http://www.rp.pl/artykul/10,886330-S...w-Tatrach.html
Dzięki...powinienem podesłać Ci uśmiech za pomoc...ale nie w tym, tragicznym, temacie. Pozdrawiam
Wersja do druku
http://www.rp.pl/artykul/10,886330-S...w-Tatrach.html
Dzięki...powinienem podesłać Ci uśmiech za pomoc...ale nie w tym, tragicznym, temacie. Pozdrawiam
A jaki to ma związek z GOPRem i Bieszczadami?
Nic. Było o Babiej Górze i o akcji GOPR-u, więc pomyślałem, że przez analogię i dla ostrzeżenia...Jeśli zupełnie nie na temat to Admin wykasuje. Pozdrawiam
Dużo dziwnych rzeczy zamieszczają media o ostatniej akcji Gopr-u. Z Cisnej wyrusza człowiek na Wetlińską ???
www.rmf.fmCytat:
(...)Turysta wyszedł w góry wczoraj około godziny 18. Z Cisnej obrał kierunek na Połoninę Wetlińską. Mężczyzna zapomniał jednak zabrać ze sobą latarkę, nie naładował także telefonu komórkowego. A to podstawowe rzeczy, jakie należy mieć przy sobie idąc w góry.
Około 22 mężczyzna zadzwonił do ludzi, u których wynajmował pokój, powiedział, że się zgubił się i poprosił o pomoc. Niestety w czasie rozmowy jego telefon się rozładował. Zaalarmowani goprowcy znali tylko przypuszczalne miejsce pobytu 26-latka. Po kilku godzinach poszukiwań udało im się jednak znaleźć zaginionego. Był wystraszony, mokry i wyziębiony, ale nic mu się nie stało. Ratownicy bezpiecznie sprowadzili go na dół.
Może dotarł do Kalnicy i tamtędy wchodził.W lesie na podejściu a zwłaszcza po ciemku zgubić się łatwo.
Ciekawe zdjęcie na jednym z portali o akcji na Wetlińskiej.Tylko zamiast zdjęcia połoniny zdjęcie Tarnicy.
Ech dziennikarze
Aż się prosi, żeby po sprowadzeniu takiego delikwenta do bezpiecznego miejsca GOPRowcy wyciągali odpowiedni blankiet i pytali "... na kogo faktura...?" Ja rozumiem, może ktoś zasłabnąć, piorun może kogoś razić, rękę lub nogę ktoś czasem skręci, albo złamie, ale wychodzić o 18 na zgubienie ?
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,tit...f347&_ticrsn=3 coś więcej wiadomo?
czy wiecie jak się zachować, gdyby spotkać osobę potrzebującą na miejscu??
inna sprawa: -2'C..... masakra
"Tragedia w Bieszczadach. Nie żyje 61-letnia turystka.
Zmarła 61-letnia turystka ze Szczecina, którą ratownicy GOPR znaleźli pod najwyższym szczytem polskich Bieszczad Tarnicą - poinformował ratownik dyżurny bieszczadzkiej grupy GOPR Jakub Dąbrowski.
Do szpitala w Ustrzykach Dolnych trafiła także ok. 50-letnia kobieta. Turystkę ratownicy znaleźli w połowie drogi na Tarnicę, spiesząc z pomocą 61-latce.
- Zaraz po otrzymaniu zawiadomienia, że pod Tarnicą znajduje się nieprzytomna 61-letnia kobieta podążyli tam ratownicy. W połowie drogi na Tarnicę natrafili na inną poszkodowaną. Ok. 50-letnia kobieta była wyziębiona i nieprzytomna - powiedział Dąbrowski. Kobietę zwieziono na dół, a następnie przewieziono do szpitala w Ustrzykach Dolnych. Nadal nie odzyskała przytomności. Pozostali ratownicy podążyli do 61-letniej turystki.
- Rozpoczęta na miejscu akcja reanimacyjna nie dała jednak pozytywnego skutku. Zadecydowano, że kobieta zostanie zniesiona na dół. Tam ok. godz. 21 lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził jej zgon - dodał ratownik dyżurny.
