Witam
chcę się upewnić czy do szczytu Rozsypańca prowadzi szutrowa droga?
czy tylko do przełęczy Bukowskiej?
jak to wygląda faktycznie, bo słyszałem różne opinie... ;)
pozdrawiam
Wersja do druku
Witam
chcę się upewnić czy do szczytu Rozsypańca prowadzi szutrowa droga?
czy tylko do przełęczy Bukowskiej?
jak to wygląda faktycznie, bo słyszałem różne opinie... ;)
pozdrawiam
Bieszczadzki Park Narodowy - zakaz wjazdu rowerem.Cytat:
Zamieszczone przez mikael
oczywiście, zdaje sobie z tego sprawę. Ale z tego co pamiętam to prawie pod rozsypaniec od strony Wołosatego idzie szeroka droga, (na szerokość normalnej drogi asfaltowej), więc jaki jest sens zakazu wjazdu dla rowerzystów na taki trakt???Cytat:
Zamieszczone przez Piotr
Zakaz wjazdu szlak pieszy
może i zakaz...///???!!!
ale droga wręcz idealna na rower. później oczywiście proponuję obowiązkowo Tarnicę, następnie do Ustrzyk i dalej na Połoniny. oczywiście nie głównym szlakiem i w niedzielę, lub sierpniowy tzw długi weekend,. decydując się na takie wycieczki trzeba je rozsądnie zaplanować. najlepiej wiosną lub jesienią , w dzień powszedni, kiedy nie ma ludzi, wcześnie rano,.. nikt mi jeszcze nic nie powiedział - NIGDY- że jadę rowerem po parku,
] Pozdrawiam wrogów rowerzystów. i szukam osób gotowych pośmigać ze mną po zakazanych trasach . napiszcie.
I potem trzeba będzie skakać w krzaki jak taki dumny rowerzysta jak Ty będzie trenował downhill na szlaku? Ja też czasem chodzę po Bieszczadach wcześnie rano, mam się rozglądać za takimi jak Ty? Zamiast podziwiać widoki i cieszyć się ciszą mam mieć oczy dookoła głowy i wypatrywać rowerzystów jadących z góry? Zrozum, że dla pieszego rozpędzony rowerzysta to coś takiego jak dla rowerzysty jadący samochód, pieszy szlak w górach jest dla przeciętnego turysty ostatnim miejscem gdzie można się spodziewać takiego zagrożenia jak Ty i Twój rower. Ale co Cię to obchodzi, Ty lubisz śmigać po zakazanych trasach :-/Cytat:
Zamieszczone przez marc
Nawet jak nie trafisz na pieszego na szlaku to czasem trafisz na schodki lub inne ułatwienia dla pieszych turystów. Jedziesz po nich czy je omijasz mniejszym lub większym łukiem? Jak nie omijasz to je niszczysz, jak omijasz to łamiesz kolejne zakazy zjeżdzając ze szlaku... Ale co tam dla Ciebie zakazy, Ty w końcu masz rower, prawda?
Nie jestem wrogiem rowerzystów, i mnie się udało pojeździć rowerem po Bieszczadach. Ale ja, naiwy, jeździłem po drogach albo po rowerowych szlakach. Mam nadzieję, że spotkasz wreszcie kogoś, kto zwróci Ci na szlaku uwagę, że źle robisz. Zwróci uwagę, albo wystawi mandat - mnie tam jedno, byleś zrozumiał zanim potrącisz kogoś na szlaku.
Pozdrawiam
Bartek
No cóż mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy na szlaku. Gwarantuję Ci, że skończy się to dla Ciebie mandatem. I to Ci obiecuje przewodnik , który oprowadza także grupy rowerowe.Cytat:
Zamieszczone przez marc
Witam.
