10 załącznik(ów)
Odp: Maciejka w Bieszczadach
Majowy wypad. Wiadomo, jest to święto mas i co do tego nie ma wątpliwości. Następuje pospolite ruszenie z miast do wiosek. Nawet odludne miejsca przeżywają z tej okazji niezwykłe oblężenie. Jedynie maszyny potrafią zakłócić bieg wydarzeń, co nastąpiło w naszym przypadku. Po domknięciu załadowanego ponad miarę kufra, wyruszyliśmy w trasę. Nie dane nam było daleko ujechać, jak zapaliła się kontrolka silnika – awaria! Autko zaczęło się podejrzanie krztusić. Tobołki wróciły do domu, maszyna do serwisu, na łaskę i niełaskę fachowców. A ja powróciłam do bałaganu przedwyjazdowego mając okazję ogarnąć to całe zamieszanie. Na szczęście pod wieczór cztery kółka znów były gotowe do podróży, a my z lżejszymi kieszeniami załadowani w środku. Pani GPS sprawnie prowadziła nas do celu.
Ciemności sprzyjały naszemu pomykaniu krajowymi drogami, oświetlane jedynie blaskiem ogromnego księżyca. Po północy minęliśmy Koniec Świata i dotarliśmy do Radosnego Szwejkowa. Krysia przygotowała nam pokoik, więc niezwłocznie zalegliśmy w łóżeczkach . A rano, to co mieszczuch lubi najbardziej czyli śniadanie w ogrodzie, grzejąc się w promieniach słońca, popijając kawkę, napawając się widokiem zieloności wokół planowaliśmy wyprawy w górki...
Na początek robimy łagodną wycieczkę doliną Jawornika. Ciepło, słonecznie, chaszczujemy po okolicy do woli. Wracając odwiedzamy znajome cerkwisko, a tam życie tętni swoim rytmem. Kwitnie barwinek, rośnie zielsko, brzęczą owady. Wieczór kończymy przy ognisku. Czekamy na Rudą i resztę, która również walczy ze sprzętem zmotoryzowanym. Docierają późną nocą, my już śpimy zmęczeni nadmiarem tlenu.
7 załącznik(ów)
Odp: Maciejka w Bieszczadach
Pobudka o świcie, wyjazd na Przełęcz Wyżniańską, stajemy na pustym parkingu i ruszamy w kierunku schroniska. Widoki nie pozwalają na szybki rozruch. Te czekoladowe góry są niesamowite i wszystko w zasięgu wzroku: Wetlińska, Caryńska, Tarnica. Mijamy parkę z plecakami, a potem to już trzeba trzymać tempo, bo depczą nam po piętach:wink:. A podejście ostre, troszku się zasapaliśmy. Na tej wysokości buczyna jest jeszcze bez liści, stąd te rudości stoków. Kilka trawersów i dochodzimy do buków krzyżulcowych, a dalej to już zarośla jarzębinowe i borówczyska.
8 załącznik(ów)
Odp: Maciejka w Bieszczadach
Ze szczytu Małej Rawki znów rzut okiem na panoramę, zapinamy kurtki bo wiatr hula, wieje i wędrujemy raźnie połoniną do czegoś, co dumnie sterczy do góry. Całkiem pokaźnych rozmiarów betonowy koszmarek wita wędrowców zdążających na Wielką Rawkę. My jednak jesteśmy prawie sami, czekamy na doganiających nas młodych ludzi. Krótka, miła pogawędka, oni zmierzają do Wetliny my schodzimy na Ustrzyki. Dopiero przy zejściu pojawiają się kolejni turyści, ale jeszcze jest spokojnie, chłoniemy rześkie powietrze, podziwiamy ogromne jodły. Na dole łapiemy busa, który podwozi nas do auta. Kierowca nieco zdziwiony, że my już po wszystkim. A parking zaczyna się zapełniać, uff! To była słuszna decyzja:-D.
9 załącznik(ów)
Odp: Maciejka w Bieszczadach
Odwiedzamy bazę czyli Schronisko na Końcu Świata i jej gospodarza Łukasza. Spodziewają się najazdu rzeszy turystów, coś około 90-tki ludzi z plecakami. Są to zorganizowane grupy, które uprzedziły o swoim przybyciu. Jak oni się tam zmieszczą? To trudne do wyobrażenia J. Przy okazji podziwiamy ich zaanagażowanie w święta majowe!J. W ramach czynu społecznego, każdy przybyły szlifuje nowo zmontowany, drewniany stół. No i oczywiście się oflagowali!
Dzieciaki psim węchem wyczuły wygrzewającą się na dachu kotkę Lusię, którą poznały na sylwestra i dały upust swoim uczuciomJ. A Lusia jakoś wytrzymała nawał czułościJ
Wracając torami do Łupkowa spotykamy młodzież, która ochoczo odstępuje nam drezyno-wózek po warunkiem, że odstawimy go na miejsce. Nie ma sprawy, czysta przyjemność!
Odp: Maciejka w Bieszczadach
W końcu!!! Już myślałam że się nie doczekam dalszego ciągu :)
Odp: Maciejka w Bieszczadach
Zostały dwie części, ale chyba jeszcze potrzebuję czasu;)