Zamieszczone przez
dorota z krakowa
Trochę mi teraz głupio, że rozpoczęłam ten wątek.
Lucyno, ja kiedyś ostro piłam i wiem, jak nawet jeden kielonek zmienia wszelkie perspektywy i oceny. Wchodzę na szczyt - piękna panorama - zachwyt pełny; czy trzeba to pogłębiać sztucznymi podnietami?
Kiedyś ktoś mi powiedział - NIE GAŚ SŁOŃCA WÓDKĄ...
Może dlatego tak mnie drażni, złości, gdy w obliczu takich fantastycznych widoków usiłuje się podnieść to jeszcze do potęgi przez alkohol; a po zejściu do bazy - jedynie mgliste wspomnienia.
Z tych też powodów, ilekroć jestem w Bieszczadach w ogóle unikam alkoholu. Aby przeżyć, posmakować piękna całą swoją prawdziwą istotą, swoimi zmysłami wszystkimi takimi, jakie one są - może biedne, prymitywne, naiwne i co tam jeszcze, ale kiedy powracam do zatrutego spalinami Krakowa, w każdej chwili mogę wywołać w głowie swojej fantastyczny widok - np. z Dwernika Kamienia - niezmącony niczym.Tylko trochę ciężko mi wymazać z niego tych "przebranych w turystyczne ciuchy turystów" pijących wódkę.
Dlatego rozpoczęłam ten wątek.