Czternastak!
No to masz jeszcze jeden powód do ..... irytacji (niemal pod "nosem). Powód taki na ok. 1200m (czy wystarczająco duży/długi?). A myślę ,że będzie większy (w sensie dłuższy).
Pozdrawiam PF
Wersja do druku
A bedzie bedzie nie nowina ciagle slychac ze tu lub tam maja robic cos nowego pytanie ile z tego prawdy. Pusc cos pary to zweryfikujemy wiedze w tym temacie.
pozdrowki
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ON00/175214794Cytat:
Na Podkarpaciu powstanie system ostrzegania i monitoring lasów
Małgorzata Froń
Zarząd województwa wybrał do dofinansowania projekty, których realizacja ma zapobiegać różnego rodzaju zagrożeniom, w tym powodziom i pożarom lasów.
Ponad 1 393 mln zł na realizację projektów wczesnego ostrzegania przed katastrofami naturalnymi trafi do powiatu ropczycko-sędziszowskiego i Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasów Państwowych - Nadleśnictwa Lubaczów.
Powiat ropczycko-sędziszowski na rozbudowę systemu monitoringu, łączności i wczesnego ostrzegania mieszkańców przed powodzią, dostanie ponad 400 tysięcy zł. Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasów Państwowych - Nadleśnictwa Lubaczów, za otrzymane prawie milion złotych wprowadzi monitoring przeciwpożarowy lasów w Nadleśnictwach: Lubaczów, Jarosław, Narol, Oleszyce i Sieniawa.
http://esanok.pl/?ak=news_c&pan=n&do...d=9186&strona=Cytat:
Wzrosło kłusownictwo, spadła liczba kradzieży drewna
(19-04-2010 )
Analiza zwalczania szkodnictwa leśnego w jednostkach RDLP w Krośnie za rok 2009 wskazuje na wzrost przestępczości leśnej. Najczęściej, bo aż 1321 razy strażnicy leśni mieli do czynienia przypadkami bezprawnego korzystanie z lasu.
To jest o 8% więcej niż przed rokiem. Na sprawców nałożono 522 mandaty karne, zaś w 766 przypadkach udzielono pouczeń. Sześć spraw znalazło swój finał w sądach grodzkich a 8 przypadków przekazano do innych organów ścigania według właściwości.
Najczęściej popełniane wykroczenie to wciąż wjazd do lasu pojazdami silnikowymi w miejsca niedozwolone (852 przypadki) i uszkadzanie drzew i krzewów (182 przypadki). Stwierdzono też 82 przypadki zaśmiecania terenów leśnych, a 61 sprawców ukarano za zbiór płodów runa leśnego sposobami niedozwolonymi. Ukarano 24 osoby za nieprzestrzeganie przepisów przeciwpożarowych i tyleż samo za puszczanie luzem psa w lesie. Łącznie ujawniono 92% sprawców wykroczeń.
Tradycyjnie najpoważniejszą grupę przestępstw leśnych stanowią kradzieże drewna, których zanotowano 467 przypadków, a więc 10% mniej niż przed rokiem. Wykrywalność tych przestępstw wzrosła jednak z 42 do 46%. Masa skradzionego surowca to 1059 metrów sześciennych (spadek o 12%), z tego aż 830 metrów sześciennych to drewno stosowe. 407 spraw zostało wszczętych przez jednostki LP (87 %), zaś 51 zostało przekazanych do prokuratury lub policji. Godny uwagi jest wysoki, sięgający 87%, wskaźnik restytucji należności za skradzione drewno
Znacznie wzrosło natomiast kłusownictwo – zanotowano 32 przypadki, to o 15 więcej niż w 2008 roku. Przy użyciu broni palnej i wnyków leśni przestępcy zabili: 15 jeleni, 10 saren, trzy dziki, sześć lisów, wilka i bobra, a także cztery orły bieliki. Wykryto jedynie 12% sprawców, zaś wartość skłusowanej zwierzyny wyliczono na 143 120 zł. Najwięcej przypadków kłusownictwa stwierdzono w nadleśnictwach Krasiczyn i Dynów. Pracownicy Służby Leśnej w ramach działań akcyjnych, jak i codziennych obchodów lasu zlikwidowali: 386 wnyków, 33 sidła na zwierzynę drobną i trzy samołówki na ryby. Sprawcom odebrano dwie sztuki broni palnej oraz jedną kuszę. Najwięcej urządzeń kłusowniczych zlikwidowano w nadleśnictwach: Tuszyma, Mielec, Narol, Leżajsk i Krasiczyn.
W roku 2009 zlikwidowano dwie zorganizowane grupy przestępcze zajmujące się kradzieżą drewna i kłusownictwem.
Funkcjonariusze Straży Leśnej prócz codziennej pracy uczestniczą też w akcjach z udziałem Policji, Straży Granicznej, Straży Miejskiej, Inspekcji Transportu Drogowego, Państwowej Straży Rybackiej, Państwowej Straży Łowieckiej. Akcje te miały na celu kontrolę legalności pozyskania oraz zgodności przewożonego drewna, legalności pozyskania zwierzyny łownej oraz zwalczania kłusownictwa oraz przestrzegania przepisów zachowania się w lesie.
- Działanie akcyjne we współpracy z innymi służbami ma sens, gdyż pozwala na wykorzystanie ich możliwości technicznych – mówi Wojciech Zajdel, specjalista ds. ochrony mienia RDLP w Krośnie. – W trakcie ostatnich akcji ujawniliśmy 2 sprawców kradzieży drewna, 1 sprawcę nielegalnego pozyskania zwierzyny niezgodnie z odstrzałem, 1 sprawcę wywozu śmieci do lasu. Nasi strażnicy nałożyli też 10 mandatów karnych i udzielili 14 pouczeń sprawcom wykroczeń leśnych.
Dyrektor RDLP w Krośnie był inicjatorem akcji o kryptonimach: „Woda i las”, „Solińska jesień”, „San 2009”. Ich celem było ujawnienie przestępstw i wykroczeń na terenach chronionych, zapobieganie nielegalnym wjazdom do lasu samochodami terenowymi, quadami i motocyklami crossowymi oraz działania prewencyjne w zakresie kłusownictwa.
Strażnicy uczestniczyli też w corocznych akcjach „Stroisz” i „Choinka” ogłaszanych przez Dyrektora Generalnego LP. W ich trakcieujawniono 27 przypadków kradzieży drewna, 12 przypadków kłusownictwa, 9 przypadków kradzieży choinek lub stroisz. Na sprawców wykroczeń nałożono 69 mandatów karnych, zlikwidowano 137 wnyków, a także ujawniono przypadek kierowania pojazdem silnikowym w stanie po spożyciu alkoholu.
W czasie prowadzenia czynności służbowych przez strażników miały też miejsce niebezpieczne zdarzenia. Na terenie Nadleśnictwa Kolbuszowa sprawca kradzieży drewna dopuścił się czynnej napaści na strażników – ci musieli użyć siły fizycznej, zaś sprawca skazany został prawomocnym wyrokiem za znieważenie funkcjonariuszy na służbie oraz utrudnianie wykonywania czynności służbowych. W tymże nadleśnictwie strażnicy leśni zmuszeni byli użyć siły fizycznej w stosunku do dwóch złodziei drewna, złapanych na gorącym uczynku, którzy usiłowali zbiec.
Edward Marszałek - Rzecznik RDLP w Krośnie
Źródło:RDLP Krosno
Kiedys wpadli na taki pomysl aby straznikami zrobic klusownikow pomysl wypalil teraz ci co strzega dewastuja ciekawa analogia.A tak bardziej do tematu bylem w Bieszczadach calkiem niedawno i co? Dorzynaja resztki las pozaparkowy cieniutki jest, starych drzew malo oj malo. Co dalej ktos nie wierzy w moje wypociny.No to niech ten ktos uda sie zima badz wiosna w Krywe. Na Rylim spojrzy w Otryt (z tego miejsca przy dobrej widocznosci widac niemal cale pasmo mowimy o pd stokach oczywiscie).W tym czasie korony drzew zielenia lisci nie przyslonia smutnej prawdy. Juz nie trzeba tablicy informacyjnej gdzie w Otrycie znajduje sie rezerwat widac go golym okiem. Ciemnieje gestwina pni i koron niczym jakis przeszczep posrod otaczajacych rzadzizn.
Jedyne czego liczba rosnie w bieszczadach to wszelkiej masci tablic informacyjnych (za to tez ktos kase bierze). Dochodzi do absurdu wszystko jest nazwane ponumerowane wszedzie szlaki sciezki dydaktyczne a gdzie wlasna inwencja turysty jego odkrywczosc i satysfakcja z dokonanych odkryc co? Nie, nie wszystko trzeba podac na tacy gotowe . Idac tym tropem we Wloszech powinnismy sie potykac o tabliczki informacyjne. Bylem niedawno w tamtejszych gorach w okolicy z licznymi wodospadami i pieknym starym budownictwem owszem troche tablic w wiekszych miasteczkach troche przewodnikow czy prospektow i tyle. No ale mieszkamy w Polsce jak spiewal Kazik.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...KA02/306366797Cytat:
W Bieszczadach leśnicy oczyszczają szlaki turystyczne z drzewnych zapór
Krzysztof Potaczała
Zima narobiła bałaganu w górach – niektóre szlaki piesze nadal zawalone są drzewami. Przed 1 maja wszystkie powinny być udrożnione.
Tak wyglądało sporo szlaków turystycznych w lasach po ciężkiej zimie. Obecnie większość jest drożnych.
(Fot. Archiwum BdPN)
Pierwsze połamane drzewa padły jeszcze późną jesienią 2009 r. Potem długotrwale opady śniegu i silne wiatry spowodowały, że połamały się kolejne i kolejne. Wiele pieszych tras, w tym główne szlaki turystyczne, zostały zatarasowane.
– Usuwaliśmy przeszkody na bieżąco, dzisiaj zostało nam już niewiele do roboty – informuje Ryszard Prędki z Bieszczadzkiego Parku Narodowego. – Przed pierwszym majowym weekendem uporamy się ze wszystkimi przeszkodami na podległym nam terenie.
W BdPN nieczynna jest trasa z Widełek na Bukowe Berdo. Problemy z bezpieczną wędrówką mogą mieć turyści maszerujący na Magurę Stuposiańską (poza BdPN) oraz w rejonie Cisnej na lesistych szlakach.
– Przestrzegamy, by nie wybierać się tam bez uzyskania potwierdzenia, że wszelkie kłody drewna, konary drzew i inne przeszkody zostały usunięte – podkreśla Grzegorz Chudzik, naczelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR. – W razie kłopotów, wypadku, będziemy mieć trudności z szybkim dotarciem do poszkodowanych.
http://www.bieszczady.net.pl/?fn_mod...ews&fn_id=2318
Cytat:
Lasów nam przybyło 2010-05-31 12:54:35 CEST
Kilka lat temu Pracownia Badań Społecznych opublikowała wyniki sondażu dotyczącego m.in. wiedzy Polaków na temat lasu i leśnictwa. Okazało się, że na pytanie o zmiany powierzchni leśnej w kraju po ostatniej wojnie aż 54% rodaków odpowiedziało, że lasów w Polsce ubywa. To dość zaskakujące wyniki, biorąc pod uwagę częste doniesienia medialne o akcjach sadzenia drzew, o zalesieniach gruntów porolnych, o miliardach sadzonek hodowanych co roku w szkółkach leśnych w całej Polsce. Socjolodzy wyjaśniają to faktem, że ludzie widzą zręby w lesie, składy drewna przy drogach, wyjeżdżające samochody obładowane kłodami, natomiast nikt przecież nie widzi, jak las rośnie. Bo rośnie on dość wolno, a my rzadko zauważamy powolne zmiany szaty roślinnej w naszym otoczeniu.
Warto zatem sięgnąć do faktów w tej mierze i uświadomić sobie, że Polska jest krajem, który po ostatniej wojnie dokonał ogromnego wysiłku w dziedzinie zwiększenia lesistości.
Nieco historii
Lasów w naszych górach było niegdyś dostatek. Jednak wraz z ekspansją człowieka w doliny górskie musiał on ustępować. Akcja osadnicza rozpoczęta w XVI wieku sprawiła, że niemal wszystkie bieszczadzkie doliny zostały zasiedlone ludnością pasterską. Poszukiwania nowych, dogodnych pastwisk powodowały ciągłe karczowanie lasów. Poszerzono nawet połoniny, a więc obszary w górnej granicy lasu, z przeznaczeniem pod wypas. Również tereny leśne wykorzystywano jako pastwiska, doprowadzając do rozluźnienia zwarcia drzewostanów i ich biologicznej degradacji.
Jednak prawdziwy dramat lasów bieszczadzkich rozpoczął się wraz z upadkiem polskiej państwowości. Rząd austriacki od 1775 roku rozpoczął sprzedaż dawnych lasów królewskich, w dzisiejszym rozumieniu – państwowych. Dziś moglibyśmy rzec – prywatyzował je. Do końca XVIII wieku zbyto na terenie Galicji 218 majętności. Paradoksem powiększającym dramat lasów był fakt, że nabywcy pokrywali należność za zakup, ze środków uzyskanych już ze sprzedaży drewna. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że sprzedaż dokonywana była po zdecydowanie zaniżonej cenie. Przykładowo; dobra krośnieńskie liczące 16,7 tys. ha sprzedano po cenie 3,35 zł za hektar, podczas gdy w owym czasie za sąg drewna opałowego ( 4 metry przestrzenne) w Galicji trzeba było zapłacić nawet 16 złotych. To oznacza, że hektar lasu wyceniano o wiele niżej niż metr przestrzenny drewna opałowego. Była to celowa polityka rządu zaborczego, mająca na celu zapewnienie cesarstwu szybkiego dopływu gotówki, ale też przychylności elit naszego narodu, a tym samym neutralizację niepodległościowych dążeń Polaków. Jak wiemy, w Galicji przyniosła ona zamierzony skutek – powstańczych zrywów tu nie było.
Jednak skutki tej polityki dotkliwie odbiły się na stanie lasów, zwłaszcza w Karpatach, gdzie do połowy XIX wieku rozprzedano większość dawnych królewszczyzn w górskich okolicach. Dobra te trafiały najczęściej do rąk polskiej szlachty, zaś w drodze późniejszych transakcji stawały się własnością przedsiębiorców z terenu całej monarchii austrowęgierskiej, którzy jedyną funkcję lasu widzieli w pozyskaniu drewna. Dość powiedzieć, że o ile dobra królewskie, a więc w dzisiejszym znaczeniu narodowe, u schyłku I Rzeczpospolitej stanowiły około 44% powierzchni całej Galicji, to pod koniec XIX wieku ich powierzchnia skurczyła się do zaledwie 3%.
W XIX wieku puszcza karpacka stała się obiektem bezprecedensowej eksploatacji i to nie tylko na obszarze dzisiejszych Bieszczadów. Zanotowany spadek lesistości tego terenu z 85% w wieku XVI do zaledwie 38% w końcu XIX wieku świadczy o ogromnej presji człowieka w tych dzikich, wydawać by się dziś mogło, górach. Stan ten wpłynął również na przeobrażenia składu gatunkowego drzewostanów. Obrazowo opisał je Wiktor Schramm w książce „Lasy i zwierzyna Gór Sanockich”: Zdeklasowane dzikim wyrębem lasy niższych gór i przedgórza dawały coraz więcej miejsca osice, brzozie, olszy szarej i krainie jałowca. Osika wraz z iwą, wierzbami i brzozą obsiadły zręby raczej przejściowo, mniej lub więcej ustępując potem właściwym dla danego rejonu drzewom leśnym. Olsza sadowiła się niekiedy w towarzystwie iwy, wierzb, leszczyny itd. Uparcie i władczo. Kraina jałowca w niejednym miejscu dominowała przez długie nawet lata.
W miejsce dawnych wielogatunkowych lasów z przewagą jodły i znaczącym udziałem buka, jaworu, jesionu i wiązu, pojawiły się monokultury, głównie bukowe. Naturalne procesy, przywracające naszym lasom ich dawne oblicze, potrwać muszą jeszcze kilkaset lat. Przyspieszyć je może rozsądna ingerencja człowieka.
Liczby mówią o lasach
Lesistość Polski wzrosła z niecałych 21% w 1945 roku, do 29% obecnie. Zasoby drzewne, wyliczone końcem lat 50.XX wieku na niecałe 800 mln metrów sześciennych, podwoiły się i wynoszą obecnie ponad 1,6 mld metrów sześciennych. Z kolei przeciętna zasobność w Lasach państwowych wzrosła ze 150 mł/ ha w 1967 roku, do 238 mł/ ha obecnie. Przeciętny wiek lasów w kraju - 60 lat - stawia nas w szeregu państw o najstarszych drzewostanach w Europie.
Jeszcze korzystniej te parametry wyglądają dla Podkarpacia, a zwłaszcza dla jego górskich rejonów, gdzie średni wiek drzewostanów przekracza 72 lata, zaś zasobność nierzadko sięga 300 mł/ ha.
Najbardziej jednak czytelny jest wzrost lesistości regionu z 24% po wojnie do 37% obecnie - to drugi co do wysokości wskaźnik w kraju. Jest on wynikiem powojennej akcji zalesieniowej, która w naszym regionie nabrałanajwiększego rozpędu w latach 1959-1964. Wówczas to na terenie RDLP w Krośnie zalesiano przeciętnie ponad 3000 ha gruntów rolnych rocznie. Dzięki temu lesistość województwa już w 1965 roku osiągnęła 30,5%. Rozmiary zalesień zmalały początkiem lat 70.XX w. do około 1000 hektarów rocznie, zaś w kilka lat później poniżej 400 ha. Obecnie brak jest już zwartych obszarów gruntów przeznaczonych do zalesienia.
Dziś mało kto wie (a jeśli wie, to trudno mu uwierzyć), że w ciągu 20 lat powojennych zalesiono na Podkarpaciu 70 tysięcy ha, zaś dalsze 25 tys. ha samorzutnie porosło olszą szarą i sosną. Obecnie, kiedy lesistość regionu sięga 37%, zaś w niektórych gminach bieszczadzkich przekracza 80%, wydaje nam się, że dzika puszcza zawsze pokrywała nasz region.
Warto w tym miejscu odnotować też kwestie pozyskania drewna, którego na terenie RDLP w Krośnie pozyskuje się rocznie ponad 1,7 mln mł. Rozmiar pozyskania w Polsce sięga już 35 mln mł, stanowiąc około 65-70% rocznego przyrostu masy. To oznacza nie tylko ciągły wzrost zasobów drzewnych, ale również ciągłe zwiększanie się różnorodności biologicznej polskich lasów. I to chyba dobra wiadomość dla każdego, kto lubi las.
ŹRÓDŁO: Edward Marszałek
Kilka wiadomości (złych) dla kazdego, kto lubi las. Stokówka pod Dwernik Kamień ubita i zapewne gotowa do zwiezienia tych tysięcy kubików z okolicznych lasów. Na stokówce Zatwarnica- Rajskie za Krywem i do Tworylnego odcinkami pojawił się nowy gładki asfalcik. To pewnie cześć planów otwarcia tych terenów na ruch turystyczny. W ramach tych działań słyszałem również o planach udostępnienia i poprawy jakości (asfalcik) stokówki po przeciwnej stronie sanu (Sękowiec-Rajskie).
Fragmenty asfaltu pojawiły się, gdyż droga była bardzo zniszczona po zimie i trzeba było ją naprawić dla potrzeb prowadzenia gospodarki leśnej a nie turystyki. Chwilę po remoncie pojawiły się też znaki zakazu z jednej i drugiej strony więc nie rozumiem skąd obawa, że Nadleśnictwo remontuje drogę dla zmotoryzowanych turystów. Co do drogi Sękowiec-Rajskie to jej remont jest jak najbardziej wskazany a na otwarcie jej dla ruchu publicznego nie ma wg mnie co liczyć ze względu na eskulapy
Kolego czternastak piszesz o drodze pod Dwernik Kamień, czy jest to nowa droga za wodospadem Hylaty.
Tak Wojtek 1121
Laszlo moja obawa wynika jedynie z tzw. plotek tylko że tym razem przynajmniej część z nich to nie plotki. A znaki zakazu wiesz co sie tu robi ze znakami zakazu. Taki przykład jest znak za krzyżówką w Smolniku informujący o nośności naszej nowej drogi który jest zasłaniany czarnym workiem w czasie gdy tą trasą lecą transporty przekraczające tą nośność Wiesz był znak ni ma znaku. A najśmieszniejsze jest kto to podobno robi.
Ja to się tak znowu nie boję widząc jakość tej roboty (Tworylne-Krywe) hehehe.
Ale tak generalnie to jestem przeciwny poprawie jakości dróg niepublicznych przesz konik wszędzie pociągnie a ludzie dojdą na co nam te auta na stokówkach, kłótnie, pozwolenia kto może a kto nie może się nimi poruszać zamknąć to wszystko w pi... albo udostępnić i nie remontować niech niszczeje ziemia wszystko wyciągnie. Znak postawili mówisz? A gdzie? Za Tośką i na Obłazach? A ta droga to czyja w końcu jest?
Jeden znak pojawił za Tośką a drugi przy krzyżówce koło mostu w Rajskiem. Są to drogi wewnątrzzakładowe nadleśnictwa Lutowiska. To, że postawili znaki niczego nie zmienia gdyż wg Ustawy o lasach" Art. 29. 1. Ruch pojazdem silnikowym, zaprzęgowym i motorowerem w lesie dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach." Także zakaz obowiązuje tez na drogach leśnych bez znaków. Stokówki służą Administracji Lasów Pańswowych, osobom wykonującym usługi leśne, samochodom wywozowym a w tym przypadku także SG i GOPRowcom. Nie wiem czy chodziłeś/jeździłeś tam wiosną. Koleiny miejscami były na prawdę duże i łatwo było coś urwać stąd też Nadleśnictwo postanowiło najgorsze fragmenty wyremontować. Moim zdaniem, skoro mieli fundusze na położenie asfaltu to zrobili dobrze bo posłuży im na długo a gdyby tylko zasypali dziury kamieniami to po miesiącu nie byłoby śladu. Rozumiem, że turystom nie podoba się asfalt w bieszczadzkim lesie bo oczekują dziczy ale w tej dziczy żyją tubylcy i las jest dla większości rodzin źródłem utrzymania.
