-
1 załącznik(ów)
Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Czołem!
Z ostatnich moich ostatnich relacji, pewnie domyślacie się, że co raz większą uwagę poświęcam drzewom, dziwnym kształtom na korze itp. Czy ktoś wie z czego to wynika, te wybrzuszenia na bukach, czarne fragmenty kory.... Pokazuję zupełnie odjechany przypadek! Moim zdaniem dzieło natury, kolejny cud.... znalazłem "kolesia" w jasny dzień, ale błądząc nocą we mgle i natknąć się na takiego to musi być niezła przygoda....
Może macie sfotografowane inne takie nietypowe kształty, a może sam z moją dziwnością wyznaczam sobie kolejne granice dziwności.....
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Sądzę, żę Jabol jako specjalista Ci odpowie. Słyszałam, że będziesz pisał magisterkę o żubrach i dostaniesz pozwolenie na poruszanie się po parku. Zaglądnij wtedy na Stoły i w potok Tworylczyka. Tak pięknej okolicy, gdzie też spotkasz bez problemów te szlachetne ssaki nie widziałam nigdzie indziej w Bieszczadach. Cudowna prastara puszcza pełna kilkusetletnich drzew. Nie wiem ale Ala ma chyba zdjęcia. Alu proszę rzuć je o ile możesz.
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Puki co będę napierał na Prełuki. Mam "cynk" że warto tam się poszlajać. Jak wypatrzę coś ciekawego dam znać na forum...... pewnie znów się ożywi dyskusja w relacjach hihihi
No jak.... ktoś fotografuje drzewka, czy wszyscy pocinają szlakiem i zatrzymują się tylko na siku?
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Prełuki prawie nie znam tego terenu. Może też tam się wybierzemy. Niestety mamy tyle szkoleń, że jak bedzie brzydka pogoda to nawet połowę nie zrealizujemy. Zabiłeś mi ćwieka i zrobiłeś smaka. Tylko jaki mogę znależć pretekst, pod jakie szkolenie to wpisać. Bardzo chcę zobaczyć ponownie Moczarne, szczególnie po tym jak pan Derwich powiedział, że tam jest jedyne znane żeremie wzniesione z kamienia. Już prosiłam kolegę o szkolenie w tym rejonie, tylko nie wiem czy pan dyr parku da na to zgodę.
-
2 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Witaj
Cytat:
Zamieszczone przez
Barnaba
No jak.... ktoś fotografuje drzewka, czy wszyscy pocinają szlakiem i zatrzymują się tylko na siku?
a takie mogą być?
Pozdrawiam
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
-
1 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
A co Barnabo powiesz na drzewo co drzewo urodziło.
Tak ja sobie to przynajmniej wyjaśniłem. Może nie jest to jakaś, szczególna osobliwość ale na mnie zrobiło to wrażenie.
Mnie się to wydało wyjątkowe, piękne i znaczące. Może, po prostu nie dane mi było widzieć, jeszcze, ciekawszych okazów.
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Nie kumam, a może nie dostrzegłem tu nic ..... Opisz proszę, bo drzewo wygląda bomba
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Z tego starego, acz wyraźnie żywotnego pnia, poprzez taką( przepraszam za wyrażenie - szparę, wyrasta nowy, radosny pniak.
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Ej tam dziatwo, olbrzymi stary jawor rośnie pod szczytem Chryszczatej. Jest wyjątkowo piękny a blasku i urody dodaje mu wspaniały gęsty mech. Poniżej stoi uschnięty (chyba) świerk z wielką dziuplą, do której można wejść i wyprostować się.
Kolejnym niesamowitym drzewem jest bardzo stara wierzba, na której wyrosła brzoza też nie młoda. Tej "symbozy" szukajcie w Pietruszej Woli k. Krosna.
A na ziemi kłodzkiej w g. Bialskich rośnie jawor którego łuski kory przypominają ogon smoka. Jest przepiękny.
Może rozpiszemy mały konkursik na fotografię najgrubszego, najciekawszego bieszczadzkiego drzewa? I nagroda się znajdzie... :)
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Jestem za. Jeżeli pozwolicie to ufunduję album poświęcony Bieszczadom np Solina ze zdjęciami naszego wspaniałego kolegi Jaśka Joniaka lub jakąś dobrą"literaturę z górnej półki" ukraińską lub słowacką.