NIe jestem "dumnym rowerzystą" i nie trenuję downhillu na szlakach. Nie potrącam, ani nie wjeżdzam w pieszych. nie niszczę barierek i innych ułatwień dla turystów. NIe niszczę również tak cennej bieszczadzkiej przyrody. Bieszczady przemierzam z plecakiem wzdłóż i wszerz, już 10 lat. I nie chodzi mi o to że lubie jeżdzić po zakazanych trasach. Lubię rower i góry i to wszystko.
nie rozumię tylko niechęci do rowerzystów w Bieszczadach. W innych górach ( z nielicznymi wyjątkami) jakoś nikt nawet nie pomyślał aby zakazać jazdy po szlakach pieszych. jedzie rower, obok piesza wycieczka, i jest ok.
co do niszczenia przyrody przez rowerzystów, a w zasadzie rowery;
rower jest maszyną która najmniej ingeruje w środowisko naturalne.
i tegi nie zrozumie ktoś, kto nigdy nie jeżdził na rowerze.
więcej szkody przynosi górom jedna 20 osobowa szkolna wycieczka niż cały nawet peleton.
niedawno widziałem drogę, którą przejechało kilka, kilkanaście osób konno.
w jednej chwili wydeptana ścieżka zmieniła się wręcz w bagno, którym z trudem dało się przejść. konie zryły to tak, że trudno to opisać.
długo by na ten temat pisać, i nie jest to tylko moje zdanie.
pozdrawiam. i czekam na spotkanie na szlaku. rowerem bądź pieszo.
Skoro jestes takim swiadomym rowerzystą to pewnie wiesz też iż np. droga dla rowerów nie jest dla pieszych. Więc czy tak trudno zrozumieć iz niewielka część Bieszczadów pokryta jest tylko szlakami pieszymi i rowerzyści utrudnialiby ruch pieszy? Przecież na pozostałej części / poza BdPN/ można jeżdzić na rowerze do woli. Szlaki konne są przeznaczone wyłącznie dla odmiany dla jeżdżców, przy czym na terenie BdPN nie ma ich dużo. Poza parkiem jeżdżcy mogą sie poruszać tylko po wyznaczonych drogach / na terenach lasów państwowych/, rowerzysći praktycznie wszędzie z wyłączeniem miejsc objetych szczególnymi formami ochrony np. uprawy lesne, żródliska i ostoje zwierzyny . BdPN ma powierzchnię kokoło 29000 ha, a sąsiadujące z nim nadleśnictwa Stuposiany, Lutowiska i Cisna około 41 000 ha. Więc tak naprawdę jest gdzie jeżdzić. Problem by jedynie zrozumieć rzecz banalna - są miejsca gdzie rowerem poruszać się nie wolno.Cytat:
Zamieszczone przez marc
witam.
nie piszę, żeby otwierać całe Bieszczady dla rowerów. również jestem zagorzałym obrońcą przyrody. Ale nie wydaję mi się, żeby nie można było wytyczyć kilku rowerowych tras w najwyższych partiach Bieszczadów.
np. czy wspomniana droga do Rozsypańca straciłaby coś, gdyby była dostępna dla rowerów???.
i nie piszcie mi tu, że rowerzysta utrudnia ruch pieszym...
pozdrawiam,.
jeszcze jedno.
kilka lat temu ten sam problem był w Tatrach . w polskich - tylko kilka ścieżek w zasadzie na Podhalu. Z gór rowerzyści - precz!!!
Po stronie słowackiej jakoś rower nie wjeżdża w turystów, nie niszczy przyrody, i można nim jeżdzic naprawdę w wysokie partie gór.
po pewnym czasie dyrekcja parku zrozumiała problem i w TPN ie otwarto na nielicznych trasach ruch dla rowerów. mam nadzieję że pójdzie dalej i udostępni więcej tras dla bikerów.
marcin. ]
może wypowiedzą się jacyś maniacy rowerowi jak ja, żebym nie był tu sam.../
Kręcę po Biesach od paru-nastu lat.Wydeptałem nie jedne pedałki.Zakatowałem nie jeden rower.Za każdym razem jak widze te piękne górki to aż mnie świerzbi aby tam na szczycie się znaleźć razem z rowerem.Gdyby je maniakom dwóch kółek udostępniono to ja jako pierwszy bym się na nie wdrapał.Póki co jeżdżę tam gdzie wolno.Mimo wszystko jest wiele tras gdzie można się zakatować do utraty tchu.
