Witam!
Gdzie i jak często można spotkać w Bieszczadach te zwierzęta? Czy widzieliście je kiedykolwiek?
Wersja do druku
Witam!
Gdzie i jak często można spotkać w Bieszczadach te zwierzęta? Czy widzieliście je kiedykolwiek?
Jeśli chodzi o miśki,to w masywie Chryszczatej-Działu oraz w okolicy Tarnawy Niżnej można dość łatwo się spotkać z nimi.W lesie trudno je zobaczyć bo schodzą z drogi zanim się zbliżysz,a jak misia dopadniesz podczas żerowania to Cię odstraszy warknięciem zanim go zobaczysz.Można też spróbować w okolicy gawry,ale to zabawa dla twardzieli (i trzeba wiedzieć gdzie gawra-leśnicy wiedzą,nie wiem czy powiedzą).Ale za to jak miś łowi rybki to ma cię gdzieś jak się nie zbliżasz na mniej niż 100 metrów.Proponuję most na Łokciu na Osławie,niestety 5-6 rano.
Z wilkami trochę gorzej,musisz mieć dobrego przewodnika i duuużo cierpliwości,są 1000x czujniejsze niż misie.Czasem przypadkiem z zaskoczenia się można nadziać na nie.Błysk ciupagi i już ich niema...Jest jeszcze jeden sposób,muszą cię znaleźć same :D
Mnie tak znalazły jak szedłem z przełęczy Żebrak zimą na Chryszczatą po jaja w ciastowatym śniegu.To tylko 3,5 km ale bez plecaka zajęło to 7 godzin i jak już zapomniałem jak się nazywam,o zachodzie słońca na szczycie Chryszczatej zobaczyłem trzy pary fosforyzujących oczu w krzaczkach...Okazało się że nie byłem zmęczony :mrgreen: .Szły za mną aż do Prełuk(baza),najpierw 150 m za mną a na końcu już tylko 50 m.
Ale tak naprawdę to groźne są dziki i borsuki a mistrzostwem jest podglądnąć rysia,gniewosza i sowę śnieżną.Powodzenia
Wilki tej zimy były częstymi gośćmi na Krywem, również w dzień. Można było z ganku obserwować polującą na łanie watachę. Polowanie było udane.
Jesienią nad Krywem pasły się żubry. W Sanie obok resztek mostu jest wydra. Na stokówce przy zjeździe do Hulskiego można było spotkać młode rysie. Teoretycznie masz szansę zobaczyć węża eskulapa. Prawdopodobnie jeszcze kilka sztuk tam żyje.
Chryszczata i okolice od lat są ostoją niedźwiedzia. Również w dolinie Osławy spotkamy żubry, rysie, a z ptaków czarnego bociana, orlika krzykliwego, puszczyka płomykówkę i puchacza.
W Bieszczadach żyje ponad setka niedźwiedzi. W wioskach ich nie ma, na Połoninach też, bo co by tam robiły :lol:
Więc w każdej dolince z potokiem, bez chałup, powinno być ich cztery :mrgreen:
Ja tam ich nie jestem ciekaw i mam nadzieję, że one mnie też nie będą szukać.
Długi
Nie pękaj Długi :D SB sobie radzi z niedźwiedzicą, a Ty się boisz? :DCytat:
Zamieszczone przez długi
A ja ostatnio nie widziałem dzikich zwierząt - znak, że czas w góry...
Aha...na Otrycie też się obija miś.
W ubiegłym roku w sierpniu, też w biały dzień napotkaliśmy wilka samotnika na Otrycie, na wysokości Rezerwatu Hulskie.Cytat:
Zamieszczone przez długi
Tej zimy jeden z GOPRowców wędrując z Tworylnego zadzwonił do Tosi, że ma wilki przed sobą i za sobą, więc nie wie, czy będzie na herbacie :D
Na stronie GOPR brak danych o stratach, więc dotarł bez uszczerbku.
Długi
Wczoraj na Tworylnem spotkałyśmy stado żubrów. Widok nieziemski, przynajmniej dla mnie bo po raz pierwszy widziałam te zwierzątka na żywo :lol: Zdjęcie niezbyt wyraźne tutaj http://www.forum.bieszczady.info.pl/...y2012-300.html
A pozatym na Stołach krążył niedźwiedź i mam wrażenie że byłyśmy obserwowane :wink:
Wielkie dzięki za odpowiedź! :)
Nie wrażenie byłyśmy obok gawry.Byłyśmy tam następnego dnia.Nie dość, że nas obsewował to jeszcze potem sprawdził kto naruszał jego spokój. Wczoraj byłam na wielkiej wyprawie tam gdzie nie wolno wejść i wyoberaź sobie wjechaliśmy w stado kruków liczące kilkadziesiąt sztuk. Delektowały się padliną obok drogi. Widok jak z filmu Ptaki.