-
1 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytat:
Zamieszczone przez
Gryf
Kolejnym niesamowitym drzewem jest bardzo stara wierzba, na której wyrosła brzoza też nie młoda. Tej "symbozy" szukajcie w Pietruszej Woli k. Krosna......
rozpiszemy mały konkursik na fotografię najgrubszego, najciekawszego bieszczadzkiego drzewa? ... :)
co do tej brzozy to podjadę , poszukam , zrobię zdjęcie i zamieszcze na forum ( wstyd mi ,że Ktoś z drugiego końca Polski wie o tym a ja nie, Gryf wielkie dzięki za informację)
a najgrubsze w rejonie ...to moze nie Bieszczady ale niedaleko.
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytat:
Zamieszczone przez
joorg
( wstyd mi ,że Ktoś z drugiego końca Polski wie o tym a ja nie, Gryf wielkie dzięki za informację)
Nie masz się czego wstydzić. Pod nosem ( latarnią) najciemniej! :)
A! W takim razie, mam dla Ciebie, jeszcze jedną niespodziankę. W Rzepniku. k. Pietruszej Woli tuż przy cerkwi rośnie stary dąb, który wygląda jak wystrój pogańskiej świątyni. Koniecznie! ;)
-
2 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytat:
Zamieszczone przez
Gryf
Nie masz się czego wstydzić. Pod nosem ( latarnią) najciemniej! :)
A! W takim razie, mam dla Ciebie, jeszcze jedną niespodziankę. W Rzepniku. k. Pietruszej Woli tuż przy cerkwi rośnie stary dąb, który wygląda jak wystrój pogańskiej świątyni. Koniecznie! ;)
masz rację co do "latarni" , ale co do DĘBU nie .. to nie Rzepnik , ale Węglówka , patrz zamieszczone zdjęcie jw. "Poganin"
dodaję zdjęcia cerkwi w Węglówce (obecnie kościół) "obok dębu"
ps. a str którą podajesz jest nieścisła.
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Wiem gdzie jest węglówka ale jeszcze tam nie byłem.
W tamtejszej okolicy bardzo mi się podobają stare chaty kryte strzechą.
Z lektur obowiązkowych o twojej krainie zalecam : Franciszek Kotula "Po rzeszowskim podgórzu błądząc"
Mam na myśli Rzepnik k. Węglówki. Spójrz: http://www.wojaszowka.pl/miejscowosci.html#rzepnik
-
4 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytat:
Zamieszczone przez
Gryf
Może rozpiszemy mały konkursik na fotografię najgrubszego, najciekawszego bieszczadzkiego drzewa?
Sprawa najgrubszego bieszczadzkiego drzewa jest zasadniczo roztrzygnięta - jest nim lipa drobnolistna w lesnictwie Zawój, teren d. wsi Łuh, przy drodze na Sine Wiry z Kalnicy, na fotce poniżej. Ma 600cm obwodu.
Jodła k.Pszczelin jest jednocześnie najgrubszą jodłą w Polsce: 517cm obwód i 1,61 w pierśnicy (średnica na wys. 1,30m od ziemi).
Dość ciekawy grubas rosnie na miejscu po dawnym kościele w Polanie - na fotce poniżej.
Ponadto najgrubsza jabłoń i grusza w Polsce też rosną w Bieszczadach: grusza w Jaworcu - 295cm obwodu a jabłoń 273cm, też Nadl. Wetlina.
-
3 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Tylko z ostatniego wyjazdu
-
2 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Ciekawa faktura pniaka :-)
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Ja nie potrafię fotografować więc coś wspaniałego wampolecę. Jest masę wydawnictw tego typu. Polecam szczególnie opowieści pana Edwarda Marszałka " Leśne opowieści z Beskidu", "Ballady o drzewach" i najpiekniejsze wydawnictwo pod względem edytorskim czyli "Skarby podkarpackich lasów" Ruthenusa.
Mam zapytania od Was o nasze szkolenia. Postarałam się odpowiedzieć prywatnie. Jeżeli będziecie u nas w Bieszczadach to czujcie się zaproszeni. Terminy są luźne zależne od pogody i naszego wolnego czasu. Najbliższe jest 15 o 17 w Sanoku w Domu Turysty i dotyczy nowych projektów turystycznych miasta Sanoka.Organizatorem jest PTTK Sanok.