W Bieszczadach powyżej górnej granicy lasu są dwa stopnie mrozu. Wieje silny wiatr. Pada śnieg z deszczem. Panują bardzo trudne warunki turystyczne "
Znowu:-(
A jak sie zachować-ogrzewać trzeba głównie klatkę piersiową a kończyny zostawic w spokoju i na pewno nie pobudzać w nich krążenia.W skrajnych przypadkach może to spowodować dostarczenie do serca zimnej krwi i śmierć wychłodzonej osoby.Kończyny oczywiście tez przykrywamy.
coś w tym jest.
mnie uczono 4 najważniejszych zasad:
1. zlikwidować źródło zagrożenia (jeżeli występuje - np w sytuacji, np gdy poszkodowany jest przy ruchliwej drodze)
2. powidomić służby medyczne (przy braku tętna należy to uczynić zanim się rozpocznie RKO)
3. ogrzać (szok! - nawe, jak ktoś złamie nogę należy mu zapewnić komfort cieplny)
4. mówić do poszkodowanego (nawet jak jest nieprzytomny)
jeszcze jedna znaleziona informacja: "Nieprzytomnej kobiecie leżącej w okolicy Tarnicy towarzyszyły trzy osoby." :(
I tylko się zastanawiam czym kierowały sie te osoby wychodząc w góry przy takiej pogodzie.Warunki złe,wychłodzenie organizmu może oznaczać ze ubrane były nieodpowiednio.A przeciez to były osoby w wieku dojrzałym nie żadni gówniarze
A u nasz lampa w Karkonoszach i mrozik. Na szczęście bez śniegu.
Nie ma co krytykować ludzi za to, że dali się przyłapać francy w górach. Każdemu się to zdarzyło, choć oczywiście w dobie niezwykle łatwego dostępu do informacji o pogodzie za błąd można uważać brak zainteresowania prognozami i oczywisty w takim razie niedostatek w ekwipunku.
Warto zwrócić uwagę na wiek ostatnich ofiar w górach (w Tatrach też). Wszystko to osoby 50+. Czyżby co raz więcej ludzi było skłonnych przeceniać swoje siły?
Derty
Jakby na to nie spojrzeć szkoda kobiety , ciekawe z tym załamaniem pogody... wydaje mi się ,że od rana było zimno.Jednak nie mieszkam pod Tarnicą,więc głowy sobie nie dam uciąć.
Też tak mi się*wydaje, że wczoraj od rana musiało być*wszędzie zimno (u mnie było ale to Lublin :) - chyba, że to była taka sytuacja: rano trochę słońca i przeświadczenie że przecież*we wrześniu chłodny poranek zmienia się w piękny ciepły dzień. Oczywiście wystarczy sprawdzić prognozę (lub satelitę jeśli się ma kawałek zasięgu i komputeropodobnego urządzenia) by nabrać podejrzeń. Zakładam, że we wrześniu nie ma na szlakach "japonkowców" - i może mieli ubranie na + 10C - a zaskoczyło ich 0C, silny wiatr i ulewa...
Wczoraj od rana pod Tarnicą lało, wiało, chmury wisiały na wys. dolnej granicy lasu więc o załamaniu nagłym nie mogło być mowy.Pogoda załamała się w nocy ze środy na czwartek.
Hej !
Co roku czyta się o wypadkach w górach bedących skutkiem załamania pogody.Ale nikt nie pisze że przynajmniej połowa poszkodowanych zupełnie nie była przygotowana do wyjscia na szlak.
Brak sprawdzenia prognozy,w sezonie jesiennym i wczesną wiosną-brak jakiegokolwiek dodatkowego (zapasowego) ubrania-kurtki,polaru,itp.Przecenianie swoich sił-idzie się na zasadzie-jakoś to będzie !
Wszystko sprowadza się albo do braku wyobraźni,albo braku obeznania z górami lub lekceważenia ich.Tarnica ? -a co to za górka ?! -śmigniemy na nią w godzinkę-moze dwie,zaraz wracamy.Co nam może się stać.Sam-wielokrotnie byłem świadkiem głupoty-bo inaczej nie mozna tego nazwać-ludzi wychodzących na szlak w b.niepewną pogodę.A na Babiej Górze to już czasami"kopara opada".W takim załamaniu pogody -koniec lata !-zwaliły się chmury znad Orawy-zaczął wiać wiatr z deszczem ze śniegiem-wiało towarzystwo ubrane na letniaka z Diablaka że hej.Najbardziej rozwalił mnie tatus w "adidaskach" który zostawił ślizgającego się kilkunastoletniego syna za sobą i gnał na dół.
