Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Znalazłam na tej stronie świetny cytat:
Ekspert - to człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy :)
Ale pod warunkiem, że wyciąga z nich wnioski :)
Przypomniała mi się sytuacja, gdy podczas (niewielkiej ale jednak) zamieci śnieżnej biegałam 10-15 minut tam i z powrotem z mapą i kompasem. Widoczność była tak do 5-10 metrów czyli właściwie spoko ale strach spowodował jedynie świeży trop niedźwiedzia giganta :) (jak się później okazało idącego kilkanaście minut moją ścieżką).
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Postanowiłam sobie, że już nic nie powiem, bo wszystko zostało już powiedziane, skorygowane, wyjaśnione i powtórzone 3 razy, ale muszę...
Asia, z całym szacunkiem, ale historie o aniołach wysłannikach do mnie nie trafiają. Mimo tego, że tak a nie inaczej się to wszystko potoczyło, uważam, że można było tej akcji uniknąć. M nie był umierający, ani zamarzający, ani wycieńczony tylko zmarznięty. Miał przemoczone buty i rękawiczki, przez co ręce mu kostniały. Tyle. To jest mężczyzna, a nie kilkuletni chłopiec, więc gdyby coś było z nim nie tak, wyartykułowałby to.
Warunki nie były tragiczne. Prognozy zapowiadały znacznie gorsze warunki pogodowe niż w rzeczywistości zastaliśmy na miejscu. Gdyby nie ta cała akcja ze współrzędnymi i gdyby nie to, że M po prostu zaczął lekko panikować (do czego miał pełne prawo - bo nigdy w życiu się nie zgubił w górach, bo nigdy w życiu nie szedł we mgle czy chmurze nie widząc nic dookoła, bo to była jego druga wędrówka w zimie, bo pierwszy raz w życiu zapadał się w śniegu po kolana), to po prostu poszlibyśmy z powrotem na Tarniczkę, użylibyśmy kompasu i doszli do lasu. Jeszcze raz powtarzam - to nie był tak silny wiatr jaki był wtedy zapowiadany w prognozach. To był normalny górski wiatr, jaki pewnie wieje dziś na połoninach. Pisząc, że nie chcieliśmy aby po nas przychodzili, miałam na myśli dokładnie to - my, czyli my. Obydwoje czuliśmy się dobrze i uważaliśmy, że nasza kondycja pozwala nam na podjęcie próby odnalezienia właściwej drogi. Potrzebowaliśmy jedynie, aby ktoś nam powiedział - "jesteście na północ od Tarnicy, 100 m od szlaku, musicie wrócić na Tarniczkę" To by wystarczyło. Zauważ, że ratownicy nas nie znieśli, nie zwieźli, tylko odprowadzili. Szliśmy o własnych siłach, we własnych ubraniach, nie korzystając z żadnych udogodnień w postaci kurtek, polarów i innych akcesoriów.
Ania, popełniliśmy błędy, jesteśmy ich świadomi, wnioski wyciągnęliśmy, do expertów nam jeszcze daleko i pewnie nie jednego nas jeszcze góry nauczą. Na chwilę obecną:
1/ Kupujemy Garmina, na wszelki wypadek
2/ Następnym razem wsadzamy kawałki folii do kieszeni i rękawiczek
3/ W warunkach słabej widoczności częściej zaglądamy w kompas
4/ M. impregnuje buty moim sposobem (olej + tłuszcz + wosk), a nie słucha kolegów
5/ Wsadzamy dodatkowe pary rękawic narciarskich do plecaka
6/ Wrzucamy do plecaka ogrzewacze chemiczne
7/ Właściwe aplikacje, podające współrzędne we właściwej notacji mamy już zainstalowane
8/ Wrzucamy do plecaka apteczkę (też na wszelki wypadek)
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Mamcia DwaChmiele
.1/ Kupujemy Garmina, na wszelki wypadek
Mamciu, brawo za słuszne postanowienie. Wszystkie inne pozostałe, o których napisałaś, są tak oczywiste, że nie można nawet o nich dyskutować. Specjalistą w zakresie nawigacji, na naszym forum, jest bardzo sympatyczny i uczynny Wojtek Pysz. Osobiście używam Garmina od 4 lat z wgraną mapą rastrową dobrze skalibrowaną i z całą świadomością i odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nigdy mnie nie zawiódł. Dokładność określenia miejsca stania, w dobrych warunkach atmosferycznych do 3 m, jest zadowalająca. Dlatego, bez żadnych obaw i wątpliwości, zapuszczam się w najbardziej dzikie zakątki Bieszczadów i nie tylko. Natomiast sceptycy nawigacji satelitarnej w bieszczadzkich warunkach w/g mnie, albo nie rozumieją dobrodziejstw tego wynalazku, albo uważają, że elektronika kłuci się z nastrojem, który serwują nam Bieszczady. Osobiście rozumiem urok błądzenia i chodzenia tam gdzie nogi poniosą, ale myślę, że czasami warto jest wiedzieć, gdzie się znajduję i w którym kierunku powinienem się udać. Korzystanie tylko z mapy i kompasu, nie zawsze jest efektywne, gdyż określenie swojego miejsca stania, uzależnione jest od warunków atmosferycznych i terenowych.
