Re: Prawdy mity i stereotypy
Cytat:
Zamieszczone przez asiczka
Bieszczady potrzebuję obiektywizmu w spojrzeniu na turystykę. Przecież nie chcemy spędzić tu wszystkich możliwych turystów. Miejsc na świecie do wypoczywania jest wiele. Nie wszystkim odpowiadać będą siermiężne Biesy.
Chciałabym aby we wszystkich informacjach oprócz języka reklamy, że ach i oh, była raczej prawda. Rzetelna informacja.
Moim skromnym zdaniem, to nie Bieszczady potrzebują obiektywizmu w spojrzeniu na turystykę, ale sami turyści i instytucje z turystyką związane.
Są kraje, które potrafiły wykorzystać to co daje dany region w sensie turystycznym i zachować jego specyfikę, odnosząc jednoczesnie sukces finansowy - rzecz niezbędna. Sa kraje, które chętnie takie Bieszczady widziałyby u siebie i wiedziałyby co z tym zrobić. No u nas - co tu dużo gadać - jak zwykle to nie przejdzie.
Głęboko zakorzeniony w świadomości jest fakt, że najpopularniejsze atrakcje okołoturystyczne sa niezbędne aby ta mogła istnieć jako tako w ogóle i cośkolwiek się rozwijać, co jest bzdurą ewidentną. Jednak to już postanowione w związku z tym jeśli nad morzem jest wesołe miasteczko to w Bieszczadach tez sie sprzeda, gdzie indziej są kafeje internetowe - tu też wkrótce okażą się niezbędne, koniecznie trzeba wstawić pare bankomatów, szybowce, paintball, konie, zorbing, rowery, wyciągi narciarskie, krzesełka, kajaki, banji i tak dalej. Wkrótce ewolucja regionu przejdzie do epoki pól golfowych i torow dla łyżworolek. Czy zatem w Bieszczadach ma tego nie być w ogóle? No sęk w tym, że nie - niech będzie co potrzebne, umiar jednak wskazany i dla dobra regionu wbrew pozorom być się zdaje.
Prostym przykładem do czego to na dłuższa metę prowadzi jest zabudowa. Najlepiej to widać na co bardziej rozwiniętych (niech stracę) turystycznie miejscowościach, np. Wetlina, Cisna. Zamiast czegoś co mogłoby być magnesem dla turysty, gdyby umiano to sprzedać - czyli bieszczadzki styl, mamy bieszczadzki burdel, architektoniczny rzecz jasna. Ten postawił wiezyczke okragłą, to następny musi walnąć dwie kwadratowe, ten zbudował dwa tarasy, to sąsiad szesc dwupoziomowych, itp, itd - z perspektywy wygląda to naprawdę żałośnie. Wystarczy popatrzeć jak poradziło sobie z tym Podhale. Jednak można, jak sie chce, a raczej jak się wie czego się chce.
Zgadzam się z Szaszką, że jak sie komuś niepodoba,że nie ma koktajlu z krewetek, to niech "idzie" na Krupówki. Tylko rzecz w tym, że oni tam zrobią wszystko, aby jednak te krewetki były - spokojna głowa.
To nie tylko biura podróży, itp, ponoszą winę za obecny stan świadomości o Bieszczadach - główna wina spoczywa na samych mieszkańcach regionu,którzy chetnie wciskają każdy kit miastowym, byle tylko ich tam ściągnać. Będąc konsekwentnym można również zarabiać i to nieźle,sa tego przykłady w Bieszczadach, niestety to przysłowiowe "rodzynki".
Przekonanie, że w turystyce wszystko musi być takie samo w każdym regionie, jest co najmniej błędne. Brak jakiejkolwiek inicjatywy, chęci - wszystko oparte na utartych wyświchtanych schematach i wzorcach. Dążenie do celu po najnizszej linii oporu, oraz ceny nie zróznicowane w zależności od standardu - to główne grzechy.