Rozmawiałam z bardzo kompetentna osobą która mi powiedziała, że w okolicy Smolika jest pięć niedzwiedzi w tym jeden stara niedźwiedzica urodziła dwoje młodych więc na stan dzisiejszy jest tam pięć gawr i siedem naszych przyjaciół brunatnych.
Niestety znowu niedźwiedź popieścił pracownika leśnego ale niegroźnie.
Czesc Witam . Zazdroszcze wam szczerze takich chwil w których czuje sie podstepne oko króla bieszczadzkich lasów ,to jest niesamowite uczucie poplatane z lekkim dreszczykiem i gesia skórka Ja doswiadczylem takiego w Nasicznem na terenie bazy ZHP z Gdanska.Bylo mozna wyczuc jego obecnosc nosem,jak równiez uslyszec wydobywal z siebie gluchy pomruk którym podkreslal stanowczo swoja obecnosc krecil sie tam prawie do samego rana.Wilki natomiast wywoluja u mnie calkiem inne uczucie jestem zakochany,i zafascynowany tymi zwierzetami kiedys mialem wspaniala przygode bedac na rybach w olchowcu.Byla juz stosunkowo pózna jesien temperatura po zmroku spadla ponizej zera ryby braly niesamowicie trwala cisza czasami przerywana pluskiem wody zapewne spowodowanym jakims wodnym drapieznikiem lub jakims zyjatkiem.Zblzala sie pólnoc i cisze przerwala piekna melodja splywajaca od pasma otrytu cos cudownego,najpierw odezwaly sie dwa moze trzy wilki których wycie potegowal poglos przedzierajacy sie przez las i wode potem dolaczyly do nich nastepne a na samym koncu i to bylo najpiekniejsze dolaczyly te najmlodsze które chcialy dorównac doroslym trwalo to moze minute dwie,ale mi sie wydawalo o wiele dluzej,wlasnie tamtego uczucia nie zapomne.Przygód bylo wiele i z róznymi zwierzetami,i dlugo by opowiadac. Serdecznie Pozdrawiam.
Turyści ruszyli szeroką ławą no i teraz się nie dziwmy że któryś może nas w lesie zaskoczyć. Te tropy zostały wyłuskane na masywie Żuków przed dwoma tygodniami.Cytat:
Zamieszczone przez lucyna
Misie już żerują
A bardzo pouczający link natrafiłem w sprawie bieszczadzkich wilków:
http://wolfpunk.most.org.pl/ulve/prop2002.htm
lub wygodniej w googlu
http://64.233.183.104/search?q=cache...&ct=clnk&cd=18
Chyba admin, się na mnie wkuffi, ale ja nie umiem skracać linków.
Cytuję za "Nowinami"
Cytat:
AKTUALNOŚCI
2 stycznia 2007 - 20:37
Nasiczne > Połamał kij na grzbiecie wilka
Dwa wilki zaatakowały wilczura w Nasicznem (pow. bieszczadzki). Kiedy próbowały go zagryźć, mieszkaniec wsi stanął w obronie psa. Walczył z drapieżnikami kijem od szczotki.
- Było po godzinie 20, gdy wypuściłem z domu psa – opowiada Tomasz Polakiewicz. – Chciałem, żeby sobie pobiegał, ale wilki już na niego czekały...
Polakiewicz nie słyszał, co działo się na drodze w pobliżu gospodarstwa. Odgłosy walki doszły za to do uszu jego sąsiada.
– Wybiegł z domu, chwycił szczotkę na długim kiju i ruszył do walki z wilkami – opowiada pan Tomasz. – Próbował odpędzić drapieżniki, jednak te ani myślały odejść. Jeden trzymał mojego psa za kark, drugi za gardło. Dopiero, gdy sąsiad zaczął walić kijem po wilczych grzbietach, uciekły w las.
Pies miał rozdartą tchawicę na długości 5 cm, był w kilku miejscach pogryziony. Polakiewicz myślał, że go nie uratuje, a jednak udało mu się.
– Wykurowałem go antybiotykiem i maściami – mówi. – Niestety, to już nie będzie ten sam pies, co przedtem. Za dużo ran, no i straszny uraz. A przecież to żaden ułomek, lecz wielkie psisko, w dodatku dość agresywne.
Mężczyzna, który uratował wilczura, walczył z drapieżnikami tak zaciekle, że połamał kij od szczotki.