Więcej wyobraźni i pokory w stosunku do gór.
PS.-wycofanie się to żaden obciach-wręcz przeciwnie-oznaka zdrowego rozsądku.
Pozdrawiam !
Nie, przedwczoraj o 14.00 zeszłam z grupą z Wetlińskiej. Warunki były rewelacyjne, byłam tylko w lekkim przewodnickim polarze i w bucikach półotwartych. Po 15.00, już w Czarnej zaczęło padać, w Ustrzykach D padało o 15.30, w Lesku o 17.00 nie było deszczu. Wczoraj było makabrycznie źle.
"dzielny" pan sam się znalazł...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/121019742
"Lescy policjanci poszukiwali wczoraj 55-latka, którego zaginięcie zgłosiła żona. Para odpoczywała w jednym z ośrodków wypoczynkowych w Bukowcu. Mężczyzna odnalazł się w domu, do którego wrócił taksówką.
Pomiędzy małżonkami w sobotni wieczór doszło kłótni. 55-latek wyszedł z pensjonatu i nie wrócił przez całą noc. Zaniepokojona kobieta w niedzielę, koło południa, poprosiła o pomoc policję.
Podczas poszukiwań, prowadzonych razem z GOPR ustalono, że w niedzielny ranek mężczyznę odpowiadającego rysopisowi widziano w Polańczyku. Miał wsiadać do zamówionej taksówki. Jak się okazało, mieszkaniec powiatu lubaczowskiego po prostu wrócił do domu. Dopiero po powrocie powiadomił rodzinę, gdzie jest."
Są sprawy losowe (kontuzje, zasłabnięcia itp) oraz głupota i nieodpowiedzialność ludzka. To drugie powinno być płatne. 100%.
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/new...owc,nId,774084 znowu jacyś nieśmiertelni-oby wyszli cało
Już ich znaleźli.
"Ośmiu ratowników górskich przeczesywało las między Wołosatem a Przełęczą Bukowską. Mężczyźni zostali odnalezieni przez współpracujących z GOPR funkcjonariuszami Straży Granicznej - ok. 45 kilometrów od miejsca, które wskazywali w rozmowie telefonicznej z ratownikami." - strach pomyśleć gdzie byli a gdzie myśleli że są. zrozumiałabym jeszcze pomylić się o 2 km ale o... 45? w stanie wycieńczenia (skoro dzwonili po gopr) pewnie przeszli kawalątek, więc skąd 45 km rozbieżność. to coś w stylu -jestem na łopienniku i mówię że jestem na tarnicy...
Może ktoś chciał kliknąć 4, albo 5 a poszły obie cyfry ? Swoją drogą kolejna porcja bezmyślności.
Pozostaje jedynie żałować że znaleziono ich w Polsce a nie na Słowacji-tam zapłaciliby za akcje ratunkową i może przez kieszeń do rozumu komunikat by dotarł
Totalne bzdury pismaka - 45km dalej, jeszcze leżę na podłodze...
Za http://www.radio.rzeszow.pl/powiat-b...-turyst%C3%B3w
Udana akcja GOPR i Straży Granicznej w Bieszczadach.
W nocy znaleziono dwóch turystów, którzy po południu zeszli ze szlaku. Ratowników GOPR poinformowali, że ze względu na załamanie pogody w rejonie Kopy Bukowskiej schodzą potokiem w kierunku Wołosatego. W trakcie wędrówki zaczęli tracić siły i wezwali na pomoc GOPR. Ratownicy górscy i funkcjonariusze Straży Granicznej od godz. 17 przeczesywali lasy między Wołosatem a Przełęczą Bukowską. Okazało się, że turyści poszli w przeciwnym kierunku i w około 20.30 zeszli w dolinę Sanu, gdzie znaleźli ich pogranicznicy.
33 i 29-letni mieszkańcy Jarosławia byli przemoczeni i zmęczeni, ale nie wymagali pomocy medycznej. Choć byli dobrze przygotowani do wyprawy, zgubiło ich zejście z oznakowanego szlaku. Jak się okazało zostali odnalezieniu ok. 4 - 5 kilometrów od miejsca, które wskazywali w rozmowie telefonicznej z GOPR.