Może dzięki temu jeszcze nie trafił się nikt taki kto by mnie z siodełka zrzucił podczas spotkania na jednej ścieżce,tam gdzie nie wolno.
ja podobnie Waldi . niejeden łańcuch, kaseta, czy kilka ram. ale to już przeszłość. jutro wybieram się w piękne rejony Radziejowej i Jaworzyny.
końcem sierpnia - kolejny wypad w Bieszczady.
może Waldi pokręcimy razem ?????????????
oczywiście TYLKO po dozwolonych trasach. co ty na to????
może nakręcimy jeszcze parę osób i będzie niezła zabawa
marcin. ps,
Przejedź w myślach piękną trasę ; Połonina wetlińska Caryńska , potem Tarnica, rozsypaniec i zjazd do Wołosatego.....
piękne prawda??
Utrudnia. Nie wiem czy straciłaby. Nigdy przez myśl mi nie przyszło jeździć tamtędy rowerem. W Bieszczadch mamy ponad 1000 km szlaków rowerowych, w tym ok 200 szlaków extrim. Oprócz tego masę dróg leśnych, stokówek a od biedy i po drogach zrywkowych można jeździć.Cytat:
Zamieszczone przez marc
Jet coś takiego co nazywa się dobrem publicznym. Nasze zachowanie musi to uwzględniać. Oprócz praw mamy i obowiązki. Naszym obowiązkiem jest poszanowanie praw innych osób, w tym ich prawa do bezpieczeństwa. Nigdy, nie spotkałam się z rozsądnym zachowaniem rowerzysty na szlaku pieszym. O ile rowerzyści jeżdżą nazwijmy to noromalnie po szlakach rowerowych to na szlakach pieszych z całym szacunkiem zachowują się jak kretyni.
FULL LEGALCytat:
Zamieszczone przez marc
Długi
Takie uogólnianie to chyba zbyt daleko idący wniosek - ewentulanie jesli mozna to poprosze o rozwinięcie/uzasadnienie myśli. Też mógłbym coś uogólnić na temat grup zorganizowanych / turystów autokarowych, wleczonych po szlakach przez przewodników.Cytat:
Zamieszczone przez lucyna
Cała ta dyskusja bierze się chyba z braku obiektywizmu czyli patrzenia przez pryzmat własnych potrzeb i oczekiwań. Świat nie kręci się wokół grup zorganizowanych i turystów pieszych i nigdy nie będzie się kręcił.Cytat:
Zamieszczone przez lucyna
To pewnie zaskakujące, ale tak samo jak turysta pieszy ma różne oczekiwania - jeden lubi to inny siamto, tak samo jest z rowerzystami. Ciągle się słyszy o konieczności zróznicowanej oferty a jako w tym wątku tego nie widać.
Czy w Bieszczadach jest Disneyland dla rowerów? Nie - chociaż jest bardzo dobrze i szlaki ZR to kawał dobrej roboty - tyle że bez uwzględnienia tego co wyżej: rowerzyści są rózni.
1000km szlaków rowerowych? Rozpoczynający poprzedni wątek chciał trochę sobie urozmaicić trasę. Nie kręci go jazda po asfalcie. Zdajesz sobie sprawę z tego ile zostanie tych kilometrów po odjęciu "tras rowerowych" biegnących po drogach publicznych? To każdy ma u siebie - wyjedzie na ulice i heja między samochodami.
Stokówki - na tym opiera się ZR, tylko że nieco to było pójście na łatwizne - gdzie jakaś szutrówka tam dup tabliczke "trasa rowerowa" i z głowy. Czy coś tam jest czy nie ma - kogo to obchodzi. Wyobraź sobie ze proponujesz grupie zwiedzanie Wetlińskiej i Caryńskiej i prowadzisz ich szosą, serpentynami i pokazujesz te górki. Głupie? Tak jest skonstruowana niemała część tras rowerowych. Przykład: Zatwarnica - most k/Obłazów. Trasa szutrówką. Turysta rozkłada mape i kilkaset metrów niżej widzi Krywe, Tworylne, itp. Szutrówka nudna jak flaki z olejem, las i nic poza tym. Na dole troche pozostałości, troche widoków, rzeka. I co robi rowerzysta? Ma gdzies te trase i pedałuje dołem bez szlaku. Takie przykłady można mnożyć.
