10 załącznik(ów)
Odp: Zapraszam do ogniska
a my z Renatką do Moszczańca. W Moszczańcu skręcamy w lewo. Nie dają mi spokoju te dwa pomniki, które powinniśmy zobaczyć przedwczoraj. Jestem roztargniony, ale żeby pomnik przeoczyć? Albo ślad po nim? Cos mi tu nie grało, ale chodzić takie hektary ponownie też mi się już nie chciało. Mijamy dawny PGR i Zakład Karny. Dojeżdżam do leśniczówki. Tutaj kicha. Szlaban i leśniczy przy nim. Mówi, że dalej to nie wolno jechać. Zapytałem, czy skoro nie wolno, to może tak sobie przejadę? Nie wolno, nie szybko, ot tak. Podparłem się tym, że żonie chciałem pokazać Rezerwat, ale ona tam nie dojdzie. Od razu inna rozmowa. Oczywiście może pan jechać, ale tylko do następnego szlabanu. Dalej to już z buta trzeba. Już dziś nie pamiętam ile, ale kilka 2-3 może 4 kilometry podjechaliśmy. Zatrzymałem się przy szlabanie i poszliśmy pieszo. Jeszcze kawałek było. Cały czas w dół, drogą przez las. W pewnym momencie droga ostro skręciła w prawo i po kilkuset metrach wyprowadziła nas na jasielskie łąki. Aż przystanąłem zdumiony. Po prawej ręce miałem Pole Biwakowe. Wielkie, czyste i zadbane. Elegancja Francja. Jeszcze dziś jestem pod wrażeniem. Wiata, miejsce na ognisko, stoły, ławy. A za polem biwakowym stoi sobie śliczny jak malowanie Pomnik Wopistów. Okazało się, że, mapencja którą się posługiwałem przedwczoraj i dzisiaj była prawie dobra. Prawie czyni jednak różnicę. Zamienione zostały podpisy przy pomnikach. Ot i całe zamieszanie. Nie żałowałem, ze tu przyszedłem, pomimo wcześniejszego łażenia nad Turzańskiem. Znowu odkryłem piękne miejsce. Januszu! Jak mogłeś zwątpić we mnie? Myślałeś, ze się tak poddam bez walki? Jeżeli czegoś nie znajdę to rezygnuję. Chłopie! Ja chatkę z cieknącym dachem za czwartym razem dopiero znalazłem. :-D Poczekaliśmy, aż Renatka odpocznie i wróciliśmy do karawanu. Po drodze do Komańczy zatrzymaliśmy się jeszcze nad stawem i zamówiliśmy obrazki u mieszkającego tam artysty. Potem już tylko wieczór w Komańczy.
Odp: Zapraszam do ogniska
Fakt... rejony te cieszą oczy. Też byłem zaskoczony tym polem biwakowym. Dawno tam nie byłem i... złapałem smaka na rundkę Wola Niżna-Jasiel-Moszczaniec :)
Gdzieś na tej rundce były jakieś ruiny z czerwonej cegły, podobnież stanicy wojskowej (WOP?), nie pamietam już... dawno tam byłem :(
3 załącznik(ów)
Odp: Zapraszam do ogniska
Pamiętasz, pamiętasz. Proszę bardzo..
Odp: Zapraszam do ogniska
Dziękuję! To wprost przepiękna dolina!
Odp: Zapraszam do ogniska
Bertrand
A mogłeś jednak zostawić auto przy leśniczówce,przejść drogą do Jasiela,a następnie pójść w dół,za pomnik kurierów.Przed cmentarzem w prawo do góry,koło Poziomkowego Wąwozu na szczyt łąkami.Tam zaczyna się przedwojenna jeszcze droga,zachaszczona,zarastająca,na rowerek i pieszkom genialna,kwintesencja B.Niskiego i chaszczowania.Wychodzi z powrotem na leśniczówkę.
Odp: Zapraszam do ogniska
Browar! Dzięki. Ale to mój pierwszy raz był :oops:. Teraz wiem jaka to przyjemność jest tam wejść. Napewno to powtórzę i to nie raz ;).