– To zdarzenie może wydawać się śmieszne, jednak jest dowodem, że wilki przestały bać się ludzi – uważa Polakiewicz. – Obawiam się, że któregoś dnia głodne drapieżniki zaatakują człowieka. Jeśli zobaczą, że jest sam, bezbronny, nie cofną się.
KP
No i co zaczynamy bać się wilków. Bestie są w stanie rzucić się na człowieka. Najśmieszniejsze, że trochę się wystraszyłam i Borysa nie zabieram w głąb lasu. Kupiłam mu nawet czerwoną obrożę, szelki i smycz. Św. Mikołaj broni od wilków to przy najbliższej wizycie w cerkwi zapalę w intencji mojego skretyniałego psa kilka świeczek. Acha do lasu będę chodzić z dobrym, mocnym kijem od szczotki.
Uraz u psa pozostanie. Zuza Nikosa także po pogryzieniu i pożarciu jej szczeniaków przez wilki zmieniła swoje zachowanie.
„Było po godzinie 20, gdy wypuściłem z domu psa – opowiada Tomasz Polakiewicz. – Chciałem, żeby sobie pobiegał, ale wilki już na niego czekały...
Polakiewicz nie słyszał, co działo się na drodze w pobliżu gospodarstwa”
„…nie będzie ten sam pies, co przedtem. Za dużo ran, no i straszny uraz. A przecież to żaden ułomek, lecz wielkie psisko, w dodatku dość agresywne.”
Browar, kurcze nie prowokuj! Bo jak coś takiego czytam to mnie szlag trafia!
Niedawno, po zejściu z gór oganiałem się od takiego psa samopas wypuszczonego w Dwerniczku i na szczęście miałem przy sobie kij, który mi w tym pomógł.
„..To zdarzenie może wydawać się śmieszne, jednak jest dowodem, że wilki przestały bać się ludzi – uważa Polakiewicz.”
A może po prostu wilki uważają, że ludzie którzy swoje agresywne psy wypuszczają na drogę w celu pobiegania sobie są już delikatnie rzecz ujmując baranami.
No tom sobie ulżył.
Pozdrówka - Bazyl
-> sir Bazyl
Bez prowokacji nikt nie chce dyskutować.A że się z Twoim zdaniem w tym temacie zgadzam to inna rzecz ;-)
Hej:)
Jeśli w tym roku kogoś bez kija od szczotki zobaczę w Bieszczadach, to osobiście mu wleję za głupotę i brak odpowiedzialności;> Aha!! Dzieci noszą do obrony blaszane szufelki!!;> A dla właścicieli psów nasiczańskich jedna rada - zanim się ukochanego Azorka na kłusowanie po lesie wypuści, na wabia trza wypuszczać pudelki - tanie to, marne i żal nie będzie, gdy wilcy pożrą:) Pudelki w miarę możliwości można zastępować redaktorami z GC Nowiny...
PS: Ciekawy przypadek medyczny - 5 cm rozdarcie tchawicy leczy się dobrze antybiotykami. Pamiętajcie obywatele...
Rozumiem znak rozpoznawczy bieszczadników to kij od szczotki. Fajnie bedzie to wyglądać na KIMBie. Z tego co wiem bez trudu w Sękowcu można spotkać wilki. Zresztą niedźwiedzie też. Kiedyś byliśmy na szkoleniu w rezerwacie Hulskie. Najpierw świerzuteńkie ślady niedźwiedzia, a potem na starym osuwisku ślady uczty wilków. Most na Sanie trochę niżej to najlepsze miejsce do obserwacji niedźwiedzi. Szczególnie w księżycową noc pięknie wygląda niedźwiedź w kąpieli. Studenne to także miejsce, gdzie widziałam tropy wilcze.
"Wilki atakują
Alicja Wosik
Drapieżniki rozzuchwaliły się tak bardzo, że coraz częściej zaglądają na podwórka gospodarstw i atakują zwierzęta domowe. Od jesieni wilki zagryzły w Wetlinie około 20 psów.
Do tej pory takie ataki zdarzały się raczej w niewielkich miejscowościach, a nie w ośrodkach turystycznych. Jak obliczają mieszkańcy, w Wetlinie i kilku okolicznych wsiach wilki zagryzły od jesieni aż 40 psów.
Od jesieni - jak obliczają mieszkańcy - wilki zagryzły w Wetlinie około 20 psów, a w okolicznych wsiach drugie tyle. Miejscowi boją się nie tylko zuchwalstwa drapieżników, ale również tego, że podobne przypadki mogą zniechęcić turystów do przyjazdu w Bieszczady.