-
1 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
W listopadzie w czasie haszczowania natrafiłem na takie coś.... Widać że było raz i drugi dzewo ścięte, a z pniaka po raz trzeci wyrosło drzewko- ułamane na ok 2- 3 m wysokości już nie rośnie. Ale przyrodę to my mamy potężną!
Przypomniała mi się opowieść o gałązce modrzewia..... jak znajdę to "opowiem"
-
3 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Stare pniaki to bardzo wdzięczny temat fotograficzny. :grin:
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Polej >>> ten środkowy to pewnie z czerwonego szlaku z Komańczy na Prełuki, tuz przed wejściem na "asfalt".
Zgadza się ?
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Aleksander Sołżenicyn – Okruchy.
„Kloc wiązowy”
Piłowaliśmy drzewo, wzięliśmy kloc wiązowy – i aż krzyknęliśmy: od czasu kiedy w zeszłym roku zrąbano pień i wleczono traktorem, i rozpiłowano na części, i wrzucono na barki i samochody, i układano w sągi, i zwalono na ziemię – kloc wiązowy nie poddał się! Wypuścił z siebie świeży zielony pęd – cały przyszły wiąz albo gałąź gęsto szumiącą.
Złożyliśmy już kloc na kozłach jak na szafocie, ale nie decydowaliśmy się na werżnięcie się piłą w szyję: jakże go piłować? Przecież on też chce żyć! Widać, jak bardzo chce żyć – bardziej niż my!
„Ognisko i mrówki”
Wrzuciłem do ogniska zgniłą gałąź, nie zauważyłem, że we wnętrzu jej mieszka mnóstwo mrówek. Gałąź zatrzeszczała, mrówki wysypały się i zaczęły miotać się w desperacji, biegały i skręcały się ginąc w ogniu. Zaczepiłem gałąź i odciągnąłem ją na skraj ogniska. Teraz wiele mrówek się ratowało – zsuwały się na piasek, w igły sosnowe. Ale dziwne: nie uciekały od ogniska. Ledwie pokonały przerażenie, zawracały, kręciły się i – jakaś siła przyciągała je z powrotem, ku porzuconej ojczyźnie! – i było wiele takich, które znowu wbiegały na płonącą gałąź, miotały się po niej i tam ginęły…
-
5 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
A to taki "mój" las ......
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytat:
Zamieszczone przez
Doczu
Polej >>> ten środkowy to pewnie z czerwonego szlaku z Komańczy na Prełuki, tuz przed wejściem na "asfalt".
Zgadza się ?
Doczu - ten pniak pochodzi prawdopodobnie gdzieś z północnego stoku Dwernika Kamienia, sam dokładnie nie pamiętam.
-
6 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
i jego osobliwe dziwno ;-)
-
2 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
To powinno być w zasadzie w zagadkach...
-
3 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Ja raczej lubie otwartą przestrzeń połonin, lubie także piekne formy buka powstałe w skutek byłej już "działalności " pasących się tam kiedyś siwych wołów np. takich jak las przy szlaku na Tarnicę. Niestety dopiero niedawno "odkryłem" cudowne miejsce, na dodatek łatwo dostepne i prawie po drodze w Bieszczady / nie dla mnie po drodze ale dla kogos jadącego od strony Rzeszowa/ - rezerwat Prządki w Czarnorzekach przy drodze z Brzozowa do Krosna. W wiekszym rozmiarze mozna obejrzeć tu:
http://www.rdomin.com/czarnorzeki.html
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
To powinno być w zasadzie w zagadkach...
lakownica
-
1 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytat:
Zamieszczone przez
naive
..... "odkryłem" cudowne miejsce, ..... prawie po drodze w Bieszczady / nie dla mnie po drodze ale dla kogos jadącego od strony Rzeszowa/ - rezerwat Prządki w Czarnorzekach przy drodze z Brzozowa do Krosna.
http://www.rdomin.com/czarnorzeki.html
Tak dla ścisłości - z Rzeszowa do Krosna ,z Brzozowa troszkę nie po drodze , ale poza tym wszystko sie zgadza, choć czasami bywa tam za duży ruch.
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytat:
Zamieszczone przez
lucyna
lakownica
Raczej pniarek obrzeżony,ale chodziło o miejsce,uczęszczana ścieżka przyrodnicza,nie do niezauważenia przez parę lat,już go nie ma...:cry:
-
OT Zaległa opowieść, ale mówiłem że mam i dam.