200km tras extreme? W Bieszczadach znam coś koło 4km (chętnie się dowiem gdzie sie podziewa reszta).To jest zjazd z Przysłupa do Bereżek, ktory od biedy można nazwać odcinkiem ekstremalnym. Reszta tras "extrim", to m.in. pół-szutrówka, pół-betonówka Czerenna - Tarnawa Niżna, asfalt (!) Tarnawa Niżna - Muczne (to nie żart), "asfalt" Baligród - Stężnica - Wołkowyja (!), Bereźnica - Żernica (szlak rowerowy przez teren gdzie jest tablica: teren prywatny i ganiają "wściekłe psy") - Żerdenka. Jest jeszcze pare kilomerów koło jeziora - od biedy. I to wszystko. To co jest powyżej jeziora nie ma znaczenia. Jak turysta jedzie pojeździć rowerem w Bieszczady to ma na myśli Bieszczady i jedzie do Komańczy, Cisnej, Wetliny czy Ustrzyk G i okolic. Mało go obchodzi ze są trasy k. Uherzec, Olszanicy, Jureczkowej, itp.
Gdyby nie było zapotrzebowania na poruszanie się innymi trasami, nie było by np. Transcarpatii. Gdyby pomyślano o rzeczy tak oczywistej jak to, że są rózni rowerzyści z różnymi oczekiwaniami, dziś tej dyskusji by nie było, bo byłyby zróżnicowane trasy rowerowe dla każdego. Na dzień dzisiejszy ich nie ma, dlatego turyści muszą sobie sami szukać urozmaicenia.
Na dzień dzisiejszy ich nie ma, dlatego turyści muszą sobie sami szukać urozmaicenia.
I znajdą, ale czemu na Rozsypańcu i Połoninach?
Od tego wyszliśmy w tej dyskusji.
Długi
Wyszliśmy. Ale stanęlismy na "rowery won ze szlaków pieszych".Cytat:
Zamieszczone przez długi
Czemu na Rozsypańcu - nie wiem. Może dlatego ze nie zaproponowano im innych. Gdyby mieli świadomosc istnienia wyznakowanych tras w podobnych warunkach ale poza parkiem część z nich (bo na wszystkich nie ma co liczyć) nawet nie pomyślałaby o jeżdżeniu po BdPN.
mark-..."Waldi pokręcimy razem ?????????????"...
W sierpniu mają wpaść do mnie kumple i coś planujemy poszaleć po Biesach.
Jednakże to grupa szosowców i tylko asfalt ich interesuje.Ja jestem elastyczny i w zalezności od humoru wsiadam na jeden lub drugi.
Mimo wszystko daj znać kiedy będziesz to może się gdzieś na trasie spotkamy.
Trasę zaznaczyłeś piękną,a ja mógłbym dorzucić jeszcze kilka.
Teraz rzucam pytanie do tych co się dziwią dlaczego cykliści chcą właśnie jeździć po tych niedozwolonych terenach.?
Ja odpowiem w ten sposób.To jest tak samo jak z turystami pieszymi.Oblegane są szlaki widokowe te które pozwolą podziwiać okolice gdy się już wtoczą na górę.Dlaczego na innych nie widać tylu turystów.Miałem nieraz tą przyjemność łazić po szlakach gdzie ludzi nie uświadczy.No tak ale tam drzewa zasłaniają widoczność i atrakcyjność szlaku już nie taka.
Nie dziwmy się więc cyklistom,którzy przyjadą w te góry i muszą ukradkiem wnosić swe rowerki na połoniny. To jest silniejsze od wszystkiego nawet gdyby mieli zapłacić mandat.Dla każdego cyklisty wyzwaniem jest wysokość i przewyższenie,a gdzie tu szukać trasy która by się wznosiła powyżej 1000 m jak nie na połoninach.
gdzie tu szukać trasy która by się wznosiła powyżej 1000 m jak nie na połoninach.
Ten sam problem dotyczy wszystkich. Turystów pieszych, przemykających cichcem na Połoninę Bukowską, właścicieli skuterów śnieżnych (jeden admin fotografował Tatry z Wetlińskiej, śmigając tym urządzeniem po Połoninie), lokalne ośrodki i pensjonaty wypożyczają terenowe samochodziki, a właściciele większych aut też szukają wrażeń na bieszczadzkich zboczach. Brak jest szlaków dla tego rodzaju rozrywki, więc rozwija się ona na dziko. Skutki bywają różne: od zasadzek - desek z gwoździami, po formalne zakazy wstępu dla rowerzystów, zmotoryzowanych. Myślę, że czas zmierzyć się z tym problemem i nie tylko w ramach jednaj bieszczadzkiej gminy. To szerszy problem. Sam nie wiem, czy pensjonat powinien uatrakcyjniać pobyt wypożyczając sprzęt "motorowy", czy jak Latarnia Wagabundy organizować rajdy konne i zaprzęgowe.
Na dziś kończę i jadę do Duszatyna
Pozdrawiam
Długi
Bardzo się z tego cieszę, serio :-) Także z tego, że dyskusja potoczyła się w prawidłowym moim zdaniem kierunku. Skoro marc i inni rowerzyści zgodnie twierdzą, że tras jest za mało być może mają rację. Moja wcześniejsza reakcja była spowodowana jawną zachętą do łamania przepisów, a na to na forum moim zdaniem pozwalać sobie nie powinniśmy. Jakie są przepisy wszyscy wiemy, jeżeli uważamy je za niesłuszne powinniśmy dążyć do ich zmiany (czy nam się uda to już zupełnie inna kwestia :| ).Cytat:
Zamieszczone przez marc
Pozdrawiam marca i innych rowerzystów
Bartek
Tak. Oogólnienie.Tak się składa, że ja jestem rowerzystą i prowadze grupy rowerowe. Mam pewne rozeznanie w tym temacie. To są moje obserwacje. Grupa rowerowa którą prowadzę jedzie jak peleton lub o ile jest to niemożliwe to jak stado gąsek czyli gęsiego. Jeździmy po trasach rowerowych dla rekreacji, podziwiając otoczenie, szanując przyrodę. Każdy z nas jedzie tak aby nie zagrażać drugiemu i zwierzakom które znajdują się na jezdni lub mogą wyskoczyć. Nie oznacza to, że czasami mi adrenalina nie uderza do głowy. Raz o mały włos abym wjechała w waderę z młodymi na stkówce na Chwaniowie. Teraz staram się być rozważna. Podobnie jeżdża inni rowerzyści których ciągle widzę na trasach rowerowych. Tutaj muszę przyznać, że trochę boję się gdy mijam ich autokarem. Boję się żwirku na poboczach w który może wjechać niedoświadczony rowerzysta i wypadku.Cytat:
Zamieszczone przez Piotr
Piotrze doskonale wiesz, że też promuję turystyke rowerową. Nawet na folderze mam taki standardowy program wiodący przez Przełęcz Żebrak
Sporadycznie widuję rowerzystów w Wysokich Bieszczadach. Wszyscy których widziałam zachowywali się jak szaleńcy. Nigdy w górach na pieszym szlaku nie spotkała się z tym aby podjeżdżając do grupy rowerzyści zeszli z roweru. Wjeżdżają w grupę z dużą szybkością.
Wniosek nasuwa mi się jeden.
Drugi wątek. Piotrze ja te szlaki przejechałam na rowerze. Znam je. Nie widzę potrzeby aby pchać się z rowerem na połoniny. Po co? Tam jest świat który czasami odwiedzam, jestem tam gościem. To park świątynia natury. nie nada.
Piotr ja zajmuję się tworzeniem programów. Wiesz mi na słowo one są dostosowane do zapotrzebowań rynkowych. To, że jestem jeszcze na rynku to właśnie zawdzięczam temu, że trafiam w gust. Ja walczę o przetrwanie więc muszę mieć rozeznanie w tym względzie.
O właśnie dobry przykład Transcarpatia. Proponuję aby miłośnicy mocnych wrażeń pojechali w tym wyścigu a nie wjeżdżali mi w grupę dzieciaków na dziale.
Pod postem Długiego mogę się podpisać. Brak rozwiązań systemowych.
