Odp: Mój pierwszy pobyt w Bieszczadach.
ech , derty, takie bieszczady gdzie podjezdzalo sie w gory ciezarowka i jezdzila kolejka z robotnikami lesnymi..takie bieszczady znam juz tylko z ksiazek..ale zawsze probowalam odnalezc ich namiastke i nieraz sie nawet udawalo...ech..a ja nawet spoznilam sie na lesna kolejke w gorganach.. czy gdzies sa jeszcze takie kolejki?
Odp: Mój pierwszy pobyt w Bieszczadach.
Odp: Mój pierwszy pobyt w Bieszczadach.
Hej :)
No i co? Nikt więcej nie chce sobie przypomnieć swego pierwszego razu? Pisać, pisać:) Zboki bieszczadzkie uwielbiają opowieści o pierwszym razie :D Oczywiście w Bieszczadach...
Odp: Mój pierwszy pobyt w Bieszczadach.
Cytat:
Zamieszczone przez
buba
ech , derty, takie bieszczady gdzie podjezdzalo sie w gory ciezarowka i jezdzila kolejka z robotnikami lesnymi..takie bieszczady znam juz tylko z ksiazek..ale zawsze probowalam odnalezc ich namiastke i nieraz sie nawet udawalo...ech..a ja nawet spoznilam sie na lesna kolejke w gorganach.. czy gdzies sa jeszcze takie kolejki?
W Rumunii są ponoć gdzieniegdzie, ale spalinowe. A kopciuchów już chyba nie ma nigdzie:(
A co do poznawania gór - ja czytałem wspomnienia różnych przedwojennych górołazów. I aż mi dusza wyła, że teraz tak nie ma. Polecam Krygowskiego - moim zdaniem jedne z najciekawiej napisanych książeczek o Karpatach i turystyce. Jedną ze smutniejszych różnic między tamtymi czasami a współczesnością jest obecny brak schronów górskich. Celowo i planowo stawianych przez PTT i inne organizacje kiedyś przed wojną. W schronach nie było zarządcy, a tylko ściana z desek, kilka prycz, jakieś świeczki, opał, pozostawione jadło i sól, a niedaleko źródło dobrej wody. Ludzie przychodzili tam i odchodzili dalej, a po ich odejściu zawsze zostawał ład i kilka uzupełniających skromne zapasy rzeczy. Wspaniały obyczaj, który 'nowe czasy' wykorzeniły z mentalności turystów w dużej mierze. W pewnym stopniu zastępują je chatki, ale większość z nich jest starannie ukrywana przez wtajemniczonych. Zresztą słusznie, bo tępych wandali i chamów na szlakach niestety nie brakuje. O tych różnicach można by więcej, bo obraz gór i turystyki wciąż ulegają zmianie. Kto chce odbywać podróże w czasie niech się spieszy ku Rumunii, Ukrainie. Niedługo nieubłagany postęp zmiecie resztki dawnych obyczajów i stamtąd.
Odp: Mój pierwszy pobyt w Bieszczadach.
Cytat:
Zamieszczone przez
Derty
Hej :)
No i co? Nikt więcej nie chce sobie przypomnieć swego pierwszego razu? Pisać, pisać:) Zboki bieszczadzkie uwielbiają opowieści o pierwszym razie :D Oczywiście w Bieszczadach...
Derty, paskudo :-P :-P :-P
Odp: Mój pierwszy pobyt w Bieszczadach.
echhhh, takie czasy gdy byly takie schrony.. jak teraz udaje mi sie odnalezc jakas ukrywana chatke w bieszczadach lub sudetach to wariuje z radosci! a wtedy to byla normalka..ech.. ze wspomnien krygowskiego to najbardziej mi sie podobalo jak szli gdzies przez bieszczady, pare dni dziko nic nie ma i postanowili rozbic namiot. Rozbijaja a sledzie im nie chca wchodzic w ziemie..po pewnym czasie odkryli ze pod warstwa trawy jest brukowana droga a oni sa w centrum wsi...
a to prawda ze zeby zlapac resztki dawnych lat trzeba jezdzic na wschod.. dlatego we wtorek ruszam w gorgany :D :D ale schronow tam tez nie ma :(
Odp: Mój pierwszy pobyt w Bieszczadach.
No, czasów schronów też nie pamiętam, ale pamiętam jeszcze te czasy, kiedy Biesy były schronem dla ludzi represjonowanych przez PRL. To było niesamowite. Przyjeżdżałam tu z plecakiem pełnym konserw i śpiworem. Chodziłam gdzie chciałam i jak chciałam, albowiem kiepskie było oznaczenie szlaków (nie to co teraz). I właśnie te niespodzianki, kiedy w lesie przy wyrębie można było spotkać ludzi tak niezwykłych i słuchać ich niezwykłych historii. W głębi Bieszczad biednie wtedy było. W niektórych wioskach były chaty kryte strzechą i z klepiskiem zamiast podłóg, ale zawsze gościnnie i miło.
Odp: Mój pierwszy pobyt w Bieszczadach.
A ja zapraszam na swoją stronę,gdzie wspominam Bieszczady z czasów,gdy stały się dla mojej rodziny DOMEM,a nie wakacyjną przygodą.Tak to było!Teraz dopiero,od kilku lat,mogę po nich wędrować i chłonąć uroki i wracać ciągle i tęsknić!
www.kwinto.com/wuka.htm
Odp: Mój pierwszy pobyt w Bieszczadach.
Cytat:
Zamieszczone przez
Derty
Wtedy to był kawałek tamtejszego, naturalnego stanu rzeczy, a nie namiastka, marne kopie, komercyjny erzatz, jak obecnie.
Ech .... Derty.. Tak to drzewiej bywało.
A poza tym piszesz pięknie i sercem.
Pozdrawiam
Odp: Mój pierwszy pobyt w Bieszczadach.
Cytat:
Zamieszczone przez
banana
...Przyjeżdżałam tu z plecakiem pełnym konserw i śpiworem...
Z tym obyczajem wiąże się jedna z kilku historii o podobnym podłożu, których byłem świadkiem a to w Bieszczadach, a to w Niskim, a to wreszcie w Tatrach. Ta BieszcZadzka była komiczna szczególnie. Zaszliśmy w czasach studenckich przez Niski w Bieszczady, gramolimy się z kumplem pod Rawki do bacówki, przed sobą widzimy niską postać obarczoną wielgachnym brezentowym plecakiem na nosiłkach. Doganiamy ją z trudem, bo idzie szybkim krokiem. Gdy jesteśmy już blisko, słyszymy rzucane w eter 'no kurdeńko, kurdeńko, nie teraz...no jeszcze troszeczkę' I dalej jakoś w tym stylu. Kumpel rzucił szeptem tekścik, że by nie niósł do michy ze spłuczką, tylko w krzakach ulżył sobie należycie i nie musiałby gadać do siebie na polu:D
W tym momencie rozległo się rozdzierające 'prrrrrrrr' i z dna plecaka runęła dosłownie kaskada konserw różnistych. Bo to było tak...że dziewczę też wybrało się w góraski, a miała dostawę wykonać dla znajomych gdzieś tam i jeszcze dla siebie pół plecaka żelastwa z mięsem taszczyło. Ale plecak był projektowany na max 40 kg więc urwało się denko raz, bidna przyfastrygowała je jakąś nitką i teraz oglądaliśmy drugi bunt przeciążonego sprzętu... Tak było kiedyś. Kto nie dał rady chetać kłusem z 30 kg na plerach ten nie wchodził do kategorii 'turysta kwalifikowany' :P