My tu tempus fugit, a czas leci! ;)
Witam po powrocie z wakacji!
Ech, prawie dwa tygodnie traperskiego zycia na Mazurach, i znowu powrot do rzeczywistosci... I od razu na forum, bo teraz to juz prosta droga w Bieszczady! Co prawda moj facet baka, ze moze miec klopoty z uzyskaniem urlopu we wrzesniu, ale cicho sza, nie bedziemy sie martwic na zapas!
Oderwalam dzis trzy kartki z mojego sciennego trojdzielnego kalendarza i moim oczom ukazal sie... no co? WRZESIEN!!! To juz za miesiac! Kurcze, jak ten czas leci...
Tak sobie czytam wszystkie wypowiedzi i widze, ze od poczatku lata znikneli zupelnie Barszczyk i Duszewoj. Siedza pewnie gdziesz w gluszy zaszyci. A co u was? Wyjezdzacie gdzies jeszcze, czy czekacie juz tylko na Bieszczady?
pozdrawiam,
Szaszka
Re: My tu tempus fugit, a czas leci! ;)
Czy to znaczy, ze koniki Krzyska dostaly podkowy? Bedzie mozna pogalopowac po stokowce???
Konikow na moim urlopie nie bylo - bylam na splywie kajakowym. Biwakowalismy w 4 osoby z namiotami na dziko, tam gdzie nas woda zaniosla - i wiosla. :)
Najprzyjemniej wspominam biwak na wyspie - siedzielismy tam dwa dni, ukryci za gaszczem przed wscibskim wzrokiem i palilismy malutkie "indianskie" ognisko - z nieduzych, gwiazdziscie ulozonych szczapek. Nawet na tym gotowalismy, bo nam sie camping gaz skonczyl (taki w niebieskich dokrecanych do palnika puszkach), i nigdzie nie dalo sie go kupic. Łowilam ryby, plywalam...
Tylko 2 razy rozbilismy sie na campingach. Efekt: pierwszy raz nie spalismy do 1, drugi raz do 3 w nocy...
Mazury sa naprawde piekne - drewniane chalupy, cerkwie, przyroda, ale ta atmosfera "ogolnoludzka"... tragedia. Przepraszam z gory forumowiczow z Warszawy, ale istniejaca opinia o "warszawce" szalejacej na Mazurach potwierdzila sie w moich oczach. Przypieczetowal ja ostatniego dnia facet, ktory wjechal samochodem do jeziora i tam go umyl.
Mysle, ze termin "warszawka" okresla nie tylko konkretnie rozrabiajacych warszawiakow, ale po prostu wszystkich rozwydrzonych egoistow, ktorzy maja innych za przeproszeniem w dupie, zachowuja sie glosno i po chamsku. Szpanuja, demonstruja jacy to oni sa nadziani, niezalezni i wyluzowani. To po prostu taka stonka, tylko chyba jeszcze gorsza.
I takich ludzi niestety na Mazurach nie brakuje.
A akurat najwiecej ich przyjezdza z Warszawy, bo maja wzglednie blisko.
Jakie to szczescie, ze w Bieszczady ciagnie przewaznie zupelnie inny typ ludzi. I to jest jeszcze jeden powod, dla ktorego jest tam tak wspaniale.
Szaszka
Re: My tu tempus fugit, a czas leci! ;)
Podkowy dostały dwa konie z Biesiska, a na Strzebowiskach kowal wyprowadził kopyta. Jurand dostał pod opiekę dwa konie i przyprowadził je na Strzebowiska. Dereszka i Kasztanek - jej syn. Nie wiem jak się zwią, ale nie lubią się z pozostałymi i mieszkają w garażu przy drodze. Chętnych do jazdy dużo a jeździć można tylko rano i wieczorem.
Niedawno w jakiejś kolorowej gazecie był artykuł ze zdjęciami o bandzie Marty co napada na kolejkę. Nawet ładnie to wyszło. Marta wystawiała swoje obrazy na Dniach Cisnej, ale pogoda nie dopisała. Dopiero w niedzielę zrobiło się słonecznie. Występował jakiś ukraiński zespół w stylu Disco (panienki wykonywały ruchy jak na aerobiku). Poszliśmy do Rysia Szocińskiego do sklepiku i wspominaliśmy znajomych, których już nie spotkamy a Rysiek czytał swoje wiersze. Pięknie było ....
W niedzielę miał być koncert Krystyny Prońko poprzedzony recytacją wierszy przez Rysia, ale ja na nim nie byłem i nie wiem jak się skończyło. Pozdrawiam, do zobaczenia we wrześniu. Ja się teraz udaję na 1mc urlopu. W wolnych chwilach zaglądnę na forum.
