A oto dowody fota kibelka w Wolosiance, ale i tak najgorsze były odchody autobusów w Sninie na Słowacji :lol:
Wersja do druku
A oto dowody fota kibelka w Wolosiance, ale i tak najgorsze były odchody autobusów w Sninie na Słowacji :lol:
ad.1-fota tak sugestywna,że aż...dech zatyka
ad.2-autobusy też muszą mieć odchody
A tak przy okazji zawiłości językowych sąsiadów-spotkaliśmy w zielarskim sklepiku w słowackim Świdniku specyfik o nazwie "Ziele do chujcowania",niestety nie nabyliśmy bo nie udało się nijak dogadaćdo czego to służy.Może ktoś wie?
[quote=Anyczka20;36088]Zgadzam sie z Szaszką, nic nie przebije ukraińskich kibelków:mrgreen:
Anyczko - to jeszcze ładny,zadbany, czyściutki kibelek ukraiński. Stacja w Kwasach - to dopiero kuriozum. Betonowe trzy ściany, betonowy podest z dziurą, kałużami i wiadomego pochodzenia górkami, dziurawy eternit naokoło. Tak jak na zdjęciu, albo i gorzej. Gdyby nie naprawdę solidne przyciśnięcie, nic by z tego nie było. I akademik w Stanisławowie - taki, jak na twoim zdjęciu, ale pełen po brzegi... To donosy sprzed czterech lat.
Teraz już trochę lepiej, ale mimo wszystko omijajcie toaletę publiczną przy dworcu w Worochcie. Chociaz...
Mam wrazenie, że generalnie na Ukrainie to ludzie "tak" po prostu mają. Przykład - swieżo wybudowana sławojka typu polskiego przy schronisku Zaroślak. Na oko bardzo ładna. Ale w środku... Rozpacz. Nas odrzuciło, ale widziałam osoby korzystające z niej - bez żadnych zahamowań. To chyba rzecz wyuczona i trochę czasu minie, zanim to się wykorzeni. Ale ogólnie - poprawa.
Kibelek w Regetowie na bazie już dawno miał być opapiony do podstaw. A jak wam się podoba tabliczka wolne/zajęte?
Pozdrawek
madziaba
Szaszka swoją ukraińską przygode z kibelkami rozpoczela juz w Siankach, choc ten to ful wypas przy Wolosiance jedynie zapachy takie same.
Po, choć dopiero po twoim poscie zwrocilem uwage, ze Szaszka jakas taka usmiechnieta i zadowolona wyszla :mrgreen:
Jakbys sobie mogł ulzyc po 3 piwach też bylbyś uśmiechnięty i zadowolony, Joorg. :)
A uśmiecham sie zawsze jak wychodze ze sławojki, bo nachalnie nachodzi mnie wtedy myśl: "O kurcze, wody nie spuścilam!".
Zamieszczam jeszcze zdjecie kibelka na dworcu w Iwanofrankowsku. Co zaskakujące, bylo czysto, ale jak widać dalej obowiazuje pozycja "na Malysza", a drzwi kojarzyly mi sie bardziej z kowbojskim saloonem, a nie ubikacją. :)
Ten typ kibelka nazywa się "francuski". Kiedyś myślałem, że to taki kawał, ktoś nie lubił Francuzów. Ale jak pojechałem kiedyś do Francji, to stwierdziłem, że jest to niemal powszechny typ w WC na autostradzie, i nie tylko.
Długi
ja tam bardzo lubie ukrainskie kibelki "na malysza" - duzo latwiej utrzymac w nich higiene nawet jak sie jej nie utrzymuje ;)ja dla mnie nie ma nic gorszego jak upaprana deska i muszla... a w takim czlowiek zalatwia potrzeby jak w lesie :)
a najmilej wspominam kibelek kolo szkoly w jablonicy pod swidowcem- pachnial drewnem i troche dymem (nie wiedziec czemu) i dziura w desce byla taka wielka ze ponoc dwoje dzieci juz tam wpadlo ;) a byl dosc pelny wiec nie zazdroszcze ;)
Trafilem na nowa fotke gorskiego kibelka. Niestety w niezbyt duzym rozmiarze