A jeśli chodzi o znaki dotyczące nośności dróg i mostów to, chcąc przestrzegać przepisów, z Bieszczadów nie ma możliwości wyjechać żaden transport drewna bo każdy mostek ma ograniczenie 7 lub 15 ton
Nie tylko turystom nie podoba się asfalt ale to detale, bardziej nie podoba się generalne gospodarowanie na tych terenach.
Zobaczcie kiedyś robota w lesie to było coś a stokówek mniej było teraz porobią drogi wszędzie, poobniżają koszta zasoby znikną i kto będzie robił i gdzie.... chyba za granicą. Przestancie mi mówić że jakość lasów w Bieszczadach nie spada temu nie zaprzeczają nawet starzy drwale co gdy spojrzą na buka to tylko metry widzą. Teraz leśnik zaznaczy a pilarz płacze bo z tego co zaznaczone dzieci nie wyżywi ale są sposoby i sposobiki ja to wszystko znam tylko dlaczego tak jest? Bo ktoś kiedyś coś żle zaplanował, oszacował bądź zwyczajnie ukradł a teraz to już leci efekt domina nic się zrobić nie da.
Strasznie pesymistyczne wizje. Statystyki temu zaprzeczają. Lesistość w Polsce wzrasta, średni wiek drzewostanów wzrasta, wielkość zasobów drzewnych wzrasta (z 1000mln m3 w połowie lat 60 do ok 2200 mln m3 obecnie). Na poprawę nastroju polecam "RAPORT O STANIE LASÓW W POLSCE 2009". Od stycznia 1989 r. do stycznia 2009 r., w lasach zarządzanych przez Lasy Państwowe przyrost grubizny drewna wyniósł 1061 mln m3. W tym czasie pozyskano 586 mln m3 grubizny, co oznacza, że 475 mln m3 grubizny, odpowiadające 45% całkowitego
przyrostu, zwiększyło zasoby drzewne na pniu. A więc lasy tną ok 55% tego co rocznie przyrasta. Skąd więc wizje o zagładzie polskich lasów?
Znam raport ale w sprawie bieszczadzkich lasów pozostanę pesymistą bo gdy jest dobrze to nie ma co poprawiać a gdy jest źle to przeważnie dążymy do lepszego. Ale lepiej i wygodniej spocząć na laurach.
Przecież sadzonka na ugorze to wzrost lesistości i średniego wieku nie?
Raz po wykładzie profesora z wydziału leśnego student podszedł do niego porozmawiać. Tematem rozmowy było łowiectwo a konkretnie o spadek jakości poroża jeleni w Bieszczadach na skutek złej selekcji nadmiernych odstrzałów itp. mniejsza o czas bo kto zna temat to wie o co chodzi (fakt, że tak było tylko dopiero teraz zaczyna się o tym rozmawiać ). Profesor jednak jak tylko to usłyszał wpadł we wściekłość zaczął coś mówić że studiował raporty, statystyki a tak poza tym to szydlarz (jeleń selekcyjny z porożem o formie wiecznych szpiców) też łanię może pokryć. No może ale co z tego bo jak jest widać gołym okiem ( i z lasami też to widać ). No więć student nie powiedział już nic podkulił ogon i poszedł sobie w końcu chciał zdać ten egzamin.
Sadzonki posadzone tam, gdzie wycięto dojrzałe drzewa średni wiek obniżają a lesistości nie zmieniają. Łowiectwo i jakość poroży jeleni to zupełnie inny temat. Ja mówiłem o drzewostanach nie zwierzynie
Ta......a jak się zalesia stare PGR-y?.... moje wtrącenie o łowiectwie miało tylko zobrazować jak się dzieje gdy zbytnio patrzymy na cyferki a za mało chodzimy do lasu (trochę jak z obecnym kryzysem a sprawą kredytów). Poprostu czasami widać coś gołym okiem a wyjaśnić się da na zdrowy chłopski rozum.
Jak się zalesia PGR-y to lesistość oczywiście rośnie i w taki właśnie sposób ta statystyka ma się zwiększyć do 33% pow PL. Ale sadzonkami nie zwiększa się zapasu grubizny bo takie drzewka przez pierwsze kilkanaście lat nie mają miąższości. Gołym okiem widzisz mały fragment lasu i szkoda Ci, że go ktoś wycina. Cyferki, które przytoczyłem obrazują to co dzieje się z lasami w całej Polsce przez ostatnie lata i wynika z nich, że nie jest źle. Nie są to wymyślne statystyki tylko wyniki pomiarów właśnie w tych polskich lasach dokonywanych. I zapewniam Cie, że nie patrze tylko na cyferki a po bieszczadzkim lesie chodzę prawie codziennie i obserwuję co się z nim dzieje :)
Drogi czternastaku, gdzie te pogromy lasu i gdzie Ci spragnieni chleba drwale? Za dużo rzeczy na chłopski rozum próbujesz pojąć, a to nie dobrze, bo wyrastasz nam tu na jakiegoś forumowego samoobrońcę, który dużo skrzeczy, jęczy i płacze, a nic nie robi, żeby zmienić swoją rzeczywistość. Choć, żeby zmieniać trzeba wiedzieć coś o tym, o czym się pisze.
Hehehehehe jak na czternastaka samoobrońcę przystało skrzeczę a ty jak na Marcina leśnika przystało bronisz no i wszyscy w domu nie.
No akurat siedzę w domu, ale nawet siedząc w domu nie lubię jak się uogólnia i wszystko sprowadza do jednego wora, że jest be. Tak jak różne są czternastaki - regularne i nieregularne, tak i różni są leśnicy ;)
Ja jestem tym nieregularnym, na odstrzał hehehehe
Eee tam na odstrzał. Obce są mi ideały pezetełowców. Różnorodnośc trza chronić. A nieregularność jest jedną z cech różnorodności ;)
http://wyborcza.pl/1,75478,15420367,...#ixzz2sifsN52I .Sorki Marcin lubię cię ale musiałem gdzie ci spragnieni pracy drwale? Odchodzą powoli po cichu bo to twarde chłopy i nie płaczą tylko ostatnio często coś wiszą szkoda.