Mnie jako przeciwnika jeżdżenia po połoninach o to nie pytaj. Zresztą w paru poprzednich postach padło mniej więcej po ludzie się tam pchają.Cytat:
Zamieszczone przez lucyna
Nie są. Przyjmuje to wszystko do wiadomości choć na konkretne przykłady i fakty, które podałem poprzednio ani słowo nie padło. Czemu nie są? Może inaczej: są, ale dla Twoich programów i Twoich klientów. Dopóki w każdym poście będzie: grupa to, grupa tamto, moje grupy to, moje siamto - zapewne do porozumienia nie dojdziemy :) Naprawdę - teraz Ty uwierz mi na słowo - jest mnóstwo turystów indywidualnych, którzy jeżdżą na rowerach sami lub w zaprzyjaxnionych kilkuosobowych grupkach oraz rodzinnie. "Prawdopodobnie" jest ich znacznie więcej niż rowerowych grup zorganizowanych. Czy oni sie nie liczą? Nie istnieją bo nie korzystają z ofert tour-operatorów?Cytat:
Zamieszczone przez lucyna
No cóż - wierz mi, że też pare kilometrów po Bieszczadach przejechałem. Na szlakach pieszych mam obserwacje zgoła inne: są idioci, ktorzy zachowują się tak jak piszesz i jest sporo rowerzystów, którzy zsiadają z roweru na wąskim szlaku gdy widzą grupe pieszych.Cytat:
Zamieszczone przez lucyna
Nie dziwmy się więc cyklistom,którzy przyjadą w te góry i muszą ukradkiem wnosić swe rowerki na połoniny. To jest silniejsze od wszystkiego nawet gdyby mieli zapłacić mandat.Dla każdego cyklisty wyzwaniem jest wysokość i przewyższenie,a gdzie tu szukać trasy która by się wznosiła powyżej 1000 m jak nie na połoninach.[/QUOTE]
A ja się dziwię, bo to tak samo jakby pijany się pytał dlaczego nie może jeździć po drogach skoro on tak lubi. Tyle jest pięknych miejsc dozwolonych, gdzie również można podziwiać widoki, nie rozumiem dlaczego akurat tam. Zresztą jak ktoś chce podziwiać widoki może tam wejść na nogach. Zapraszam na przykład na Kopystańkę, może nie tak wysoka, jak połoniny, ale droga dla "górali", a widoki naprawdę przecudne. I przede wszystkim nie w Parku Narodowym!!!
Piotr nie mogę się wypowiadać na temat sobie nieznany. Nie mam orientacji w potrzebach turystów indywidualnych. To nie jest segment z którym pracuję. Rzeczywiście czasami widuję turystów indywidualnych w górach, na rowerach i na tym moja wiedza się kończy.
Pytanie tylko czy dla tych kilkunastu osób czy nawet kilkudziesieciu tysięcy osób warto zmieniać pawo i wpuszczać rowerzystów na piesze szlaki. Dla mnie nie warto tego zrobić dla nikogo. Ciągle spotykamy się z pretensjami, że czegoś nie robimy ,na coś w Bieszczadach nie pozwalamy. Mówię specjalnie my bo tak naprawdę te góry są nasze, jesteśmy z nimi związani emocjonalnie i jesteśmy częścią tutejszego świata natury. Może to zabrzmi strasznie i w pewien sposób dyskryminuje naszych Gości ale warto aby przypomieli sobie że są właśnie gośćmi którzy muszą uszanować prawo gospodarza. A gospodarzem jest tutaj przyroda.
Ok, poddaje się. Zwłaszcza że to nie na temat, bo cały czas odbiegam od tematu wątku, którym jest jazda po PN - mogę tylko jeszcze raz powtórzyć: chodzi mi o szlaki piesze poza parkiem i nie uważam aby wszyscy rowerzyści jeżdżący po nich zachowywali się jak kretyni. Do tego również nie potrzeba zmieniać żadnego prawa, bo ono zezwala na jazdę po nich rowerami. Myslę, że nadal bedę propagował turystyke rowerową na szlakach pieszych, które się do tego nadają - a takich jest sporo.Cytat:
Zamieszczone przez lucyna
I może to mało istotne, ale: ten wątek, jak i zdecydowaną większość wątków na tym forum rozpoczął turysta indywidualny. To po co tu o grupach, programach, folderkach, etc.?
pzdr.
Segment, którego czasem można spotkać w górach.
..."A ja się dziwię"... dalej się dziwisz? :-o
olka olka - wiesz pewnie że jak jest jakiś problem to wyciąga się te argumenty,które nam pasują.Tak zawsze było i będzie.Lucyna też wyciąga te które jej pasują.
Mam to szczęście mieszkać w takim mieście gdzie ścieżek rowerowych nie ma.Dla mnie to bez znaczenia bo po mieście jeżdżę tyle aby go jedynie przejechać.Rozmawiam natomiast z kolegami którzy bardzo dużo jeżdżą w dużych miastach i na co dzień korzystają z tych właśnie miejsc przeznaczonych tylko dla cyklistów (Lucyno)Nie wiem czy jest Ci znany ten problem ale pozwolę sobie parę zdań napisać. Wydaje mi się że równie dużym
zagrożeniem dla cyklisty jadącego po ścieżce jest spacerująca mama z dzieckiem w wózku, leżący pijak,biegający pies,jak wędrująca grupka wędrująca po szlaku na wprost zjeżdżającego cyklisty.
Nie przeczę że takie wypadki były że cyklista wjechał w turystę,ale jakoś o tym nie słyszałem.Chętnie bym poczytał taką informację i jak ktoś taką posiada to proszę o namiary.
Piesi na ścieżce to wielkie zagrożenie.Jak można rozwiązać ten problem.Niech się nawet nikt nie sili bo on jest nie do rozwiązania. Straceńcy będą pojawiać się na szlakach tak samo jak piesi na ścieżkach.No i dodam na koniec że zmotoryzowani również pojawiają się na ścieżkach rowerowych podobnie jak w górach.
Witam,
Kilkanaście dni temu byłem w Bieszczadach. I nie wyobrażam sobie rowerów na Połoninach. Mało jest innych dróg? Gdzieś ten rower musi przejechać, gdzieś go trzeba postawić. Nie wspominam o zagrożeniach - byłem z dzieckiem, które nie musi mieć oczu dookoła głowy i patrzeć czy cyklista na niego nie wpadnie.
Sorry, zostawmy góry pieszym. Zresztą co to za widok zdjęcie z rowerami :lol:
Acha byłem też w Pieninach, gdzie dróg dla rowerzystów bylo wiele. I się wściekłem co chwila musiałem stawać aby przepuścić rowerzystów, co chwila łapanie dziecka za rękę.... koszmar.
pzdr
pgr
Tak wyciągam te argumenty które mi pasują. Nie przeczę. Muszę się z Tobą zgodzić, że pieszy na ścieżce rowerowej jest zagrożeniem dla rowerzysty. Nie znam sprawy, nigdy w mieście nie jeżdziłam rowerem. Czsami widziałm jak rowerzyści przeciskali się po zatłoczonej jezdni, zgroza. Sądzę, że najlepszym rozwiązaniem byłaby budowa sieci ścieżek rowerowych w miastach na wzór tej w Holandii. Dziś w dobie powszechnego dostępu do unijnych funduszy byłoby to możliwe. Sądzę, że najlepszym rozwiązaniem też byłoby abysmy przestrzegali prawo. Piesi po pieszych, a rowerzyści po rowerowych i trochę szacunku dla drugiego człowieka i po problemie.Cytat:
Zamieszczone przez WALDI
piotr przykro mi ale nie będę kontynuowac dyskusji. To już zaczyna przypominać kłótnię. Pozostaje przy swoim zdaniu.
..."Sądzę, że najlepszym rozwiązaniem byłaby budowa sieci ścieżek rowerowych w miastach na wzór tej w Holandii"...
A mnie się mażą takie góry gdzie znalazłoby się miejsce i dla piechurów i dla cyklistów.W zeszłym roku miałem tą możliwość oglądać przez parę godzin ujeżdżających na szczycie w Alpe d'Huez (Francja) wytrawnych cyklistów.
Oczywiście umożliwiały im to liczne wyciągi które zimą narciarzy a latem rowerzystów wciągają na niedostępne ścianki.Jest tam raj dla tych co się chcą wyżyć na dwóch kółkach.
