A tak po Bożemu, to zostawia sie młodego tam gdzie był, niezaleznie od naszych obaw o jego samopoczucie. Nie należy ingerować w te sprawy, bo wychowa sie kolejnego cudaka. Zresztą drapiezniki bieszczadzkie tez muszą cos jeść...Kiedyś zapytałem sie leśniczego który w wielu leśnych sprawach był mi nauczycielem i autorytetem, jakie zwierze w Bieszczadach uwaza za najgroźniejsze? Natychmiast odpowiedział: "odchowane przez człowieka i puszczone na wolność." Gdyby ktos w Cisnej takiego podrośnietego Pubala złapał dla zabawy za rogi, a Pubal niechby odebrał to za zaproszenie do próby sił...I jeśli łapiący nie byłby Ursusem z "Quo Vadis"... to zaraz prasa i tivi wszelakie miałoby pożywkę dla siebie: jaka to dzicz straszliwa w tych bieszczadach... (chociaz paradaksalnie: nie dzicz - a oswojenie)
Dla Pubala ( skoro juz był ) moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłaby zagroda, ale TU W BIESZCZADACH, i najlepiej przy osrodku edukacyjnym BPN...Szkoda że poszedł na eksport. Przynajmniej co sobie tam użyje, to jego pociecha :)))
A jakiemuś panu MĄDREMU PRZEWODNIKOWI SERDECZNIE WSZYSCY PODZIĘKUJMY...