Całe tereny Polskich gór Karpat zwłaszcza powinny być terenami o szczególnej polityce pozyskania drewna z nastawieniem na ochronę jeśli tego nie będzie przyszłość widzę tak osuwiska błotne i rzeki okresowe ( patrz san zeszłego lata ) Może i tak już jest za późno, powielamy przecież tylko światowy szablon deforestacyjny a może zaraz ktoś wyskoczy ze statystykami że tak wcale tak nie jest i wiek oraz ilość lasu na świecie wzrasta ...pitupitu. Znam aż nadto dobrze zależność nauka, naukowcy - kasa, pracownik- szef- kasa, kassssa tylko ona rządzi ona mamona hehehehehe
Manifest Wajraka: Lasy stworzyły sobie państwo
Adam Wajrak
08.02.2014 , aktualizacja: 08.02.2014 10:33
A A A Drukuj
Lasy Państwowe inwestowały pieniądze w drogi w najdzikszych miejscach. Tak, by dobrać się do resztek lasów naturalnych
Lasy Państwowe inwestowały pieniądze w drogi w najdzikszych miejscach. Tak, by dobrać się do resztek lasów naturalnych (Fot. Agnieszka Wocal / Agencja Gazeta)
Nie mam zamiaru atakować ministra środowiska ani rzucić się na rząd za to, że chcą przeznaczyć nieco z funduszy Lasów Państwowych na cele publiczne, bo to powinno stać się już dawno
Zacznę od prostej prawdy, o której wielu zapomina, w tym wielu leśników, traktując lasy jak swoją własność. Lasy w Polsce nie są własnością Lasów Państwowych i pracujących w nich leśników.
Lasy Państwowe tylko zarządzają 7 mln hektarów lasów, które są własnością skarbu państwa, czyli są własnością wszystkich obywateli. To dzięki temu, a nie wspaniałomyślności Lasów Państwowych, każdy obywatel ma prawo wolnego wstępu do lasu oraz zbierania w nich grzybów i jagód.
Poza grzybami i jagodami lasy to gigantyczny majątek, głównie w drewnie i zwierzynie, zgromadzony na powierzchni jednej czwartej kraju. I zasoby tej właśnie ćwiartki Polski państwo polskie przekazało ni to instytucji publicznej, ni to firmie, czyli Lasom Państwowym.
Piszę "ni to firmie, ni to instytucji", bo tak zachowują się Lasy. Gdy są dociskane przez ruchy ekologiczne, by mniej wycinały albo taniej sprzedawały drewno lokalnej ludności, to okazuje się, że są firmą, która musi dbać o zyski. Ale gdy jakiś polityk chce im zabrać pieniądze, to okazuje się, że są instytucją, która ma na celu dobro publiczne. Więc ta ni to firma, ni to instytucja dostała w zarząd jedną czwartą kraju oraz całkiem spore przywileje.
Wystarczy spojrzeć do sprawozdań finansowych, by się przekonać jakie. W latach 2011-12 przychody ze sprzedaży samego drewna to około 6,5 mld zł. Całkowite przychody to ponad 7 mld zł.
Konfitury leśniczego
Lasy płacą podatki gruntowe, tzw. podatek leśny, odprowadzają VAT uzyskany od kupujących drewno, ale zyski już nie trafiają do budżetu, choć wydawałoby się, że skoro zostały wypracowane na mieniu skarbu państwa, to byłoby to ich najwłaściwsze miejsce.
Mało tego, zyski nie były w swej głównej części opodatkowane. Od wielu lat Lasy nie płaciły podatku dochodowego od zysku ze sprzedaży drewna z lasów oraz upolowanych w nich zwierząt. Skarb państwa nie miał z tego za wiele, za to pracownicy Lasów całkiem sporo. Firma cieszy się niezwykłą popularnością jako miejsce zatrudnienia nie dlatego, że praca leśnika to romantyczna przygoda. Myślę o leśniczówkach, które można było jeszcze do niedawna kupić z całkiem sporą zniżką, czasami sięgającą 90 proc. ceny.
Ale tak naprawdę prawdziwymi konfiturami są zarobki. 25 tys. ludzi żyje z zasobów jednej czwartej kraju, które, przypomnijmy, mają na wyłączność. I żyje bardzo dobrze. Średnia płaca w Lasach według sprawozdania finansowego z roku 2012 to około 7 tys. zł. Ponieważ w Lasach zatrudnieni są również ludzie poza tzw. służbą leśną oraz robotnicy, to w samej służbie leśnej zarabia się jeszcze lepiej.
Ile? Łatwo sprawdzić, bo wielu leśników jest radnymi i muszą składać zeznania majątkowe. Otóż płaca leśniczego plasuje się między 7 a 9 tys. zł brutto, natomiast nadleśniczego może wynieść nawet 18 tys. zł brutto. Minister środowiska zarabia mniej, premier odrobinę więcej.
Ktoś powie, że to wielka odpowiedzialność bycie leśniczym lub nadleśniczym, że zarządzają oni zasobami przyrodniczymi i muszą być sowicie wynagradzani. Ale, po pierwsze, na prowincji, gdzie pracuje większość leśników, to ogromne pieniądze, a po drugie, pracownicy parków narodowych, gdzie odpowiedzialność jest jeszcze większa, nie są tak sowicie wynagradzani... Dość powiedzieć, że dyrektor parku zarabia gorzej niż leśniczy Lasów Państwowych.
Na ochronę przyrody mało
Podejrzewam, że większość czytelników jest przekonana, że Lasy Państwowe, owszem, wycinają i zarabiają krocie na naszym wspólnym majątku, ale na pewno hojnie płacą na takie szczytne cele jak ochrona przyrody. Bardzo bym chciał, żeby tak było, ale nie jest. Większość działań związanych z ochroną przyrody na terenie zarządzanym przez Lasy Państwowe jest finansowana ze środków publicznych. Te wszystkie programy, którymi Lasy się chwalą, np. ochrony głuszca albo małej retencji, są finansowane głównie ze środków unijnych lub z funduszy ochrony środowiska.
Lasy dokładają się do tego w niewielkim stopniu, a otrzymują setki milionów na zadania, które spokojnie mogłyby finansować z własnych dochodów. Podobnie z edukacją przyrodniczą, na którą pozyskują publiczne środki zewnętrzne.
A zabezpieczenie przed katastrofami? Owszem, Lasy, walcząc ze skutkami huraganów i pożarów, korzystają z własnych środków, ale zgodnie z zapisami ustawy o lasach mogą czerpać z budżetu i nieraz to robiły.
8 mln zł Lasy podarowały w 2012 r. parkom narodowym, ale w tym samym roku ich zyski na czysto przekraczały 250 mln zł.
35 mln metrów rocznie
A może dzięki temu, że Lasy mają tyle pieniędzy, mniej tną i więcej chronią? Rezerwaty chroniące najcenniejsze fragmenty przyrody zajmują zaledwie 1,3 proc. powierzchni zarządzanej przez Lasy i ta powierzchnia się nie zwiększa, choć wiele lasów zasługuje na ścisłą ochronę. Po wielu bataliach udało się uzyskać zmniejszenie wycinki w Puszczy Białowieskiej z ponad 100 tys. m sześc. do około 50 tys. m, ale cóż to jest wobec wycinanych niemal 35 mln m sześc. drzew i w związku z prognozami, że będzie można pozyskiwać 40 mln m rocznie w ciągu najbliższych kilkunastu lat.
Ochrona przyrody więc na zabraniu pieniędzy Lasom nie ucierpi. Tak naprawdę może zyskać. Od kilku lat, gdy coraz częściej mówiło się, że Lasy będą musiały dzielić się dochodem z budżetem, obowiązywała w nich polityka inwestowania. Po to, by zyski spadły i niewykorzystane miliony na kontach Lasów tak bardzo nie kłuły w oczy ministra finansów.