OT Zaległa opowieść, ale mówiłem że mam i dam. Trochę o woli przeżycia roślin....
Warłam Szałamow: "Zmartwychwstanie modrzewia"
Jesteśmy zabobonni. Żądamy cudu. Wymyślamy sobie symbole, a potem nimi żyjemy.
Człowiek na Dalekiej Północy szuka ujścia dla swojej uczciwości, której nie zniweczyły, której nie powściągnęły dziesięciolecia życia na Kołymie. Człowiek nadaje przesyłkę pocztą lotniczą: nie książki, nie fotografie, nie wiersze, ale gałązkę modrzewia, martwą odrośl żywej przyrody.
Ten dziwny prezent wysuszoną, przewianą wichrami samolotów pogniecioną i połamaną w pocztowym bagażu, jasnobrązową, szorstką, ościstą zimową gałązkę polarnego drzewa wstawia się do wody.
Wstawia się do słoika po konserwach, napełnionego złą, chlorowaną, wyjałowioną miejską wodą z kranu, wodą, która sama może i chciałaby zdusić wszystko co żyje martwa woda z miejskiego kranu.
Z modrzewiem rzeczy mają się poważniej niż z kwiatami. W pokoju jest dużo kwiatów, różnych kwiatów. Stawia się tutaj bukiety czeremchy, bukiety bzu do ciepłej wody zanurzając we wrzątku rozszczepione końce gałązek.
Modrzew stoi w zimnej, ledwie podgrzanej wodzie. Modrzew żył bliżej Czarnej Rzeczki niż wszystkie te kwiaty, wszystkie te gałązki czeremchy, bzu.
Gospodyni to rozumie. Rozumie to i modrzew.
Powolna ludzkiej namiętnej woli, gałązka zbiera wszystkie siły fizyczne i duchowe, albowiem modrzewiowi, aby zmartwychwstał, nie dość fizycznych sił miejskiego ciepła chlorowanej wody, obojętnego szklanego słoja. W gałązce budzą się inne, tajemne siły.
Miną trzy dni i trzy noce, a gospodyni ocknie się czując dziwny, niewyraźny, terpentynowy zapach słaby, zwiewny, nowy. Pod szorstką drzewnianą skórą pojawiły się i wychynęły na świat nowe, młode, jasnozielone latorośle świeżego igliwia.
Modrzew jest żywy, modrzew jest nieśmiertelny, nie może się nie zdarzyć ten cud zmartwychwstania; przecież modrzew wstawiono do słoja z wodą w rocznicę śmierci na Kołymie męża gospodyni poety.
Nawet ta pamięć o umarłym ma swój udział w powrocie do życia, w zmartwychwstaniu modrzewia. Ten delikatny zapach i ta oślepiająca zieloność igieł to ważne pierwociny życia. Słabe, ale żywe, wskrzeszone przez jakąś tajemną siłę ducha skryte w modrzewiu i wynikłe na jaw.
Zapach modrzewia był słaby, ale wyraźny. Żadna siła tego świata nie przytłumiłaby, nie zdusiła tego zapachu, nie zgasiła tego wiosennego światła i barwy.
Ileż to lat okaleczony przez wiatry, przez mrozy, obracający się za słońcem modrzew co wiosna wyciągał ku niebu młode zielone igliwie.
Trzysta lat, Modrzew, którego gałąź, gałązka tchnęła zapachem na moskiewskim stole, to rówieśnik Natalii Szeremietiewej Dołgorukiej. Może przypomnieć o jej smutnych losach o życiowych zawodach, o wierności i o niezłomności, o duchowej wytrwałości, o mękach fizycznych, moralnych, ani trochę nie różniących się od mąk trzydziestego siódmego roku wśród wściekłej północnej przyrody, nienawidzącej człowieka wśród śmiertelnych niebezpieczeństw wiosennej powodzi i zimowych śnieżyc, wśród donosów i brutalnego bezprawia władzy, wśród śmierci, ćwiartowania, łamania kołem męża, brata, syna, ojca, którzy nawzajem na siebie donosili, siebie wzajem zdradzali.
Alboż to nie odwieczny rosyjski wątek?
Po retoryce moralisty Tołstoja i zaciekłych kazaniach Dostojewskiego były wojny, rewolucje, Hiroszima i obozy koncentracyjne, donosy, masowe egzekucje.