Pozdrawiam
10 załącznik(ów)
Odp: Zapraszam do ogniska
Dzień 12
Przy śniadaniu pokazałem mapę i plan mojego marszu w dniu dzisiejszym. Mój plan z aplauzem się nie spotkał. Jednoznacznie wszyscy stwierdzili – Idziesz dzisiaj sam. Ponieważ często zdarza mi się chodzić samotnie po górach, specjalnie się nie przejąłem. Poprosiłem Renatkę żeby mnie zawiozła na start i odebrała z mety. Jak zwykle Renatka się zgodziła. Na start jechała również z nami żona kuzyna. Z Komańczy mieliśmy kilkadziesiąt kilometrów. Po drodze mijamy ruiny cerkwi w Płonnej. Miejsce zniszczone i ponure. Jedziemy dalej. W końcu wysiadam z karawanu i wyruszam. Umawiam się jeszcze z Renatką na konkretną godzinę na mecie. Powiem tak: Ze startu ruszam drogą asfaltowa na południe. Po kilkuset metrach asfalt się kończy, a zaczyna droga szutrowa. Idę dalej i przechodzę przez most na rzece. Jeszcze kilkaset metrów i skręcam w lewo. Po chwili dochodzę do rzeki. Rzeka nie jest ani duża ani mała, ale w butach nie przejdę na drugą stronę, a taki właśnie mam zamiar. Siadam, zatem na kamieniu i zdejmuje buty. Przechodzę na drugą stronę i się ubieram. Polną drogą wychodzącą z brodu, którym przekraczałem rzekę wyszedłem na łąki. W oddali widzę po lewej stronie duże zabudowania. Nawet ktoś się przy nich kręci. Zabudowania te nie były celem mojej wędrówki, więc z daleka je sfotografowałem i poszedłem w prawo w stronę rzeki. I tu mnie przymurowało… z mojej strony do rzeki jest łagodne zejście, ale po drugiej stronie olbrzymia ściana skalna. Sir Bazyl pisał, ze warto tam zajrzeć, ale nie napisał, dlaczego. Teraz już wiem. Pokręciłem się trochę po brzegu i poszedłem szukać miejsca po cerkwi. Znalazłem je nieopodal. Trochę zaniepokojony popatrzyłem na gówna, które w trawie były. Sporych rozmiarów zwierzęta musiały je zostawić. Łąki były ogrodzone pastuchem. Pastuch nie był pod prądem. Sprawdziłem. Spojrzałem na mapę /tę z błędami, a przynajmniej z jednym/ i na przełaj przez łąki poszedłem przed siebie. Chciałem dojść do rzeki, która w tym miejscu tworzy zakole. Miejsce byłoby fajne, gdyby nie te pastuchy. Doszedłem po kilku minutach do rzeki. I znowu zdziwienie. Teraz to ja stoję na wysokim brzegu, a musze przejść na drugą stronę. Nie jest, to aż taki wysoki brzeg, ale zawsze. Znalazłem kawałek dalej stosowne miejsce do zejścia. I tu następne ZDZIWKO! Na drugim brzegu jest ktoś. Facet. To jeszcze nic. Zdziwienie moje wzbudziła czynność, którą ów gość wykonywał. Nie! Żadnych świństw nie robił. On po prostu pranie urządził sobie. Prał nie byle co, bo białe koszule. Wyprane rozkładał na skałach na słońcu. Wyobrażacie sobie taki widok??? Przeszedłem na drugi brzeg i przywitałem się. Zanim ubrałem buty poprosiłem go o zrobienie mi zdjęcia. Potem krótka rozmowa. Wyobraźcie sobie, że ten facet mieszka w Krośnie i przyjechał tu sobie odpocząć i przy okazji pranie uskutecznić. Janusz, może znasz gościa? Pan ten zapytał, dokąd idę i opowiedział mi o kilku miejscach, które warto zobaczyć po drodze. Miło się gawędziło, ale czas leciał. Ostrzegł też mnie przed bydłem, które chodzi po lesie. Zastanawiałem się przez chwilę, czy to, aby nie takie samo bydło, jakie w Czarnej Dolnej widziałem. Nic mądrego nie wymyśliłem. Przez uroczą łąkę poszedłem w kierunku drogi.
Odp: Zapraszam do ogniska
Gość pranie robi, bydlęta fajdają, Ty nogi moczysz - wszystko to płynie do Rzeszowa, a ja później się dziwuję czego woda w kranie taka wonna i żółta;)
Odp: Zapraszam do ogniska
Skąd wiesz, że do Rzeszowa? A może do Przemyśla? ;)
Odp: Zapraszam do ogniska
Bertrand twój opis, przypomniał mi jak moja babcia, w czasach gdy dinozaury po świecie biegały, równiez w ten sposób pranie nad rzeką urządzała. A jak to pranie wysuszone słońcem pachniały, niech się różne lenory schowają ...