Mieszkańcy prowadzą dokumentację wilczych ataków. Chcą się nią posłużyć, by złożyć wniosek do ministra środowiska o odstrzał wilków, które wyspecjalizowały się w atakach na gospodarstwa.
Naukowcy tłumaczą, że psy stanowią około 5 procent wilczej diety. Jeśli jednak okaże się, że ataki są nadmierne minister środowiska może wydać zgodę na odstrzał najbardziej uciążliwych drapieżników. Taką zgodę uzyskali w ubiegłym roku mieszkańcy innej bieszczadzkiej miejscowości - Rabego w gminie Czarna."
źródło: http://tvp.pl/400,20070103440984.strona
BTW: a może dałoby się jakoś uświadomić niektórym miejscowym, jakie prawo obowiązuje odnośnie puszczania psów luzem po wsi i poza nią? I wcale nie żartuje - bo jeśli coś z tych rzeczy ma odstraszać turystów, to właśnie szwendające się psy nieodpowiedzialnych właścicieli. To nie dotrze, ale można spróbować, jakaś kampania cy cuś? ;)
Jednym słowem wilki robią to,do czego zobligowani są myśliwi a więc kasacja szwędających się burków.Wniosek prosty-to myśliwi do selekcji :evil:
Rozmawiamy poważnie? To kasacji w pierwszym rzędzie właściciele psów, a raczej byli właściciele psów których pozbyli się w Bieszczadach. Znudził się takiemu owakiemu pies ,więc go wyrzuca z samochodu. Rocznie w tamtym regionie conajmniej kilkanaście psów. Kilka sama uratowałam ściągając z gór. Wilki przyzwyczaiły się do zobywania łatwego pokarmu i zasmakowały w psim mięsie.
Wolę aby te psy szwendały się po wsiach niż były wiązane na krótkim łańcuchu przy budach. Taki pies na póltorametrowym łańcuchu, często, gęsto głodny jak wyrwie się na wolność to bywa dokuczliwy. To nie jest winien pies ale jego właściciel. Takie psy też kłusują po lasach. Nie dla przyjemności ale z głodu. W ten sposób też mogły wilki posmakować psiny.
Rację masz,howgh! ;-)
Przykład że coś nie istnieje dopóki nie pokażą tego media:))) Miśki łażą po lesie jak łaziły. A po górach nie sposób przejść kilometra żeby nie widzieć tropow wilka... Derty 5-ka :) Celne uwagi :)
;-) Nawet nie można na tym forum troszeczkę się pokłócić. Jestem w nastroju bojowym, chcę wytoczyć najcięźsze działa i co... Masz rację. Ciężki jest los choleryków. Muszę poczekać aż wypowie się nasz znajomy z forum , znany dziennikarz z GC Nowiny. Może jutro ta szacowna gazeta opublikuje jakiś sążnisty artykuł na temat wilczych watah, które przygotowały desant na Krywe. A co, wilki już zbierają się w watahy.
Nie desperuj, to jest margines - cała reszta wałęsających się psów jest po prostu puszczana luzem i łazi gdzie chce. W Sanoku za psa luzem zapłacisz 200zł i nikogo nie będzie obchodzić, że psu lepiej tak niż przy budzie. Natomiast na wsiach ludzie w ogóle nie dopuszczają myśli, że mając psa, oprócz praw są również obowiązki. Gdyby dopuszczali to nie produkowaliby tyle kundli (nie wszystkie w końcu idą do wiadra), powinnaś doskonale wiedzieć że te psy mnożą się bez ograniczeń (a sterylizacja kosztuje, na oddanie w "dobre ręce" też chętnych coraz mniej).
I wcale nie żartuje, że bardzo mnie korci, aby puścić w obieg serie "artykułów", takich jak ten wyżej, tylko wilka zamienić na psa, a psa na turystów, z ostrzeżeniem turystów przed wałęsającymi się psami i z opisem kilku przypadków wiejącego przybysza (ludzie wszak zazwyczaj psów się boją). Widzielibyśmy jaka wtedy byłaby reakcja. Nie byłoby w tym ani grama kłamstwa, a na własnej skórze też co nieco w tej materii doświadczyłem.
p.s - Szanowny turysto: nie chcesz mieć pogryzionych nogawek, albo co gorsza - nóg, pamiętaj gdzie Bieszczadów próg. I go nie przekraczaj ;)
p.s2 - jak się tak przegląda czasem niektóre fora czy grupy, to da się znaleźć parę wątków na temat jak się zabezpieczyć na wypadek spotkania wilka. Natomiast znacznie więcej da się znaleźć o tym jak zabezpieczyć się przed psami. Przypadek?
A jeśli trzeba odstrzelić parę wilków, to odstrzelić. Ale nie pieprzyć, że trzeba odstrzelić wszystkie, aby dogodzić każdemu szykanowanemu przez wilki hrabiemu, bo tylko w ten sposób udałoby się to zrobić.
Nigdy nie zwróciłam na to uwagi. Nie boję się psów. Wprost przeciwnie bardzo je lubię. Nigdy nie zostałam zaatakowana przez psa. Kilka razy pies pokazał mi moje miejsce tzn. gdybym poważnie nie potraktowała jego ostrzeżenia to mógłby mnie pogryźć. Z większością psów jestem po imieniu. Przez cały czas zastanawiam się , czy czasami nie ucierpiał od wilczych kłów Budrys. Ten pies z Nasicznego. Jego właściciel twierdził, że ten pies bywa groźny. No i wałęsał się po wsi. Zawsze daję do wąchania psu rękę. Każde zwierzę, gdy nie wyczuwa ze strony człowieka agresji uspokaja się. Chyba, że jest przez człowieka bardzo doświadczone. Poza tym psy wyczuwają zapach innych zwierzaków, a ja dosłownie jestem zapachami przesączona. Moi ulubieńcy plus zapach tych kotków i piesków z którymi się codziennie witam to balsam na dusze wałęsających się burków. Jeżeli czegoś się w górach boję to ludzi.
Myślę że ów(z Nasicznego) kij od szczotki czy też miotły dobry i na psy i wilki.Ale też myślę sobie że dużo bardziej boję się psów niż wilków.
Mnie wilki sprawdzały.Borsuki są łasicowate i duże,mają pazurki do kopania nor wielkości moich palców,toteż potrafią zrobić ziazi.Jaźwiec nie ucieka-Ty się musisz wycofać.Były wypadki nieświadomych ludzi w Krakowie,w Lesie Wolskim.
Widziałam tylko raz na wolnści borsuki, a raczej ich młode. Uśmiałam się setnie. Trzy maluchy bawiły się w berka, a potem jeden przeskakiwał przez drugiego. Wyglądało to jak lekcja w f. Było to bardzo dawno. Lisy i pewien kłusownik z Ropienki czy Wańkowej je wytępił. Robi borsuczy smalec. Mam nadzieję, źe kiedyś jakiś jeźwiec zrobi mu zazi.
niezle sie usmialam z tego tekstu!!! "nalezy sie poruszac jedynie wyznaczonymi szlakami ktore niedzwiedzie omijaja" - madre te bieszczadzkie misie ;)
i niemądra Buba i niemądry Barnaba.
..ano pobudziły się Misie bo wdepbnąłem w ślad niedawno niedaleko Matragony, pech chciał że aparatu nie zabrałem bo się wystawia w komisie, demoniszcze, ..a ostatnio odkryłem norke borsuczą, znaczy się nie ja tylko pies bo wlazł do niej szczekając , jakieś 300 m od blokowisak w Sanoku... szpiedzy jacyś?
Koniecznie przeczytajcie:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...404/-1/weekend
Niezmiernie ciekawe. Czekam niecierpliwie na nową książkę pana Marszałka. Mam nadzieję, że Kolega pospieszy się i jeszcze w przyszłym roku będziemy mogli poczytać o tych skromnych, a jakże pięknych skarbach naszej ziemi. Gorąco polecam inne książki autorstwa pana Marszałka: "Skarby podkarpackich lasów", "Ballady o drzewach" i " Leśne opowieści z Beskidu". Szczególnie ta ostatnia pięknie wpisuje się w temat. Są tam opowieści o kurhanach, kapliczkach, łemkowskich cmentarzach i innych tajemnicach, które kryją beskidzkie lasy. Zaś " Skarby podkarpackich lasów Przewodnik po rezerwatach przyrody" wydany przez Ruthenus to perełka edytorska, jedna z najpiękniejszych książek jaką posiadam.
Cytuję z w/w artykułu
Czy może ma ktoś zdjęcie tego obelisku?Cytat:
Tam, gdzie wilków dziś najwięcej - w Bieszczadach - jest tylko jedna kapliczka o wilczym rodowodzie. A nawet nie kapliczka - tylko skromniutki, kamienny obelisk (do wojny był jeszcze na nim krzyż), w nieistniejącej już dziś wsi Kamionki pod Chryszczatą.
- To pamiątka zdarzenia z 1928 roku - opowiada Edward Marszałek - Wilcza wataha zżarła wtedy leśniczego, powracającego z Turzańska do Kalnicy. Bestie musiały być głodne. Z leśnika zostały tylko nasmarowane dziegciem buty.