Modrzew, który widział śmierć Natalii Dołgorukiej i widział miliony trupów nieśmiertelnych w wiecznej zmarzlinie Kołymy, który widział śmierć rosyjskiego poety modrzew żyje gdzieś na Północy, żeby widzieć, żeby krzyczeć, że w Rosji nic się nie zmieniło: te same losy, ta sama złość ludzka, ta sama obojętność. Natalia Szeremietiewa o wszystkim opowiedziała, wszystko opowiedziała ze smutną swą siłą i wiarą. Modrzew, którego gałązka ożyła, na moskiewskim stole, żył już wówczas kiedy Szeremietiewa jechała swą krzyżową drogą do Bieriozowa, drogą tak podobną do drogi na Magadan, za Morze Ochockie.
Modrzew toczył właśnie zapach jak żywicę. Zapach przechodził w barwę i nie było między nimi granicy.
Modrzew w moskiewskim mieszkaniu tchnął zapachem, żeby przypomnieć ludziom o ich ludzkiej powinności, żeby ludzie nie zapomnieli milionów trupów ludzi, którzy zginęli na Kołymie.
Słaby uparty zapach To był głos umarłych.
Właśnie w imieniu tych umarłych modrzew ośmiela się tchnąć, mówić i żyć
Do wskrzeszenia potrzebna jest siła i wiara. Wsunąć gałązkę do wody to bynajmniej nie wszystko. Ja też wstawiłem gałązkę modrzewia do słoika z wodą gałązka uschła, pozostała martwa, krucha i łamliwa życie z niej uszło. Gałązka odeszła w niebyt, sczezła, nie zmartwychwstała. Ale modrzew w mieszkaniu poety odżył w słoiku z wodą.
Tak, są gałązki bzu, czeremchy, są romanse z łezką. Modrzew to nie temat dla romansów.
Modrzew to drzewo bardzo poważne. To drzewo wiadomości dobrego i złego, nie jabłoń, nie brzózka! Drzewo, co zostało w rajskim ogrodzie, zanim Adama i Ewę wypędzono z raju.
Modrzew to drzewo Kołymy, drzewo obozów koncentracyjnych. Na Kołymie nie śpiewają paki. Kwiaty Kołymy jaskrawe, spieszące się, gruboskórne nie mają zapachu. Krótkie lato w zimnym, martwym powietrzu suchy skwar i kostniejące zimno w nocy.
Na Kołymie pachnie tylko górska dzika róża rubinowe kwiaty. Nie pachnie ani różowa, z gruba ciosana konwalia, ani wielkie jak pięść fiołki, ani anemiczny jałowiec, ani wiecznozielona kosodrzewina. I tylko modrzew przypomina lasy swoim niewyraźnym terpentynowym zapachem. Z początku wydaje się, że to zapach rozkładu, zapach trupów. Ale kto się bliżej przypatrzy, wciągnie głębiej ten zapach, zrozumie, że jest to zapach życia, zapach oporu, stawianego Północy, zapach zwycięstwa.
Poza tym trupy na Kołymie nie pachną, są zbyt wycieńczone, wykrwawione, a zresztą pochowane w wiecznej zmarzlinie.
Nie, modrzew to drzewo nie dla romansów. Nie da się o nim śpiewać, klecić piosenek. Słowo ma tutaj inną głębię, inna to warstwa ludzkich uczuć.
Człowiek nadaje pocztą lotniczą kołymską gałązkę: chciał o sobie przypomnieć. Pamięć nie o nim, ale o tamtym milionie pomordowanych, zamęczonych więźniów, złożonych do bratnich grobów na Północ od Magadanu.
Pomóc innym, aby pamiętali, odjąć własnej duszy to ciężkie brzemię: kiedy się coś takiego widziało, trzeba męstwa, by o tym nie opowiedzieć, nie pamiętać. Ów człowiek z żoną adoptował dziewczynkę dziewczynkę-więźniarkę po matce zmarłej w szpitalu żeby choć we własnym, osobistym wymiarze wziąć na siebie cząstkę powinności, spełnić jakiś osobisty obowiązek.
Pomóc towarzyszom tamtym, którzy pozostali przy życiu po obozach koncentracyjnych Dalekiej Północy...
Posłać tę szorstką, giętką gałązkę do Moskwy.