J.Lupino
Re: My tu tempus fugit, a czas leci! ;)
Prosze Was nie sprzeczajcie sie w ktorym miescie jest wiecej holoty czy nie. Szkoda ze, np. mycie samochodu w jeziorze, czy halasy na kampingu lub malowanie grafity na kolejkach Trojmiasta jest takie bezkarne.
Oby tylko w nasze gory ta holota nie dotarla. Na szczescie sa one na koncu Polski, i daleko do nich. Jezeli w Polsce nie powstanie jakies prawo odnosnie sytuacji jaka jest na campingach to niestety to moze tez spotkac Bieszczady.
Mieszkam w Kanadzie i mimo ze kraj ten jest wielonarodowosciowy to jakos panstwo umie wszystkich trzymac za przyslowiowe pyski. Dlatego kraj ten jest taki czysty i zielony.
Poprzez mlodosc spedzona na szwendaniu sie po Bieszczadach, nadal uwielbiamy zycie kamperow. Ciagle cale rodzinka wyjezdzamy na rozmaite kampingi, a tam juz przy wjezdzie dostajesz caly spis co mozna a co nie. I tak- cisza obowiazuje o 23, piwsko mozna pic tylko na swojej polance, nie mozna zrywac grzybow (nawet jakbyscie mieli borowika jak z Otrytu przy namiocie), psy moga tylko chodzic na smyczy, zwierzetom wstep na plaze publiczna jest zabroniony, smieci nalezy sortowac i wywozic do wspolnego smietnika. Jezeli sie komus nie podoba i przekroczy prawo parku to natychmiast wypada i nie ma szans drugi raz tam wjechac.
W Ontario sa tez piekne dzikie tereny krolewskie objete scisla ochrona. Mozna tam rozbijac sie na dziko i za darmo, nie ma parkingow i mozna plynac na canoe dziesiatkami kilometrow. Jest tam tak jak za czasow indian - teren zupelnie dziewiczy i mimo, ze nie ma tabliczek z nakazami i strazy przyrody, kazdy sprzata po sobie. Nie mam pojecia dlaczego tak a nie inaczej jest w Polsce. Ludzie sobie sami utrudniaja zycie. Mysle ,ze to dobry temat na spotkanie wrzesniowe, "jak uchronic Bieszczady od takiego losu co Mazury, czy Hel". Pozdrowienia, a tych co jada w Bieszczady prosimy i wypicie kufla bieszczadzkiego piwka za nasze zdrowie.
:-) DOROTA
Re: My tu tempus fugit, a czas leci! ;)
Hej,
pozdrawiam wszystkich krótko i wakacyjnie, unikając warszawki pływając po Wiśle i Nogacie, ludziów mało, ptactwa sporo...ale już tak tęsknie do naszych Gór...tu wszystko piękne ale obce.
Buziaki
Re: My tu tempus fugit, a czas leci! ;)
Olu, odpoczywaj i baw się dobrze, ale uważaj na iście polską plagę, a mianowicie złodziejstwo. Kradną wszystko, wszystkim i wszędzie. A szczególnie zuchwała, wiodąca w statystykach kryminologicznych i policyjnych, jest "szkoła złodziejska" z Trójmiasta.
SB
Re: My tu tempus fugit, a czas leci! ;)
Nie wiem, czy znacie taki dowcip nt. złodziejstwa w Polsce. Jest to kawał abstrakcyjny:
Diabełek został wydelegowany z piekła na Ziemię, aby sobie nakradł. Na kradzione przedmioty zabrał ze sobą kuferek.
Melduje się najpierw na granicy USA i szczerze oznajmia:
- Ja jestem diabełek, mam tu ze sobą kuferek, przyjechałem sobie nakraść.
Usłyszał odpowiedź:
- Dużo ryzykujesz. Policja sprawna, wyroki wysokie i sumujące się; ukradniesz kilka rzeczy, dostaniesz np. 42 lata, po co ci to ? Jedź sobie gdzie indziej.
I tak zrobił. Pojechał do Rosji. I znów na granicy lojalnie informuje:
- Ja jestem diabełek, mam tu ze sobą kuferek, przyjechałem sobie nakraść.
Usłyszał odpowiedź:
- Spóźniłeś się o ładnych parę lat. Wszystko tu już ukradziono, co było do ukradzenia. Jedź gdzie indziej - np. do "panskoj Polszy".
No to przyjechał do Polski. I znów na granicy oznajmia:
- Ja jestem diabełek. O cholera !!! Przecież miałem tu ze sobą kuferek ...