Gór oczywiście u nas takich nie ma ale jedna czy druga trasa udostępniona tylko dla rowerów mogłaby przyczynić się że nie pojawiali by się w tych miejscach gdzie od czasu do czasu się pojawiają.
Witam!
Też uważam że rowery na połoninach to byłoby nieporozumienie. Ale ogólnie szanuję i lubię wszystkich rowerowców. Cieszmy się że w Bieszczadach póki co nie szaleją jeszcze kolesie na crossowych motorach co jest istną plagą u mnie w górach (Beskid Mały, Śląski, Żywiecki). W zeszłym roku w Gorcach (okolice Turbacza - Park Narodowy) zostaliśmy przepędzeni ze szlaku przez watachę 9 kretynów odzianych w skóry pędzących na motorach. Ryk silników było jeszcze słychać przez 15 minut po tym jak nam zniknęli z oczu. To jest dla mnie nie do zaakceptowania, dziwię się dlaczego nikt nie ma odwagi i chęci zabrać się za to towarzystwo.
O, przepraszam za "watachę" , miało być h h h :oops:
No dokładnie, też mi się tak wydaje. Byc może w przyszłości ktos wreszcie na to wpadnie, że na rowerze też przyjemnie się jeździ po ścieżkach lesnych i niższych górkach i najlepiej żeby to były osobne trasy tylko dla rowerów - wtedy wcale nie trzeba ich dużo. Póki co tego nie zrobiono, 200km tras extreme można sobie wpisać - papier wszystko łyka, nawet takie bzdury. Trasa extreme powinna mniej więcej tak wyglądać jak Przysłup - Bereżki, tylko nie pokrywać się ze szlakiem pieszym. Na pewno nie powinna to byc trasa po... jezdni i raczej nie po szutrówce, bo takich jest pełno.Cytat:
Zamieszczone przez WALDI
Ad. BdPN. Skoro park nic nie robi w celu wytępienia rowerów na "połoninach", bo nie ma np. odpowiedniej ilości ludzi lub ludzi,ktorzy patrzą przez palce, to może warto byłoby skorzystać z pomocy turystów, poprzez uświadamianie im ich praw na szlaku pieszym w parku a rowerzystom tego, czego im robić nie wolno. W tym sezonie już jest za póxno, ale tak od wiosny do jesieni, gdyby BdPN przypominał intensywnie o tym na swojej stronie, gdyby włączyły się w to inne serwisy oraz zainteresowane media poprzez cykl artykułów-notek na ten temat powtarzanych dosć intensywnie, np. co 2 tygodnie tylko w róznych formach, piętnujących rowery na parkowych szlakach oraz sugerujących turystom pieszym, że powinni upominać się o swoje prawa lub dzwonić po straż parku - możnaby (raczej wierze w to co pisze) ograniczyć to zjawisko w duzym stopniu. Krótko mówiąc chodzi o doprowadzenie do sytuacji że rowerzysta będzie czuł się intruzem na takim szlaku, będzie mu głupio i wstyd tam jechać. Najwytrwalsi by dalej jeździli ale myslę że sporo by sobie odpuściło. To coś jak z komórkami w róznych miejscach publicznych, jeszcze niedawno pełny szpan a dziś coraz bardziej głupio odebrać komóre w sklepie, banku czy restauracji. Naiwne, ale kto wie, tyle że do tego potrzebna jest również wpółpraca turystów zamiast biernej akceptacji oraz bardziej zdecydowane decyzje strażników zamiast grożenia palcem.
Wprawdzie miałam się więcej nie wypowiadać ale muszę. Bardzo podoba mi się wyważone stanowisko Piotra podsumuwujące duskusję na ten temat.
Acha dla mnie część tras tych określanych jako ekstremalne jest za trudna. szczególnie wtedy gdy jest mokro. Zdarza mi się też wprowadzać i sprowadzać rower. wątpię też abym była w stanie wjechać na Małą Rawkę rowerem.
14.08 do południa leje,szlaki puste, więc wsiadam na rower i z Wołosatego jadę na Rozsypaniec, daleko nie zajechałem, na rozwidleniu mnie wyhaltowali i propozycja nie do odrzucenia pięć stówek albo zawracam
..."pięć stówek albo zawracam"...
No i co którą opcję wybrałeś. haha:-o :-o :-o