Człowiek ów nadając gałązkę na poczcie nie zrozumiał, nie wiedział, nie przewidywał, że gałązkę ktoś w Moskwie przywróci do życia, że wskrzeszona zapachnie Kołymą, zakwitnie na moskiewskiej ulicy , że modrzew dowiedzie swej siły, swej nieśmiertelności.
Sześćset lat życia modrzewia to w praktyce nieśmiertelność człowieka.
To, że ludzie Moskwy będą dotykać rękoma tej chropowatej niewymyślnej szorstkiej gałązki, będą patrzeć na jej oślepiająco zielone igliwie jej odrodzenie, zmartwychwstanie będą wdychać jej zapach nie jako pamięć przeszłości, lecz jak życie żywe.
Tłumaczył Adam Pomorski.
Wstawił gdzieś, gdzie znalazłem Rafał Łoziński
-
2 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
A w drodze na Rawki spotkałem takiego jednego "luda" (?)...a w Wołosatem drugiego...
-
1 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Dołączam zdjęcie pięknego jelenia.
Spotkałem go w czasach kiedy świat był jeszcze czarno-biały.(jak widać)
Po kilku latach próbowałem go ponownie odnaleźć, niestety bez skutku.
A może ktoś natknął się na niego nad brzegiem Wetlinki jak podnosząc łeb ostrożnie obserwuje otoczenie.
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Henek proszę bądź realistą. W ostatnich latach przeprowadzono redukcję pogłowia jeleni. W kilku nadleśnictwach powystrzelano po kilkaset szt. Dodaj to tego powszechne tu kłusownictwo i nielegalne polowania= kłusownictwo w pasie granicznym ze strony Ukraińców. Wychodzi na to , że to jest cud iż jakiś jeleń u nas źyje. Wilki też coś muszą jeść. Piękne byki to można podziwiać na fotografi.
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Jeleń faktycznie cudny..... ;))))
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
To wg mnie najpiękniejsze zdjęcie jakie tu do tej pory widziałam.
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytuję:
„Dziadek nauczył kochać wnuka drzewa…
Na przykład dęby. Leśne przybierają kształt wysmukły, drążąc sobie w gęstwinie towarzyszy własną dziurę do nieba. Pień ich jest prosty i gładki, ukochany przez tych, którzy budują okręty i świątynie. Inne dęby rosnące na wolnych przestrzeniach, grube, kuliste, rozparte wszerz, bo im nie przeszkadza nikt, i zmuszane do tego przez ludzi, którzy łamią szczyty olbrzymów, czyniąc z nich parasole dające błogosławiony cień. Takie dęby sadzono na łąkach pamiętając, że owce źle znoszą upały przed strzyżą. Zwano je dębami pasterskimi, a ich pisana tradycja sięgała czasów Wergiliusza, który przekazywał rzymskie obyczaje pasterskie osadnikom imperium: „Podczas upały szukaj cienistej doliny. Niech Jowiszowy dąb o prastarym pniu rozpościera tam swe potężne konary.” Dęby od wieków Jowiszowi poświęcano i w szumie ich listowia starożytni słyszeli glos ojca bogów……….
Wrogie naturze średniowiecze upatrywało w dębach symbol śmierci – widok dębu złowróżyl, nazywano go drzewem „smutnym i ciemnym”. Takie tragiczne, strzaskane piorunem drzewo, w stylu, w jakim uwielbiali je przedstawiać malarze baroku na obrazach z życia pasterzy i pasterek, gdzie stanowiło posępny akcent łagodzący nadmiar sielskości…….
Dwórkami króla były lipy rosnące wokół zabudować dworskich. Drzewa te uchodziły w świecie antycznym za symbole miłości – poświęcano je Wezerze. Według starogreckiej legendy Jowisz zamienił w lipę piękną córkę Okeanosa, Filirę, karząc ją tak za miłosne grzechy z Saturnem, których owocem stał się centaur Cheiron, pierwszy nauczyciel sztuki lekarskiej. Imię Filira po grecku oznaczało lipę. Odtąd lipy i wszystkie wykonane z nich przedmioty kojarzono z miłością. Na perfumowanych wstęgach z lipowego łyka starożytni pisali listy do kochanek. W alegorycznych sztychach renesansu zakazana miłość prowadziła swe ofiary na lipowym arkanie. Lipy sadzono ku pamięci zaręczyn i ślubów, stąd rozmnożyły się wokół ludzkich domostw. Symbolizowały miłość cielesną, która jest tak ważna…..
Równą atencją darzył srebrne topole, symbol dobroczynnej siły sprzyjającej wielkim pracom i zwycięskim walkom, drzewa Herkulesa, który w tradycjantycznej występuje zawsze w wieńcu z liści topoli. W nich także było ziarno miłosnego szaleństwa, odkąd Wenus towarzysząca Adonisowi na łowach rzekła: „Czuję się zmęczona, nie jest to odpowiednie dla mnie zajęcie. Patrz jak topola życzliwie roztacza swój pieszczotliwy cień, a trawnik pod nią ofiaruje nam łoże…” Drżenie liści tego drzewa tłumaczono jako niepokój mijającego czasu, a w tym, że z jednej strony były one srebrne a z drugiej zaś zielone, dostrzegano przemienność nocy i dnia. Starożytni mieli na ten temat inne zdanie: według Serviusa liście topoli zbielały po jednej stronie od potu, który zraszał czoło pracującego Herkulesa……
Dlatego przeniósł swą miłość na jesiony, szczęśliwy, że dziadek mianował go „oberstrażnikiem jesionów”. W świecie antycznym jesion był drzewem Marsa, wyrabiano zeń najlepsze oszczepy, posągi, gdy brakowało marmuru, krzyże do przybijania jeńców, a podczas ceremonii militarnych militarnych ognisko boga wojny rzucano jesionowe kłody.(…) Nadto strzeże ono od złych duchów, nocnych upiorów i diabłów pod postacią węzy, które, jak podaje Pliniusz, unikają cienia jesionu. Cień drzewa był sprawą zasadniczą; z tej przyczyny doktor Kamyk nie tolerował w pobliżu domu drzew iglastych – ich cienie uchodziły za szkodliwe. Wyjątkiem był tu świerk, symbol cnoty dobroci i dobrego małżeństwa (…)
W przeciwieństwie do jodeł i sosen – nie budziły zastrzeżeń wiązy i buki, będące drzewami dobroczynnymi dla domów, podobnie jak jesiony dla dróg (…) Trzeba je sadzić na pierwszym zakręcie od domu, gdzie duchy płoszą konie i wywracają powozy, a także w miejscach, z którymi związane są wspomnienia zbrodni, bo upiory chętnie tam igrają, gdy nie ma jesionów, tłumaczył Kamyk wnukowi…...”
Pozdrawiam PF
ps
Pozwolilem sobie ........ niezbyt na temat bieszczadzkich lasów i ich.... zacytowac mego ulubionego autora . Wiem niezbyt w temacie ...........wyżej też nie zawsze :)
-
5 załącznik(ów)
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytat:
Zamieszczone przez
Gryf
......W Rzepniku. k. Pietruszej Woli tuż przy cerkwi rośnie stary dąb, który wygląda jak wystrój pogańskiej świątyni. Koniecznie! ;)
"Skarby podkarpackich lasów"
Zgodnie z "umową " pojechałem ..., sfotografowałem i zamieszczam ...
brzoza na wierzbie - nic nadzwyczajnego , ale dąb Jagielonn i cerkiew koło niego to co innego ..Gryf masz racje wewnątrz dąb wygląda jak "osmolona jaskinia pogańskiej swiątyni...a może dlatego nastepne bardziej współczesne świątynie budowano przy dębach .
-
Odp: Bieszczadzkie lasy, i ich osobliwe dziwno
Cytat:
Zamieszczone przez
Barnaba
Czołem!
Z ostatnich moich ostatnich relacji, pewnie domyślacie się, że co raz większą uwagę poświęcam drzewom, dziwnym kształtom na korze itp. Czy ktoś wie z czego to wynika, te wybrzuszenia na bukach, czarne fragmenty kory.... Pokazuję zupełnie odjechany przypadek! Moim zdaniem dzieło natury, kolejny cud.... znalazłem "kolesia" w jasny dzień, ale błądząc nocą we mgle i natknąć się na takiego to musi być niezła przygoda....
Może macie sfotografowane inne takie nietypowe kształty, a może sam z moją dziwnością wyznaczam sobie kolejne granice dziwności.....
Troszkę nam dyskusja odjechała, te cuda natury, jak je zwiecie, to wady materiału genetycznego (nasion), z których owe drzewka wyrosły... ;-) .Ale niewątpliwie wrażenia sa ... :smile: