A ja głupi myślałem, że Lwów też jest na Ukrainie a on już chyba w Strefie Schengen.
Co do nieprzyjemności to na Ukrainie właśnie we Lwowie najczęściej się Polakom przytrafiają co nawet może potwierdzić kilku użytkowników tego forum. W górach jest bezpieczniej niż w naszych Bieszczadach. A przez to że niema jeszcze tam komercji to i milej niż u nas.
Co do granicy to do niedawna były na niej kolejki ale ja przez ostatnie 2 lata omijałem je jeżdżąc przez Słowację gdzie ich nie było. Obecnie w zaostrzeniu przepisów celnych i na naszym przejściu w Krościenku zrobiło się pusto. Owszem przekraczanie granicy nie jest może frajdą ale nie jest horrorem a osoby z poczuciem humoru mają nawet ubaw. Zniesiono niedawno też karteczki imigracyjne tzw kwitoczki więc pozostaje tylko okazanie paszportu (kierowcy zieloną kartę i gdy auto jest zarejestrowane na obcą osobę upoważnienie notarialne, nie można też wjechać na UA autem lizingowanym -chyba że się coś zmieniło) i w zależności od humoru celnika trzeba wypełnić deklarację celną. Skromny ofiara może zaoszczędzić wypełniania kwitu ;)
Sprawdzanie polega na zaglądnięciu do auta bez wyciągania nawet bagażu. Miałem jedynie raz przypadek gdy mnie dokładnie przetrzepali bo miałem w samochodzie w torebce foliowej zioła prowansalskie i myśleli, że to narkotyki. Wyczuleni są też na punkcie noży więc jakiś wartościowych i większych lepiej nie zabierać bo zabiorą. Rozkręcają raczej nasi wracających ale to trzeba mieć passata kombi i 60 pieczątek miesięcznie w paszporcie, turyści przeważnie jadą bez żadnej odprawy celnej.
A dalej to już tylko sam miód i rozkosz