Pieniądze ładowano szczególnie w drogi. Tylko w 2014 r. Lasy chciały zainwestować w infrastrukturę, głównie drogi, prawie miliard złotych. Szczególnie na południu Polski rozmach tych inwestycji przeraża. Drogi budowane są w najdzikszych miejscach, tak by dobrać się do resztek lasów naturalnych, które pozostały w najbardziej niedostępnych zakątkach. Jeżeli nieco odciążone z funduszy Lasy przystopują z tymi inwestycjami, to akurat przyroda, szczególnie górska, odetchnie.
Wrzaski o prywatyzacji? Bzdura
Zaproponowana przez rząd wpłata w wysokości 1,6 mld zł w ciągu dwóch lat nie jest dla Lasów żadnym problemem. To tylko 30 proc. czystego zysku zgromadzonego w ostatnich dziesięciu latach. Natomiast 2 proc. od dochodu ze sprzedaży drewna, które mają płacić w następnych latach, to już śmiesznie małe pieniądze - 100-130 mln zł rocznie. Na same pensje dla swych pracowników Lasy wydają rocznie około 2 mld zł.
Wrzaski, szczególnie podnoszone przez PiS, o możliwej prywatyzacji lasów, to robienie ludziom wody z mózgu. Złośliwi, co znają się na rzeczy, mówią, że patrząc na przywileje Lasów Państwowych, można śmiało uznać, że lasy już mamy sprywatyzowane. Ale jak ktoś się boi prywatyzacji, można zapisać w konstytucji, tak jak chce koalicja rządowa, ich niezbywalność. I po wydumanym kłopocie.
Zabranie pieniędzy Lasom Państwowym to znakomity ruch propagandowy, bardzo korzystny dla tej firmy. Sytuacji, w której Lasy zagarniają wszystko dla siebie, nie dało się już utrzymać i myślę, że kierownictwo Lasów, w którym jest wielu światłych ludzi, doskonale o tym wie.
Ten mały haracz zmienia zupełnie sytuację. Już można przeczytać, że "Lasy Państwowe wspomogą budżet i budowę dróg lokalnych", bo przecież mało kto przejmuje się tym, że te pieniądze zostały wypracowane ze wspólnych dóbr i skarb bierze coś, co mu się dawno należało.
W głowach ludzi zostanie, że leśnik nie tylko dokarmia sarenkę zimą i sadzi drzewa, ale również buduje nam drogi.
Rząd też wygrywa, bo dostanie 1,6 mld zł na drogi w powiatach przed wyborami. Zyskują politycy z opozycji, bo zostali obrońcami narodowego dobra i je obronili przed prywatyzacją, choć, jak wspominałem, zagrożenie nią jest żadne.
Podobnie powinno być zadowolone społeczeństwo, które po raz kolejny potwierdziło swoje prawo do grzyba i jagódki. Można powiedzieć: piękna awantura, w której są sami zwycięzcy. Czy nie o to chodzi? Lasom i politykom z pewnością tak.
Jednak czuję się oszukany
Dlaczego? Bo ktoś się dogaduje w sprawie zasobów należącej do wszystkich jednej czwartej kraju i nie ma żadnych szczegółów tej umowy. A chciałbym wiedzieć:
* Dlaczego Lasy mają wpłacać 2 proc. od dochodów z drewna, a nie 4,5 lub 10 proc.? Nikt nie pokazał żadnych analiz i wyliczeń. Nie ma ich w uzasadnieniu do zmiany ustawy;
* Dlaczego pieniądze z wykorzystania przyrody nie są przeznaczane na jej ochronę? Np. na dotacje dla gmin, tam gdzie są chronione obszary. Gminy narzekają, że nie mogą się rozwijać przez ochronę przyrody i należy się im rekompensata. Zastrzyk pieniędzy mógłby zmienić ich podejście. Taki projekt zresztą przez moment krążył po Ministerstwie Środowiska, ale gdzieś zniknął;
* Dlaczego rząd nie wprowadził do ustawy przepisów zabezpieczających cenne przyrodniczo lasy, a jest zapis dający większą wolność nadleśnictwom w wykonywaniu cięć? Czyżby zakładano, że daninę na rzecz budżetu Lasy Państwowe skompensują sobie, tnąc więcej?
* Wreszcie, co według mnie najgorsze, pchając tak szybko zmiany w ustawie o lasach, rząd ukatrupił jakąkolwiek dyskusję na temat tego, jak gospodarować lasami w Polsce albo jaką instytucją powinny być Lasy Państwowe. W tym - ile, jak i na co powinny dawać pieniądze.
A naprawdę jest o czym dyskutować. Tym bardziej że nasze leśnictwo wcale nie jest "najlepsze na świecie", jak chciałoby wielu. Lasy takie jak Puszcza Białowieska albo niektóre górskie lasy są piękne i unikatowe, ale tylko dlatego, że leśnik nie dobrał się do nich z różnych powodów.
Przybywa nam lasów, rośnie ich wiek, ale słabo jest z ich jakością. Gdy patrzymy na dane europejskie, okazuje się, że Polska jest na jednym z ostatnich miejsc, jeśli chodzi o ilość martwego drewna w lasach, a od tego zależy bogactwo przyrodnicze. Jest też na ostatnim miejscu, jeśli chodzi o odnowienie naturalne, czyli takie, w którym przyroda odnawia las sama. Nasze lasy są sadzone niczym pola marchewki, choć siły natury zrobiłyby to w wielu miejscach lepiej.
Lasy pod kontrolę społeczną
Wreszcie Lasom Państwowym przydałaby się solidna kontrola społeczna. Dziś społeczeństwo może co najwyżej konsultować plany urządzania lasu, czyli podstawowy dokument dotyczący gospodarki w nadleśnictwach. Tylko że takie konsultacje nie są wiążące dla Lasów i odbywają się raz na dziesięć lat.
Kontrola społeczna na co dzień też nie jest łatwa. Wielokrotnie obserwowałem tu, w Puszczy Białowieskiej (i nie tylko), jak miejscowi leśnicy potrafili utrudniać badania naukowcom, gdy tylko ci zabierali się do tematów, które mogły wykazać, że gospodarka leśna niekoniecznie służy przyrodzie.
Z drugiej strony po lasach hulają naukowcy, którzy zadeklarują, że wszystko jest super, tylko że oni zwykle opłacani są z kiesy Lasów Państwowych. Nie znam też drugiej instytucji publicznej, która wydałaby tyle publicznych środków na kreowanie własnego wizerunku w mediach. Ostatnie lata to dziesiątki programów radiowych i telewizyjnych sponsorowanych przez Lasy, wkładek do gazet oraz wiele mniej lub bardziej znanych gwiazd mających ocieplić wizerunek firmy.
I lasy, i Lasy Państwowe potrzebują solidnej dyskusji i zmian. O potrzebie takiej zmiany mówią niektórzy leśnicy. Wielu z nich to świetni fachowcy, bardzo oddani swojej pracy, dostrzegający potrzebę zmian i zaangażowanie w dyskusję o Lasach i lasach jak najszerszych kręgów społecznych.
Taka dyskusja o przyszłości lasów już się rodziła się w ramach Narodowego Programu Leśnego, ale zamiast niej mamy emocjonalne bicie piany o prywatyzowaniu lasów, których nikt nie chce prywatyzować. Zresztą może w tym wszystkim chodziło właśnie o to, aby takiej debaty i zmian w podejściu do lasów nie było.