Jeżeli za wszelką cenę idzie się na ustepstwa, to bardzo źle. Ponieważ jak się popusci jednej grupie, natychmiast ręce wyciągną następne. Z wielkim rozbawieniem czytałem zachwyty w prasie na temat zakończenia konferencji na temat samochodów terenowych w Bieszczadach. Co się okazało? Okazało się, że OffRoad jest nieodłacznym elementem krajobrazu, któremu bezwzgldnie nalezy się miejsce. Nie chce mi się teraz szukać, ale wypowiadał sie chyba jakiś dziennikarz radiowy związany z OR chyba z Wrocławia. Gość przeszedł samego siebie, twierdząc, że 4*4 jeżdzą gdzie popadnie bo... nikt im nie pokazał gdzie mają jeździć. Facet kupił chyba prawko na bazarze, bo o ile ja dobrze pamiętam, to na kursie naukę zaczyna się od tego, gdzie można jeździć, a gdzie nie można. A on biedaczysko nie wie. Ciekawe czy mu ktoś powiedział, że po chodnikach tez nie można? Tego typu pokrętne wypowiedzi,stwarzają od razu wrażenie złych intencji - brak argumentów, to palnął co palnął. Szkoda, bo ja przynajmniej niedługo zacznę na tej podstawie uważać, że to OR fajdają na ścieżkach, bo nikt im nie pokzał gdzie należy to robić, rzucają śmieci gdzie popadnie (a Irek zwozi do W-wy;)), bo nikt im nie pokzał co sie ze smieciami robi.
No i tak ziarnko, do ziarnka - jak samochodziarze mudsza miec "swoje" tereny, to i inni sie po nie zgłosża, bo dlaczego nie? Wszystkim sie należy.
Jak sie pojawił temat wyciągu na Jasło - to aplauz ogólny. Ciekawy jestem ilu bedzie takich frajerów, ktorzy specjalnie na narty pojadą na Jasło bo tam jest... wyciąg krzesełkowy. Zostawią te 5 razy większe i atrakcyjniejsze (a często tańsze) po drodze w Bieszczady i hurmem polecą do Cisnej. LOL.
Zatem w rozumieniu miejscowych, sukces w turystyce gwarantuje taki obrót sprawy, gdzie turysta będzie w Bieszczadach mial dokładnie to samo co w innych regionach Polski i nie tylko. To ja sie teraz pytam: jak juz do tego dojdzie, to kto i po co do Was przyjedzie? Na magię słowa? O nie - za przeproszeniem sr..czki na samo brzmienie tego słowa, dostaje naprawdę minimalny promilek ogółu odwiedzających region - z nich nie wyzyjecie. Reszta pojedzie tam, gdzie dostanie to samo, tylko lepiej opakowane i świeższe, za niższe pieniędze. Dalej podcinajcie gałąź na której siedzicie.
Re: Prawdy mity i stereotypy
Cytat:
Zamieszczone przez asiczka
Martwię się o tych co nigdy tu nie byli, a wybierają się pierwszy raz i to np. z malutkim dzieckiem. Bieszczady są raczej dla specyficznego turysty - tylko takiego który wszelkie niedostatki potraktuje spokojnie. Ci wymagający, roszczeniowi, którzy widzieli "pół świata" - raczej się rozczarują. Śmiem twierdzić.
No to pieknie, rodzinke juz nakrecilam, ze jedziemy w bieszczady, ale teraz to juz sama nie wiem....:(. Nie jestem specyficzna turystka, chce tylko troche spokoju (czego nie ma na krupowkach) ale i czytosci tez chce, a przede wszystkim nie chce zalowac, ze pojechalam tu a nie gdzie indziej. Nie zwiedzilam polowy swiata, wlasciwie to nie bylam nigdzie, ale i wcale mnie tam nie ciagnie. Tylko jak teraz czytam twoja prawde, to sie zastanawiam czy warto tluc sie przez cala polske z malym dzieckiem, zeby pomieszkac na smietniku..? moze poszukam czegos blizej... Wkolo jest tyle pieknych zasmieconych miejsc...