Owszem, turyści się pogubili ale pismacy chyba bardziej ;)
Gofry miały też ponoć kiedyś problem z lokalizacją ze względu na mylne nazewnictwo w niektórych mapach. Wysoka zamiast Smereka.. i takie tam..
:roll:Chciałbym, aby Polskie Wysokie Bieszczady miały w jakimkolwiek kierunku 45 km:-D
:mrgreen:
Właśnie pogonili z osprzętem z Sanoka w Bieszczady , zapewne kolejna akcja .....
no cóś na onecie podali http://http://wiadomosci.onet.pl/reg...wiadomosc.html
Cytat:
Ratownicy bieszczadzkiej grupy GOPR wyruszyli na pomoc grupie młodych ludzi, którzy znajdują się w okolicach Bukowego Berda w Bieszczadach – poinformował naczelnik grupy Grzegorz Chudzik.
Ok. 10-osobowa grupa młodzieży ze szkoły przetrwania we Wrocławiu poprosiła o pomoc telefonicznie – dodał Chudzik.
W akcji oprócz ratowników górskich uczestniczy Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Pewnie jakaś pseudoszkoła pseudoprzetrwania zawróciła młodej fali w głowach superprzeżyciami...i mają przeżycia. Oby nie skończyło się tragicznie.
Pozdrawiam
Oby się nie skończyło.Tragicznie oczywiście.
Ale toż to głupota.O ile rozumiem chęć wyjścia zimą w góry to chyba jednak sporo ludzi przesadza.Jakieś tam przygotowanie ,jakiś rozum trzeba mieć a nie tylko narażać innych.Ech,ręce opadają.
no jestem pod wrażeniem pomysłowości szkoły przetrwania.... bardzo dużym wrażeniem...
a w radyju podali, ze widoczność bliska 0 i wiatr kole 70km/h....Cytat:
- Przed godz. 9 zostaliśmy poinformowani, że grupa młodzieży ze szkoły przetrwania we Wrocławiu biwakowała w okolicach Bukowego Berda. 10 osób wymaga ewakuacji. Młodzi ludzie siedzą w zasypanych namiotach, mają odmrożone nogi. Nie są w stanie założyć butów, które są zamarznięte. Jeżeli do nich dotrzemy, to zacznie się bardzo długa, wielogodzinna akcja ewakuacyjna - mówi rzeszow.gazeta.pl Grzegorz Chudzik, naczelnik bieszczadzkiej grupy GOPR.. - Warunki są bardzo trudne, jeszcze do młodzieży się nie przebiliśmy - dodawał Chudzik.
Nie dalej, jak w sobotę, byłam na Hali Krupowej, w masywie Policy. Mgła, ciemność, zerowa widoczność, wiatr miotający śniegiem, na Hali jedyna droga przejeżdżona skuterem. Tyczek brak. O północy do schroniska dotarła dwójka turystów. Szukali dojścia do schroniska dwie godziny, błąkając się po zawianej i zamglonej Hali. Ślady skutera znikły dawno, nasze ślady (osiemnastoosobowej grupy!) także dawno zawiane.
Dobrze, że w ogóle udało im się dotrzeć.
Zima to nie żarty, szkoła przetrwania... Zabawa w zimę, bywa, że potrafi skończyć się bardzo tragicznie.
Oby udało się zwieźć wszystkich szczęśliwie.
Moim zdaniem to nie zabawa w zimę, a "zabawa" nieodpowiedzialnych dorosłych w takie właśnie szkoły przetrwania. Byle tylko czesać kasę od naiwnych małolatów (i ich rodziców), którym wbija się w głowy że po takim kursie będą Pałkiewiczami co najmniej. Oby mnie zostali kalekami. "Może być bardzo źle - twierdzą goprowcy"
Pozdrawiam
Mam nadzieję, że jednak bardzo źle nie będzie. A geniusze ze szkółki poniosą konsekwencje...
chyba ''szkoła głupoty'' a nie'' przetrwania ''
Zaraz psy wieszacie na szkole przetrwania. Może któreś zasłabło, złamało gicz, coś tam, coś tam... Wypadki chodzą po ludziach. Skoro potrafili zadzwonić po GOPR, to chyba znaczy, że potrafią przetrwać:twisted:
Pzdr
Derty