Dwa nowe odcinki stokówki w Ruskiem i w Otrycie też coś ryją to są Bieszczady... bez droża mówi ci ten ten termin coś gospodarzu lasów tfu lepiej by w parku było
Dziś obchodzimy międzynarodowy dzień lasu,niestety ze względu na dzisiejszą służbę nie mogę uczcić należycie tego podniosłego święta...;)
hmm czy mówimy o stokówkach czy szlakach zrywkowych?...
taki wpis znalazłem na fb profilu pracowni nic już nie dziwi
Pracownia na rzecz Wszystkich Istot
W Bieszczadach chcą wyciąć więcej niż przyrośnie
Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie wyłożyła do konsultacji projekty planów urządzania lasu nadleśnictw Lutowiska i Stuposiany: http://bip.lasy.gov.pl/pl/bip/dg/rdl...rzadzenia_lasu
Termin konsultacji mija w dniu jutrzejszym. W obu nadleśnictwach planowane na następną dekadę pozyskanie jest wyższe od przewidywanego przyrostu - pomimo zapewnień i deklaracji LP, że "nie wycinamy więcej niż przyrasta" - w Stuposianach na poziomie 112 % przyrostu, w Lutowiskach na poziomie 105% przyrostu.
Będzie eliminowany drzewostan głównie w wieku rębnym i przeszłorębnym czyli 120 lat i starszy.
Bieszczady to (obok Puszczy Białowieskiej) pod wieloma względami najlepiej zachowany kompleks leśny w kraju. Populacja niedźwiedzia osiąga tu największe zagęszczenie, utworzono tu Rezerwat Biosfery UNESCO.
Zachęcamy do wzięcia udziału w konsultacjach i złożenia chociaż ogólnych uwag mailem na adres RDLP w Krośnie.
> Nie wiedziałam, że na terenie obszaru chronionego w postaci Parku Narodowego odbywają się wycinki drzew (i to intensywne).
zartujesz czy serio piszesz?
nie mam co prawda zdjec z bieszczadzkiego pn, ale i tu wycinki spotykalem nieraz - chocby aleja blekitna (juz pomijam wycinki poza pn, ale w najblizszym sasiedztwie lub w otulinie - np. przy kiczerze sokolickiej to najbardziej widoczny standard). ponizsze zdjecia nie sa przypadkowe - w tych miejscach wycinka jest regularna.
mam za to zdjecia z innych parkow narodowych.
srodek magurskiego pn, zydowskie:
https://lh4.googleusercontent.com/-X...0/_MG_3729.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-z...0/_MG_0263.jpg
https://lh4.googleusercontent.com/-H...0/_MG_3725.jpg
babiogorski pn, niestety nie mam z posredniego boru, a tam sa najwieksze scinki - tamtedy z reguly biegam (od zawoi markowej), ale niestety bez aparatu. za to z drugiej strony, i owszem, mam - okolice hali smietanowej:
https://lh6.googleusercontent.com/-P...0/_MG_1209.jpg
tatry - co prawda na ponizszych zdjeciach to dolina bialej wody, wiec u slowakow, ale u nas nie gorzej - z "naszej" strony zdjec niestety nie mam, ale idac wzdluz drogi oswalda balzera, niemal przez caly rok mozna uslyszec pracujace pily motorowe, zwlaszcza w okolicach zazadniej, brzanowki, ciemnych smreczyn i poronca:
https://lh5.googleusercontent.com/-c...0/_MG_0325.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-n...0/_MG_0258.jpg
ale tobie biada zerwac pare borowek.
za to na papier dla urzedasow zawsze sie jakies drewno znajdzie.
wlasnie ciepnalem male podsumowanie gdzie indziej, wkleje tu tez - czyli troche danych na temat urzedniczego zuzycia drewna (bezproblemowo dosteponych w internecie).
43 tony papieru dziennie zuzywaja polscy urzednicy.
rocznie to niemal 16 tysiecy ton.
do wyprodukowania 1 tony papieru potrzeba kilkunastu drzew (od 15 do 17 w zaleznosci od technologii). daje to ok. 250-270 tysiecy drzew - tylko na urzednicze papierki. na hektarze rosnie ok. 300-500 doroslych drzew - a zeby uzyskac taka liczbe, trzeba zasadzic nawet ok. 10 tysiecy sadzonek.
co daje ok. 500-1000 hektarow scietych doroslych drzew na potrzeby urzedasow.
okolo 20% scietego drzewostanu w polsce idzie na produkcje papieru - 15% to produkt uboczny obrobki tartacznej (po ludzku: resztki), a az 5% to wlokna pierwotne (po ludzku: drewno wysokiej klasy).
do tego nalezy doliczyc zuzycie wody.
sam sejm zuzywa ok. 110 ton papieru rocznie - do wyprodukowania takiej ilosci potrzeba ok. 50mln m^3. to troche wiecej niz 1/5 pojemnosci zbiornika czorsztynskiego lub ok. 1/9 zbiornika solinskiego w ich najwyzszym stanie.
do wyprodukowania papieru dla wszystkich urzednikow w polsce potrzeba 7300 mln ton wody (7,3 km^3).
to 1/10 objetosci zbiornika krasnojarskiego z najwieksza elektrownia wodna w rosji.
i niech mi ktory sukinsyn zabroni zapalic ognisko w lesie!
Aby zrobić takie działające na wyobraźnię wyliczenia przyjmowane są tak mocne, upraszczające założenia wstępne, że wynik praktycznie nie ma sensu. To jest klasyczne działanie w stylu WWF, takie jak stawianie tablic "Uwaga ryś!" obok bieszczadzkich dróg.
Ja nie neguję olbrzymiej skali wycinki w naszych lasach bo to widzi każdy, kto czasem do lasu zagląda, ale skrajne upraszczanie problemu jest bez sensu. To nie produkcja papieru ale przemysł meblarski i budownictwo pożerają lwią część drewna.
I druga uwaga: usprawiedliwianie własnych grzeszków (ognisko w lesie) grzechami innych (papier dla urzędników) także nie ma sensu. Każdy powinien odpowiadać za swoje czyny i ponosić ich konsekwencje. Pisałem już o tym kiedyś: to, że ktoś pobił staruszkę i zostawił ją leżącą na ulicy, nie usprawiedliwia złodzieja, który zwędzi nieprzytomnej portfel.
A na koniec: miarkuj język mazeno.
Nie znam dokładnie lasów bieszczadzkich i prowadzonej tam gospodarki leśnej ale byłam na kilku szkoleniach w TPN, gdzie leśnik nam dokładnie objaśniał przyczyny wycinki, która ma miejsce również na terenie parku narodowego.
Zacząć trzeba od tego, że lasy np. tatrzańskie w 98 % nie są lasami naturalnymi. Nasadzone zostały na przełomie XIX i XX w. Są to w olbrzymiej większości lasy świerkowe, które w normalnych warunkach nie rosłyby w reglu dolnym, a posadzono je tam, bo świerk najszybciej przyrasta.
Drzewa te są bardzo podatne na "katastrofy ekologiczne" w rodzaju powalenia przez wiatr halny czy inwazję kornika. Ale taki jest naturalny cykl życia lasów świerkowych. I tak właściwie to nie są żadne "katastrofy".
Lasy tatrzańskie dzielą się na te rosnące w strefie ochrony ścisłej i w strefie ochrony czynnej.
W strefie ochrony ścisłej nie robi się nic i powalone przez halny wiatr drzewa leżą i będą leżeć dopóki nie zgniją i nie wyrosną na nich młode drzewa. A chodzący tam turyści (np. w Dolinie Kościeliskiej) marudzą, że nic się z tymi leżącymi drzewami nie robi.
