
pozdrawiam
Niestety, ja mam słabość do plecaków. Bardzo się do nich przywiązuję. Mój plecaczek jest częścią mnie. Spłowiały, poprzecierany, wygląda jak siedem nieszczęść. Dwukrotnie ratowałam go od śmietnika, raz wygrzebywałam z kontenera, gdzie go rodzinka wyrzuciła pod moją nieobecność. Jest ze mną od pięciu lat i prawdę rzekwszy nie oszczędzam go. Turla się po ziemi, jest ciągle zalewany zakupami, czasami cuchnący, bo go zwierzaki lubią znaczyć. Znajomi na jego widok już alergicznie reagują, rodzina, koledzy a co najgorsze grupy kupowały mi nowy. Jakieś tam są w szafie ale ten mój zdzierciuch jest ukochany i zawsze w drodze ze mną
a ja mam taki chlebak na aparaty i duzo innych niezbednych drobiazgow!
A co to są granaty? Takie owoce i dlaczego Buba ich nie nosi?
Moim zdaniem są to granaty ( takie co wybuchają ) co je jedna babka nosiła też w chlebaku, a działo sie to podczas wojny co zabaczyć można na filmie " Pianista " ( albo i nie o takie chodzi,kto wie)