Fajnie, że podzieliłaś się swoimi przeżyciami mrożącymi krew w żyłach, gdyż wyzwoliło to na pewno refleksje u ludzi, którzy nie czują respektu dla gór.
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Natka, broń Boże wyłaniając ten cytat nie kierowałam go do tej sytuacji ale tak ogólnie, jako całokształt naszego łazikowania -czyli gdy popełnimy już wszystkie możliwe błędy i wyciągniemy wnioski to będziemy ekspertem w temacie :D
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Natalia, jedynym błędem, jaki widzę, było umożliwienie komentowania Twojego wpisu na blogu. Przeżyłaś niesamowitą przygodę, szczerze i fajnie ją opisałaś, wyciągnęłaś sensowne wnioski - jesteś wielka. Nie psuj sobie wspomnienia użerając się z anonimowymi teoretykami-mądralami. Innymi słowy: pie*ol hejterstwo :-)
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Witam! Śledzę temat od początku i włączyły się wspomnienia. Błędów nie robi tylko ten co nic nie robi. W moim odczuciu słusznie zadzwoniłaś do Gopru, Oni słusznie podjęli akcję- trudno zweryfikować doświadczenie i stan kondycji przez telefon. W moim górskim życiorysie trzy razy popełniłem karygodne błędy, które mogły skończyć się źle. 1- rejon Czarnej Góry - pada hasło idziemy na skróty, w trakcie nadchodzi mgła widoczność spada do kilku metrów, w efekcie 8 godzin marszu i trafiam do punktu wyjścia. 2- Zachodnia ściana Niżnich Rysów, zespół 8 osób dwie liny, efekt spanie w ścianie i przekroczony czas alarmowy co uruchamia akcje ratowniczą, efekt dodatkowy to koniecznośc ucieczki z Moka i czasowe zalogowanie w Chochołowskiej ( trudno buło wytrzymać drwiny Łapińskiego i innych taterników), 3- Spacer w Tatrach trasa Schronisko w Roztoce -Moko - Pięć Stawów- Dol. Gąsienicowa - planowany powrót do Roztoki, ale zrobiło się ciemno do tego mgła i w rejonie Waksmudzkiej usiadłem na tyłku przy ognisku czekając do rana ( czołowka oczywiście była w Roztoce) a rano cały dotarłem do schroniska. To był jedy przypadek gdy paliłem ognisko w TPN. Podsumowując na mgłę nie ma silnych, obecna technologia pozwala na precyzyjne określenie lokalizacji, ale i tu należy zachować rozsądek. Po za tym podpisuje się pod tym co napisał Marcowy " pie*ol hejterstwo" (pie*ol = ignoruj ;))
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Jimi
Natka, broń Boże wyłaniając ten cytat nie kierowałam go do tej sytuacji ale tak ogólnie, jako całokształt naszego łazikowania -czyli gdy popełnimy już wszystkie możliwe błędy i wyciągniemy wnioski to będziemy ekspertem w temacie :D
Kochana, tak będzie :))
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Marcowy, Janusz, ignoruję :) Naprawdę. A włączając moderację chcę tylko ochronić czytelników, którzy nie mają pojęcia że trafiłam na główną stronę wykopu, przed idiotycznymi tekstami. Sama mam do tego raczej zdrowy dystans ;) tak mi się wydaje
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
asia999
Mamciu - myślę, że reprymendę dały Ci góry :wink:: przysyłały aniołów stróżów, ... stawiały znaki ostrzegawcze
Cytat:
Zamieszczone przez
Mamcia DwaChmiele
Asia, z całym szacunkiem, ale historie o aniołach wysłannikach do mnie nie trafiają.
Wydaje mi się, że słowa „z całym szacunkiem” są tutaj dyskretnie przemyconym wyrazem oburzenia na teorię Asi o znakach ostrzegawczych, ze szczególnym naciskiem na te anioły:?
Czy słusznego oburzenia? Ludzie spotykają różne znaki ostrzegawcze na swojej drodze. Może czasem zauważenie ich jest ważniejsze, niż trzy pary rękawic, cztery pary skarpetek i pięć kilogramów nowoczesnej techniki?
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Mamcia DwaChmiele
No widzisz, a ja jestem najwyraźniej Twoim całkowitym przeciwieństwem pod tym względem. I pewnie gdyby nie naciski M., to akcji by nie było, a przynajmniej nie tak szybko. Pewnie wróciłabym po śladach na Tarniczkę i przy pomocy kompasu starałabym się dojść do Wołosatego. Ale nie byłam tam sama, byłam odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale i za drugiego człowieka (któremu zdążyły przemoknąć buty, rękawiczki i spodnie).
I to jest podstawowa sprawa.
Ja osobiście raczej należę do tych tchórzliwszych, a jak idę z ludźmi, za których się czuję odpowiedzialna to już w ogóle.
Chociaż raz osobiście wkopałam się w takie mleko na Czywczynie, gdzie na jakąkolwiek pomoc trudno było liczyć ;)
Ale to było lato, a więc mimo ulewy i padającego poziomo deszczu warunki całkiem inne.
Osobiście oceniam, że w tej sytuacji dobrze zrobiliście że wezwaliście GOPR i tyle i żadnym gadaniem nie ma się co przejmować.