10 załącznik(ów)
Odp: Polemika o wędrówce w pojedynkę
Ciężko mi powiedzieć ile normalnie zajęłoby mi to przejście, jest długie i bardzo płaskie, więc domyślam się, że normalnie pokonałabym je szybko żwawym tempem w podskokach. Bardzo lubię takie trasy. Śliczny, malowniczy, kręty szlak. Chodzenie po takim lesie w taką pogodę to bajka. Ale nie tym razem. Szłam bardzo długo i bardzo powoli. Zajęło mi to właśnie ok. 3:30. Pięty bolały sakramencko i plecak dawał już w kość. Następnym razem muszę tu przyjść bez obciążenia, tu jest po prostu za fajnie. Droga pieruńsko się dłużyła. Znakarz widać miał duże poczucie humoru, ponieważ szlak pokierował przez każde zwniesienie, każdy mały pagórek, mimo, że spokojnie mógł je ominąć bokiem. Pewnie wyszedł z założenia -"skoro zachciało im się iść w góry, to niech mają swoje!". Znalazłam kawałek łuski z czasów wojny. Szkoda, że nie była cała, bo właśnie potrzebuję takiej do chatki jako popielniczkę :)
Załącznik 33955Załącznik 33956
Pod koniec nie dałam rady, ściągnęłam sobie buty i w samych skarpetkach podreptałam sobie ok kilometra po suchym, nagrzanym runie leśnym. W tym momencie poczułam jakbym dostała skrzydeł! Podbiegałam kawałek, bo było mi tak miło. Fizycznie czułam się doskonale wypoczęta i zupełnie nie zmęczona, gdyby tylko nie te pięty. Ale bez butów mogłam biegać! Czy nie kłuło mnie w nogi? Nie. Prawie całe lato przechodziłam na bosaka, w tym także sporo chodziłam zupełnie na bosaka po lesie, nie tylko po ścieżkach. Pod koniec ubrałam buty, gdyż runo zaczęło robić się wilgotne. Podreptałam drogą do Rabe, gdzie na łące nieopodal drogi, pomiędzy odcinkiem Wisan - Leśniczówka, rozbiłam namiot. Byłam tak wypoczęta, jakbym w ogóle w górach nie była, jeszcze bym dziś ze 3 razy skoczyła na Waltera, tylko bez butów i bez plecaka :) Nocą niebo było ogromnie obsypane gwiazdami! Ubrałam się jak eskimos, było mi ciepło. Zasnęłam dopiero o 5 nad ranem, wcześniej tylko ot tak drzemałam. Nieoceniony kolega o 7.30 napisał mi smsa, że czas wstawać i ruszać w drogę. I bardzo dobrze. Dopiero później rozmawiając z leśniczym Roztok mieszkającym w Rabe, dowiedziałam się od niego, że mój namiocik ślicznie się prezentował raniutko na łące i był ładnie oszroniony. Znów zapowiadał się słoneczny, piękny dzień! Udałam się umyć do potoku Riabego.
Załącznik 33957
Podczas tej czynności uważnie rozglądałam się dookoła, czy czasem nie lata tu jakiś dron. Wszak w tych okolicach kręcony jest właśnie program telewizyjny Las Bliżej Nas dla TVP1 dotyczący pracy naszych leśniczych, gdzie w głównych rolach wystąpią Marcin, leśniczy z Roztok mieszkający w Rabe oraz Kaziu, leśniczy z Polanek mieszkający w Bukowcu. Myślę, że gdybym teraz natknęła się na drona, to mogłoby to przyczynić się do gwałtownego wzrostu oglądalności programu. Dzikie lasy a w nich dzikie baby. Gdy później podzieliłam się tą obawą z leśniczym, pocieszył mnie jakże wielce, że wprawdzie drony są tymczasowo uśpione ale fotopułapki w lesie wciąż działają :)
Podreptałam do kamieniołomu. Wcześniej plecak na skrzyżowaniu zostawiłam pod opieką wesołych panów leśników. Dowiedziałam się, że rankiem mieli wielką ochotę zaglądnąć do namiociku a teraz jeszcze większy żal, gdy dowiedzieli się, że spała w nim sama kobieta. Gdy powiedziałam im, że zmierzam do Prełuk to złapali się za głowę.
Załącznik 33958Załącznik 33959Załącznik 33960
Gdy doszłam do kamieniołomu, wyłonił się pan z budki i zapytał: "A pani tu co?". "A patrze tak sobie", odpowiedziałam. Zawrócił mnie spowrotem :) Praca na kamieniołomie wrzała. Idąc dalej spotkałam nową elegancką wiatkę ze stołami w środku. Za chwilę doszłam do źródełka, w którym syf mnie mocno zasmucił, tym bardziej, że tuż metr dalej stał kosz na śmieci.
Załącznik 33961Załącznik 33962
Po chwili spotkałam drugą nową wiatkę. Po co tyle wiatek obok siebie?
Załącznik 33963
Doszłam do kruszarek, czyli miejsca, gdzie planowo miał mieć mój ostatni nocleg. Zadziwiła mnie cała masa żab znajdujących się tu na drodze. Trzeba było na prawdę uważnie patrzeć pod nogi! I wszystkie, bez wyjątku, parami. Zaśpiewałam im krysznową, żabską (rabską?) melodię -"rade, rade, kum, kum". Udałam się w kierunku na Huczwice. Zaraz za skrzyżowaniem, by mnie nikt nie widział, ściągnęłam buty i podreptałam sobie w wełnianych skarpetkach prosto aż do jeziorka bobrowego.
Załącznik 33964
1 załącznik(ów)
Odp: Polemika o wędrówce w pojedynkę
Cytat:
Zamieszczone przez
Jimi
Znalazłam kawałek łuski z czasów wojny. Szkoda, że nie była cała, bo właśnie potrzebuję takiej do chatki jako popielniczkę :)
Były w zasięgu ręki na Łysym Wierchu, w zależności od potrzeby, do wyboru i kalibru.
Załącznik 33965
Podczas czytania Twojej relacji wracają wspomnienia z tamtych okolic. Jak widzę, to bezlistna pora roku pozwala na bardziej odległe widoki, których za kilka tygodni już się nie zobaczy. Dzięki Twojej relacji, nowe wiaty już mnie nie zaskoczą swoją obecnością:). Domyślam się, że tym razem Chryszczata nie ma szans i legnie u Twych, odzianych tylko w skarpetki, stóp:).
Odp: Polemika o wędrówce w pojedynkę
Na Łysym sporo złomu ale nad Bobrowym, na Wierszkach jeszcze więcej.
A najwięcej na Patryi.
Odp: Polemika o wędrówce w pojedynkę
Często słyszę od ludzi, którzy odwiedzili Bieszczady - byłem, tam, tam i tam, zobaczyłem już wszystko w tych Bieszczadach.
Właśnie. Często rzeczywiście - w ich spojrzeniu na Te Góry - zobaczyli już wszystko. Jak wiele jest jednak punktów patrzenia pokazują relacje Jimi - chodzi sobie nie tak bardzo daleko, nie tak bardzo wysoko i nie tak spektakularnie widokowo, a wydaje się jakby była to podróż na inny kontynent. :-D Świetnie się czyta 8-)
Odp: Polemika o wędrówce w pojedynkę
dzięki Zbyszek i Browar, mój guru chaszczowy :> w takim razie kiedyś przy okazji wybiorę się na Patryję po.. popielniczkę ;)
Asiu, o wielu słyszałam takich co w 4 dni przeszli całe Bieszczady hihihi. Ja właśnie dzięki temu forum zdaję sobie sprawę, że tak na prawdę to ja nigdzie nie byłam, no bo przecież nie byłam ani na Łysym, ani na Wierszkach ani nawet na Patryi...
Odp: Polemika o wędrówce w pojedynkę
Jak zobaczyłem Twoje nowe wpisy to myślałem, że nadszedł tak szybko czas na porachunki ze "starą rurą" :-). Walter też dał mi się we znaki, kiedy próbowałem pewnej wiosny gonić ekipę udającą się na Łopiennik a by trochę więcej zwiedzić trasę swą wytyczyłem przez Waltera. Ekipy nie dogoniłem, mocno na drugi dzień dawały się we znaki mięśnie nóg :-)
P.S. - To, co znalazłaś na popielniczkę by się nie nadawało - to odłamki pocisku. Całe ciężko to znaleźć bo jeśli jest w całości to przeważnie z niebezpieczną zawartością. Natomiast to, co na zdjęciu Zbyszka to szklanki szrapneli.
A tak w ogóle to dlaczego relacja w tym dziale a nie relacji bieszczadzkich?
Odp: Polemika o wędrówce w pojedynkę
Długi, relacja jeszcze ma ciąg dalszy, troche zajmuje mi pisanie, dopiero przecież zeszłam z pasma Łopiennika :-) Odnośnie popielniczki, wiele osób ma popielniczki z identycznych łusek, np. w kilku schroniskach i ja też taką chce :P Przecież to co na moim zdjęciu to jest to samo co na Zbyszka, tylko u mnie było połamane na pół. Odnośnie działu, na początku wątku było kilka (czyt. 2) niebieszczadzkich relacji, w zasadzie wątek zaczęłam od Beskidu Niskiego ale powstał z tego jeden cykl opowiadań o wędrówce w pojedynkę i nie chciałam go rozdzielać, bo tutaj nieistotne są pasma górskie ale właśnie sama idea, jaką jest wędrówka w pojedynkę, na którą składa się cykl różnych relacji. Właśnie wniosłam prośbę do zielonych o przeniesienie wątku ale wyłącznie w całości.
1 załącznik(ów)
Odp: Polemika o wędrówce w pojedynkę
Studenci już dawno temu w swojej bazie w Łopience wykorzystywali szklanki szrapneli jako popielniczki:).
Załącznik 33968
Odp: Polemika o wędrówce w pojedynkę
znaczy, na tym Hruniu można się fajnie zgubić - ciekawa sprawa z tym wariującym kompasem - na pewno się tam wybiorę.
A z milusińskich zwierzątek, czas już patrzeć pod nogi - dzisiaj pierwszy raz w tym roku żmiję widziałem - wyglądała na głodną
Odp: Polemika o wędrówce w pojedynkę
Cytat:
Zamieszczone przez
Miejscowy
znaczy, na tym Hruniu można się fajnie zgubić - ciekawa sprawa z tym wariującym kompasem - na pewno się tam wybiorę.
A z milusińskich zwierzątek, czas już patrzeć pod nogi - dzisiaj pierwszy raz w tym roku żmiję widziałem - wyglądała na głodną
Na Hruniu gubi się idealnie :)
Widziałem wczoraj kilka tysięcy jaszczurek, a z tą żmiją uważaj, dobrze że Cię nie zjadła, głodne żmije nie wybrzydzają :twisted: