10 załącznik(ów)
Odp: Relacja z wyprawy na Roztocze
Wieczór spędzony miło, tako i ranek... to pozostałe zdjęcia z rozbicia się na tym poletku:
Załącznik 25566Załącznik 25565Załącznik 25564Załącznik 25567
pierwsza fotka : widok na sąsiednie wzniesienie pod wieczór
dwie następne: w międzyczasie ;)
fot.4: ranek :)
Ruszyliśmy z naszego tarasu gdzie tak przyjemnie odpoczynek po trudach podróżowania dnia poprzedniego nam zleciał... :)... zjechaliśmy do drogi owym wąwozem którym na to poletko wjechaliśmy... droga polna w tej mini dolince :) zawiodła nas do Jędrzejówki, gdzie otwarty był sklepik... uraczyliśmy się lodami, zakupiliśmy co nieco i mineralnej trochę ;), bo parno było
i zapowiadał się upał a płyny trza uzupełniać :D... Jakiś mały chłopaszek stał na przystanku z plecakiem... zagadałem `co? jeszcze tydzień do szkoły i koniec roku?` a on `tak`... :)
Ruszyliśmy stąd szlakiem niebieskim rowerowym który nas pod górę wywiódł a po tym w malowniczą dolinkę w okolicy Majdanu Abramowskiego i dalej na Hosznię Abramowską...
Załącznik 25573Załącznik 25570Załącznik 25568Załącznik 25572Załącznik 25571Załącznik 25569
10 załącznik(ów)
Odp: Relacja z wyprawy na Roztocze
10 załącznik(ów)
Odp: Relacja z wyprawy na Roztocze
10 załącznik(ów)
Odp: Relacja z wyprawy na Roztocze
Przed nami zbliżała się burza
Załącznik 25597(chmura jak kapelusz Gandalfa :D)
...przejechaliśmy przez Gilów i prosto na wieś Tokary... polami, polami... po drodze mijaliśmy ciekawe, stare kapliczki przydrożne...naprawiane już nie raz ;D... i wiatrak tyle że bez śmigła :)...
Załącznik 25603Załącznik 25599Załącznik 25601Załącznik 25605Załącznik 25598Załącznik 25606Załącznik 25600Załącznik 25604Załącznik 25602
...wyjechaliśmy od opłotków w Tokarach, od `najcieplejszej` strony sioła :D... kawałek przejechaliśmy i zaczęło grzmieć... schroniliśmy się w opuszczonej chacie...
http://forum.bieszczady.info.pl/images/misc/pencil.png
9 załącznik(ów)
Odp: Relacja z wyprawy na Roztocze
jeszcze parę zdjęć do opisanego fragmentu podróży :)
Załącznik 25614Załącznik 25607Załącznik 25615Załącznik 25611Załącznik 25612Załącznik 25608Załącznik 25613Załącznik 25609Załącznik 25610
...w chatce posililiśmy się i przeczekaliśmy grzmoty... burza poszła sobie troszkę dalej.... a dalej to już były żabie skoki od burzy do burzy, od przystanku do przystanku. lecz to na wieczór dalsze opowiadanie ;D...
Odp: Relacja z wyprawy na Roztocze
Taa... z tego miejsca to się dopiero burza nam rozwinęła - fragmentarycznie oczywiście ;)... Przerwy były wystarczające aby przejechać za każdym razem jakiś odcinek. Opuściliśmy chatkę i pomkneliśmy do miejscowości Otrocz... Wcześniej w Tokarach był moment żeby odbić w prawo w kierunku wąwozów poprzez, przez które tu w okolicy prowadzi szlak, lecz rozkojarzona ma uwaga zbliżającą się burzą skierowana była wtedy na poszukiwanie jakiegoś schronienia i minęlśmy ową szansę na skręt :)... w sumie dobrze wyszło, biorąc pod uwagę warunki w czasie ulewnego deszczu w wąwozie jakimkolwiek
na Roztoczu, mielibyśmy z pyszna :D, później zresztą mieliśmy tego namiastkę... pozostałem przy tym aby mknąć asfaltem... w Otroczy uchwyciliśmy przystanek pks, znów zaczęło grzmieć, taki przystanek daje schronienie chociaż przed deszczem :)... Jak przegrzmiało to znów ruszyliśmy dalej i jeszcze w Otroczy odbiliśmy na szlak w prawo gdzie za jakieś 200 metrów przy krzyżu w lewo co nas miało na Batorz wyprowadzić, ale nie wyprowadziło ;)... za siołem szlak zgubiliśmy, lecz jedziemy, co tam ;)... dobra droga, burza gdzieś z boku, gdzieś wyjedziemy, zwłaszcza że rozpoczęło się w dół :D, pole-las, las-pole... tak żeśmy pobłądzili, zorientowałem się gdzie jesteśmy, do Batorza jeszcze `kawałeczek`, choć powinniśmy już tam być ;)... Wyjechaliśmy za to na Biskupie... przecieliśmy rzekę Por, która daje tu początek Padołowi Zamojskiemu...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Por_%28rzeka%29
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pad%C3%B3%C5%82_Zamojski
...nie mieliśmy najwyraźniejszej mapy i o dobrej skali :/ no cóż, troszkę się było w niej ciężko zorientować, jakaś `zakolorowa` (podarowałem ją właścicielowi ośrodka w Solcu Nad Wisłą , ktory pragnął się na Roztocze Zach. wybrać... była to jedyna mapa zachodniego roztocza jaką posiadałem, ale wtedy mieliśmy je już za sobą, dałem Mu ją w zamian za łyżkę do herbaty Gerlacha... ;) bo zbieram)...
Tak więc wyjechaliśmy na sioło Biskupie co się zowie i tu zaczęło się błyskać i walić, na szybko rozglądaliśmy się gdzie by tu się schronić, nie było żadnego przystanku, ale w gospodarstwie nieopodal zauważyliśmy kobietę, skierowaliśmy się tam i poprosiliśmy o schronienie, skierowala się z nami do stodoły...stanowila owa starsza wiekiem kobieta jakby ikonę dawnych czasów.... była bowiem na boso... burza i wicher wraz z opadem konkretnie nadawały razem, wyręczyłem kobietę w trzymaniu drzwi od stodoły w pewnym momencie, bo zaczęlo nimi konkretnie targać, po tym się uspokoilo... przyszedł jej syn
i wywiązała się dluższa rozmowa na tematy różne i naszej podróży... Pożegnaliśmy się wszyscy i my ruszyliśmy dalej szosą z której zjechaliśmy w kierunku Wólki Ponikiewskiej a następnie Ponikw... Parę razy zatrzymując się bo znow zaczynalo nadawać koncert niebiesiech, parę razy rymsło koło przystanku w którym się schroniliśmy, a takich zaliczyliśmy jeszcze po drodze ze trzy... Gdy znów za Ponikwami przecieliśmy rzeczkę Por, i dojechaliśmy do skrzyżowania na Wólkę Batorską w lewo a w prawo na Stawce było, stwierdziłem że pomyliliśmy drogi i wróciliśmy się do ostatniego przystanku przy moście nad Porem, po czym pojechaliśmy, wydawało mi się że dobrze, pod górę i że to droga na Batorz... Gdy już byliśmy u `szczytu` tj. na wierzchowinie rozwinęły się przed nami przeraźliwe chmury, jakby były tuż nad ziemią, elektryczność w mym wyobrażeniu była tuż, przestałem myśleć, byliśmy jak na dłoni niebiańskiego snajpera, grzmiało, błyskało, a chmura zdawała się paszczą lwa... dojechaliśmy do paru budynków jakiejś kolonii mijając wcześniej kobietę która szla z dzieckiem przez pole malin... wróciliśmy się kawałeczek i zajechaliśmy na podwórze pukając i prosząc o schronienie chociażby w szopie... kobieta zaprosiła nas do środka, naparzyła herbaty i wywiązała się bardzo sympatyczna rozmowa... ową kobietą była ta którą wcześniej z dala widzieliśmy na malinisku, powiedziała że to miejsce zazwyczaj burze omijają że pada w Batorzu a tu mało kiedy, ale dziś istne oberwanie, a ona poszła zobaczyć jak owe maliny zsiekł grad i co zostało... Gdy wydawało się że burza się skończyła kobieta wytłumaczyła nam jak dalej jechać... po pożegnaniu ruszyliśmy, ale przejechaliśmy tylko 300 może metrów... iły i lessy to istny klajster, mieliśmy `buły` tego na szczękach hamulcowych a miedzy oponami a błotnikami tyle że skutecznie zahamowało to dalszy obrót kół... wierzcie mi, tłusta tam ziemia jest... ciągnąc rowery z bagażem na powrót do innego domostwa tuz obok, bo okazało się że burza `nawraca ` i to nie zgorzej, a nawet lepiej jak poprzednio, poprośilliśmy o schronienie u ludzi tu mieszkających i znów herbata i poczęstunek i zdziwienie że taki szmat drogi i jeszcze taki szmat przed nami ;), starsza kobieta nam się wyżaliła na synową, poopowiadała swoje życie, wywiązała się nić sympatii z tej żałości nad dolą ... dobroduszni ludzie i szczerzy... teraz to już naprawdę wszędzie dookoła było mokro i takie błoto że zdecydowaliśmy się wrócić w dół droga którą tu dojechaliśmy... to była miejscowość/kolonia o nazwie Gwizdów :)... okazało się, że się nie pomyliłem poprzednim razem, a pomyliłem się z tym właśnie że myślałem, że się mylę ;)... dojechaliśmy przecinając w tym miejscu jeszcze raz na owym moście (trzeci raz) Por... skręciliśmy na Wólkę Batorską i prąc już przed siebie zasięgnąwszy języka w Wolce Batorskiej o jakiejś agroturystyce (bo byliśmy niemiłosiernie zmęczeni, a burza nie nastrajała nas na dzikie rozbijanie)... dojechaliśmy do Batorza gdzie nie pytając o cenę, a zważywszy po wejściu na pokoje że słono zapłacimy następnego dnia zdziwiony byłem że tak mało ;)... poprosiłem o wąż z wodą i obmyłem rowery z reszty lessów i iłów :)... Wcześniej jeszcze, w Gwizdowie odłubałem je z grubsza, bo nie dało się jechać w ogóle... tak to po męczącym dniu w ściganiu się z burzą czy tez burzami, dotarliśmy do granicy roztocza zachodniego, którą może Batorz wyznaczać i w sumie ponoć wyznacza ;)... zlegliśmy w sen...
9 załącznik(ów)
Odp: Relacja z wyprawy na Roztocze
parę zdjęć z tego odcinka podróży
Załącznik 25622Załącznik 25618Załącznik 25619Załącznik 25623Załącznik 25624Załącznik 25620Załącznik 25616Załącznik 25617Załącznik 25621
Następnego dnia dotarliśmy do Szastarki... tam kończy się lub zaczyna szlak roztoczański pieszy... pojechaliśmy dalej... ale na tym kończy się również relacja z wyprawy na Roztocze ;)
10 załącznik(ów)
Odp: Relacja z wyprawy na Roztocze
To jest jeszcze parę zdjęć do miejsca gdzie podróż następnego dnia skończyliśmy (ale nie podróż w ogóle... zajechaliśmy do samego domu, czyli do Zgierza, a stało się to w Boże Ciało :))...
w Solcu nad Wisłą
Załącznik 25632Załącznik 25627Załącznik 25629Załącznik 25633Załącznik 25625Załącznik 25634Załącznik 25630Załącznik 25626Załącznik 25628Załącznik 25631http://forum.bieszczady.info.pl/images/misc/pencil.png
Pierwsze dwa zdjęcia: na dworcu w Szastarce, następne to pomnik w Kraśniku, pozostałe `po drodze`, przedostatnie przy Wiśle... ostatnie spod kościoła w Solcu Nad Wisłą
http://forum.bieszczady.info.pl/images/misc/pencil.pngdobrej nocy..idę spać... jutro czeka mnie wyjazd o 9 ;)
Odp: Relacja z wyprawy na Roztocze
... Właściwie to dokończę tę relację, przecież była to wyprawa na Roztocze które przejechaliśmy lecz na nim się nie skończyło ;)... Dokończę więc i opowiem po krótcce :) dokumentując zdjęciami jak do jechaliśmy do samego centrum Lacholandu ... lecz na dniach, nie teraz ... ;)
Odp: Relacja z wyprawy na Roztocze
...Uchwyciliśmy linię Wisły i do Solca Nad Wisłą przeprawiliśmy się promem na drugi brzeg, do wsi Kłudzie gdzie on cumuje... Od Batorza tego pamiętnego jeszcze dla mnie dnia;) (była druga sobota w drugiej dekadzie czerwca bieżącego roku) gnaliśmy, to trzeba napisać że gnaliśmy, były to dobre asfalty, ale nie główne, ruch na nich mały, nie wiem czy wymieniać (raczej nie trzeba) dokładnie sioła przez które przejeżdżaliśmy, napiszę że koło większego miasteczka, a był to Kraśnik, a wcześniej przez Szastarkę gdzie znajduje się dworzec kolejowy... Za Kraśnikiem musieliśmy asfalt opuścić:) Było to w miejscowości Dzierzkowice - Wola, skręciliśmy w pola, sady, lasy, bagna i łąki, przecieliśmy wiele rzeczek i przejechaliśmy wiele mostów;) uciekaliśmy przed burzą jedną, wyjechaliśmy w miejscowości Chruślina-Kolonia i przecieliśmy po tym na wskroś Wrzelowiecki Park Krajobrazowy jadąc kawałeczek piękną brukowaną drogą ;) ...aż staneliśmy naszymi stopami na piaszczystym brzegu Wisly... Zdjęcia które częściowo obrazują tę trasę są w 58 poście tej relacji...