Jednak odbudowa lasu naturalnego w tych warunkach, to jest bez interwencji leśników, jest bardzo trudna, gdyż w miejsce powalonych świerków rosną najpierw maliny a potem ponownie świerki, bo skąd mają się wziąć nasiona buków czy jodeł ?
Być może las naturalny już nigdy się tam nie odrodzi, a może potrwa to 500 lat.
Tymczasem w strefie ochrony czynnej (np. dolna część Doliny Kościeliskiej) leśnicy usiłują przebudować las tak aby powrócił on do stanu "normalnego" - właściwego dla tego rejonu i wysokości.
To wymaga podsadzeń buka czy jodły pod świerkami, a kiedy młode drzewka już trochę podrosną wycinki wybranych starych drzew aby zrobić miejsce i światło dla tych małych.
Powalenie świerków przez halny bardzo im utrudniło pracę, gdyż buki kiedy są całkiem młode potrzebują cienia, a nie zdążyli jeszcze obsadzić tamtego rejonu bukami (małe fragmenty widać na wysokości Wyżniej Kiry Miętusiej i te buki rosną)
Paradoksalnie w znacznie lepszym stanie zachowały się po halnym lasy Wspólnoty Siedmiu Gmin (w otoczeniu Chochołowskiej), gdyż tam przez cały czas właściciele lasów prowadzili normalną gospodarkę leśną wraz z wycinką i są tam młode buki, które dzięki wycinkom zdołały urosnąć, gdyż miały ku temu warunki.
Naturalny las to las, w którym leżą na ziemi drzewa różnej wielkości a na nich rosną młode drzewka.
W Polsce jest znikoma ilość lasów naturalnych, zdecydowana większość to plantacje leśne służące do celów gospodarczych.
Tak popularnie patrząc każdy las, przez który da się przejść to nie jest las naturalny.
mazeno... ta droga w worku o której piszesz, to nie jest na terenie BPN....
Naturalny las jakby wszędzie rósł to ludzie bali by się do niego zbliżyć. Gęstwa nie do przejścia, opanowana przez miliardy w części agresywnych owadów, pod nogami metry próchna. Ani z tego drewna, ani grzyba, ani spaceru. Oczywiście chaszczownicy i biolodzy mieliby radochę ale społeczeństwo pewnie zaordynowałoby przebudowę drzewostanu poprzez zrąb zupełny :)
Białowieża rezerwat ścisły.
Załącznik 37313Załącznik 37314Załącznik 37315
zaczne od jednej rzeczy: zebyscie se nie mysleli - nie jestem zadnym ekoterrorysta ani innym zielonym (wrecz przecciwnie - uwazam ich za zwyklych oszustow i naciagaczy finansowych).
> wynik praktycznie nie ma sensu
moze i uproszczenie - ale w polsce mamy prawie pol miliona urzednikow. ludzi, ktorzy wymyslaja coraz to nowe przepisy, zeby nam utrudnic zycie za nasze wlasne pieniadze. byc moze pomylilem sie w wyliczeniach o pare (nawet parenascie) procent - ale to nie zmienia postaci rzeczy: urzednicy marnuja, nie tylko biesczadzki las.
> usprawiedliwianie własnych grzeszków (ognisko w lesie)
chyba zartujesz. jedna z podstawowych potrzeb czlowieka (cieplo) jest "grzeszkiem"?
pardon, bartolomeo - nie chce, zeby to zabrzmialo personalnie, ale taki tok myslenia to najlepszy przyklad, co masa urzednicza zrobila z mozgu czlowieka. primo: pozbawila nas niezaleznosci myslenia.
> Każdy powinien odpowiadać za swoje czyny i ponosić ich konsekwencje
tu sie jak najbardziej zgadzam - tylko od tego mamy glownie sumienie, a nie przepisy. najsensowniejsze "przepisy" mozna zapisac w "paru" linijkach - exemplum: dekalog, bardziej nowoczesne: konstytucja usa (nawet z poprawkami). i nie trzeba tlumaczyc ludziom potrzeby odpowiedniej krzywizny banana - nota bene wszyscy sie z tej krzywizny smieja, a nikt nie zauwazyl, ze to w okreslonym celu stworzono taki przepis: zeby uprzywilejowac dana grupe producentow.
podobnie jak zylion innych przepisow.
> miarkuj język mazeno
jak sie nie wkurzac, gdy urzedasy robia cie jak chca za twoje wlasne pieniadze.
> "katastrofy ekologiczne" w rodzaju powalenia przez wiatr halny czy inwazję kornika
baska - o korniku sam tpn juz pisal w ktorychs "tatrach": kornik nie jest katastrofa ekologiczna, tylko naturalnym regulatorem. wiatr rowniez.
a to, ze powalone przeszkadza tzw. "turystom" - niech sie wyniosa na krupowki, tam im nie bedzie przeszkadzac.
co do nasadzen - w calej polsce (nie tylko w tatrach) nasadza sie glownie iglaste (fakt, ze jodle). buk to maly procent - nie pamietam w tej chwili dokladnie ile, ale moge spytac przy okazji paru znajomych lesnikow. gdzie nie pojdziesz to sadzonki wygladaja tak:
https://lh5.googleusercontent.com/-N...0/_MG_4945.jpg
> znikoma ilość lasów naturalnych, zdecydowana większość to plantacje leśne służące do celów gospodarczych.
a gdzie gospodarka tam grupy interesow. i nie badzmy frajerami, ze tak nie jest.
> popularnie patrząc każdy las, przez który da się przejść to nie jest las naturalny
przez kazdy naturalny las rowniez da sie przejsc, nawet przez dzungle amazonska czy bambusowy las w nepalu (to drugie przechodzilem - nia tam jakas sciezka, ino na przelaj, wiec wiem co to znaczy) - ino wiekszosc lubi chodzic po betonowych sciezkach ze swiecacymi latarniami i laweczkami. wiadomo - chodzi o wygode spaceru. ale jak wyzej - mozna na krupowki, niekoniecznie trzeba przez dolinczanski grzbiet w pysznej. na szczescie malo kto w ogole wie, gdzie to jest, a zaglada - raz na ruski rok.
> byłam na kilku szkoleniach w TPN
baska - jeszcze jedno: to co uslyszysz na oficjalnych szkoleniach, a to co uslyszysz prywatnie od lesnikow to dwie rozne sprawy. znam to srodowisko ciutek, mam kilku znajomych lesnikow. nie rozni sie ono od innych srodowisk pod tym wzgledem.
> ta droga w worku o której piszesz, to nie jest na terenie BPN
przemo, ty myslisz o drodze nr 19, odcinku blednie nazywanym blekitna aleja - prawdziwa blekitna wiedzie w strone potoku halicz. i tam widywalem wycinke. a jesli mowisz o kiczerze - pisalem, ze w otulinie.
> społeczeństwo pewnie zaordynowałoby przebudowę drzewostanu poprzez zrąb zupełny
otoz wlasnie. dla wlasnej wygody, z pomoca przepisow zwalniajacych od myslenia.
amen.
To jest las mało zmieniony ale nie naturalny, tam też była prowadzona działalność tylko 300 lat temu. Dla lasu to nie za wiele. Może trochę przesadziłem z tym wejściem, są typy lasu do których zawsze można wejść bez problemu, ale w tej samej puszczy znam sporo miejsc gdzie to jest mało przyjemne.